Elu, oj, pachnie

Szczególnie rano czuć oszałamiający zapach. Uwielbiam ten czas.
Znam te żuki i pojęcia nie mam jak się nazywają? W zeszłym roku trochę tego było i każdego wyciągałam ręcznie i beż żadnych oporów unicestwiałam. One są strasznie twarde. Mają jakby pancerz, który ciężko zgnieść. W tym roku jak na razie znalazłam tylko jednego. Za to ogrodnicy niszczylistki trochę miałam, ale z nią postępowałam podobnie. Wybierałam i zgniatałam w palcach. Im więcej jej zniszczę, tym mniej będzie w kolejnym sezonie. Kilka lat temu miałam prawdziwą inwazję. Nie wiedziałam wtedy, że jedyną metodą walki - jest jej niszczenie, żeby nie zdążyła zejść pod ziemię i złożyć jaj
Alutka, sama jestem zaskoczona tym, jak w ciągu tych kilku lat rozrosły się moje ślicznotki

To chyba magiczna siła końskiego złotka tak na nie działa. Po prostu czuję, że one je uwielbiają. Ja im tylko dostarczam to, co lubią najbardziej. No i robię kopce z kompostu. Może w tym tkwi tajemnica? Poza tym one wiedzą i czują, że je ubóstwiam i z wielką czułością na nie patrzę. Taka wariatka ze mnie...
Kolejna debiutantka - Jayne Austin
Marto, pewnie chodzi Ci o szerokość tego pustaka? 10 cm chyba mają. Starsza rabata ma 2m szerokości i ponad 8 długości. Ta nowsza jest krótsza i troszkę węższa.
O róże pytaj kiedy tylko zechcesz. Wiesz, że o nich mogę długo...

Ciekawa jestem, które z moich protegowanych kupiłaś? Napisz, proszę jak się sprawują i co to za odmiany.
W tym roku zachwyciła mnie Jude de Obscure.
Beatko, ej, jak to? Byłaś u mnie i nikt Cię nie widział? A Bravo?

Jemu nawet mały ptaszek nie umknie, a co dopiero dorosła kobietka...

Emily Bronte jest fotogeniczna, ale tak do końca jeszcze się do niej nie przekonałam. Kwiaty ma ładne, ale w słońcu robią się prawie białe i tracą na urodzie. Poza tym myślałam, że będą większe. Może to przez te upały, a może to pierwszy rok jest taki dziwny. Na razie nie wyrobiłam sobie o niej zdania. Bardziej do serca przypadła mi Dame Judi Dench, James L. Austin, Soph'ys Rose i Royal Jubilee. Czekam jeszcze na kwiat The Mill on The Floss i Brother Cadfael.
Ogrodniczy, w którym kupuję Austinki w donicach jest w Chotomowie. Byłam dzisiaj i mieli jeszcze po jednej sztuce: The Pilgrimm, Crown Princess Margareta, Benjamin Britten, Golden Celebration, Boscobel, Munstead Wood i jeszcze coś. Powiem Ci, że Boscobel, Munstead Wood i Benjamin Britten były tak wypasione, piękne krzaczki, że aż żal było je zostawić. Miałam ogromną ochotę wziąć trzecią Boscobel, a i na Munstead Wood patrzyłam łakomym okiem. Wiele wysiłku mnie kosztowało wyjść bez niczego. Wyszłam, wróciłam jeszcze raz i znów stoczyłam walkę sama z sobą, bo strasznie mnie kusiło. Ale wytrwałam! Prawda, że dzielna jestem?
Tutaj był pierwszy dzień kwitnienia i kwiat jest śliczny.
A tutaj czwarty dzień i kwiaty mają niezłą wytrzymałość, a to też duży plus.
Teresko, tak, Amelia Nothomb cudnie obsypana kwiatami. I pomyśleć, że moja była taką lichą sadzonką. Dała radę i teraz cieszy moje oczy
Desdemonę mam, ale mój krzaczek był bardzo marnej jakości. I nadal taki jest. W zasadzie ma jeden główny pęd. Nie kupiłabym jej drugi raz. Może gdyby sadzonka była porządna, to inaczej bym patrzyła na tę odmianę, a tak to wegetuje u mnie i kwiaty ma jakieś nietrwałe
Ewcia, nie znam English Elegance. Pierwszy raz słyszę o takiej odmianie

