Witam. U mnie sezon cateringowy rozpoczęty z dniem 1 grudnia. Był akurat mróz, śnieg więc wystawiłam karmniczek. Dosłownie mały karmniczek, bo w zeszłym roku stołowały się w nim dwie sikorki bogatki i cztery wróble. Mieszkam 20 metrów od rynku, w dwudziestotysięcznym mieście.
Cała "czarna mafia" (krukowate, czarne, i mniej lub bardziej czarne - nie rozróżniam całego towarzystwa) miała wysypywany pokarm na taras (poza ziarnami słonecznika, jęczmienia,prosa to jeszcze mięso, słoninę, owoce). Panowała ogólna harmonia i zgoda.
Pierwszego grudnia wystawiłam ten karmniczek i dosłownie po godzinie zadyma
Myślałam, że mi się w oczach mieni. Z dwóch sikorek mam dziś 12 sztuk, a z czterech wróbli, które stołowały się u mnie w zeszłym roku zrobiło się minimum 30.
Teść stworzył karmnik 50 cm x 50 cm, poza tym słonecznik wysypuję też na taras. Od świtu do zmierzchu mam ruch w interesie. Dosłownie bez przerwy
Proso, jęczmień niekoniecznie im jedzie, ale słonecznik łuskany a i owszem. Kupiłam na razie 30 kilo, ale sądzę, że przy tych głodomorach jeszcze z trzy razy tyle muszę dokupić.
No i to dopiero początek, bo "czarna mafia" zjawi się pewnie na dniach, jak już ostro przymrozi.
W zeszłym roku parę krukowatych nawet nocowało u mnie na tarasie. Serce mi się krajało, jak zacinał śnieg a te bidulki spały.
Teraz w ruch poszedł taker, poobijałam meble ogrodowe plandekami żeby w razie czego miały gdzie się schronić.
U mnie jedzenia będą miały do oporu, wodę też, mam tylko nadzieję, że jakoś się z maleńtasami (sikorki, wróble) dogadają.
Ja osobiście chleba "moim" ptaszorom nie serwuję.
Poza mięsem, słoniną, owocami (dla czarnej mafii ) serwuję słonecznik łuskany, trochę prosa, jęczmienia bezłuskowego, kukurydzę, pszenicę, płatki owsiane, głównie jednak słonecznik.
Dzięki za fotki, oglądanie Waszych "ptaszydeł" to sama radość. Jak mi się uda obfocić moją ferajnę to i sama się pochwalę
