Aż Ci zazdroszczę bo u mnie już dawno posprzątane. Pierwsze przymrozki je załatwiły.
Próbowałam w tym roku zebrać nasiona z pełnych kwiatów. Bez skutecznie. Jak przekwitały to załatwiał je deszcz i w tej mokrej masie rozwijała się pleśń. Inna próba to po przekwitnięciu obrywałam płatki , jednak i to nie pomogło. Po najmniejszych nawet opadach deszczu pylniki też pleśniały i z koszyczka robiła się gnilna ciapa zamiast ładnie się rozchylać. Postanowiłam parę krzaków przesadzić do foliaka po pomidorach ale tu też koszyczki nie dały rady , obwiesiły się i tak pozasychały .
Z tych pojedynczych kwiatów kosmosa jednak nie ma problemu z pozyskaniem nasion.
Wiem o tym, jednak z nich też wychodzą ciekawostki co je wyróżnia wśród innych kwitnących kosmosów
Pamiętam że, z raz zakupionych pełnych i rurkowatych kosmosów w poszczególnych latach pojawiały się kwiaty o ciekawej kolorystyce, formie płatków, ciekawe zniekształcenia które też urzekały. Tak więc uważam że, warto z nich zbierać nasiona.
Piękne macie onętki! Miałam je w tym roku pierwszy raz, bo dopiero od niedawna mam ogród, ale skradły moje serce. Miałam takie zwykłe, pospolite, ale i tak byłam nimi zauroczona, bo kwitły aż do samych mrozów
Poniższa fotka z dnia dzisiejszego jest poniekąd pożegnaniem z onętkami na ten sezon? W przyszłym tygodniu ma mocno przymrozić, więc jeśli nie odwołają tych przymrozków, to za tydzień pozostanie mi już tylko sprzątanie trupów?