Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelina, czytam twoje ostatnie posty i serce się kraje. Samą prawdę napisałaś, że niekiedy nie doceniamy tego, że mamy zdrowe dzieci. Czasem przyjmuje się to jak pewnik i żyje w takiej bańce przez całe życie. Dopiero jak mojemu kuzynowi urodziła się córka- bardzo chora, z nieuleczalną wadą neurologiczną, gdzie wisi nad nimi wiadomość , że dzieci z tą wadą dożywają zaledwie kilu lat.. wtedy nagle otworzyły się moje oczy, że mam za co dziękować. Ściskam cię kochana i życzę dużo siły. Może wreszcie przyjdzie to ocieplenie i odżyjemy trochę po tej przydługiej zimie. ( u mnie dzisiaj mierzyliśmy i mam na rabatach ok 30 cm śniegu)
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelinko, odniosę się jeszcze do Twojego wpisu dotyczącego zdrowia dzieci. Mam dwie córki. Starsza szła przez życie bez zmrużenia oka, urodzona pod szczęśliwą gwiazdą. Młodsza była chora, dysleksja, wypadek samochodowy i tak ciągle coś, aż się bałam o następnego ją spotka. Zawsze musiała włożyć dużo pracy aby coś osiągnąć. Czasami zamykała się w sobie i trudno było z nią rozmawiać. Wiedziałam, że cierpi widząc ile ją to wszystko kosztuje. Ja zawsze dziękowałam Bogu, że jest tak a nie gorzej. Mogła być poważniejsza choroba, mogła być kaleką po wypadku samochodowym a z dysleksją można pracować. Kiedy ja się kładłam spać u niej się jeszcze świeciło bo się uczyła, kiedy ja wstawałam u niej w pokoju już się świeciło. Podziwiałam ją i zawsze jej o tym mówiłam, że jestem z niej bardzo dumna i nie ważne jakie ma stopnie. Teraz to już młoda kobieta, ma 26 lat, skończyła studia, pracuje i dalej jestem z niej dumna. Pomimo przeciwności losu, przy wsparciu kochających rodziców wyrosła na wspaniałego człowieka, ma bardzo dobre serce, a przeciwności losu spowodowały, że jest silną kobietą. Byle co nie jest w stanie jej załamać.
Ty też jesteś cudowną mamą i na pewno Twoja miłość dodaje córce skrzydeł.
Ty też jesteś cudowną mamą i na pewno Twoja miłość dodaje córce skrzydeł.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4986
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ty masz łatwiej, bo Cola jest sama, więc ten pierwszy raz upilnujecie. Goldeny są podatne na dysplazję? Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze Ale już urosła panienka
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25171
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Dziękuję za zdjęcia Coli
Ale z niej słodziak
Martwisz się tym pierwszym razem?
Miałam i suczki. Dlatego powiedziałam, że już nigdy więcej.
Z psem mniej kłopotu
Przynajmniej jeśli chodzi o Goldeny
To takie życiowe ciamajdy
Flesz nigdy nie reagował na cieczki suczek sąsiadek, nigdy nie uciekał z tego powodu. Ważnie też, że nie niszczył trawnika. Roślin też nie. Nawet nie wiem jak on to robił, ale siusiał tak, że nie obsiusiał krzaczków. No może troszeczkę trawnika było zaznaczonego przy roślinie, ale to było do skorygowania.
A jak relacje z dziewczynkami?
Ale z niej słodziak
Martwisz się tym pierwszym razem?
Miałam i suczki. Dlatego powiedziałam, że już nigdy więcej.
Z psem mniej kłopotu
Przynajmniej jeśli chodzi o Goldeny
To takie życiowe ciamajdy
Flesz nigdy nie reagował na cieczki suczek sąsiadek, nigdy nie uciekał z tego powodu. Ważnie też, że nie niszczył trawnika. Roślin też nie. Nawet nie wiem jak on to robił, ale siusiał tak, że nie obsiusiał krzaczków. No może troszeczkę trawnika było zaznaczonego przy roślinie, ale to było do skorygowania.
A jak relacje z dziewczynkami?
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Witajcie .
