Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12457
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Kocham te Twoje opisy? Kij i marchewka, to jest to?
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3201
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Na bani, powiadasz...Z tego co widzę na zdjęciach, to na wesoło jednak! Jestem teraz w Krakowie. Tutaj widać prawdziwą suszę. Jagi, cieszę się, że znowu piszesz i pokazujesz nam swój piękny ogród. Jesteś jedną z tych ogrodniczek, u których podziwiam konsekwencję i umiar w doborze roślin. W konsekwencji tej ascezy masz pięknie skomponowany ogród, który można podziwiać jako całość. Ja próbuję panować nad nieumiarkowaniem ale raczej przegrywam. Szkoda tych kwitnień złachanych deszczem ale woda to życie i drugie kwitnienie będzie na bank.
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi,
How are you?
Czytam Twoje sceptyczne komentarze, oglądam Zielone Pokoje na zdjęciach i doznaję dysonansu poznawczego
Nie podejrzewam Cię o tanią kokieterię, skąd więc ten złowieszczy, minorowy ton?
Że deszcz coś wytłukł, a upał usmażył?
Jakież to ma znaczenie w pięknie zaprojektowanym ogrodzie, w którym wszystko i tak odrodzi się po kilku dniach.
Irysy były zachwycające, zieleń czerwcowa powalająca. Więc, może jednak nie do bani, lecz super!?
Nie wiem jak Ciebie, ale mnie w lipcu ogarnia ogrodowe zobojętnienie. Wszystko, co wymarzone i wyczekane już zakwitło, a wręcz przekwitło. Główne zajęcie to utylizacja i kompostowanie nadmiaru kwiecia, połączone z niepokojącą analogią do recyklingu...
Jedynie przy lawendzie likwidacja plonów kojarzy się z czymś miłym i nie trąci marnotrawstwem.
Będę się narkotyzować lawendowymi poduszeczkami, a Ciebie będę kusić lawendowymi widokami (bo zapachem chyba nie skuszę... )
How are you?
Czytam Twoje sceptyczne komentarze, oglądam Zielone Pokoje na zdjęciach i doznaję dysonansu poznawczego
Nie podejrzewam Cię o tanią kokieterię, skąd więc ten złowieszczy, minorowy ton?
Że deszcz coś wytłukł, a upał usmażył?
Jakież to ma znaczenie w pięknie zaprojektowanym ogrodzie, w którym wszystko i tak odrodzi się po kilku dniach.
Irysy były zachwycające, zieleń czerwcowa powalająca. Więc, może jednak nie do bani, lecz super!?
Nie wiem jak Ciebie, ale mnie w lipcu ogarnia ogrodowe zobojętnienie. Wszystko, co wymarzone i wyczekane już zakwitło, a wręcz przekwitło. Główne zajęcie to utylizacja i kompostowanie nadmiaru kwiecia, połączone z niepokojącą analogią do recyklingu...
Jedynie przy lawendzie likwidacja plonów kojarzy się z czymś miłym i nie trąci marnotrawstwem.
Będę się narkotyzować lawendowymi poduszeczkami, a Ciebie będę kusić lawendowymi widokami (bo zapachem chyba nie skuszę... )
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5046
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Cześć!
Na moje szczęście planeta gniewa się obecnie na inne strony świata, czas więc na chwilę odłożyć banię na bok i zakończyć wiosenną uwerturę, boć przecie już lato wygrywa swoją symfonię. Zatem rozy.
Abraham Darby.
A Shropshire Lad
Avalonek. Pokazuję marchewkę, ale było i walnięcie kijem. Obecnie moja faworytka nie ma ani jednego listka .
Baronesse.
James Galway.
Laurent Cabrol.
Uetersens Rosenprinzessin.
Ventilo.
Zephirine Drouhin.
Stan moich róż ze 130 zmalał do 75. Mimo że w tyn roku podobały mi się, to już nowych nie chcę, na dodatek pewnie kilka jeszcze wyleci. Szczególnie te, które wiecznie pokryte są liśćmi z czarnymi plamami. Jeszcze nie mam rabaty w ogóle bez róż, ale na większości pełnią rolę rodzynków w bylinowym cieście. I to mi się podoba. A z tego co wiem, zbiera się takich jak ja niechudy klub .
...................................................................................................
Wandziu, Złotko!
Obie widzimy jak się dzielą ogrodnicy na forum: jest klub miłośników jadalnego, klub zbieraczy wszystkiego, co tylko da się upchnąć, klub fotografików łowiących detale i klub "architektów".
