Hej! Wracam pokazać jak się mają moje platyceria. Mam już 4, każde miało inną nazwę na doniczce i rzeczywiście różnią się wyglądem (ale nie pielęgnacją).
Napiszę też jak je pielęgnuję (to jest słowo mocno na wyrost w przypadku tej rośliny).
Generalnie, to jest NAJŁATWIEJSZA roślina jaką mam i to nie jest przesada, ta roślina jest łatwiejsza nawet od scindapsusów i innych popularnych roślin domowych.
Ale najpierw prezentacja
P. grande (mam je od 2017 roku, miało na początku 2 duże liście); teraz na lato wypuściło niesamowitego jęzora w dół. Jestem z niego bardzo dumna.
Oto jęzor:
Obok grande rośnie
P. alcicorne (tzn. tak miało na etykiecie, ale niestety co do alcicorne i bifurcatum to nie jestem taka pewna czy to są rzeczywiście one); mam je od 2017, od dość niewielkiej sadzonki.
P. bifurcatum (jak pisałam powyżej, nie jestem pewna czy to na pewno bifurcatum); mam je od 2016 roku i było bardzo bardzo malutką i młodziutką sadzoneczką wtedy. Nie mam pojęcia dlaczego tak dziwacznie rośnie, uparcie na sztorc do góry

Może po prostu juz takie jest, a może jest w złą stronę posadzone?
P. veitchii - najnowsze, kupione w styczniu tego roku (2019), więc na razie dużo nie podrosło.
A tak się nimi zajmuję:
- wbrew logice, a powodowana obawą, że mi padną,
nie przesadziłam ich z podłoża, w którym zostały kupione. Tylko ta najmniejsza była przesadzana, a właściwie przełożona do większej doniczki z podłożem do paproci (które kupiłam w Polsce, bo tu w Holandii jeszcze nie widziałam nigdzie specjalnego podłoża do paproci, dziwne). Chcę je przesadzić, ale się boję, bo tak fajnie wszystkie i bezproblemowo rosną. Może to zrobię jak zaczną wychodzić z doniczek.
- za radą Łukasza (luczek) zrobiłam dziurki po bokach doniczki i wydaje mi się, żę to bardzo bardzo pomaga w przewietrzaniu i drenażu
- prawie ich nie nawożę, chyba makstymalnie ze dwa razy je nawoziłam jakimś biohumusem
- bardzo rzadko je podlewam; było tak kilka razy, że przypominałam sobie o nich po 1.5 miesiąca i z trwogą sprawdzałam czy aby ziemia nie jest sucha jak pieprz - i rzeczywiście wierzchnia czesc byla sucha, ale przy tych zasuszonych liściach płonnych zawsze jest sporo wilgoci, NAWET po ponad miesiącu! Moim zdaniem, najlepszą radą jest rzadkie podlewanie (jeśli je macie w normalnej, zwykłej ziemi).
- podlewam przez namaczanie w misce
- wilgoć w domu mam na poziomie 47%-50%, to chyba nie jest dużo
- zauważyłam, że bardzo lubią jak jest dużo jasnego światła, ale wystawione na bezpośrednie słońce mdleją już po 15 minutach
Czyli tak w zasadzie, to ja nic przy nich nie robię

Są fantastyczne!