Oznajmiam wszem wobec , że mamy wiosnę . Wczoraj miałam bardzo ładny dzień i mogę powiedzieć, że sezon 2018 uważam za otwarty . Co prawda już wcześniej coś tam robiłam w ogrodzie jednak dopiero wczoraj poczułam błogi relaks i odstresowanie .Słoneczko świeciło cały dzień i może temperatura jeszcze nie rozpieszczała ale było bardzo przyjemnie. W tle było słychać klucze żurawi . Zrobiłam trochę porządków, przycięłam tawuły, krzewy, hortensje . Powycinałam brzydkie liście żurawek . Zrobiło się bardziej przejrzyście ale na prawdziwe porządki muszę poczekać aż ziemia na rabatach przyschnie bo póki co wciągała buta i ciężko wejść gdzieś dalej . Cebulowe szaleją na potęgę, obudziły się też floksy, ostróżki, jeżówki , szałwie, kocimiętki i wiele więcej. Z uśmiechem na twarzy odkryłam, że moje jeżówki odmianowe, które dzieliłam bardzo późno w październiku żyją . Bardzo się cieszę bo to takie fajne kompaktowe odmiany . Po całym dniu pracy wieczorem niestety mieliśmy nie mały kłopot. Cola bardzo mocno nas wystraszyła bo zaczęła dziwnie się zachowywać. Słaniała się na nogach i była jakaś taka dziwna. Przed 20 pojechałam szybko do weta i okazało się, że najprawdopodobniej zjadła coś i zatruła się .Dostała kilka zastrzyków i dzisiaj jest już lepiej ale wczoraj w nocy płakałam nad nią bo myślałam, że nie da rady. Do tej pory nie mam pojęcia gdzie i co mogła zjeść .Mam nadzieję, że to pierwsza i ostatnia taka sytuacja. Dzisiaj również mamy piękne słoneczko ale w niedzielę odpoczywam więc zrobiłam jedynie parę fotek budzącej się wiosny.
Anido zgadzam się z Tobą . Cola jest przewspaniała a wczoraj napędziła nam stracha .
Lucynko całe szczęście śnieg już prawie stopniał i widać wiosnę . Poza tym przy takim pięknym słoneczku od razu człowiek czuje się lepiej . Bardzo dziękuję i wzajemnie .
Marysiu takie to nasze życie, przewrotne i nieprzewidywalne. Na szczęście pogoda poprawiła się i zrobiło się wiosenniej . Wczoraj w końcu mogłam popracować w ogrodzie z czego jestem strasznie zadowolona. Cola sporo urosła i zanim się obejrzymy będzie wielkim psiskiem. Oby tylko nie robiła mi takich "akcji" jak wczoraj . Bardzo dziękuję i pozdrawiam .
Agnieszko dochodzę do wniosku, że moje życie ostatnimi czasy to sporo stresu . Z Weroniką już jest dobrze i jutro wraca do przedszkola natomiast ta blond panienka wczoraj o mało nie doprowadziła mnie do zawału . Wbrew pozorom wcale nie tak trudno Coli odmówić bo na szczęście umiem ją okrzyczeć i powiedzieć NIE! Szkoda tylko, że wczoraj nie uchroniłam jej od tej przykrej sytuacje. Miejmy nadzieję, że historia się nie powtórzy . Pozdrawiam .
Małgosiu- PEPSI bardzo dziękuję za dobre słowo. Na szczęście wczoraj mogłam nieco odstresować się w ogrodzie a Cola nawet nie przeszkadzała za bardzo . Dziękuję i również pozdrawiam i życzę zdrowia .
Ewo dziękuję za pocieszenie. Sądzę, że tego roku zrobimy coś na nowej części działki ale szału nie będzie. Najpierw musimy wyrównać teren i zrobić wjazd oraz chodnik. Potem będę myśleć o reszcie . Na pewno w przyszłym roku będę miała tam więcej pracy i będę mogła zakładać rabaty. Czas pokaże co będzie bo plany jak to plany . Jeszcze muszę odnieść się do Twojego drugiego wpisu. Ja również dziękuję, że z Weroniką jest tak a nie gorzej. Jest bardzo dużo dzieci z większymi wadami a Weronika mimo wszystko powoli idzie do przodu i ma tyle radości w sobie. Zaraża nas swoim śmiechem bo jest bardzo pogodną dziewczynką. Po tym co napisałaś, ja również podziwiam Twoją córkę . Jest silna i to najważniejsze. Pozdrawiam Was serdecznie.
