Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
- max1232
- 500p
- Posty: 917
- Od: 30 sty 2010, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki, a zauważyłaś że zazwyczaj piszemy w tym samym momencie posty ?! Pięknie u ciebie na działce już jest Ja na mrówki używam granulek brosa i działają świetnie ! Musze Cie zmartwić ale to nie wygląda mi na siwki iglaków. Bardziej jak skrzyp. Sam mam z nim masę problemów bo jak w zeszłym sezonie go nigdzie nie miałem tak teraz wyłazi mi wszędzie. Trzeba go bardzo starannie usuwać bo nawet najmniejszy kawałek korzonka i znowu to dziadostwo odrasta. U mnie nawet roundup nie działa na to ! Na ślimaki na też radzę się zaopatrzyć w jakiś środek typu ślimacol bo zjedzą Ci sałatę i wiele innych rzeczy! Mi nawet w szklarni grasowały i wyjadały wszystko. Tylko po zastosowaniu tych granulek uważaj aby Twój psiak nie zjadł ich przypadkiem bo podobno są bardzo szkodliwe dla wszystkich zwierząt ale i dla ludzi też !
Zaskoczyliście mnie z tym podgarycznikiem. Myślałem że to bardziej trujący chwast a tu takie niespodzianki się dowiaduje ! Sam mam go trochę na działce i idzie do mnie od sąsiadki więc zostaje tylko wyrywanie a i tak przejdzie jak u Wiki. W takim wypadku jedynie zostaje szukać przepisów na tego czorta !
Zaskoczyliście mnie z tym podgarycznikiem. Myślałem że to bardziej trujący chwast a tu takie niespodzianki się dowiaduje ! Sam mam go trochę na działce i idzie do mnie od sąsiadki więc zostaje tylko wyrywanie a i tak przejdzie jak u Wiki. W takim wypadku jedynie zostaje szukać przepisów na tego czorta !
- sauromatum
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1711
- Od: 18 maja 2010, o 08:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Zdecydowanie to nie są siewki iglaków tylko skrzyp On jest trochę słabszym przeciwnikiem niż podagrycznik ale też trzeba się nieźle napracować żeby się go pozbyć On swoją obecnością nie zagłuszy innych roślin ze względu na budowę ale nie wygląda estetycznie między innymi roślinami
Życzę obfitego plonowania pomidorów bo masz ich sporo
I oczywiście gratuluję 100% z matury ustnej z polskiego
I super, że mama mogła wrócić do domu
Życzę obfitego plonowania pomidorów bo masz ich sporo
I oczywiście gratuluję 100% z matury ustnej z polskiego
I super, że mama mogła wrócić do domu
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Zauważyłam, Seba. Połączenie umysłów młodych ogrodników.
Próbuję z tym brosem, rozsypałam proszek na połówce foliaka, ale nie widzę jakoś, żeby się chciały wynieść. Może to musi trochę poleżeć. Mamie bardzo dobrze zadziałało i po rozsypaniu proszku wokół wielgachnej piwonii, żadnych mrówek już na niej nie było.
Co do tego skrzypu... pomińmy to milczeniem Wolałam swoją wersję. No masz, kolejny ekspansywny chwaścior, tylko tego mi brakowało.
Ślimaki... na razie czekam, co wymyślą. Póki co żadnej mojej rośliny mi nawet nie skubnęły, więc nie mam powodu do agresji. A jak zdecydują, że bardzo smakuje im podagrycznik, to... proszę bardzo, jeszcze nakryję do stołu, podam sztućce i będę życzyć im smacznego.
Karol, o tak, pomidorów to mam więcej niż rozumu. Babcia, jak je zobaczyła, to zrobiła wielkie oczy i popatrzyła na mnie, jakbym była szalona. "Dziecko, po co Ci tyle tego?"
Nie mówiłam jej, że jeszcze trochę jest w domu.
Dzięki!
Próbuję z tym brosem, rozsypałam proszek na połówce foliaka, ale nie widzę jakoś, żeby się chciały wynieść. Może to musi trochę poleżeć. Mamie bardzo dobrze zadziałało i po rozsypaniu proszku wokół wielgachnej piwonii, żadnych mrówek już na niej nie było.
Co do tego skrzypu... pomińmy to milczeniem Wolałam swoją wersję. No masz, kolejny ekspansywny chwaścior, tylko tego mi brakowało.
Ślimaki... na razie czekam, co wymyślą. Póki co żadnej mojej rośliny mi nawet nie skubnęły, więc nie mam powodu do agresji. A jak zdecydują, że bardzo smakuje im podagrycznik, to... proszę bardzo, jeszcze nakryję do stołu, podam sztućce i będę życzyć im smacznego.
Karol, o tak, pomidorów to mam więcej niż rozumu. Babcia, jak je zobaczyła, to zrobiła wielkie oczy i popatrzyła na mnie, jakbym była szalona. "Dziecko, po co Ci tyle tego?"
Nie mówiłam jej, że jeszcze trochę jest w domu.
Dzięki!
