Róże uprawiane w donicach i innych pojemnikach
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże w pojemnikach
No i zaczynają się nieproszeni goście, skoczki różane zawitały Na miłość ludzką, jest marzec. To będzie chyba najdłuższy sezon w mojej karierze różomaniaczki
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże w pojemnikach
Trzymasz je w korytkach?
Moim dwóm(jedna odpadła) bardzo daleko do pączków.
Moim dwóm(jedna odpadła) bardzo daleko do pączków.
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże w pojemnikach
U mnie kaktusy by padły z zimna:) Przechodząc dzisiaj obok domów z ogrodami też nie widziałam na krzaczkach zawiązanych pączków.
Re: Róże w pojemnikach
Hej! I moje balkoniaki robią postępy. Niestety dwie różyczki straciłam, ale to chyba nie mogło być przez mrozy, bo ich tu strasznie mało jest, gdzie mieszkam. Najbardziej żal mi mojej nowej Cinco de Mayo. Ale ja się tak łatwo nie poddam i zamówię sobie nową. Może będzie jakaś silniejsza sadzonka
Moje biedne róże musiały spędzić w domu około półtora tygodnia na początku kwietnia, bo nam odmalowywali balkon i jakoś strasznie długo im to zajmowało >:/ W tym czasie róże zaczęły wypuszczać cherlawe odrosty, coś okropnego. Teraz już jakiś czas stoją na balkonie i ich stan trochę się poprawił, ale kurde, w życiu bym nie pomyślała, że lekko ponad tydzień w domu zrobi takie spustoszenie. Już nie mówiąc o tym jaka to była wylęgarnia mszyc, bo przecież nie będę pryskać w domu. Brrr!
Jak trochę poodpadają te już uśmiercone mszyce to zrobię parę fotek i wrzucę, bo już ładne pączki są, jedna różyczka już nawet w rozkwicie.
W ogóle się nie spodziewałam, że róże w donicach będą takie w sumie wdzięczne i ciekawe. Tylko trochę strach przed kolejnym pustynnym latem.
Moje biedne róże musiały spędzić w domu około półtora tygodnia na początku kwietnia, bo nam odmalowywali balkon i jakoś strasznie długo im to zajmowało >:/ W tym czasie róże zaczęły wypuszczać cherlawe odrosty, coś okropnego. Teraz już jakiś czas stoją na balkonie i ich stan trochę się poprawił, ale kurde, w życiu bym nie pomyślała, że lekko ponad tydzień w domu zrobi takie spustoszenie. Już nie mówiąc o tym jaka to była wylęgarnia mszyc, bo przecież nie będę pryskać w domu. Brrr!
Jak trochę poodpadają te już uśmiercone mszyce to zrobię parę fotek i wrzucę, bo już ładne pączki są, jedna różyczka już nawet w rozkwicie.
W ogóle się nie spodziewałam, że róże w donicach będą takie w sumie wdzięczne i ciekawe. Tylko trochę strach przed kolejnym pustynnym latem.
Re: Róże w pojemnikach
Hej, wrzucam parę fotek z początków majowego kwitnienia
Troika (Poulsen)
Uwielbiam ją, ma przeolbrzymie kwiaty wielkości rozłożonej damskiej dłoni, ale niestety po tych torturach jakie jej zafundowałam (2 tygodnie w domu) krzaczek zrobił się jakiś taki cherlawy :,( Mam nadzieję, że się weźmie wkrótce i trochę się rozrośnie. Była bardziej rozbudowana, gdy ją kupowałam.
Minerva (Vissers)
Ta jest bezbłędna, nic jej nie zabiło, ani tortury, ani robale, krzaczek ładnie rośnie, zapączkowała jakby oszalała. No i zapach intensywny. Muszę ją postawić bliżej drzwi chyba
Orange Meilove (Meilland)
Niestety też osłabła, żadnych grubych pędów nie puściła. A niby taka specjalnie do doniczek... Zobaczymy jak da radę dalej. Pachnie cudnie i ją kocham, bo to moja pierwsza róża, której od razu nie zabiłam ;P
Gartenspass (Kordes)
Burgundy Iceberg (Weeks chyba)
Jest przepiękna, ale sporo chorowała w zeszłym roku i teraz ma grzyba jakiegoś.
Chyba powinnam ją postawić gdzieś z ciemnymi kolorami, bo do tej pomarańczki to zupełnie nie pasuje.
Marie Curie (Meilland)
Zapączkowana
Fajna jest, taka rustykalna, jakjuż rozwinie pąki. I pachnie... może to mało literacko-romantyczne, ale pachnie mydełkiem
Blue river (chyba Kordes)
Zauważyłam ją u kogoś na Forum i po prostu zapałałam miłością. Strasznie słaba była w zeszłym roku, w zasadzie to miała tylko jeden pęd, ale teraz się wzięła, rozbudowuje się. Mam nadzieję, że taki trend się utrzyma
Tu się na razie pączkowanie odbywa. A kwiaty ma takie obrzeżone fioletem a w środku róż/jasny fiolet. Bardzo ładna.
