Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
To się i ja melduję. I bardzo się cieszę, że z działką się udało
Jest może zapuszczona, ale nie jest tak najgorzej. No i masz wspaniałe dobrą takie jak prąd czy woda i altanę.
Jestem ciekawa jak to ogarniecie.
Trzymam kciuki
Jest może zapuszczona, ale nie jest tak najgorzej. No i masz wspaniałe dobrą takie jak prąd czy woda i altanę.
Jestem ciekawa jak to ogarniecie.
Trzymam kciuki
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Dziękuję wszystkim za odwiedziny! Bardzo się cieszę z powodu tej działki i również jestem szczęśliwa, że będę miała dla kogo relacjonować zachodzące zmiany.
A pająki to ja nawet bardzo lubię. Tu zdjęcie cyknięte ubiegłego sezonu:
Urocza pani-pająk.
Ale tym w altance to ja niestety będę musiała trochę uprzykrzyć życie, bo ich pajęczyny zajmują tyle miejsca, że ciężko obok nich przejść i nie mieć we włosach albo na twarzy.
A jakby kogoś interesowało, co zamierzam siać, to... moja lista posiadanych nasionek jest TU do wglądu. Tak, zwariowałam, nie trzeba mnie uświadamiać. A tu jeszcze nie ma tych, które przyjdą do mnie z naszej forumowej Akcji.
Oprócz tego mam kilka cebulek pawiej orchidei (Peacock Orchid), dwie cebule lilii olbrzymiej Pretty Woman i dwie sadzonki Azalii docelowo przeznaczone do wsadzenia do gruntu.
Jestem świrem. Oczywiście wszystkiego siać raczej nie będę, ale i tak będzie tego dużo, więc muszę się sprężyć z przygotowaniami.
Zmoderowałam.
/KaRo
A pająki to ja nawet bardzo lubię. Tu zdjęcie cyknięte ubiegłego sezonu:
Urocza pani-pająk.
Ale tym w altance to ja niestety będę musiała trochę uprzykrzyć życie, bo ich pajęczyny zajmują tyle miejsca, że ciężko obok nich przejść i nie mieć we włosach albo na twarzy.
A jakby kogoś interesowało, co zamierzam siać, to... moja lista posiadanych nasionek jest TU do wglądu. Tak, zwariowałam, nie trzeba mnie uświadamiać. A tu jeszcze nie ma tych, które przyjdą do mnie z naszej forumowej Akcji.
Oprócz tego mam kilka cebulek pawiej orchidei (Peacock Orchid), dwie cebule lilii olbrzymiej Pretty Woman i dwie sadzonki Azalii docelowo przeznaczone do wsadzenia do gruntu.
Jestem świrem. Oczywiście wszystkiego siać raczej nie będę, ale i tak będzie tego dużo, więc muszę się sprężyć z przygotowaniami.
Zmoderowałam.
/KaRo
- mandorla
- 200p
- Posty: 425
- Od: 12 paź 2018, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Aaa, to tu założyłaś wątek...
Faktycznie, zupełnie nietrafiony tytuł, fajny kawałek ziemi z dużym potencjałem. Kto wie, jakie jeszcze skarby poznajdujesz w tych chaszczach! Działaj, działaj i pokazuj efekty!
Faktycznie, zupełnie nietrafiony tytuł, fajny kawałek ziemi z dużym potencjałem. Kto wie, jakie jeszcze skarby poznajdujesz w tych chaszczach! Działaj, działaj i pokazuj efekty!
Pozdrawiam słonecznie, Ika
- acia1065
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1091
- Od: 7 sty 2014, o 14:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kłaj - Małopolska
- Kontakt:
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
W altance pełno skarbów, myślę, że jak będzie ciepło i zaczniesz ogarniać to, co na zewnątrz to też będzie wiele ciekawych roślin.
Beata
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11722
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Witaj:)
Bardzo obiecująco zapowiada się Twój wątek Działka ma potencjał.Na pewno wszystko ogarniesz.
Warzywka od niedawna mnie interesują, na początku skupiałam się głównie na różach.Też lubię co nie co podjeść.
A drzewka owocowe masz u siebie?
A że lubię pizzę
Bardzo obiecująco zapowiada się Twój wątek Działka ma potencjał.Na pewno wszystko ogarniesz.
Warzywka od niedawna mnie interesują, na początku skupiałam się głównie na różach.Też lubię co nie co podjeść.