- Aklat
- 100p
- Posty: 134
- Od: 17 wrz 2018, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie/Warszawa
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Gratulacje z powodu matury i całe szczęście, że z mamą już lepiej.
Skrzyp jest dobry na gnojówkę więc możesz zamiast zwalczać kolejnego przeciwnika, wykorzystać go na swoją korzyść.
Pięknie już wszystko wygląda, w ogóle nie widać, że jeszcze pół roku temu działka była tą tutułową "ruiną"
Skrzyp jest dobry na gnojówkę więc możesz zamiast zwalczać kolejnego przeciwnika, wykorzystać go na swoją korzyść.
Pięknie już wszystko wygląda, w ogóle nie widać, że jeszcze pół roku temu działka była tą tutułową "ruiną"
Aneta
Początkująca ogrodniczka
Początkująca ogrodniczka
- justa_be
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 739
- Od: 26 lut 2014, o 08:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: WLKP
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Hejka
Mrówki to duży problem też u mnie, niszczą mi zawsze młode buraczki, przegryzają lodyżki na wylot, objadają bulwy. Teraz widzę je przy lubczyku, bo już ma mszyce.
Mam też kilka skupisk w foliaku, w zeszłym roku włożyłam w dziurkę wąż i odkreciłam wodę, tak głęboko miały tunele, że ponad metr węża weszło w ziemię, tylko wypływały jajeczka. Proszki mało działają na nie bo też sypałam. Muszę się z tym pogodzić bo pole obok to, same mrowiska i mój koniec działki też, nawet czerwone są
Mrówki to duży problem też u mnie, niszczą mi zawsze młode buraczki, przegryzają lodyżki na wylot, objadają bulwy. Teraz widzę je przy lubczyku, bo już ma mszyce.
Mam też kilka skupisk w foliaku, w zeszłym roku włożyłam w dziurkę wąż i odkreciłam wodę, tak głęboko miały tunele, że ponad metr węża weszło w ziemię, tylko wypływały jajeczka. Proszki mało działają na nie bo też sypałam. Muszę się z tym pogodzić bo pole obok to, same mrowiska i mój koniec działki też, nawet czerwone są
Pozdrawiam ;)
- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Wiki przede wszystkim bardzo się cieszę, że ze zdrowiem Mamy lepiej i życzę szybkiego powrotu do dobrej formy.
Po drugie gratulacje za setkę z matury.
Właśnie patrząc na zdjęcie orlików pod siatką wpadł mi w oko ten skrzyp i miałam o nim pisać. Jest to chwast upierdliwy, rozłazi się rozłogami, wystarczy, że zostanie kawałeczek kłącza. Jednak nie tak ekspansywny jak podagrycznik. I do tego wartościowy jako składnik naturalnej gnojówki.
Co do Roundupu to proszę przemyśl to jeszcze, bo nawet ostatnio w necie piszą o wielomilionowym odszkodowaniu ze względu na jego potencjalne działanie rakotwórcze. Pewnie, że zależy to w dużej mierze od ilości i częstości jego stosowania, ale pamiętajmy, że w przyrodzie nic nie ginie, zmienia jedynie miejce bytowania. Więc co wlejesz w ziemię, to potem ta ziemia odda. Chyba wolałabym taki zagon głeboko przekopać i wypielić.
I u mnie mrówek bez liku, nawet tych wstręciochów żółtych.
Zagonek pod foliakiem wygląda wzorcowo
Czekam na kolejne relacje, a tym czasem pozdrawiam
Po drugie gratulacje za setkę z matury.
Właśnie patrząc na zdjęcie orlików pod siatką wpadł mi w oko ten skrzyp i miałam o nim pisać. Jest to chwast upierdliwy, rozłazi się rozłogami, wystarczy, że zostanie kawałeczek kłącza. Jednak nie tak ekspansywny jak podagrycznik. I do tego wartościowy jako składnik naturalnej gnojówki.
Co do Roundupu to proszę przemyśl to jeszcze, bo nawet ostatnio w necie piszą o wielomilionowym odszkodowaniu ze względu na jego potencjalne działanie rakotwórcze. Pewnie, że zależy to w dużej mierze od ilości i częstości jego stosowania, ale pamiętajmy, że w przyrodzie nic nie ginie, zmienia jedynie miejce bytowania. Więc co wlejesz w ziemię, to potem ta ziemia odda. Chyba wolałabym taki zagon głeboko przekopać i wypielić.
I u mnie mrówek bez liku, nawet tych wstręciochów żółtych.
Zagonek pod foliakiem wygląda wzorcowo
Czekam na kolejne relacje, a tym czasem pozdrawiam
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Aneto, dziękuję pięknie za podpowiedź To mam już pomysł na wykorzystanie najeźdźcy.
Dalej się noszę z myślą o tej gnojówce? przyznaję, że wizja tego smrodu trochę mnie odstrasza. Znoszę zapach obornika, ale ponoć gnojówka gorsza? choć może to przesada?
Justyno, witam Cię u mnie serdecznie!
