Dwa lata temu sadziłam kilka krzaczków borówek i dwa większe przesadzałam. Wszystkie trafiły do jednego dołu, uformowanego w coś na kształt litery T. Dół z brzegów obłożony jest folią, wypełniony na spodzie przekompostowanymi trocinami, i wyżej kwaśnym torfem zmieszanym z ziemią, ściółkowane korą sosnową (zresztą zastosowałam się do Waszych wskazówek, za które jestem bardzo wdzięczna

) Krzaczki podlewane w zeszłym roku odstaną wodą wodociągową (nigdy prosto z kranu). Na wiosnę posypałam je raz nawozem do borówek wg instrukcji na opakowaniu i na razie ich nie podlewałam (pogoda sprzyjała). Wydaje mi się, że krzaki rosną bardzo ładnie, mają dużo przyrostów, w tym roku zawiązało się sporo owoców, ale jedna rzecz mnie trochę niepokoi.
Na jednym krzaku Bluecrop kilka pędów ma dziwny brunatno-czerwony-plamisty kolor. Te pędy praktycznie nie mają liści, za to dużo borówek. Czy to jest normalne? Poza tym liściom nic nie dolega, jest dużo młodych pędów, borówki się trzymają. Czy tak drewnieją pędy czy to jakaś choroba? No i dlaczego nie ma liści? Nie badałam w tym roku odczynu gleby, ale nie wydaje mi się by tak szybko podłoże się wypłukało, bo było przygotowane bardzo starannie.
I trochę zdjęć:
