Ok 10 dni temu przesadziłam moje liczi do osobnych doniczek. Specjalnie dla nich kupiłam nową ziemię - mieszaninę torfów + keramzyt + nawóz. W trakcie przesadzania zauważyłam, że trzy z czterech, które nie wykiełkowały mają małe zalążki. Zostawiłam w "zbiorczej" donicy. Dzisiaj z niecierpliwości rozgrzabałam delikatnie ziemię i okazało się, że dwa nasionka zniknęły (pewnie sobie zgniły czy coś

), a dwa wypuszczają korzonki - z czego ten dłuższy ma już ok. 7 cm. Pozostałe mini drzewka przez te 10 dni podrosły po ok 1,5 - 2 cm czyli nie jest tak źle. Wszystkie siedzą sobie w ciepełku, raczej jest utrzymywana stała wilgotność ziemi.
Te cztery ładnie sobie rosną, liście nabierają kolorów i delikatnie twardnieją. Wszystkie mają ładne, równe liście i rosną sobie symetrycznie.
Ten niestety ucierpiał podczas przesadzania, gdzieś coś musiałam zahaczyć i urwałam mu dwa listki. A do tego bidulek taki blady jakiś. Może za mało światła ma.
A ten mi ucierpiał najbardziej. Przysychają mu listki. Ten i poprzedni stoją w innym pokoju z racji braku miejsca na parapecie, ale staram się je eksponować do słońca ile tylko mogę. Może się jeszcze wybiją.