Sabinko bardzo mi przykro z powodu choroby córki Twojego kuzyna . To bardzo przykre jak dzieci chorują . Jeszcze nawet nie przeżyły zbyt wiele a już mają pod nogi rzucane kłody . To straszne ile teraz jest chorób i różnych niepełnosprawności u dzieci. Jak jeżdżę na turnusy to widzę i czasami łzy same cisną się do oczu. Na szczęście do mnie już dotarło ocieplenie. Wczoraj mogłam popracować w ogrodzie z czego jestem prze szczęśliwa. Pozdrawiam i słoneczka życzę .
Małgosiu-clem masz rację, na ten moment mam łatwiej ale w maju/czerwcu ściągamy ogrodzenie po wschodniej stronie działki żeby koparka mogła wyrówna teren. Tym samym Cola będzie mogła wychodzić z działki i tego obawiam się najbardziej . Na pewno w tym roku nie zrobimy nowego ogrodzenia bo czeka nas jeszcze montaż podbitki i kilka innych inwestycji. Jak wiadomo wszystko kosztuje a pieniądze nie rosną na drzewach. Powoli wszystko sobie zrobimy a Colę trzeba będzie pilnować albo postawić jej na ten czas póki nie będzie ogrodzenia jakiś wybieg . No sama nie wiem . Tak, niestety Goldeny jak większość dużych ras są podatne na dysplazję. Pozdrawiam i słoneczko przesyłam .
Małgosiu-Margo2 nigdy nie miałam styczności z suczką i jej cieczką dlatego nie wiem jak to jest. Mam nadzieję, że upilnujemy Colę a potem już tylko wykonamy sterylizację. Ty mówisz NIE suczkom a ja z kolei nie chciałam mieć psa bo bałam się, że będzie sikał mi na rośliny itd. Ooo najwidoczniej Twój Flesz był pod tym względem wyjątkiem. Cola ma bardzo poprawne relacje z dziewczynami. Na szczęście lubi dzieci bo jeszcze nigdy nie wykazała jakiejś niechęci do nich czy coś. Jak nie ma ochoty na pieszczoty po prostu odchodzi a nie warczy ani nic z tych rzeczy. Dziewczynki też bardzo lubią Colę. Pozdrawiam ciepło i słoneczki Ci wysyłam .
Moja przezimowana pelargonia pokazała kwiat.
Pozdrawiam i życzę Wszystkim pięknej niedzieli.
Oznajmiam wszem wobec , że mamy wiosnę . Wczoraj miałam bardzo ładny dzień i mogę powiedzieć, że sezon 2018 uważam za otwarty . Co prawda już wcześniej coś tam robiłam w ogrodzie jednak dopiero wczoraj poczułam błogi relaks i odstresowanie .Słoneczko świeciło cały dzień i może temperatura jeszcze nie rozpieszczała ale było bardzo przyjemnie. W tle było słychać klucze żurawi . Zrobiłam trochę porządków, przycięłam tawuły, krzewy, hortensje . Powycinałam brzydkie liście żurawek . Zrobiło się bardziej przejrzyście ale na prawdziwe porządki muszę poczekać aż ziemia na rabatach przyschnie bo póki co wciągała buta i ciężko wejść gdzieś dalej . Cebulowe szaleją na potęgę, obudziły się też floksy, ostróżki, jeżówki , szałwie, kocimiętki i wiele więcej. Z uśmiechem na twarzy odkryłam, że moje jeżówki odmianowe, które dzieliłam bardzo późno w październiku żyją . Bardzo się cieszę bo to takie fajne kompaktowe odmiany . Po całym dniu pracy wieczorem niestety mieliśmy nie mały kłopot. Cola bardzo mocno nas wystraszyła bo zaczęła dziwnie się zachowywać. Słaniała się na nogach i była jakaś taka dziwna. Przed 20 pojechałam szybko do weta i okazało się, że najprawdopodobniej zjadła coś i zatruła się .Dostała kilka zastrzyków i dzisiaj jest już lepiej ale wczoraj w nocy płakałam nad nią bo myślałam, że nie da rady. Do tej pory nie mam pojęcia gdzie i co mogła zjeść .Mam nadzieję, że to pierwsza i ostatnia taka sytuacja. Dzisiaj również mamy piękne słoneczko ale w niedzielę odpoczywam więc zrobiłam jedynie parę fotek budzącej się wiosny.