Tak, mrówki to straszne utrapienie. Zwłaszcza dla mnie, mam mrówkofobię. Jakoś? ok, lubię mrówki, ale na odległość albo zamknięte w np. bezpiecznym, szczelnym pojemniczku, wtedy mogę nawet z zainteresowaniem obserwować, jak działają te ich zachowania i struktury społeczne. Ale jak mi tylko mrówka wejdzie na rękę? o matko. Włącza mi się dziewczęcy pisk i aktywuje tryb turbo. Nie mam tak chyba przy żadnym innym owadzie.
A dzisiaj mnie podziabały właśnie czerwone mrówy podczas hakania. Ale się ojciec ze mnie śmiał.
Beatko, hm? no nie wiem. Nie użyłam jeszcze tej bomby niszczącej chwasty, jakoś tak przekładam i przekładam. Nie wiem szczerze mówiąc, czy fizycznie da się wyciągnąć wszystkie kłącza naturalnie, bez wspomagania się takimi specyfikami. No zobaczymy, z jednej strony trochę już skosiłam i wykopałam. Popatrzę, do jakiego stopnia to będzie teraz nawracało.
Dziękuję za docenienie tego zagonka! Sporo pracy pochłonął, ale też jestem całkiem zadowolona.
Udało mi się dzisiaj wyrwać na dłuższą chwilę na działkę i trochę porobić. Wciąż jest oczywiście bardzo dużo do zrobienia? ale tak już chyba będzie zawsze, więc trzeba się przyzwyczaić. ;)
Nie robiłam jakoś bardzo dużo zdjęć, ale przez ostatni tydzień, kiedy przychodziłam na działkę głównie podlewać i do domu, troszkę się nazbierało, więc wstawię.
Mogę się pochwalić, że zdałam ustny angielski (choć nie z jakimś oszałamiającym wynikiem - 70%, ale patrząc na to, jaką łapię blokadę na mówienie w obcym języku pod wpływem stresu, jestem z siebie całkiem zadowolona). Została mi tylko jedna matura pisemna w poniedziałek i? wakacje. A tak dokładniej to robota. Trzeba zarobić na przyszłe studia. Od razu po maturach lecę na szkolenie, bo pracę już sobie właściwie załatwiłam. Nie jakąś niesamowitą, ale jak na chwilówkę - całkiem przyjemną, będę siedzieć i klepać dane w komputer.
Z mamą powoli coraz lepiej. Nawet dzisiaj zdecydowała, że też pojedzie na działkę i tak wyruszyliśmy w czwórkę. Ja, mama, tata i pies. Dla mamy oczywiście krzesełko i dyrygowanie, choć i tak uparła się pod koniec, żeby coś zrobić i podlała mi roślinki.
Jestem wyczerpana, pogryzły mnie komary i mrówki i zestresował nalot kleszczy, które znalazłam na futerku psa. Szczęśliwie jeszcze niewbite.
No to zdjęcia. Na początku pokażę, jak pomidorki przetrwały tak drastyczną zmianę w swoim życiu.
13.05.2019
Papryczka.
Bób, oczywiście solidnie zachwaszczony. Ale już całkiem duży.
Ogólny rzucik z tego dnia.
Posiane na szybko arbuzy (tylko dwa - Złoto Wolicy, Rosario), melony (Charentais, Melba), cukinie (Lungo Bianco, Atena Polka, Romanesco), fasolka szparagowa (Złota Saxa, Saxa, Korona, Liwia i jakaś fioletowa bez nazwy), dynie (Lungo di Napoli, Hokkaido - Uchiki Kuri, Bambino, Butternut), cyklantera. Dynie poszły na kompostownik, który zrobił się już całkiem sporą stertą wszystkiego. Zobaczymy, jak tam sobie poradzą i czy w ogóle wykiełkują. Nasion dałam na wszelki wypadek więcej niż trzeba.
Z ogórków siałam: chiński wężowy, Śremski, melonowy.
Dzień kolejny, 14.05. Tu na działce mnie nie było, za to mam kilka zdjęć. M.in. mój widok z okna na piwonię, która być może niedługo zechce otworzyć pączki
Szczypiorku to mi nie zabraknie?
A tu już zdjęcia z dziś
Rumianek rozrósł się, że ho!
Pohakałam przy kwasolubach.
?i między innymi też w foliaku. Bób się ładnie rozrasta, chyba zaraz planuje kwitnąć, ale mógłby się pośpieszyć.
Mam nadzieję, że to zaczątki kwiatów
Ale nie wszędzie udało mi się pohakać. Tu np. nawet nie zaczęłam jeszcze, bo to bardzo drobiazgowa robota i aż mi się na myśl o niej zakręciło w głowie.
Za to niektóre miejsca są już tak prawie-prawie że ogarnięte. Ta kępa zielonego przed różą to mój wysiany chyba w marcu szczypiorek czosnkowy i siedmiolatka? no ładnie wyszła, chyba nawet za ładnie.
Wyszły już dwie z sadzonych lilii drzewiastych.