Muszę koniecznie poszukać info o tej róży.
Czytałam, że nie jesteś zadowolona z tego sezonu. Mam nadzieję, że Twoje róże w drugiej turze nie zawiodą i jeszcze napiszesz, że to jednak był dobry rok. Trzymam za to kciuki. A krócej kwitły i u mnie, bo upały i doskwierająca susza zrobiły swoje. Niestety nie mamy wpływu na pogodę. Pamiętam, że w tamtym roku znowu od połowy lipca bez przerwy padało. Też było beznadziejnie, bo deszcz niszczył kwiaty i w zasadzie drugiego kwitnienia prawie nie było. Tak się jakoś składa, że pogoda płata nam niemiłe niespodzianki i jak nie urok, to co innego...
Jadziu, głaskanko obowiązkowe, bo oprócz tego, że psotnik, to i przylepa i całuśnik z niego
Garden of Roses będzie teraz miała u Ciebie więcej miejsca, to i bardziej się rozrośnie. A astry w kolorze blue podkreślą tylko jej urodę.
Aniu - anbuko, jesteś za skromna. Twój ogród to same cudeńka. Masz tyle pięknych roślin, że tylko usiąść i podziwiać. A róże do pełni szczęścia potrzebują dobrego jedzenia, i wody. No i oczywiście sadzonki muszą być porządnej jakości
Aniu - Annes, cieszę się, że Princess Anne przypadła Ci do serca. To wyjątkowo piękna róża i będziesz z niej zadowolona. Ma cechy, które lubię najbardziej. Piękne kwiaty, wspaniały aromat, kolor i bardzo obficie kwitnie

Mogłabym tylko trochę pomarudzić na pokrój samych krzewów. Potrafi też złapać trochę plamek, ale nigdy nie stoi bez liści. Wystarczy oberwać porażone listki i potem radzi sobie sama. Muszę do Ciebie zajrzeć, bo pewnie już Bathsheba rozwinęła swój kwiat. Ciekawa jestem co powiesz jak zobaczysz go na 'żywo'? Czy będą ochy i achy?
Sophy's Rose kolorem nieco przypomina Princess Anne. Jest prześliczna i ma pięknie ułożone płatki.
Majeczko, rozrosły się niektóre solidnie. Sama jestem zaskoczona

Dopiero teraz widać, jak im smakuje końskie złoto
Wszystkie nowe nasadzenia się przyjęły. Zarówno te jesienne, jak i z wiosny. Co prawda The Mill on The Floss nadal mizerna. Na dodatek M montując dużą kratkę zwalił ją na kilka róż, w tym na nieszczęsną The Mill. Wyłamał jej jeden pęd i przez jest jeszcze bardziej mizerna. Ale jakiś pączuś ma, więc mam nadzieję, że doczekam się choćby jednego kwiatka. Julki zdjęcia wrzuciłam w zaległych odpowiedziach. Jest śliczna i ma bardzo trwałe kwiaty. Dzielna dziewczynka, bo sama sadzonka też była niezbyt dorodna. Czekam jeszcze na pierwszy kwiat Brother Cadfael, Glamis Castle, bo tę ostatnią wreszcie kupiłam. Poza tym zakwitła Wollerton Old Hall i też mi się podoba.
Dame Judy Dench bardzo jest moim zdaniem prześliczna i trochę inna od typowych piękności Austina. Ale kwiaty ma duże, pięknej barwy i dość trwałe. Na dodatek wygląda na to, że będzie należała do tych chętnie i obficie kwitnących.
A już
Sir Walter Scott jestem wprost oczarowana

Kwiaty ma co prawda małe, ale jest w nich coś bardzo subtelnego, jakaś delikatność, zwiewność, a jednocześnie ma takie potężne kolce

Jednym słowem jak na tak maleńką różyczkę zapowiada się niezwykle ciekawie. Niestety Bravo zeżarł jej trzy kwiatki i zostało tylko tyle, co na zdjęciu
Jadziu, przy takiej gromadce różanych krzaków pracy jest dużo. Jednak ja bardzo lubię przy nich pracować i dopóki sił mi wystarczy, to będę robiła wszystko aby zapewnić moim różyczkom jak najlepsze warunki
Dla Ciebie moja ubiegłoroczna, piękna nieznajoma.
Na koniec ja zwykle kilka zdjęć.