A drzewka owocowe masz u siebie?
A że lubię pizzę
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Zajrzałam do Ciebie , bo twoja działka bardzo przypomina moją z monentu kiedy ją wzieliśmy. Widzę , że masz w planach warzywnik , ja niewyobrażam sobie dziaki bez warzyw, więc będę ci bardzo kibicować aby wszystko było tak jak chcesz.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1344
- Od: 17 lut 2013, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Płd. Wielkopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Coś większa się wydaje ta działeczka od opisu w Klubie... Po wpisaniu Peacock Orchid wyskakuje mi tylko acidantera i plejone, jaki kolor ma Twoja? ;)
- zielonajagoda
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2887
- Od: 4 lut 2011, o 10:12
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
- Kontakt:
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Ja też tak uważam, widywałam takie altany że tylko odbezpieczony granat mógł pomóc a tu jest całkiem ok, oprócz bałaganu z którym się szybko uporaszed04 pisze:Szczerze mówiąc to myślałem że będzie gorzej w altanie. Moim zdaniem jest nieźle,.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Dobry wieczór wszystkim i witam w moim pięknym "bajzlu".
Właśnie wróciłam ze sprzątania na działce, które zajęło mi dziś 9 godzin. Tak, na działce byłam ok. 9, wróciłam chwilkę temu. Już ciemno, a ja jak głupia z latarką wracam.
Nie mogę powiedzieć, że jest porządek, bo wciąż nieład, są i meble do rozbiórki, i ciężki sprzęt do wyniesienia, i myszy do wygonienia, w sumie to dopiero zrobiłam dziś z mamą podwaliny pod właściwe porządki. Odgruzowanie, można byłoby rzec. W sumie wyniosłam dziś 20 120L worków na śmieci + kilka 60L. Wolę nie liczyć, ile kilometrów nabiłam bieganiem z działki do kontenerów dźwigając masakrycznie ciężkie wory. Ale moje mięśnie nie będą jutro zachwycone.
W altance znalazłam wszystko, od porwanych namiotów po prezerwatywy. No i puszki, samych puszek wyniosłam 1,5 wielkiego wora. Gratka dla zbieraczy.
Znalazłam też najprawdziwszą tarantulę ukraińską i gromadę zaleszczotków - polskich malutkich skorpioników. Niestety tempo pracy było takie, że nie zdążyłam zrobić im zdjęć.
Rozeznanie: grzyb jednak jest, dach do naprawy, dziury w ścianach do uszczelnienia, okna do wstawienia, główne drzwi w altance do wymiany. Lodówkę muszę wynieść, bo może i działa, ale jest paskudna, zagrzybiona i porośnięta pleśnią - nie zaryzykuję wsadzania tam jedzenia. Nie wiem tylko jeszcze, jak ją wyniosę, bo ciężkie diabelstwo.
Piwnica zalana, woda sięga do uda. Przyczyną - oczywiście wody gruntowe. Będziemy kombinować.
Teren zielony jeszcze nieruszony, ale jestem umówiona z gospodarzem ogródków na ścinanie chorych drzew owocowych na sobotę. Myślałam, że może jeszcze coś z nich będzie, że uda się odratować - ale gospodarz przyszedł, popatrzył, postukał, obłamał korę i bez wahania powiedział, żeby ciąć jak najszybciej, bo nie dość, że zaniedbanie, to rak.
Zdjęcia wstawię, jak będę przy komputerze, bo trochę oczywiście mam.
Drako, moja ma być biała. Druga nazwa to chyba właśnie acidanthera. Cebulki kupione za grosze w bardzo fajnym, amerykańskim sklepie, który niedawno u mnie otworzyli - bodajże 5 zł za 15 cebulek.
Właśnie wróciłam ze sprzątania na działce, które zajęło mi dziś 9 godzin. Tak, na działce byłam ok. 9, wróciłam chwilkę temu. Już ciemno, a ja jak głupia z latarką wracam.
Nie mogę powiedzieć, że jest porządek, bo wciąż nieład, są i meble do rozbiórki, i ciężki sprzęt do wyniesienia, i myszy do wygonienia, w sumie to dopiero zrobiłam dziś z mamą podwaliny pod właściwe porządki. Odgruzowanie, można byłoby rzec. W sumie wyniosłam dziś 20 120L worków na śmieci + kilka 60L. Wolę nie liczyć, ile kilometrów nabiłam bieganiem z działki do kontenerów dźwigając masakrycznie ciężkie wory. Ale moje mięśnie nie będą jutro zachwycone.