Nie mogę się nacieszyć tymi truskawkami Obłędne są, już tak obficie kwitnąć. A dopiero co były wsadzane?
Mam taki niecny plan, że jak przy jakiejś okazji oskubię Drako z większej liczby sadzonek, to zrobię im caaałe duże poletko, bo już je lubię.
A tak swoją drogą? ogórki mi już wschodzą, te siane wprost do gruntu ze dwa tygodnie temu. Całkiem ładnie. To ten ogórek wężowy.
Ślimaki póki co (na szczęście!) nie wykazują najmniejszego zainteresowania moją sałatą. Wolą obżerać rosnące za płotem kokoryczki, trzmielinę, różę czy nawet? drzewka. Ale do sałaty ni hu hu.
A jeśli o kokoryczkach mowa, to ściągają ogrom wszelakich owadów bzyczących.
Zdjęć nie cenzuruję, bo? toto małe, słodkie, puchate i trzeba się przypatrzeć, żeby zobaczyć. ;)
Kolejny argument za zachowaniem tej jarzębiny. No, no powiedzcie? czy to nie wygląda romantycznie? ;)
Działka w trakcie ogarniania, kolejne koszenie. Zwróćcie uwagę na to piękne niebo.
Jakby mi ktoś zarzucał, że psicy nie widać :P
Mały rzucik pod dziwnym kątem Przepraszam, jestem fatalnym fotografem i nie umiem trzymać tej komórki prosto.
Tata odpoczywa z ?psem obronnym?.
Ale ma święte prawo ;) Bo narobił się przy impregnowaniu tych cudeniek. Po wyschnięciu będą składane w kwietniczki, czy może zielniczki.
No i węża kroplującego pomógł rozłożyć, coby się na moje pomidorki woda nie lała przy podlewaniu.
Ruszyły prace nad prostowaniem wierzby, bo jest ładna i nie dam jej się tak brzydko zginać. Dziś ucięty został tylko taki konar, który najbardziej ściągał ją do tyłu. Rana zabezpieczona maścią.
Jeszcze co najmniej jeden konar będzie do wycięcia, poza tym muszę sobie skombinować drabinę, wleźć i przyciąć szczyt oraz czubki, żeby zaczęła się zagęszczać. Ale nie od razu, bo to chyba byłby za duży szok dla drzewa.
Maliny miło zaskoczyły i mimo zaniedbania oraz przesadzenia, co z pewnością mocno przeżyły po tylu latach, już widać kwiatki.
Swoje śliczne listki pokazuje powolutku morwa.
Dzisiejszy rzucik.
A poza tym? Stary Kot pozdrawia
Dalej się noszę z myślą o tej gnojówce? przyznaję, że wizja tego smrodu trochę mnie odstrasza. Znoszę zapach obornika, ale ponoć gnojówka gorsza? choć może to przesada?
Justyno, witam Cię u mnie serdecznie!
Tak, mrówki to straszne utrapienie. Zwłaszcza dla mnie, mam mrówkofobię. Jakoś? ok, lubię mrówki, ale na odległość albo zamknięte w np. bezpiecznym, szczelnym pojemniczku, wtedy mogę nawet z zainteresowaniem obserwować, jak działają te ich zachowania i struktury społeczne. Ale jak mi tylko mrówka wejdzie na rękę? o matko. Włącza mi się dziewczęcy pisk i aktywuje tryb turbo. Nie mam tak chyba przy żadnym innym owadzie.
A dzisiaj mnie podziabały właśnie czerwone mrówy podczas hakania. Ale się ojciec ze mnie śmiał.
Beatko, hm? no nie wiem. Nie użyłam jeszcze tej bomby niszczącej chwasty, jakoś tak przekładam i przekładam. Nie wiem szczerze mówiąc, czy fizycznie da się wyciągnąć wszystkie kłącza naturalnie, bez wspomagania się takimi specyfikami. No zobaczymy, z jednej strony trochę już skosiłam i wykopałam. Popatrzę, do jakiego stopnia to będzie teraz nawracało.
Dziękuję za docenienie tego zagonka! Sporo pracy pochłonął, ale też jestem całkiem zadowolona.
Udało mi się dzisiaj wyrwać na dłuższą chwilę na działkę i trochę porobić. Wciąż jest oczywiście bardzo dużo do zrobienia? ale tak już chyba będzie zawsze, więc trzeba się przyzwyczaić. ;)
Nie robiłam jakoś bardzo dużo zdjęć, ale przez ostatni tydzień, kiedy przychodziłam na działkę głównie podlewać i do domu, troszkę się nazbierało, więc wstawię.
Mogę się pochwalić, że zdałam ustny angielski (choć nie z jakimś oszałamiającym wynikiem - 70%, ale patrząc na to, jaką łapię blokadę na mówienie w obcym języku pod wpływem stresu, jestem z siebie całkiem zadowolona). Została mi tylko jedna matura pisemna w poniedziałek i? wakacje. A tak dokładniej to robota. Trzeba zarobić na przyszłe studia. Od razu po maturach lecę na szkolenie, bo pracę już sobie właściwie załatwiłam. Nie jakąś niesamowitą, ale jak na chwilówkę - całkiem przyjemną, będę siedzieć i klepać dane w komputer.