Anido zgadzam się z Tobą . Cola jest przewspaniała a wczoraj napędziła nam stracha .
Lucynko całe szczęście śnieg już prawie stopniał i widać wiosnę . Poza tym przy takim pięknym słoneczku od razu człowiek czuje się lepiej . Bardzo dziękuję i wzajemnie .
Marysiu takie to nasze życie, przewrotne i nieprzewidywalne. Na szczęście pogoda poprawiła się i zrobiło się wiosenniej . Wczoraj w końcu mogłam popracować w ogrodzie z czego jestem strasznie zadowolona. Cola sporo urosła i zanim się obejrzymy będzie wielkim psiskiem. Oby tylko nie robiła mi takich "akcji" jak wczoraj . Bardzo dziękuję i pozdrawiam .
Agnieszko dochodzę do wniosku, że moje życie ostatnimi czasy to sporo stresu . Z Weroniką już jest dobrze i jutro wraca do przedszkola natomiast ta blond panienka wczoraj o mało nie doprowadziła mnie do zawału . Wbrew pozorom wcale nie tak trudno Coli odmówić bo na szczęście umiem ją okrzyczeć i powiedzieć NIE! Szkoda tylko, że wczoraj nie uchroniłam jej od tej przykrej sytuacje. Miejmy nadzieję, że historia się nie powtórzy . Pozdrawiam .
Małgosiu- PEPSI bardzo dziękuję za dobre słowo. Na szczęście wczoraj mogłam nieco odstresować się w ogrodzie a Cola nawet nie przeszkadzała za bardzo . Dziękuję i również pozdrawiam i życzę zdrowia .
Ewo dziękuję za pocieszenie. Sądzę, że tego roku zrobimy coś na nowej części działki ale szału nie będzie. Najpierw musimy wyrównać teren i zrobić wjazd oraz chodnik. Potem będę myśleć o reszcie . Na pewno w przyszłym roku będę miała tam więcej pracy i będę mogła zakładać rabaty. Czas pokaże co będzie bo plany jak to plany . Jeszcze muszę odnieść się do Twojego drugiego wpisu. Ja również dziękuję, że z Weroniką jest tak a nie gorzej. Jest bardzo dużo dzieci z większymi wadami a Weronika mimo wszystko powoli idzie do przodu i ma tyle radości w sobie. Zaraża nas swoim śmiechem bo jest bardzo pogodną dziewczynką. Po tym co napisałaś, ja również podziwiam Twoją córkę . Jest silna i to najważniejsze. Pozdrawiam Was serdecznie.
Sabinko bardzo mi przykro z powodu choroby córki Twojego kuzyna . To bardzo przykre jak dzieci chorują . Jeszcze nawet nie przeżyły zbyt wiele a już mają pod nogi rzucane kłody . To straszne ile teraz jest chorób i różnych niepełnosprawności u dzieci. Jak jeżdżę na turnusy to widzę i czasami łzy same cisną się do oczu. Na szczęście do mnie już dotarło ocieplenie. Wczoraj mogłam popracować w ogrodzie z czego jestem prze szczęśliwa. Pozdrawiam i słoneczka życzę .