I jeszcze jedno pączkowanie
Hot chocolate (Weeks/Carruth - nie wiem dokładnie jak to tutaj działa)
Cherlawiec, ale pączków narobił. To jedna z moich najulubieńszych, więc bardzo bym chciała, żeby się ogarnęła tego lata.
Ma piękne kwiaty w nieco innym kształcie niż reszta moich róż, w kolorze, którego nie da się tak łatwo opisać, taki pomarańczo-czerwienio-brąz. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazać
Już powoli widać z tych fotek, że u mnie na balkonie króluje pomarańcz i fiolet.
Niestety te róże, których kwiaty najbardziej mi się podobają - nie rosną tak jak powinny, rachityczne się robią i krzywo rosną. Może się okazać, że w ogóle nie nadają się na balkon. Mam nadzieję, że przynajmniej na tyle będą się trzymać, że jak juz się przeprowadzę do domku z małym ogródkiem, to tam będę mogła je dać do ziemi. Już się nie mogę doczekać.
Ale i tak pewnie połowa pójdzie dalej w pojemnikach na balkon
Pozdrawiam i czekam na wasze balkonowe fotki!
Troika (Poulsen)
Uwielbiam ją, ma przeolbrzymie kwiaty wielkości rozłożonej damskiej dłoni, ale niestety po tych torturach jakie jej zafundowałam (2 tygodnie w domu) krzaczek zrobił się jakiś taki cherlawy :,( Mam nadzieję, że się weźmie wkrótce i trochę się rozrośnie. Była bardziej rozbudowana, gdy ją kupowałam.
Minerva (Vissers)
Ta jest bezbłędna, nic jej nie zabiło, ani tortury, ani robale, krzaczek ładnie rośnie, zapączkowała jakby oszalała. No i zapach intensywny. Muszę ją postawić bliżej drzwi chyba
Orange Meilove (Meilland)
Niestety też osłabła, żadnych grubych pędów nie puściła. A niby taka specjalnie do doniczek... Zobaczymy jak da radę dalej. Pachnie cudnie i ją kocham, bo to moja pierwsza róża, której od razu nie zabiłam ;P
Gartenspass (Kordes)
Burgundy Iceberg (Weeks chyba)
Jest przepiękna, ale sporo chorowała w zeszłym roku i teraz ma grzyba jakiegoś.
Chyba powinnam ją postawić gdzieś z ciemnymi kolorami, bo do tej pomarańczki to zupełnie nie pasuje.
Marie Curie (Meilland)
Zapączkowana
Fajna jest, taka rustykalna, jakjuż rozwinie pąki. I pachnie... może to mało literacko-romantyczne, ale pachnie mydełkiem
Blue river (chyba Kordes)
Zauważyłam ją u kogoś na Forum i po prostu zapałałam miłością. Strasznie słaba była w zeszłym roku, w zasadzie to miała tylko jeden pęd, ale teraz się wzięła, rozbudowuje się. Mam nadzieję, że taki trend się utrzyma
Tu się na razie pączkowanie odbywa. A kwiaty ma takie obrzeżone fioletem a w środku róż/jasny fiolet. Bardzo ładna.
I jeszcze jedno pączkowanie
Hot chocolate (Weeks/Carruth - nie wiem dokładnie jak to tutaj działa)
Cherlawiec, ale pączków narobił. To jedna z moich najulubieńszych, więc bardzo bym chciała, żeby się ogarnęła tego lata.
Ma piękne kwiaty w nieco innym kształcie niż reszta moich róż, w kolorze, którego nie da się tak łatwo opisać, taki pomarańczo-czerwienio-brąz. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła pokazać
Już powoli widać z tych fotek, że u mnie na balkonie króluje pomarańcz i fiolet.
Niestety te róże, których kwiaty najbardziej mi się podobają - nie rosną tak jak powinny, rachityczne się robią i krzywo rosną. Może się okazać, że w ogóle nie nadają się na balkon. Mam nadzieję, że przynajmniej na tyle będą się trzymać, że jak juz się przeprowadzę do domku z małym ogródkiem, to tam będę mogła je dać do ziemi. Już się nie mogę doczekać.
Ale i tak pewnie połowa pójdzie dalej w pojemnikach na balkon
Pozdrawiam i czekam na wasze balkonowe fotki!
Re: Róże w pojemnikach
Oooo, podoba mi się ten pomysł! Chyba mam nawet gdzies w szafie nieużywane firanki. Dzięki!