Z mamą powoli coraz lepiej. Nawet dzisiaj zdecydowała, że też pojedzie na działkę i tak wyruszyliśmy w czwórkę. Ja, mama, tata i pies. Dla mamy oczywiście krzesełko i dyrygowanie, choć i tak uparła się pod koniec, żeby coś zrobić i podlała mi roślinki.
Jestem wyczerpana, pogryzły mnie komary i mrówki i zestresował nalot kleszczy, które znalazłam na futerku psa. Szczęśliwie jeszcze niewbite.
No to zdjęcia. Na początku pokażę, jak pomidorki przetrwały tak drastyczną zmianę w swoim życiu.
13.05.2019
Papryczka.
Bób, oczywiście solidnie zachwaszczony. Ale już całkiem duży.
Ogólny rzucik z tego dnia.
Posiane na szybko arbuzy (tylko dwa - Złoto Wolicy, Rosario), melony (Charentais, Melba), cukinie (Lungo Bianco, Atena Polka, Romanesco), fasolka szparagowa (Złota Saxa, Saxa, Korona, Liwia i jakaś fioletowa bez nazwy), dynie (Lungo di Napoli, Hokkaido - Uchiki Kuri, Bambino, Butternut), cyklantera. Dynie poszły na kompostownik, który zrobił się już całkiem sporą stertą wszystkiego. Zobaczymy, jak tam sobie poradzą i czy w ogóle wykiełkują. Nasion dałam na wszelki wypadek więcej niż trzeba.
Z ogórków siałam: chiński wężowy, Śremski, melonowy.
Dzień kolejny, 14.05. Tu na działce mnie nie było, za to mam kilka zdjęć. M.in. mój widok z okna na piwonię, która być może niedługo zechce otworzyć pączki
Szczypiorku to mi nie zabraknie?
A tu już zdjęcia z dziś
Rumianek rozrósł się, że ho!
Pohakałam przy kwasolubach.
?i między innymi też w foliaku. Bób się ładnie rozrasta, chyba zaraz planuje kwitnąć, ale mógłby się pośpieszyć.
Mam nadzieję, że to zaczątki kwiatów
Ale nie wszędzie udało mi się pohakać. Tu np. nawet nie zaczęłam jeszcze, bo to bardzo drobiazgowa robota i aż mi się na myśl o niej zakręciło w głowie.
Za to niektóre miejsca są już tak prawie-prawie że ogarnięte. Ta kępa zielonego przed różą to mój wysiany chyba w marcu szczypiorek czosnkowy i siedmiolatka? no ładnie wyszła, chyba nawet za ładnie.
Wyszły już dwie z sadzonych lilii drzewiastych.
Nie mogę się nacieszyć tymi truskawkami Obłędne są, już tak obficie kwitnąć. A dopiero co były wsadzane?
Mam taki niecny plan, że jak przy jakiejś okazji oskubię Drako z większej liczby sadzonek, to zrobię im caaałe duże poletko, bo już je lubię.
A tak swoją drogą? ogórki mi już wschodzą, te siane wprost do gruntu ze dwa tygodnie temu. Całkiem ładnie. To ten ogórek wężowy.
Ślimaki póki co (na szczęście!) nie wykazują najmniejszego zainteresowania moją sałatą. Wolą obżerać rosnące za płotem kokoryczki, trzmielinę, różę czy nawet? drzewka. Ale do sałaty ni hu hu.
A jeśli o kokoryczkach mowa, to ściągają ogrom wszelakich owadów bzyczących.
Zdjęć nie cenzuruję, bo? toto małe, słodkie, puchate i trzeba się przypatrzeć, żeby zobaczyć. ;)
Kolejny argument za zachowaniem tej jarzębiny. No, no powiedzcie? czy to nie wygląda romantycznie? ;)
Działka w trakcie ogarniania, kolejne koszenie. Zwróćcie uwagę na to piękne niebo.
Jakby mi ktoś zarzucał, że psicy nie widać :P
Mały rzucik pod dziwnym kątem Przepraszam, jestem fatalnym fotografem i nie umiem trzymać tej komórki prosto.
Tata odpoczywa z ?psem obronnym?.
Ale ma święte prawo ;) Bo narobił się przy impregnowaniu tych cudeniek. Po wyschnięciu będą składane w kwietniczki, czy może zielniczki.
No i węża kroplującego pomógł rozłożyć, coby się na moje pomidorki woda nie lała przy podlewaniu.
Ruszyły prace nad prostowaniem wierzby, bo jest ładna i nie dam jej się tak brzydko zginać. Dziś ucięty został tylko taki konar, który najbardziej ściągał ją do tyłu. Rana zabezpieczona maścią.