Małgosiu-clem masz rację, na ten moment mam łatwiej ale w maju/czerwcu ściągamy ogrodzenie po wschodniej stronie działki żeby koparka mogła wyrówna teren. Tym samym Cola będzie mogła wychodzić z działki i tego obawiam się najbardziej . Na pewno w tym roku nie zrobimy nowego ogrodzenia bo czeka nas jeszcze montaż podbitki i kilka innych inwestycji. Jak wiadomo wszystko kosztuje a pieniądze nie rosną na drzewach. Powoli wszystko sobie zrobimy a Colę trzeba będzie pilnować albo postawić jej na ten czas póki nie będzie ogrodzenia jakiś wybieg . No sama nie wiem . Tak, niestety Goldeny jak większość dużych ras są podatne na dysplazję. Pozdrawiam i słoneczko przesyłam .
Małgosiu-Margo2 nigdy nie miałam styczności z suczką i jej cieczką dlatego nie wiem jak to jest. Mam nadzieję, że upilnujemy Colę a potem już tylko wykonamy sterylizację. Ty mówisz NIE suczkom a ja z kolei nie chciałam mieć psa bo bałam się, że będzie sikał mi na rośliny itd. Ooo najwidoczniej Twój Flesz był pod tym względem wyjątkiem. Cola ma bardzo poprawne relacje z dziewczynami. Na szczęście lubi dzieci bo jeszcze nigdy nie wykazała jakiejś niechęci do nich czy coś. Jak nie ma ochoty na pieszczoty po prostu odchodzi a nie warczy ani nic z tych rzeczy. Dziewczynki też bardzo lubią Colę. Pozdrawiam ciepło i słoneczki Ci wysyłam .
Moja przezimowana pelargonia pokazała kwiat.
Pozdrawiam i życzę Wszystkim pięknej niedzieli.
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelinko widzę, że Ty również pracowicie spędziłaś czas... ja też, no może nie aż tak, bo jakoś mi tak wszystko szło wolno.
Ale dobrze, że już coś się zaczyna dziać!
Twój ogród nawet w takim wczesnym wydaniu prezentuje się pięknie!
Niechaj wiosna trwa!
Ale dobrze, że już coś się zaczyna dziać!
Twój ogród nawet w takim wczesnym wydaniu prezentuje się pięknie!
Niechaj wiosna trwa!
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- Bufo-bufo
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4674
- Od: 26 lip 2009, o 20:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorze Gdańskie
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Piękna wiosenka Mam młodą kotkę do strylizacji, już się wstępnie interesowałam, ale mi nie wspominano aby czekać na cieczkę, zresztą raczej ne chciałabym, a kota chyba trudniej upilnować, choć jest domowy.
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16695
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelinko, no to miałaś przeżycia Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
A ogród pięknieje wiosennie i pogoda pozwoliła Ci popracować na świeżym powietrzu.
A'propos przeżyć związanych z domowymi zwierzętami, opiszę Ci mój stres związany z kotką. Była maleńka, gdy ją przygarnęliśmy, jeszcze musiałam ją karmić przez smoczek. Szybko rosła i dojrzewała. Od sierpnia do grudnia stała się całkiem dorosła i pewnego wieczoru zachowywała się tak, jakby za chwilę miała umrzeć. Mocno nas wystraszyła, decyzja była jedna: natychmiast do weta, ale M nie mógł odpalić auta. Był mróz i ślisko na jezdni. Wydzwoniliśmy syna, który natychmiast przyjechał, wraz z eMem ruszyli. W drodze z Misią było coraz gorzej, na poczekalni u weta była kolejka, ale gdy ludzie zobaczyli, co się dzieje, natychmiast wpuścili M z kotą do gabinetu, a tam usłyszał diagnozę następującej treści: "Dopuści pan kotkę do kota i zaraz wyzdrowieje". Okazało się, że to już pierwsza ruja. Śmiechu było co niemiara, ale co przeżyliśmy wcześniej, to tylko my wiemy.
Tydzień później poddaliśmy ją sterylizacji i więcej nam już nie chorowała.
Słoneczka Ci życzę na cały tydzień i jeszcze dłużej, a właściwie to prawdziwej wiosny.
A ogród pięknieje wiosennie i pogoda pozwoliła Ci popracować na świeżym powietrzu.