Dla mnie ogród jest przeżyciem estetycznym. Może nie zawierać wielu roślin, ale musi w każdym miejscu i o każdej porze zachwycać. Mieć oddech, luz, osie widokowe i pieczołowicie dobrane i zestawione rośliny. Pamiętam Twoją prezentację, kiedy fotografowałaś swój ogród obracając się na ławeczce. Bardzo mi się to podobało. Ja mam kilka ławeczek (z każdej widok jest inny) i kiedyś też taką prezentację zrobię.
Właśnie, Wandeczko, rozwiązania i kompozycje to jest to . No i słowo, bo przecież z samych obrazków już się nieco wyrosło... .
No to, specjalnie dla Ciebie:
Ciąg dalszy już przebiera nogami .
Na moje szczęście planeta gniewa się obecnie na inne strony świata, czas więc na chwilę odłożyć banię na bok i zakończyć wiosenną uwerturę, boć przecie już lato wygrywa swoją symfonię. Zatem rozy.
Abraham Darby.
A Shropshire Lad
Avalonek. Pokazuję marchewkę, ale było i walnięcie kijem. Obecnie moja faworytka nie ma ani jednego listka .
Baronesse.
James Galway.
Laurent Cabrol.
Uetersens Rosenprinzessin.
Ventilo.
Zephirine Drouhin.
Stan moich róż ze 130 zmalał do 75. Mimo że w tyn roku podobały mi się, to już nowych nie chcę, na dodatek pewnie kilka jeszcze wyleci. Szczególnie te, które wiecznie pokryte są liśćmi z czarnymi plamami. Jeszcze nie mam rabaty w ogóle bez róż, ale na większości pełnią rolę rodzynków w bylinowym cieście. I to mi się podoba. A z tego co wiem, zbiera się takich jak ja niechudy klub .
...................................................................................................
Wandziu, Złotko!
Obie widzimy jak się dzielą ogrodnicy na forum: jest klub miłośników jadalnego, klub zbieraczy wszystkiego, co tylko da się upchnąć, klub fotografików łowiących detale i klub "architektów".
Dla mnie ogród jest przeżyciem estetycznym. Może nie zawierać wielu roślin, ale musi w każdym miejscu i o każdej porze zachwycać. Mieć oddech, luz, osie widokowe i pieczołowicie dobrane i zestawione rośliny. Pamiętam Twoją prezentację, kiedy fotografowałaś swój ogród obracając się na ławeczce. Bardzo mi się to podobało. Ja mam kilka ławeczek (z każdej widok jest inny) i kiedyś też taką prezentację zrobię.
Właśnie, Wandeczko, rozwiązania i kompozycje to jest to . No i słowo, bo przecież z samych obrazków już się nieco wyrosło... .
No to, specjalnie dla Ciebie:
Ciąg dalszy już przebiera nogami .
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5046
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jestem.
Kilka stwierdzeń na temat sytuacji ogrodowej:
Pozytywne:
- pogoda się ustabilizowała, jest ciepło, ale nie upalnie,
- od czasu do czasu przeleci spokojny deszczyk, więc wąż leży sobie odłogiem,
- róże pięknie kwitły dając radość, teraz przekwitły, suche kłapcie obcięte i ... zapanował spokój,
- bujnie kwitną byliny, głównie floksy, rozwary, kłosowce, "kalafiory" (czyli Anabelle), liliowce, lilie i dalie, dzwonki, bodziszki, więc ogród nadal pełen jest kolorów,
- nie ma szkodników .
Negatywne:
- straszna inwazja chwastów opanowuje trawniki, najgorszy jest bordowy szczawik i taka dziwna kępiasta seledynowa trawka, która pożera trawę właściwą,
- i największa zmora - bardzo mało owadów wszelakich, w szczególności motyli. Kręcą się pojedyncze egzemplarze, głównie bielinki ,
- gniazdo szerszeni w skrzynce z licznikiem gazowym. Pan spisujący licznik szpetnie zaklął na ich widok .
..........................................................................................
Dziękuję, Madziu, ale przecież każdy może napisać coś ciekawego do czytania. Mogę nawet Ci wskazać kilka osób - wspaniałych gawędziarzy.
Jasne, że są większe nieszczęścia, ale o nich zazwyczaj w wątkach ogrodniczych rzadko wspominamy. Tu piszemy głównie o radościach i zmorach ogrodniczych.
Pozdrawiam serdecznie.
Astrid Graffin.