Jeszcze co najmniej jeden konar będzie do wycięcia, poza tym muszę sobie skombinować drabinę, wleźć i przyciąć szczyt oraz czubki, żeby zaczęła się zagęszczać. Ale nie od razu, bo to chyba byłby za duży szok dla drzewa.
Maliny miło zaskoczyły i mimo zaniedbania oraz przesadzenia, co z pewnością mocno przeżyły po tylu latach, już widać kwiatki.
Swoje śliczne listki pokazuje powolutku morwa.
Dzisiejszy rzucik.
A poza tym? Stary Kot pozdrawia
- Kacper1999
- 200p
- Posty: 226
- Od: 19 lut 2018, o 22:03
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Witaj, pięknie u Ciebie, nie mogę się nadziwić jaki ogrom pracy wkładasz w tę działkę wraz ze swoją rodziną! Miło popatrzeć na rozwijające się życie w Twoim ogrodzie, nim się obejrzysz już będą zbiory pełną parą, wierzba przecudna, też mam taką tyle, że jeszcze malutka Cudownie to wszystko wygląda! Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej!
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2021
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Gratulacje, matura zdana! To najważniejsze. Ustne nie są brane pod uwagę, więc procenty tak naprawdę się nie liczą, a 70 to też dobry wynik.
Na działce praca wre, tato się jednak wciągnął i super, że mama lepiej się czuje. Oby tak dalej!
Na działce praca wre, tato się jednak wciągnął i super, że mama lepiej się czuje. Oby tak dalej!
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Hej, Kacper I dziękuję.
Moja wierzba jest dosyć zaniedbana, ale próbuję ją naprostować, a potem będzie formowanie. Liczę, że jeszcze utworzy ładny, gęsty parasol.
Mam nadzieję, że faktycznie się uda z tymi zbiorami, zwłaszcza, że cały foliak już zapełniony.
Anido
Dziękuję. Mimo wszystko? wiem, że mogłabym lepiej to zdać, ale złapałam klasyczną ?zawiechę? i koniec. Pocieszające, że do niczego się to nie liczy.
Tata marudzi za każdym razem, ale mimo wszystko dużo pomaga. Choć to też ma swoje granice, oczywiście. Dlatego proszę go tylko, kiedy już naprawdę ta jego pomoc jest niezbędna, jak chociażby przy tych pracach drewnianych. Moje zdolności techniczne są? eheh. Pomińmy to może.
Za mną sporo pracy? w sobotę spędziłam na działce, lekko licząc, 11 godzin. Jestem strasznym wodopijcą i potrafię wypić dwa lub trzy razy tyle, ile ?człowiek pić powinien?, ale przez pracę w tym ukropie chyba pobiłam sama siebie. :P
W foliaku już wszystko wysadzone. Mam nadzieję, że się ładnie poprzyjmuje i będzie cieszyć plonami.
Z bite 2 godziny albo i więcej jednym ciągiem zajęło wstępne ogarnięcie tego kawałeczka ziemi. Wcześniej tu była wrzucona cała zrywana darń? i tak to sobie leżało i zarastało chwastami. Myślę, że zmiana całkiem na plus. To wszystko co zagrabione to właśnie to, co trzeba było powybierać.
Efekt końcowy:
Wysypałam kwaśnym torfem cały teren dla kwasolubów. Tu docelowo na wierzch pójdzie jeszcze kilka worów przekompostowanej kory.
Zostawienie mojej mamy z wężem i poleceniem ?no dobrze, chcesz coś zrobić, to podlej te tutaj porządnie? czasami różnie się kończy. Czasami nawet zrobieniem z borówek roślin bagiennych.
Już panikowałam, że wszystko zalane jak nic i będą problemy, ale? nie doceniłam pogody. W tym upale na drugi dzień z wierzchu wszystko wyschło.
A właśnie. Mam nowy element dekoracyjny. Pamiętacie te sztachety, które znalazłam w altance? ;)
No, przeszły sporą przemianę. I wyglądają teraz tak. Tu w trakcie montowania, jeszcze brak jednej strony.
Płotek od razu wzbudził olbrzymie zainteresowanie wśród ptaków, które przylatywały, MUSZĄC spojrzeć, co tam ?te dwunogi? wykombinowały.
I tak mi przyszło do głowy? może zamontuję im na tym płotku w przyszłości poidełko, skoro im się tak podoba. Bo na budkę to on za niski, ma niespełna metr.
Z prac drewnianych zbiliśmy z tatą zielniczki.
Tak żeby ktoś nie zapomniał, że jesteśmy w bajzlu :P To szersze ujęcie.
Zielniczki po ustawieniu i przytwierdzeniu do siebie. Są ciężkie i solidne.
W następnej kolejności zabezpieczone agrowłókniną.
I takoż się prezentowały pod koniec.
?ale oczywiście wymagały jeszcze napełnienia podłożem.
Brak jeszcze lokatorów poza miętą z doniczki, która czekała na posadzenie. Ale ziółka niedługo tam trafią.
Mamy tyle gałązek wybieranych podczas pakowania trocin do worów, że nic, tylko zrobić ognisko. Ale takie ?konsumpcyjne?, oczywiście. Z kiełbaskami i pieczonymi ziemniaczkami. Ale to jeszcze nie teraz.