A'propos przeżyć związanych z domowymi zwierzętami, opiszę Ci mój stres związany z kotką. Była maleńka, gdy ją przygarnęliśmy, jeszcze musiałam ją karmić przez smoczek. Szybko rosła i dojrzewała. Od sierpnia do grudnia stała się całkiem dorosła i pewnego wieczoru zachowywała się tak, jakby za chwilę miała umrzeć. Mocno nas wystraszyła, decyzja była jedna: natychmiast do weta, ale M nie mógł odpalić auta. Był mróz i ślisko na jezdni. Wydzwoniliśmy syna, który natychmiast przyjechał, wraz z eMem ruszyli. W drodze z Misią było coraz gorzej, na poczekalni u weta była kolejka, ale gdy ludzie zobaczyli, co się dzieje, natychmiast wpuścili M z kotą do gabinetu, a tam usłyszał diagnozę następującej treści: "Dopuści pan kotkę do kota i zaraz wyzdrowieje". Okazało się, że to już pierwsza ruja. Śmiechu było co niemiara, ale co przeżyliśmy wcześniej, to tylko my wiemy.
Tydzień później poddaliśmy ją sterylizacji i więcej nam już nie chorowała.
Słoneczka Ci życzę na cały tydzień i jeszcze dłużej, a właściwie to prawdziwej wiosny.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- buum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2211
- Od: 16 mar 2015, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp
- Kontakt:
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelinko u Ciebie bardziej wiosennie niż u mnie A mieliście jaką zimę a jaka była u mnie
Ślicznie masz. Może to jeszcze nie prawdziwa wiosna a przedwiośnie ale chociaż tyle
Pozdrawiam
Ślicznie masz. Może to jeszcze nie prawdziwa wiosna a przedwiośnie ale chociaż tyle
Pozdrawiam
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelinko - wrócę do tematu chorujących dzieci, Mój syn zachorował w wieku 4 lat. Od tego czasu, a więc od 27 lat bierze insulinę. Płakałam na jego komunii i wtedy, kiedy jako mały chłopczyk pytał mnie , czy chore dzieci dożyją Świąt Bożego Narodzenia i prezentów. Modliłam się, by w "zdrowiu" doszedł do kolejnych etapów życia. Dziś jesr samodzielnym mężczyzną, ma żonę, pracę i jest szczęśliwy. I nadal serce boli, że nie jest w pełni zdrowy, ale najważniejsze, że JEST. Przepraszam za tak osobiste wyznania, jeśli chcesz , usuń mój post. A potem wycałuj i wyściskaj córcię.
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8438
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelinko
Czytam o chorych dzieciach i płakać mi się chce.
Przykro mi strasznie ,że tak niefortunnie dla Córci skończył się turnus. .
Mam nadzieję, że czuje się lepiej i było to chwilowe pogorszenie.
Jesteś dzielna , radzisz sobie z trudnościami i przykrościami. Znam sporo osób, które mają jeszcze bardziej trwale chore dzieci i wszystkich podziwiam z całego
Mogę sobie taką sytuację trochę wyobrazić na podstawie moich przeżyć, kiedy moja Córka chora na jadłowstręt ledwo żywa trafiła do szpitala, potem do kolejnych na wiele tygodni...
Nie wyobrażam sobie takich przeżyć na stałe w naszym życiu.
Dobrze, że mamy nasze ogrody i tam możemy się odstresować i zapomnieć.
Ślicznie kwitną już u Ciebie iryski reticulata, tulipanki olbrzymie.
Wiosna nas nie rozpieszcza, ale w końcu u wszystkich wybuchnie na całego
Czytam o chorych dzieciach i płakać mi się chce.
Przykro mi strasznie ,że tak niefortunnie dla Córci skończył się turnus. .
Mam nadzieję, że czuje się lepiej i było to chwilowe pogorszenie.
Jesteś dzielna , radzisz sobie z trudnościami i przykrościami. Znam sporo osób, które mają jeszcze bardziej trwale chore dzieci i wszystkich podziwiam z całego
Mogę sobie taką sytuację trochę wyobrazić na podstawie moich przeżyć, kiedy moja Córka chora na jadłowstręt ledwo żywa trafiła do szpitala, potem do kolejnych na wiele tygodni...