U nas w Nl może nie takie upały jak u was, ale też jak jeden dzień przygrzeje to kwiaty róż "topnieją". I na serio wystarczy jeden dzień :/
U mnie już po pierwszym rzucie, teraz czekam na owe przyrosty
U nas w Nl może nie takie upały jak u was, ale też jak jeden dzień przygrzeje to kwiaty róż "topnieją". I na serio wystarczy jeden dzień :/
U mnie już po pierwszym rzucie, teraz czekam na owe przyrosty
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże w pojemnikach
Jak ja Wam zazdroszczę , piękne krzaczki. U mnie nie mają szans przy tych upałach pod daszkiem, żadnych. Taka patelnia, że wychodzę dopiero o zmroku(płd.zachód). Róże mdleją z gorąca i z braku cyrkulacji powietrza, za to mały szkodnik uwielbia taką pogodę
Zawsze zaglądam Martusiu do Twojego działu i podziwiam jak pięknie Wam rosną
Zawsze zaglądam Martusiu do Twojego działu i podziwiam jak pięknie Wam rosną
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże w pojemnikach
Meluzyno Dobrze Cię widzieć
Współczuję tego gorąca, wiem że bardzo potrafi dać w kość. Ze smutkiem patrzę na kolejne aktualizacje modeli pogodowych, które tylko potwierdzają trend powyżej +35° Nie wiem, czy przeżyję, typ polarny jestem.
Natomiast na rośliny balkonowe czy raczej chronienie je od palącego słońca są sposoby (przynajmniej ja znam takie):
Markiza z regulowanym kątem. Zaleta: naprawdę działa, super osłania od słońca, przy odpowiednim ustawieniu można w samo południe przebywać na balkonie. Wada: nie wszędzie administracja wydaje zgodę; zbyt nisko opuszczona zaburza cyrkulację powietrza.
Cieniowanie, firanką lub wiosenną agrowłókniną. Zaleta: montaż i demontaż trwa 5 minut, wystarczy tkanina i spinacze. Wada: możliwość podpalenia jej przez patologię, która z piętra wyżej rzuca niedopałki papierosów; możliwość zerwania przez silny wiatr (ale tylko przy zbyt małej ilości klamerek).
Dawałam fotkę, więc nie będę się powtarzała.
Na doniczkowe na parapetach- styropian. Zaleta: nie dopuszcza do nagrzania się metalu, dzięki temu nie ma efektu gotujących się korzeni. No i dostępny od ręki (można kupić w budowlanych pojedyncze sztuki za grosze). Wada: brak, ewentualnie niezbyt estetyczny wygląd.
Przepraszam za rośliny, aktualnie takie stoją na parapecie, ale były tu wcześniej sadzonki róż, metoda świetnie się sprawdziła.
A żeby było różanie- Indigoletta zaszczyciła mnie kwitnieniem Aż jeden, w dodatku na samej górze, muszę gałązkę przyginać + stawać na palce. Jest jednak kilka pączków niżej Zapach obłędny, to najwspanialej pachnąca róża, jaką znam:
Znowu burza z południa idzie
Współczuję tego gorąca, wiem że bardzo potrafi dać w kość. Ze smutkiem patrzę na kolejne aktualizacje modeli pogodowych, które tylko potwierdzają trend powyżej +35° Nie wiem, czy przeżyję, typ polarny jestem.
Natomiast na rośliny balkonowe czy raczej chronienie je od palącego słońca są sposoby (przynajmniej ja znam takie):
Markiza z regulowanym kątem. Zaleta: naprawdę działa, super osłania od słońca, przy odpowiednim ustawieniu można w samo południe przebywać na balkonie. Wada: nie wszędzie administracja wydaje zgodę; zbyt nisko opuszczona zaburza cyrkulację powietrza.
Cieniowanie, firanką lub wiosenną agrowłókniną. Zaleta: montaż i demontaż trwa 5 minut, wystarczy tkanina i spinacze. Wada: możliwość podpalenia jej przez patologię, która z piętra wyżej rzuca niedopałki papierosów; możliwość zerwania przez silny wiatr (ale tylko przy zbyt małej ilości klamerek).
Dawałam fotkę, więc nie będę się powtarzała.
Na doniczkowe na parapetach- styropian. Zaleta: nie dopuszcza do nagrzania się metalu, dzięki temu nie ma efektu gotujących się korzeni. No i dostępny od ręki (można kupić w budowlanych pojedyncze sztuki za grosze). Wada: brak, ewentualnie niezbyt estetyczny wygląd.
Przepraszam za rośliny, aktualnie takie stoją na parapecie, ale były tu wcześniej sadzonki róż, metoda świetnie się sprawdziła.