W altance znalazłam wszystko, od porwanych namiotów po prezerwatywy. No i puszki, samych puszek wyniosłam 1,5 wielkiego wora. Gratka dla zbieraczy.
Znalazłam też najprawdziwszą tarantulę ukraińską i gromadę zaleszczotków - polskich malutkich skorpioników. Niestety tempo pracy było takie, że nie zdążyłam zrobić im zdjęć.
Rozeznanie: grzyb jednak jest, dach do naprawy, dziury w ścianach do uszczelnienia, okna do wstawienia, główne drzwi w altance do wymiany. Lodówkę muszę wynieść, bo może i działa, ale jest paskudna, zagrzybiona i porośnięta pleśnią - nie zaryzykuję wsadzania tam jedzenia. Nie wiem tylko jeszcze, jak ją wyniosę, bo ciężkie diabelstwo.
Piwnica zalana, woda sięga do uda. Przyczyną - oczywiście wody gruntowe. Będziemy kombinować.
Teren zielony jeszcze nieruszony, ale jestem umówiona z gospodarzem ogródków na ścinanie chorych drzew owocowych na sobotę. Myślałam, że może jeszcze coś z nich będzie, że uda się odratować - ale gospodarz przyszedł, popatrzył, postukał, obłamał korę i bez wahania powiedział, żeby ciąć jak najszybciej, bo nie dość, że zaniedbanie, to rak.
Zdjęcia wstawię, jak będę przy komputerze, bo trochę oczywiście mam.
Drako, moja ma być biała. Druga nazwa to chyba właśnie acidanthera. Cebulki kupione za grosze w bardzo fajnym, amerykańskim sklepie, który niedawno u mnie otworzyli - bodajże 5 zł za 15 cebulek.
- wiewioreczka
- 500p
- Posty: 903
- Od: 11 maja 2012, o 23:03
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Jaworzno.... Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Porządki rozpoczęte to najważniejsze i fajnie, że dało się do worków zapakować Kilkometrowe rury, trzymające kilkumetrowy gumolit robiący za dach za nic nie chciały wejść do wora Hitem była bańka po mleku i klapa od malucha
Czekam na zdjęcia
Pozdrawiam ciepło
Czekam na zdjęcia
Pozdrawiam ciepło
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2021
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiktorio, rozejrzyj się za panami - złomiarzami, wystarczy dać im cynk i chętnie sami zabiorą taki skarb. Ostro się wzięłaś do roboty! I skąd znasz się na takich pająkach i skorpionach ?
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Foxowa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4803
- Od: 11 kwie 2017, o 06:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Krk/BB
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Dobrze,że tam masz rodziców do pomocy, bo samemu stanąć nagle przed takim wyzwaniem to nie wiadomo w co ręce włożyć. A tak to tata zawsze coś wymyśli, tu dorobi, tam zaklei i nie trzeba szukać majstrów co kupę kasy i czaasu zabiorą.
Masz plany odnawiania altany żeby np w niej można było w sezonie letnim pomieszkiwać czy zwyczajnie chcesz ją doprowadzić do ładu żeby było gdzie gatki przebrać?
Z grzybem to może być ciężko. Ta piwnica zalana też niezbyt fajnie.
Ale no jakoś wybrniecie, nie ma wyjścia.
Masz plany odnawiania altany żeby np w niej można było w sezonie letnim pomieszkiwać czy zwyczajnie chcesz ją doprowadzić do ładu żeby było gdzie gatki przebrać?
Z grzybem to może być ciężko. Ta piwnica zalana też niezbyt fajnie.
Ale no jakoś wybrniecie, nie ma wyjścia.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
wiewióreczko, nie wszystko dało się zapakować do worków. Niestety Sporo rzeczy "niegabarytowych" trzeba było wytargać z działki osobno. A sporo jeszcze zostało i czeka na męską pomoc. Parę rzeczy tata musi też przyjść i po prostu mi rozwalić, żeby dało się tego pozbyć w kawałkach - robót w ogrodzie nie cierpi, ale na pewno będzie cieszył się jak mały chłopiec, że w końcu może coś zniszczyć. ;)
Ale klapy od malucha nie mam, to faktycznie rarytas. Chyba bym zdębiała, gdybym zobaczyła taką na działce.
Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam również!
anido, profesjonalistą żadnym nie jestem, ale pajęczaki lubię. I węże. Jak już będę na swoim, to na pewno sobie jakieś sprawię, choć tutaj węże jednak królują nad pająkami - wielki, klasyczny boas to moje marzenie.
Tu już odgruzowane, efekt dłuuugiej pracy.
Znalazła się jedna niewybita szyba! Cud. No i chyba mam pompę do wypompowywania wody z piwnicy - nie wiem, czy to pompa, wygląda jak pompa, zobaczy się po spytaniu kogoś, kto się na tym zna.
Jak patrzeć na to zdjęcie, to nawet wygląda to całkiem ładnie. Te azalie trochę ratują. Stół odnaleziony, złożony, trochę połamany przy jednej nodze, ale trzyma się. Wymyłam go chusteczkami antybakteryjnymi na tyle, na ile dałam radę - odkażony jeszcze trochę posłuży, przynajmniej dopóki nie znajdzie się coś na zamianę.
Sprzęt odłożony do wyczyszczenia i dokładniejszego przejrzenia. Przy rzeczach podłączanych do prądu muszę jeszcze sprawdzić, czy działają.
Takie wory nosiłam. Tylko w tę i z powrotem od kontenera. Nie chcę wiedzieć, co musieli sobie myśleć pozostali działkowicze, widząc, jak zasuwam z workami praktycznie większymi od siebie po kilkadziesiąt razy.
Przydatny sprzęt odnaleziony po odgruzowaniu.
Półki wyczyszczone, odśmiecone i wymyte chusteczkami antybakteryjnymi. Znalazło się przy okazji duuużo desek. Nie wiem, co sąsiad chciał robić, ale części z nich nawet nie odpakował, więc może coś będę budować.
No i mam nasionka kilku kwiatów... przeterminowały się po prawdzie w 2014... ale może coś wzejdzie.
Odgruzowana mini "kuchnia" - no, po wywaleniu lodówki to z asortymentu kuchennego tu nic nie zostanie. A trzeba ją wywalić, no bo co się zrobi, zagrzybiona na amen i przesiąknięta tym grzybem i zgnilizną. Nie nadaje się do kontaktu z żywnością.
Coś, co mojej mamie się niesamowicie spodobało i nie pozwoliła tego wyrzucać - mi też się w sumie podoba, fajne i w "starym stylu".
Po zdjęciu wykładziny odsłoniła się klapa - to właśnie ona kryje wejście do piwnicy. Powiem szczerze, że po otwarciu ukazała się scena jak z horroru - wielgachna pajęczyna z milionem kokonów, ciemność, do tego do połowy zatopiona w wodzie drabina. Przerażające No ale będzie trzeba coś z tym zrobić.
Foxowa, mama to jeszcze chce pomagać i to bardzo dobrze dla mnie - choć ciężkich prac jej nie wolno, więc co najwyżej pozamiata czy coś wyczyści, ale - pomaga, służy radą i no cieszę się, że mam towarzystwo na tej działce.
Tata jest... bardzo... niechętny i nieprzychylnie nastawiony do całej tej działki, ale jeśli bardzo trzeba, nie ma innego wyjścia i się go bardzo ładnie poprosi (i zrobi coś wypasionego, co lubi na obiad), to przyjdzie i coś zrobi, choć do większej pracy raczej nie mam co go angażować.
Tak, altanę zamierzam doprowadzić do stanu używalności, jak najbardziej. Ten duży pokój chcę przerobić na mini-kuchnię, gdzie będę mogła przygotowywać przetwory, gdzie będzie można zjeść, wstawić jakiś najprostszy piecyk, żeby dało się ogrzać pomieszczenie. Ale to wszystko plany długoterminowe. No i do pomieszkiwania tam nie bardzo, bo nawet toalety nie ma, że o łazience nie wspomnę.
Piwnicę, jeśli się uda, przerobię na składzik na warzywa, słoiki z przetworami czy cebulki roślin - ale do tego trzeba wykombinować coś, żeby jej nie zalewało.
O, udało mi się jeszcze znaleźć zdjęcie, które zrobiła mi mama. ;) Z odnalezioną w stercie rzeczy, starą kosą. Bardzo mi się podoba, choć użyteczność ma już raczej średnią. Ale prawdziwa kosa kosiarza śmierci.
Ale klapy od malucha nie mam, to faktycznie rarytas. Chyba bym zdębiała, gdybym zobaczyła taką na działce.
Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam również!
anido, profesjonalistą żadnym nie jestem, ale pajęczaki lubię. I węże. Jak już będę na swoim, to na pewno sobie jakieś sprawię, choć tutaj węże jednak królują nad pająkami - wielki, klasyczny boas to moje marzenie.
Tu już odgruzowane, efekt dłuuugiej pracy.
Znalazła się jedna niewybita szyba! Cud. No i chyba mam pompę do wypompowywania wody z piwnicy - nie wiem, czy to pompa, wygląda jak pompa, zobaczy się po spytaniu kogoś, kto się na tym zna.
Jak patrzeć na to zdjęcie, to nawet wygląda to całkiem ładnie. Te azalie trochę ratują. Stół odnaleziony, złożony, trochę połamany przy jednej nodze, ale trzyma się. Wymyłam go chusteczkami antybakteryjnymi na tyle, na ile dałam radę - odkażony jeszcze trochę posłuży, przynajmniej dopóki nie znajdzie się coś na zamianę.
Sprzęt odłożony do wyczyszczenia i dokładniejszego przejrzenia. Przy rzeczach podłączanych do prądu muszę jeszcze sprawdzić, czy działają.
Takie wory nosiłam. Tylko w tę i z powrotem od kontenera. Nie chcę wiedzieć, co musieli sobie myśleć pozostali działkowicze, widząc, jak zasuwam z workami praktycznie większymi od siebie po kilkadziesiąt razy.
Przydatny sprzęt odnaleziony po odgruzowaniu.
Półki wyczyszczone, odśmiecone i wymyte chusteczkami antybakteryjnymi. Znalazło się przy okazji duuużo desek. Nie wiem, co sąsiad chciał robić, ale części z nich nawet nie odpakował, więc może coś będę budować.
No i mam nasionka kilku kwiatów... przeterminowały się po prawdzie w 2014... ale może coś wzejdzie.
Odgruzowana mini "kuchnia" - no, po wywaleniu lodówki to z asortymentu kuchennego tu nic nie zostanie. A trzeba ją wywalić, no bo co się zrobi, zagrzybiona na amen i przesiąknięta tym grzybem i zgnilizną. Nie nadaje się do kontaktu z żywnością.
Coś, co mojej mamie się niesamowicie spodobało i nie pozwoliła tego wyrzucać - mi też się w sumie podoba, fajne i w "starym stylu".
Po zdjęciu wykładziny odsłoniła się klapa - to właśnie ona kryje wejście do piwnicy. Powiem szczerze, że po otwarciu ukazała się scena jak z horroru - wielgachna pajęczyna z milionem kokonów, ciemność, do tego do połowy zatopiona w wodzie drabina. Przerażające No ale będzie trzeba coś z tym zrobić.
Foxowa, mama to jeszcze chce pomagać i to bardzo dobrze dla mnie - choć ciężkich prac jej nie wolno, więc co najwyżej pozamiata czy coś wyczyści, ale - pomaga, służy radą i no cieszę się, że mam towarzystwo na tej działce.
Tata jest... bardzo... niechętny i nieprzychylnie nastawiony do całej tej działki, ale jeśli bardzo trzeba, nie ma innego wyjścia i się go bardzo ładnie poprosi (i zrobi coś wypasionego, co lubi na obiad), to przyjdzie i coś zrobi, choć do większej pracy raczej nie mam co go angażować.
Tak, altanę zamierzam doprowadzić do stanu używalności, jak najbardziej. Ten duży pokój chcę przerobić na mini-kuchnię, gdzie będę mogła przygotowywać przetwory, gdzie będzie można zjeść, wstawić jakiś najprostszy piecyk, żeby dało się ogrzać pomieszczenie. Ale to wszystko plany długoterminowe. No i do pomieszkiwania tam nie bardzo, bo nawet toalety nie ma, że o łazience nie wspomnę.
Piwnicę, jeśli się uda, przerobię na składzik na warzywa, słoiki z przetworami czy cebulki roślin - ale do tego trzeba wykombinować coś, żeby jej nie zalewało.
O, udało mi się jeszcze znaleźć zdjęcie, które zrobiła mi mama. ;) Z odnalezioną w stercie rzeczy, starą kosą. Bardzo mi się podoba, choć użyteczność ma już raczej średnią. Ale prawdziwa kosa kosiarza śmierci.