Babcia pomogła wypielić to, nad czym ja sama już załamywałam ręce. I teraz jest całkiem przyzwoicie.
Tam w kąt już poszła magnolia ?Betty?. Ma tam pełny wypiek ze wszystkich stron, spory kawałek tylko dla siebie. Niech rośnie.
Przy okazji, wylazła trzecia róża. A byłam pewna, że ją wycięłam i wykopałam odrosty. Nosz!
Ale z koniem się kopać nie będę, dokupię trzecią ?osłonkę?, żeby pies się nie pokłuł. I niech rośnie.
Kto pamięta mój zapuszczony warzywniczek? Chwastowniczek.
Koperek rośnie w siłę. Póki co jest malutki i drobny.
W końcu zechciały się ujawnić iryski.
To chyba takie najpospolitsze?
Szparag już niezbyt do jedzenia.
?choć poskrzypki szparagowe chyba sądzą inaczej.
https://images91.fotosik.pl/185/d6f9ed84815d5a47gen.jpg
https://images91.fotosik.pl/185/34b4a7c83eda0788gen.jpg
Znaleźliśmy w altance sporo zraszaczy. No to postanowiliśmy wypróbować WSZYSTKIE :P Tu taki i zraszający, i z kroplowniczkiem.
Tu taki kręcący się dookoła. W sumie z pięć różnych zraszaczy znaleźliśmy. Widać, że to takie bardziej zabawki niż prawdziwe, fachowe zraszacze, ale i tak fajnie, że są.
Podjęliśmy próbę wyprostowania wierzby. Jak? Mocny sznurek i pieniek po drzewku. No i oczko do przywiązania. Czy z tego coś będzie? Nie wiem. Okaże się. Eksperymentować też trzeba, bo nudno by było ;)
A pies co robił podczas tej całej roboty?
Na krzesełku, leżaczku albo w cieniu na betonie. I tylko patrzy, co też te człowieki wyprawiają.
Dobranoc i miłego jutrzejszego dnia! W sumie już dzisiejszego, hehe.
Jutro/dziś mam ostatnie matury i w końcu będę wolna. I ponadrabiam cosik z życia forumowego
Moja wierzba jest dosyć zaniedbana, ale próbuję ją naprostować, a potem będzie formowanie. Liczę, że jeszcze utworzy ładny, gęsty parasol.
Mam nadzieję, że faktycznie się uda z tymi zbiorami, zwłaszcza, że cały foliak już zapełniony.
Anido
Dziękuję. Mimo wszystko? wiem, że mogłabym lepiej to zdać, ale złapałam klasyczną ?zawiechę? i koniec. Pocieszające, że do niczego się to nie liczy.
Tata marudzi za każdym razem, ale mimo wszystko dużo pomaga. Choć to też ma swoje granice, oczywiście. Dlatego proszę go tylko, kiedy już naprawdę ta jego pomoc jest niezbędna, jak chociażby przy tych pracach drewnianych. Moje zdolności techniczne są? eheh. Pomińmy to może.
Za mną sporo pracy? w sobotę spędziłam na działce, lekko licząc, 11 godzin. Jestem strasznym wodopijcą i potrafię wypić dwa lub trzy razy tyle, ile ?człowiek pić powinien?, ale przez pracę w tym ukropie chyba pobiłam sama siebie. :P
W foliaku już wszystko wysadzone. Mam nadzieję, że się ładnie poprzyjmuje i będzie cieszyć plonami.
Z bite 2 godziny albo i więcej jednym ciągiem zajęło wstępne ogarnięcie tego kawałeczka ziemi. Wcześniej tu była wrzucona cała zrywana darń? i tak to sobie leżało i zarastało chwastami. Myślę, że zmiana całkiem na plus. To wszystko co zagrabione to właśnie to, co trzeba było powybierać.
Efekt końcowy:
Wysypałam kwaśnym torfem cały teren dla kwasolubów. Tu docelowo na wierzch pójdzie jeszcze kilka worów przekompostowanej kory.
Zostawienie mojej mamy z wężem i poleceniem ?no dobrze, chcesz coś zrobić, to podlej te tutaj porządnie? czasami różnie się kończy. Czasami nawet zrobieniem z borówek roślin bagiennych.
Już panikowałam, że wszystko zalane jak nic i będą problemy, ale? nie doceniłam pogody. W tym upale na drugi dzień z wierzchu wszystko wyschło.
A właśnie. Mam nowy element dekoracyjny. Pamiętacie te sztachety, które znalazłam w altance? ;)
No, przeszły sporą przemianę. I wyglądają teraz tak. Tu w trakcie montowania, jeszcze brak jednej strony.
Płotek od razu wzbudził olbrzymie zainteresowanie wśród ptaków, które przylatywały, MUSZĄC spojrzeć, co tam ?te dwunogi? wykombinowały.