Hej, Loki, wyczytałam, że i Ciebie metoda kija i marchewki nie oszczędza .
Skomentuję to zjawisko u Ciebie.
A u mnie jest jeszcze jeden przykład. Szukając roślin odpornych na suszę kupiłam sobie zachwycający mikołajek alpejski. Marcheweczka jak złoto. Ale od czego kij! Spadło trochę deszczu i mój puszysty śliczny kwiatek zmienił się w sraczkowaty badyl. A masz, babo!
A to on, jeszcze w pięknym widzie:
Kasiu Kaniu!
Tak pięknie piszesz o mnie i moim ogrodzie, dzięki wielkie. Ale i na swój nie masz co narzekać, bo bardzo piękny jest. A z tą konsekwencją w doborze roślin jest tak, że mogłabym stworzyć tasiemcową listę roślin (i ich barw), których zdecydowanie nie lubię. I już jest łatwiej, bo te w|w odpadają. Z pozostałych już prościej coś sensownego skomponować. Niektóre też po wielu latach po prostu się nudzą, więc wylatują. Inne, np. kłosowce , ciągle przybywają.
Bardzo współczuję wszystkim, którzy doświadczają suszy. Sama ją przeżyłam w zeszłym roku i do dziś śni mi się po nocach jako wielki koszmar. Ale Krakowa Ci zazdroszczę. Nie byłam tam już od bardzo dawna, a lubię to miasto.
Soul.
Lisico, no i co się tak dziwisz? Wszystko w życiu leci po sinusoidzie, w ogrodzie też, więc i euforie przeplatają się z solidnymi wkurzeniami. A ponieważ wszystko jest w ciągłym ruchu, to już tak będzie.
Nie, nie, nic podobnego mnie w lipcu nie dopada. Z utylizacją mam do czynienia przez cały rok, w dodatku wszystko trzeba siekać na kawałki i pakować w wory .
Może dlatego, że mimo konieczności ścinania przekwitłych kwiatów ogólna ilość kwiecia nia maleje. Zaczynam sobie częściej siadywać w ogrodzie z jakimś napitkiem i okręcając się na krześle jak onegdaj Wandzia, kontempluję poszczególne fragmenty ogrodu. I już kombinuję co by tu... dodać, ująć, przemieścić, dokwiecić jedne rabaty, uspokoić inne...
Ta lawenda! Zmora po prostu. Pasuje do suchego ogrodu, przez czas jakiś nawet nieźle wygląda, ale tak w ogóle to przecież przez większość sezonu smętny myszowaty niepozornny "szrab" .
No, ale nigdy nie mów nigdy, więc może i lawendzie dam więcej szans niż dotychczas .
A póki co - .
PS. Przecież kompostowanie to takie podniecające i twórcze zajęcie, a sam raz na leniwy lipiec ...
Teść.
Ściskam mocno wszystkich moich zacnych Respondentów oraz szczególnie mocno dziwnie ciche Towarzystwo Pomorskie ( może się kto odezwie... ) - Jagi
Kilka stwierdzeń na temat sytuacji ogrodowej:
Pozytywne:
- pogoda się ustabilizowała, jest ciepło, ale nie upalnie,
- od czasu do czasu przeleci spokojny deszczyk, więc wąż leży sobie odłogiem,
- róże pięknie kwitły dając radość, teraz przekwitły, suche kłapcie obcięte i ... zapanował spokój,
- bujnie kwitną byliny, głównie floksy, rozwary, kłosowce, "kalafiory" (czyli Anabelle), liliowce, lilie i dalie, dzwonki, bodziszki, więc ogród nadal pełen jest kolorów,
- nie ma szkodników .
Negatywne:
- straszna inwazja chwastów opanowuje trawniki, najgorszy jest bordowy szczawik i taka dziwna kępiasta seledynowa trawka, która pożera trawę właściwą,
- i największa zmora - bardzo mało owadów wszelakich, w szczególności motyli. Kręcą się pojedyncze egzemplarze, głównie bielinki ,
- gniazdo szerszeni w skrzynce z licznikiem gazowym. Pan spisujący licznik szpetnie zaklął na ich widok .
..........................................................................................
Dziękuję, Madziu, ale przecież każdy może napisać coś ciekawego do czytania. Mogę nawet Ci wskazać kilka osób - wspaniałych gawędziarzy.
Jasne, że są większe nieszczęścia, ale o nich zazwyczaj w wątkach ogrodniczych rzadko wspominamy. Tu piszemy głównie o radościach i zmorach ogrodniczych.