A żeby było różanie- Indigoletta zaszczyciła mnie kwitnieniem Aż jeden, w dodatku na samej górze, muszę gałązkę przyginać + stawać na palce. Jest jednak kilka pączków niżej Zapach obłędny, to najwspanialej pachnąca róża, jaką znam:
Znowu burza z południa idzie
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże w pojemnikach
Indigoletta Wiesz, jak ja bym jeszcze czymś osłoniła, to by już nie miały powietrza wcale:) Mieszkam na ostatnim piętrze pod zadaszeniem, a balustrady drewniane, jedynie szpary między deskami wpuszczają powietrze. Tak więc to nie są klimaty różane. Jedynie pelargonie wszelkiej maści, petunie i lawenda są w pełni rozkwitu i chwalą sobie to miejsce, kwiaty nie do zdarcia
Re: Róże w pojemnikach
Eh, dziewczyny, też juz powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że róże na balkonie to ciężka sprawa... może gdybym miała jedną albo dwie, ale kurde mam duuużo więcej i to się już robi nieznośne, to ciągłe doglądanie. Mam wrażenie, że trzymanie róż na balkonie to jak trzymanie pacjenta z osłabionym systemem odpornościowym na jakimś oddziale chorób zakaźnych. Wszystko się ich czepia, za każdym rzutem nowej plagi - nic ich nie omija
Na razie żyją i jakoś dały radę z ostatnimi mszycami, ale za to teraz skwar mi wszystko wypraża.
Natomiast pelaśki są mega, terminatorki.
Mam nadzieję, że moje królewny dożyją naszej przeprowadzki do domku z ogródkiem, bo może są nieznośne i chorowite, ale ja je tak bardzo lubię.
Na razie żyją i jakoś dały radę z ostatnimi mszycami, ale za to teraz skwar mi wszystko wypraża.
Natomiast pelaśki są mega, terminatorki.
Mam nadzieję, że moje królewny dożyją naszej przeprowadzki do domku z ogródkiem, bo może są nieznośne i chorowite, ale ja je tak bardzo lubię.
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże w pojemnikach
Indigoletta kilka dni temu złapała czarną plamistość Poobrywałam listki, stoją teraz gołe patyki. ,,Comtessa" (właściwie do dziś nie wiem co to za odmiana ) nóżki ma gołe, ale fryzurka jest prima sort Naprawdę, super odporna na choroby. Lavaglut z racji wybujałych rozmiarów, kompletnie niebalkonowych, powędrowała na trawnik. Maluchy ukorzeniane z patyczków 2 lata temu już nie są maluchami, ale do pełnowymiarowych róż im daleko. Są już w piwnicach bloku, spędzą tam zimę. Różowych miniatur się pozbyłam, to była wylęgarnia mączniaka.
Chyba wsio
Fotek tylko tyle, straciłam całą dokumentację, wszystkie zdjęcia i notatki, wszystkie tłumaczenia i pościągane książki
Trzeba wstać, poprawić koronę i zacząć od nowa. Dobrze, że jest Forum zachowały się spostrzeżenia i ułamek starych zdjęć...
Chyba wsio
Fotek tylko tyle, straciłam całą dokumentację, wszystkie zdjęcia i notatki, wszystkie tłumaczenia i pościągane książki
Trzeba wstać, poprawić koronę i zacząć od nowa. Dobrze, że jest Forum zachowały się spostrzeżenia i ułamek starych zdjęć...
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2766
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Róże w pojemnikach
Ale cudownie miec takie róże o tej porze U ciebie jeszcze czas letni obowiązuje Faktycznie szkoda bardzo że tyle straciłaś materiału Ja tez miałam kiedys tą nieprzyjemność i nauczona tym doświadczeniem
teraz co jakis czas przerzucam wszystko ważne na dysk zewnętrzny.
teraz co jakis czas przerzucam wszystko ważne na dysk zewnętrzny.
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże w pojemnikach
Moje przygotowane do zimy, jeszcze tylko kopczyki (ale to chyba w grudniu) i agrowłóknina w razie silnych wichur/ ekstremalnych mrozów:
Lavaglut, posadzona na trawniku pod balkonem, będzie miała ciężkie życie: pan dozorca rozgrzebał cały kopczyk, chyba myślał, że to kretowisko z różą w środku. Połamał ją, zostało kilka patyków Nanosiłam się tam kilka wiader ziemi. Podsumowując, cała moja robota poszła się paść
Wychodzi na to, że w takich miejscach jak bloki nie warto się starać.
Lavaglut, posadzona na trawniku pod balkonem, będzie miała ciężkie życie: pan dozorca rozgrzebał cały kopczyk, chyba myślał, że to kretowisko z różą w środku. Połamał ją, zostało kilka patyków Nanosiłam się tam kilka wiader ziemi. Podsumowując, cała moja robota poszła się paść
Wychodzi na to, że w takich miejscach jak bloki nie warto się starać.