I tak mi przyszło do głowy? może zamontuję im na tym płotku w przyszłości poidełko, skoro im się tak podoba. Bo na budkę to on za niski, ma niespełna metr.
Z prac drewnianych zbiliśmy z tatą zielniczki.
Tak żeby ktoś nie zapomniał, że jesteśmy w bajzlu :P To szersze ujęcie.
Zielniczki po ustawieniu i przytwierdzeniu do siebie. Są ciężkie i solidne.
W następnej kolejności zabezpieczone agrowłókniną.
I takoż się prezentowały pod koniec.
?ale oczywiście wymagały jeszcze napełnienia podłożem.
Brak jeszcze lokatorów poza miętą z doniczki, która czekała na posadzenie. Ale ziółka niedługo tam trafią.
Mamy tyle gałązek wybieranych podczas pakowania trocin do worów, że nic, tylko zrobić ognisko. Ale takie ?konsumpcyjne?, oczywiście. Z kiełbaskami i pieczonymi ziemniaczkami. Ale to jeszcze nie teraz.
Babcia pomogła wypielić to, nad czym ja sama już załamywałam ręce. I teraz jest całkiem przyzwoicie.
Tam w kąt już poszła magnolia ?Betty?. Ma tam pełny wypiek ze wszystkich stron, spory kawałek tylko dla siebie. Niech rośnie.
Przy okazji, wylazła trzecia róża. A byłam pewna, że ją wycięłam i wykopałam odrosty. Nosz!
Ale z koniem się kopać nie będę, dokupię trzecią ?osłonkę?, żeby pies się nie pokłuł. I niech rośnie.
Kto pamięta mój zapuszczony warzywniczek? Chwastowniczek.
Koperek rośnie w siłę. Póki co jest malutki i drobny.
W końcu zechciały się ujawnić iryski.
To chyba takie najpospolitsze?
Szparag już niezbyt do jedzenia.
?choć poskrzypki szparagowe chyba sądzą inaczej.
https://images91.fotosik.pl/185/d6f9ed84815d5a47gen.jpg
https://images91.fotosik.pl/185/34b4a7c83eda0788gen.jpg
Znaleźliśmy w altance sporo zraszaczy. No to postanowiliśmy wypróbować WSZYSTKIE :P Tu taki i zraszający, i z kroplowniczkiem.
Tu taki kręcący się dookoła. W sumie z pięć różnych zraszaczy znaleźliśmy. Widać, że to takie bardziej zabawki niż prawdziwe, fachowe zraszacze, ale i tak fajnie, że są.
Podjęliśmy próbę wyprostowania wierzby. Jak? Mocny sznurek i pieniek po drzewku. No i oczko do przywiązania. Czy z tego coś będzie? Nie wiem. Okaże się. Eksperymentować też trzeba, bo nudno by było ;)
A pies co robił podczas tej całej roboty?
Na krzesełku, leżaczku albo w cieniu na betonie. I tylko patrzy, co też te człowieki wyprawiają.
Dobranoc i miłego jutrzejszego dnia! W sumie już dzisiejszego, hehe.
Jutro/dziś mam ostatnie matury i w końcu będę wolna. I ponadrabiam cosik z życia forumowego
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Miło patrzeć jak u Ciebie wszystko się zmienia. Mnie tez czeka prostowanie wierzby. Uparła się, żeby na róży leżeć. Postraszę ją juz drugim przesadzeniem jak będzie niegrzeczna. Mam hakuro i strasznie mnie denerwuje. W ogóle nie ma różowych listków. Kładzie się i kolebie we wszystkie strony mimo dwóch palikow wbitych. Mam tez ive. Ta stoi wyprostowana, tylko dla odmiany za blisko ja posadziłam róże.
Super truskawki. U nas poziomki ładnie się spisują. Mam w planach kupno z piec krzaczków truskawek, bo na plantację za mało u mnie miejsca.
Super truskawki. U nas poziomki ładnie się spisują. Mam w planach kupno z piec krzaczków truskawek, bo na plantację za mało u mnie miejsca.
- julcia1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2264
- Od: 19 maja 2011, o 08:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Leszno w Wielkopolsce
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Cudny watek , muszę odwiedzić jeszcze
Pozdrawiam Julia
Moje zielone zakręcenie
Moje zielone zakręcenie
Re: Jak odmienić ruinę - czyli bajzel na kółkach
Może dasz rade wbic wokół wierzby trzy pale, takie mocne, og w tym trójkacie ja zamknać, niech rośnie prosto? Tak jak sie palikuje młode drzewka po posadzeniu. Albo zrobić podpórke z dwóch skrzyżowanych palików, tak aby pień wierzby był jakby trzecia noga trójkata i opierał sie na tych dwóch.
Bajzel wysprzatany konkursowo, Ty chyba stoisz nad rodzina jak poganiacz niewolników ;) Albo masz jakieś nadprzyrodzone moce na swoich usługach
Bajzel wysprzatany konkursowo, Ty chyba stoisz nad rodzina jak poganiacz niewolników ;) Albo masz jakieś nadprzyrodzone moce na swoich usługach