Dziękuję Wam bardzo, Henryku, Joasiu, Arku.
Oj, tak, Basiu, jak pelargonie, to tylko czerwone, a kolorowe niech sobie inni uprawiają

Ewa, przyganiał kocioł garnkowi, a gdzie twoje bezziemne i bezdoniczkowe?
No tak właśnie sobie pomyślałam, że skoro niewiele sie dzieje w zielonych, to sobie przejrzę moje tillandsie.
Wpierw jednak muszę się pochwalić innymi osobnikami - zakwitły mi hibiskusy. Moja radość jest niezmierna, dlatego że to moje pierwsze dwa egzemplarze, które przeżyły u mnie dłużej niż miesiąc. Te kupiłam zeszłej jesieni, z uporem maniaka przezimowały, a teraz jeszcze mają po pąku - jak tu się nie cieszyć?
Żółty kwiat jest trochę zmutowany, pąk był jeden, ale kwiat wygląda jak dwa zrośnięte ze sobą, nawet ma dwa słupki.
I teraz już szybki rzut na oplątwy. Nie wiem, kto powiedział, że oplątwy rosną powoli, ale ja się nie zgadzam - moje zasuwają, jakby je ktoś gonił
Brody zawisły pod dachem:
T. usneoides, różne formy
T. ionantha, bodajże
'Huemelula Green'
T. ionantha
T. pruinosa (forma gwatemalska) - wypuszczenie malucha zajęło jej jakieś kilka tygodni
T. caput-medusae - maluch wiosnę spędził schowany w liściu mamusi, latem przyspieszył ze wzrostem i już wyciąga listki wysoko
T. streptophylla - dzięki moim zapędom kaktusowym, regularnie kręci loczki
T. xerographica, kręci, jeżeli ma ochotę, ale też nierzadko
T. butzii, odgięła podejrzanie listek, ale jednak młodzieży nie ma
T. magnusiana - ubiłam dwie, trzecia wygląda dość dobrze
T. brachycaulos v. multiflora, ze trzy razy wybierała na tamten świat, w ostatnim momencie zmieniała zdanie
T. circinata, moja
jednak chyba najbardziej ulubiona, duża była jedną z pierwszych, którą kupiłam, a ostatnio dla towarzystwa dostała koleżankę
No i chyba wystarczy na dziś
Miłego tygodnia