Pozdrawiam serdecznie.
Astrid Graffin.
Hej, Loki, wyczytałam, że i Ciebie metoda kija i marchewki nie oszczędza .
Skomentuję to zjawisko u Ciebie.
A u mnie jest jeszcze jeden przykład. Szukając roślin odpornych na suszę kupiłam sobie zachwycający mikołajek alpejski. Marcheweczka jak złoto. Ale od czego kij! Spadło trochę deszczu i mój puszysty śliczny kwiatek zmienił się w sraczkowaty badyl. A masz, babo!
A to on, jeszcze w pięknym widzie:
Kasiu Kaniu!
Tak pięknie piszesz o mnie i moim ogrodzie, dzięki wielkie. Ale i na swój nie masz co narzekać, bo bardzo piękny jest. A z tą konsekwencją w doborze roślin jest tak, że mogłabym stworzyć tasiemcową listę roślin (i ich barw), których zdecydowanie nie lubię. I już jest łatwiej, bo te w|w odpadają. Z pozostałych już prościej coś sensownego skomponować. Niektóre też po wielu latach po prostu się nudzą, więc wylatują. Inne, np. kłosowce , ciągle przybywają.
Bardzo współczuję wszystkim, którzy doświadczają suszy. Sama ją przeżyłam w zeszłym roku i do dziś śni mi się po nocach jako wielki koszmar. Ale Krakowa Ci zazdroszczę. Nie byłam tam już od bardzo dawna, a lubię to miasto.
Soul.
Lisico, no i co się tak dziwisz? Wszystko w życiu leci po sinusoidzie, w ogrodzie też, więc i euforie przeplatają się z solidnymi wkurzeniami. A ponieważ wszystko jest w ciągłym ruchu, to już tak będzie.
Nie, nie, nic podobnego mnie w lipcu nie dopada. Z utylizacją mam do czynienia przez cały rok, w dodatku wszystko trzeba siekać na kawałki i pakować w wory .
Może dlatego, że mimo konieczności ścinania przekwitłych kwiatów ogólna ilość kwiecia nia maleje. Zaczynam sobie częściej siadywać w ogrodzie z jakimś napitkiem i okręcając się na krześle jak onegdaj Wandzia, kontempluję poszczególne fragmenty ogrodu. I już kombinuję co by tu... dodać, ująć, przemieścić, dokwiecić jedne rabaty, uspokoić inne...
Ta lawenda! Zmora po prostu. Pasuje do suchego ogrodu, przez czas jakiś nawet nieźle wygląda, ale tak w ogóle to przecież przez większość sezonu smętny myszowaty niepozornny "szrab" .
No, ale nigdy nie mów nigdy, więc może i lawendzie dam więcej szans niż dotychczas .
A póki co - .
PS. Przecież kompostowanie to takie podniecające i twórcze zajęcie, a sam raz na leniwy lipiec ...
Teść.
Ściskam mocno wszystkich moich zacnych Respondentów oraz szczególnie mocno dziwnie ciche Towarzystwo Pomorskie ( może się kto odezwie... ) - Jagi
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12457
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Oj kijem od pogody dostaję ostatnio po plecach, dostaję, zapomniałem już jak marchewka wygląda? Wczoraj pięć godzin z wężem biegałem po ogrodzie, żeby go przygotować na dwa dni wysokiej gorączki, na którą właśnie zapada pogoda (bo jak inaczej nazwać temperatury w cieniu przekraczające 40°C?)?
Więc chętnie pooglądam sobie Twoje marcheweczki? Bo bardzo ładne są?
Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
Więc chętnie pooglądam sobie Twoje marcheweczki? Bo bardzo ładne są?
Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16138
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Wielkie dzięki za dedykowane mi zdjęcia. Każde ujęcie podoba się bardzo, każdy widok odpowiada moim gustom i stwierdzam po raz któryś, że pod tym względem jesteśmy do siebie podobne. Także pod fizycznym, jak to onegdaj zauważyłaś Jagulko.
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2734
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Piękne kwitnienia i kompozycje. No i wreszcie zmieniłas ton tj skończyłas z uwerturą do bani Mam nadzieje że to znak poprawy zdrowia oraz docenienia tak pięknego ogrodu jak twoj.
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witaj, róża żółta z pierwszej strony cudowna, ma w sobie to coś. Dzwonki też miałam w tym roku, pszczoły były z nich bardzo zadowolone. Pozdrawiam
-
- 10p - Początkujący
- Posty: 12
- Od: 23 mar 2014, o 15:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Dzien dobry, Jagi.
Wybacz brak polskich znakow, ale chce napisac jak najszybciej, wiec... z telefonu.
Zapraszam serdecznie do Krakowa! Sheratona nie obiecuje, ale goscine czym chata bogata, jak najbardziej!
Serdecznie Cie pozdrawiam. Wierny skrytoczytacz
Wybacz brak polskich znakow, ale chce napisac jak najszybciej, wiec... z telefonu.
Zapraszam serdecznie do Krakowa! Sheratona nie obiecuje, ale goscine czym chata bogata, jak najbardziej!
Serdecznie Cie pozdrawiam. Wierny skrytoczytacz
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witaj . Nie jestem z Towarzystwa Pomorskiego ale odezwę się . Prawdę mówiąc gdzieś Cię zapodziałam i gdyby nie Twój wpis w moim wątku to nie wiem czy w ogóle dotarłabym do Zielonych Pokoi a przecież bardzo je sobie cenię za tą wszechobecną zieleń , świetne miejsca od odpoczynku i sporo kolorów . Szkoda, że wiosna była u Ciebie do bani ale nie ma co tracić wiary . Róże masz bardzo ładne ale tym ograniczeniem ich ilości wcale się nie dziwię bo to jednak kapryśne rośliny i wymagają sporo uwagi. Mimo suszy Twój ogród wygląda wspaniale . Drzewa robią niesamowity klimat i ten bluszcz . Bukszpanowe obwódki świetnie wyglądają o każdej porze roku . Twoje Pokoje mają w sobie tą tajemniczość o której wspominałam u siebie . Bardzo dziękuję za garść porad i pozdrawiam .
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi,
"Gość na chwilę widzi na milę" - ma oczywiście rodowód niemiecki!
Der Besucher sieht für einen Moment kilometerweit
A więc, zgodnie z tym porzekadłem, goście widzą więcej.
Mnie na przykład urzekł zielony pejzaż z kotem. To mogłaby dla mnie być kwintesencja lipcowego ogrodu.
A co do lawendy...
Im więcej o niej wiem, tym namiętniej bym ją zaprowadzała u siebie i .... u Ciebie.
Powiadasz, że przez większą część roku to "myszowaty, niepozorny szrab". A cóż innego (kwitnącego) wygląda super przez cały rok?
Natomiast taki myszowaty szrab, przycięty w "bułę" ma niezaprzeczalny, nienachalny urok.
"Gość na chwilę widzi na milę" - ma oczywiście rodowód niemiecki!
Der Besucher sieht für einen Moment kilometerweit
A więc, zgodnie z tym porzekadłem, goście widzą więcej.
Mnie na przykład urzekł zielony pejzaż z kotem. To mogłaby dla mnie być kwintesencja lipcowego ogrodu.
A co do lawendy...
Im więcej o niej wiem, tym namiętniej bym ją zaprowadzała u siebie i .... u Ciebie.
Powiadasz, że przez większą część roku to "myszowaty, niepozorny szrab". A cóż innego (kwitnącego) wygląda super przez cały rok?
Natomiast taki myszowaty szrab, przycięty w "bułę" ma niezaprzeczalny, nienachalny urok.
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Melduję się, co by nie było, że całe towarzystwo pomorskie zapadło w sen letni.
Przypieka co nie co, ale i na szczęście porządnie polało, mam nadzieję, że deszcz nawiedził również zielone pokoje.
Na upał jestem odporna, ale owady żyć nie dają.
Takiego bogactwa ssących i gryzących krwiopijców dawno nie było, tzn. od zeszłego roku.
Zaraz wybieram się na ogród, ale zanim to nastąpi musze się dobrze opryskać, wczoraj służyłam muchom i komarom jako podwieczorek, dziś z nikim nie będę się dzielić krwią.
Mam nadzieję, że w Twoich stronach nie ma aż tylu insektów.
Przypieka co nie co, ale i na szczęście porządnie polało, mam nadzieję, że deszcz nawiedził również zielone pokoje.
Na upał jestem odporna, ale owady żyć nie dają.
Takiego bogactwa ssących i gryzących krwiopijców dawno nie było, tzn. od zeszłego roku.
Zaraz wybieram się na ogród, ale zanim to nastąpi musze się dobrze opryskać, wczoraj służyłam muchom i komarom jako podwieczorek, dziś z nikim nie będę się dzielić krwią.
Mam nadzieję, że w Twoich stronach nie ma aż tylu insektów.