Nie wyobrażam sobie takich przeżyć na stałe w naszym życiu.
Dobrze, że mamy nasze ogrody i tam możemy się odstresować i zapomnieć.
Ślicznie kwitną już u Ciebie iryski reticulata, tulipanki olbrzymie.
Wiosna nas nie rozpieszcza, ale w końcu u wszystkich wybuchnie na całego
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4986
- Od: 8 lip 2014, o 15:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Blisko południa Polski
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ale wystraszyłaś mnie tą sytuacją z Colą... Cieszę się ogromnie, że jej przeszło. Brak ogrodzenia to spory problem dla posiadaczy psów. Wymienialiśmy część ogrodzenia zeszłej wiosny, co prawda zrobiliśmy w tym czasie prowizoryczną siatkę, ale Bergen nauczył się przeciskać pod nią Zanim skończyliśmy ogrodzenie tak spodobała mu się wolność, że potem próbował wszystkiego, aby tylko znowu wyjść - podkopywał się, rozrywał siatkę... Gdyby tylko wychodził sobie na spacer do lasu i wracał to pół biedy, ale cwaniakowi z powrotem nie chciało się przeciskać, obchodził więc wkoło sąsiadów i elegancko chodniczkiem podchodził do bramy i czekał, żeby go wpuścić... Bojąc się o jego bezpieczeństwo - mimo wielkich oporów z mojej strony - zdecydowaliśmy się wreszcie na obrożę elektryczną. Piszę to wszystko ku przestrodze, żeby Cola mając ku temu okazję nie nabrała włóczęgowskich zwyczajów...
Wiosnę pokazałaś nam prześliczną
Wiosnę pokazałaś nam prześliczną
Pozdrawiam Małgosia poprzednie wątki - Nasze 1500 m2; Wyznania kwiatoholiczki ;)
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
Własnymi łapkami
Nadwyżki ogrodowe
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Przydomowy ogródek Eweliny, część IV.
Ewelka, rabata dopiero się wynurza na dobre ze śniegu, a już taka wysprzątana jest Czy porządkowałaś ją jesienią? Ja się niestety nie mogłam zmobilizować i poświeciłam czas na sadzenie cebul i jakoś mnie zaskoczyła zima, jak tych drogowców, przed zimą tylko jedną rabatę posprzątałam, a potem nie miałam już energii nawet w cieplejsze dni
Dzielne z Was kobitki i dobrze, że trzymacie się mocno, Ty córcie i ta psinka, która już ma jakieś przykre przeżycie za sobą. Współczuję, że jeszcze taki stres Cię spotkał, ale myślę że śmiało możesz założyć że limit przykrości wyczerpałaś i od teraz tylko do przodu
A wiesz, tak mi się na koniec przypomniało,l że u mnie też od niedawna jest jedna nowa blond panienka Kolejna kradnąca mi serce męża Haha! Nasza nowa chomisia Malina ;) Musiałam zainterweniować, gdy córka z wyjść do ogrodu zaczęła znosić muszle ślimaków, całować je i mówić, ze będzie chodzić z nimi na spacery i spać...o fuj! W nocy cichcem znikła muszla z domu, a w weekend z pompą wprowadził się chomik
Jak coś, to mogę wywalić zdjęcie
Dzielne z Was kobitki i dobrze, że trzymacie się mocno, Ty córcie i ta psinka, która już ma jakieś przykre przeżycie za sobą. Współczuję, że jeszcze taki stres Cię spotkał, ale myślę że śmiało możesz założyć że limit przykrości wyczerpałaś i od teraz tylko do przodu
A wiesz, tak mi się na koniec przypomniało,l że u mnie też od niedawna jest jedna nowa blond panienka Kolejna kradnąca mi serce męża Haha! Nasza nowa chomisia Malina ;) Musiałam zainterweniować, gdy córka z wyjść do ogrodu zaczęła znosić muszle ślimaków, całować je i mówić, ze będzie chodzić z nimi na spacery i spać...o fuj! W nocy cichcem znikła muszla z domu, a w weekend z pompą wprowadził się chomik
Jak coś, to mogę wywalić zdjęcie
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka