Przydomowa hodowla kur cz.3
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2850
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Ja w sobotę przeżyłam SZOK
Rano jak wypuszczałam kury, nie wiadomo skąd, za domu lotem szybowym spadł jastrząb próbując złapać podlotka wielkości gołębia. Ponieważ mój pies przy wypuszczaniu lubi sobie pogonić kury aby się rozbudziły tak więc prawie spotkał się z jastrzębiem. Ten jednak zdążył szybko poderwać się do góry bez łupu. Uf, przez prawie cały dzień byłam jak struna napięta, gotowa zareagować na każde larum kur.
Niestety, najgorsze miało dopiero nadejść
Po południu pojechałam na odwiedziny do szpitala. Jak wróciłam i zbliżałam się do domu, na podjeździe zobaczyłam mnóstwo białych piór. Stało się- wróciło ptaszysko(pomyślałam). Jednak patrząc w dal na trawnik zobaczyłam mnóstwo rozścielonych piór.Serce zakołatało jak dzwon. Poszłam zobaczyć kto padł jeszcze ofiarą. Zwłok jednak nie było więc poszłam przejrzeć działkę poniżej. Moim oczom ukazał się obraz do rozpaczy. Wszędzie pióra Nieopodal pod jabłonią leżał kogut gołoszyj z równo odgryzioną głową. Tak jak by mu tę głowę tylko ktoś przyłożył do tułowie. W warzywniku 2 kury na kupce bez głów a nieopodal kura z wyskubanymi piórami na plecach i śladami zębów. Zniknęło 10 podlotków wielkości gołębia i 6 dwutygodniówek plus 8 kur z których 4 zwłoki znalazłam. Obeszłam cały teren za płotem dookoła ale nie znalazłam piór ofiar. Pies jedynie robi stójki pod płotem w stronę lasu. Najciekawsze jest w tym to że, na ogródku z kurami chodziło 8 kaczek i nie zostały tknięte. Przecież one nie były by w stanie uciec przed drapieżnikiem Po wielu latach hodowli pomału dojrzewam do decyzji aby zakończyć hodowlę drobiu
Rano jak wypuszczałam kury, nie wiadomo skąd, za domu lotem szybowym spadł jastrząb próbując złapać podlotka wielkości gołębia. Ponieważ mój pies przy wypuszczaniu lubi sobie pogonić kury aby się rozbudziły tak więc prawie spotkał się z jastrzębiem. Ten jednak zdążył szybko poderwać się do góry bez łupu. Uf, przez prawie cały dzień byłam jak struna napięta, gotowa zareagować na każde larum kur.
Niestety, najgorsze miało dopiero nadejść
Po południu pojechałam na odwiedziny do szpitala. Jak wróciłam i zbliżałam się do domu, na podjeździe zobaczyłam mnóstwo białych piór. Stało się- wróciło ptaszysko(pomyślałam). Jednak patrząc w dal na trawnik zobaczyłam mnóstwo rozścielonych piór.Serce zakołatało jak dzwon. Poszłam zobaczyć kto padł jeszcze ofiarą. Zwłok jednak nie było więc poszłam przejrzeć działkę poniżej. Moim oczom ukazał się obraz do rozpaczy. Wszędzie pióra Nieopodal pod jabłonią leżał kogut gołoszyj z równo odgryzioną głową. Tak jak by mu tę głowę tylko ktoś przyłożył do tułowie. W warzywniku 2 kury na kupce bez głów a nieopodal kura z wyskubanymi piórami na plecach i śladami zębów. Zniknęło 10 podlotków wielkości gołębia i 6 dwutygodniówek plus 8 kur z których 4 zwłoki znalazłam. Obeszłam cały teren za płotem dookoła ale nie znalazłam piór ofiar. Pies jedynie robi stójki pod płotem w stronę lasu. Najciekawsze jest w tym to że, na ogródku z kurami chodziło 8 kaczek i nie zostały tknięte. Przecież one nie były by w stanie uciec przed drapieżnikiem Po wielu latach hodowli pomału dojrzewam do decyzji aby zakończyć hodowlę drobiu
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42255
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jolu współczuję i nikomu z nas nie życzę takiego widoku, ale czytając tutaj Was jestem jakby przygotowana Czyli wszystkie kury zginęły?
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2850
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Zostało jeszcze 5 kur i kogut + 5 podlotków i 1 maluch.
Myślałam że, zostawiając kurom lotki zawsze będą mogły napastnikowi odfrunąć.
Myślałam że, zostawiając kurom lotki zawsze będą mogły napastnikowi odfrunąć.
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42255
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
To jest początek stadka! Nie załamuj się to nie w stylu ogrodnika!
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Nie warto załamywać się z powodu jakiegokolwiek niepowodzenia hodowlanego.
Każda porażka powinna czegoś nauczyć i wnieść coś nowego.
W przeszłości zdarzały mi się i ataki drapieżników i choroby w stadzie.
Nigdy nie pomyślałam, aby likwidować z tego powodu ptaki.
Wprost przeciwnie.
Po każdej takiej historii znajdywałam rozwiązanie.
Jak się okazało, dzięki temu zamiast kur podwórkowych mam dwie woliery nie tylko z kurami.
Drapieżniki nie mają szans, choroby nie wróciły, a ja sporo nauczyłam się o hodowli.
Opowiem jeszcze, co przydarzyło się w sobotę.
Zaczęły kluć się pawie, dwa właśnie opuściły jajka, trzy inne miały już dziurki.
I w tym momencie wyłączyli prąd.
Najszybciej jak mogłam zapakowałam jajka i pisklęta do pudełka, okryłam szmatką, zapakowałam razem z inkubatorem do samochodu i wywiozłam do miejscowości, gdzie był prąd.
Pisklęta się uratowały, a pozostałe jajka wykluły.
Jeszcze kilka siedzi w inkubatorze, mają późniejszy termin.
Najlepsze jest to, że od połowy kwietnia inkubator chodził na okrągło, wykluło się około 60 kurcząt i ze 20 przepiórek, a awaria przydarzyła się w najbardziej wrażliwym momencie i to przy lęgu, na którym najbardziej mi zależało.
Tak więc nie ważne, co się dzieje, ważne co my wtedy zrobimy
Każda porażka powinna czegoś nauczyć i wnieść coś nowego.
W przeszłości zdarzały mi się i ataki drapieżników i choroby w stadzie.
Nigdy nie pomyślałam, aby likwidować z tego powodu ptaki.
Wprost przeciwnie.
Po każdej takiej historii znajdywałam rozwiązanie.
Jak się okazało, dzięki temu zamiast kur podwórkowych mam dwie woliery nie tylko z kurami.
Drapieżniki nie mają szans, choroby nie wróciły, a ja sporo nauczyłam się o hodowli.
Opowiem jeszcze, co przydarzyło się w sobotę.
Zaczęły kluć się pawie, dwa właśnie opuściły jajka, trzy inne miały już dziurki.
I w tym momencie wyłączyli prąd.
Najszybciej jak mogłam zapakowałam jajka i pisklęta do pudełka, okryłam szmatką, zapakowałam razem z inkubatorem do samochodu i wywiozłam do miejscowości, gdzie był prąd.
Pisklęta się uratowały, a pozostałe jajka wykluły.
Jeszcze kilka siedzi w inkubatorze, mają późniejszy termin.
Najlepsze jest to, że od połowy kwietnia inkubator chodził na okrągło, wykluło się około 60 kurcząt i ze 20 przepiórek, a awaria przydarzyła się w najbardziej wrażliwym momencie i to przy lęgu, na którym najbardziej mi zależało.
Tak więc nie ważne, co się dzieje, ważne co my wtedy zrobimy
- KochinyAndzi
- 100p
- Posty: 180
- Od: 9 lut 2017, o 23:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Koronowo
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Widzę, że nie tyko u mnie jest niebezpiecznie...no niestety dopóki nie zainwestuje się w drobnooczkowe metalowe siatki i porządne woliery to ryzyko się utrzyma. Szczury załatwiły ostatecznie 8 kurczaków miesięcznych, wszystkie kurczęta zostały wyniesione do kurnika mamy, a miejsce dla nich oddzielone pozostało jako jadłodajnia z trutką. Także nikt im nie przeszkadza i widać, że częstują się, ale trutka o dłuższym działaniu, więc muszę jeszcze 2 dni zaczekać na efekty. Starych kur nie ruszają.
Po niebie szybują same kanie rude i czarne (co się stało z myszołowami...?) czyli jest gorzej niż było, wczoraj bezczelnie niziutko nad kurami na zwiady...no tak to już było i będzie na tym świecie. Już kiedyś raz zastałam pożywiającego się kurką PTASZKA
A do tego jeszcze obserwuję jakie to dziwactwa mi ludzie posprzedawali pod piękną nazwą Brahma albo Kochin
Po niebie szybują same kanie rude i czarne (co się stało z myszołowami...?) czyli jest gorzej niż było, wczoraj bezczelnie niziutko nad kurami na zwiady...no tak to już było i będzie na tym świecie. Już kiedyś raz zastałam pożywiającego się kurką PTASZKA
A do tego jeszcze obserwuję jakie to dziwactwa mi ludzie posprzedawali pod piękną nazwą Brahma albo Kochin
Z wszystkiego robimy sobie jaja.
Pozdrawiam, Andzia.
Pozdrawiam, Andzia.
- ewikk77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1105
- Od: 8 sty 2010, o 21:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jolu, bardzo mi przykro. Ciężko oglądać takie straty, kiedyś miałam podobnie, więc wiem co czujesz, ale tak jak piszą inni, trzeba iść dalej. Tymbardziej Ty tak dobrze znająca się na drobiu.
Na razie pewnie lepiej przystopować i zastanowić się nad dodatkowymi zabezpieczeniami.
Aniu, szkoda kurczaków, szczury to najwstrętniejsze stworzenia jakie znam, choć podobno bardzo inteligentne.
Przedwczoraj wysprzątałam dużą część wybiegu z krzaków, zarośli, itd. Jak już miałam kończyć , nad wybiegiem przeleciał drapieżny ptak (nie był za duży, może nie groźny dla kur, ale takiego widziałam jak niósł w pazurach dorosłego kwiczoła).
Na razie pewnie lepiej przystopować i zastanowić się nad dodatkowymi zabezpieczeniami.
Aniu, szkoda kurczaków, szczury to najwstrętniejsze stworzenia jakie znam, choć podobno bardzo inteligentne.
Przedwczoraj wysprzątałam dużą część wybiegu z krzaków, zarośli, itd. Jak już miałam kończyć , nad wybiegiem przeleciał drapieżny ptak (nie był za duży, może nie groźny dla kur, ale takiego widziałam jak niósł w pazurach dorosłego kwiczoła).
pozdrawiam Ewa
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jolek jeśli mogę spytać gdzie ty to mieszkasz że taka masakra cię dopada? Gdzieś blisko lasu może góry? Łąki wokoło? Sam się zastanawiam nad atakami drapieżników ale u mnie to ogródek działkowy tylko w sumie... Jedyne co to kun się obawiam teraz w okresie letnim. Czytając twoją przypadłość nie ukrywam że się lekko zszokowałem. Jak z filmu hehe no i ja mam skromne trzy kurki tylko jak jeden wpadnie drapieżnik... eh... szkoda na zapas się martwić w sumie
- ekopom
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5140
- Od: 3 cze 2010, o 17:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: kuj. pomorskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Mimo jednego liska skasowanego, to nadal wchodzi do mnie następny, który doprasza się do odstrzału. Z tego stada pozostała jedna kurka, pozostałe zostały porwane przez lisy, niestety nie podaruję im tej ostatniej kurki.
pozdrawiam Ludwik
Uprawa pomidorów na zbiór jesienny
Uprawa pomidorów na zbiór jesienny
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2850
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Marek-BB to jest przestrzeń życiowa mego drobiu.
Kiedyś gdy nie było tyle lisów mogły spokojnie chodzić po lesie i po terenie na zewnątrz.
U mnie tylko raz były szczury, skąd przyszły to nawet nie wiem. Stary sąsiad gospodarz mówił że kiedyś w okolicy było ich pełno. Widocznie miały się dobrze bo co chata to gospodarstwo i dostęp do żywności.Trutki i saszetki zrobiły swoje choć dużo też mogę zawdzięczać łownym kotom które mam. Jedynie co to, nie należy pozostawiać żywności wieczorem.
Kiedyś gdy nie było tyle lisów mogły spokojnie chodzić po lesie i po terenie na zewnątrz.
U mnie tylko raz były szczury, skąd przyszły to nawet nie wiem. Stary sąsiad gospodarz mówił że kiedyś w okolicy było ich pełno. Widocznie miały się dobrze bo co chata to gospodarstwo i dostęp do żywności.Trutki i saszetki zrobiły swoje choć dużo też mogę zawdzięczać łownym kotom które mam. Jedynie co to, nie należy pozostawiać żywności wieczorem.
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jolu,
ależ tam jest ładnie:)
Nie chwaląc się, u mnie jest podobnie
Najwyraźniej również lisy doceniają uroki takiego otoczenia.
A my musimy się liczyć ze stratami i budować coraz solidniejsze zabezpieczenia.
Znajomi ptasiarze w takich miejscach zakładają dwie linie pastucha wzdłuż ogrodzenia (na 5 i na 15 cm).
Pomaga, co zresztą potwierdzam.
ależ tam jest ładnie:)
Nie chwaląc się, u mnie jest podobnie
Najwyraźniej również lisy doceniają uroki takiego otoczenia.
A my musimy się liczyć ze stratami i budować coraz solidniejsze zabezpieczenia.
Znajomi ptasiarze w takich miejscach zakładają dwie linie pastucha wzdłuż ogrodzenia (na 5 i na 15 cm).
Pomaga, co zresztą potwierdzam.
- ewikk77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1105
- Od: 8 sty 2010, o 21:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Marek, nie trzeba specjalnej głuszy, żeby się coś takiego stało. Mieszkam w miasteczku, najbliższy las ok. 2 km ode mnie, a i tak ładnych parę lat temu psy (nie moje) zrobiły podkop w kurniku (podłoga nie była wybetonowana) i zrobiły pogrom podobny jak u Joli. Też znajdowałam "wybrakowane" zwłoki na całej działce. Po tym od razu wylaliśmy porządny beton. Głodne zwierzęta, potrafią przyjść blisko domu.U mnie w nieogrodzonym sadzie za domem widziałam już dziki, sarnę, zające, jastrzębie, a nawet sowy.
Jolu rzeczywiście widok przepiękny.
Ludwiku miałeś bardzo ładne stadko, też bym była zła na lisy.
Jolu rzeczywiście widok przepiękny.
Ludwiku miałeś bardzo ładne stadko, też bym była zła na lisy.
pozdrawiam Ewa
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Lisy biegają sobie po Czerwonym Prądniku w Krakowie (wcześnie rano można je spotkać), kuny też, ale je ciężko spotkać, łatwo rozpoznać po zjedzonych kablach w aucie. W Berlinie lisy w środku dnia spotkałem jakiś kilometr od bramy brandenburskiej (tam jeszcze dodatkowo króliki). Ale akurat w miastach to bardzo dobrze że są, jedzą myszy, szczury i są całkiem w tym skuteczne.
Niestety z lisami poza miastami jest spory problem bo futer ludzie nie chcą nosić, skórka za wyprawkę to dobry deal bo myśliwy jak zapłaci dodatkowo za amunicję to się robi dokładanie do interesu i dodatkowo lis nie jest łatwym przeciwnikiem (a do tego szczepionym). U mnie na wsi (w obwodzie, ale polują w pobliżu) jest 2-3 lisiarzy. Ostatnio sąsiad znalazł dwa lisie truchła pod lasem (~500m), a tydzień później miałem atak i po kolejnym tygodniu lisek wpadł w żywołapkę (nastawioną oczywiście na szczury, bo na lisy nie wolno!).
Jakbym nie widział to bym nie uwierzył że tego tyle jest. Trzeba się dzielić z rudymi, albo zamykać kury za solidnie zabezpieczonym wybiegu.
Niestety z lisami poza miastami jest spory problem bo futer ludzie nie chcą nosić, skórka za wyprawkę to dobry deal bo myśliwy jak zapłaci dodatkowo za amunicję to się robi dokładanie do interesu i dodatkowo lis nie jest łatwym przeciwnikiem (a do tego szczepionym). U mnie na wsi (w obwodzie, ale polują w pobliżu) jest 2-3 lisiarzy. Ostatnio sąsiad znalazł dwa lisie truchła pod lasem (~500m), a tydzień później miałem atak i po kolejnym tygodniu lisek wpadł w żywołapkę (nastawioną oczywiście na szczury, bo na lisy nie wolno!).
Jakbym nie widział to bym nie uwierzył że tego tyle jest. Trzeba się dzielić z rudymi, albo zamykać kury za solidnie zabezpieczonym wybiegu.