Uprawa roślin na knocie
Re: fiołki na knocie
Po zimie krótka weryfikacja.
Zdechły mi wszystkie paprocie na knocie - zrobiły to z dnia na dzień, za wyjątkiem jednej malutkiej sadzonki, którą celowo przesuszałam przed kolejnym podlaniem.
Mimoza zdechła jeszcze przed zimą. Ona nie lubi knota.
Alokazja trochę cierpi.
Pieprz wstrzymał wzrost.
Dla passiflory knot jest genialny, jednak nie przeszła zimowego spoczynku i ciekawam, czy mi zakwitnie.
Fiołki na knocie zimą, gdy było bardzo zimno na parapecie, starałam się lekko przesuszyć przed kolejnym podlaniem. Cieszyło mnie, że jak podlewałam zimą rośliny umieszczone na knocie, to ta woda i tak przelatywała przez podłoże (które było już przesuszone), więc nie namakało i korzenie mi nie gniły. Najlepiej zimę przetrwały fiołki na knocie i na parapecie, gdzie stale była ta sama (niska - ok. 16C) temperatura. Gorzej zniosły zimę fiołki na knocie na parapecie, gdzie wahania były spore (kaloryfer lub zimowe słońce), a one miały ciągle mokre podłoże. Najgorzej zniosły zimę fiołki bez knota.
Od razu się przyznaję, że nie chodziłam zimą wokół roślin z wielką troską.
Zdechły mi wszystkie paprocie na knocie - zrobiły to z dnia na dzień, za wyjątkiem jednej malutkiej sadzonki, którą celowo przesuszałam przed kolejnym podlaniem.
Mimoza zdechła jeszcze przed zimą. Ona nie lubi knota.
Alokazja trochę cierpi.
Pieprz wstrzymał wzrost.
Dla passiflory knot jest genialny, jednak nie przeszła zimowego spoczynku i ciekawam, czy mi zakwitnie.
Fiołki na knocie zimą, gdy było bardzo zimno na parapecie, starałam się lekko przesuszyć przed kolejnym podlaniem. Cieszyło mnie, że jak podlewałam zimą rośliny umieszczone na knocie, to ta woda i tak przelatywała przez podłoże (które było już przesuszone), więc nie namakało i korzenie mi nie gniły. Najlepiej zimę przetrwały fiołki na knocie i na parapecie, gdzie stale była ta sama (niska - ok. 16C) temperatura. Gorzej zniosły zimę fiołki na knocie na parapecie, gdzie wahania były spore (kaloryfer lub zimowe słońce), a one miały ciągle mokre podłoże. Najgorzej zniosły zimę fiołki bez knota.
Od razu się przyznaję, że nie chodziłam zimą wokół roślin z wielką troską.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
- BEATA55555
- 200p
- Posty: 393
- Od: 22 wrz 2008, o 17:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: fiołki na knocie
Moje uprawy na knocie zimę przetrwały bardzo dobrze. Dwa fiołki zabierają się do kwitnienia, miniaturowa karbowana paprotka która na czas zimy powędrowała na parapet też zaczęła puszczać młode przyrosty, stefanotis w tej chwili kwitnie, eksperymentalnie przestawione na knot wczesną jesienią dwie sztuki storczyka też mają się dobrze (bardzo rozrósł się system korzeniowy), bulwa gloksynii posadzona w styczniu przegoniła wzrostem te sadzone tradycyjnie. Od dwóch tygodni na knocie rośnie jaśmin i ma się dobrze. Z sadzonek na knocie od 1,5 miesiąca zwykła hoja chyba się przyjęła, jest jędrna i intensywnie zielona. Na knot powędrowało też jakiś miesiąc temu kilka listków fiołka afrykańskiego i jak na razie jest ok, są zielone i jędrne ale maluchów póki co nie widać. Porażką zakończył się żywot cebuli waloty.
Re: fiołki na knocie
Z produkcją sadzonek fiołków na knocie przeżywałam porażki, choć może i okres był nie bardzo - bo późne lato. Z kilku doniczek ostała się tylko jedna z małymi sadzonkami, a to dlatego, że była przesuszana. Reszta maluchów pogniła. Ciekawe, czy Tobie BEATA się uda. Jest wiosna, czas cudów.
Faktem jest, że na knocie wiele roślin jednak czuje się dobrze, ale też zauważyłam kłopot z utrzymaniem żyzności ziemi. Poprzez parowanie tworzą się na powierzchni wykwity, część pewnie substancji odżywczych spływa z wodą. Jeszcze nie rozpracowałam optymalnego nawożenia. Na razie podlewam czystym biohumusem, który zatrzymuje się na wierzchu, a przy podlewaniu z góry spływa powoli w korzenie i (mam nadzieję) roślinka sama go sobie pobiera.
Faktem jest, że na knocie wiele roślin jednak czuje się dobrze, ale też zauważyłam kłopot z utrzymaniem żyzności ziemi. Poprzez parowanie tworzą się na powierzchni wykwity, część pewnie substancji odżywczych spływa z wodą. Jeszcze nie rozpracowałam optymalnego nawożenia. Na razie podlewam czystym biohumusem, który zatrzymuje się na wierzchu, a przy podlewaniu z góry spływa powoli w korzenie i (mam nadzieję) roślinka sama go sobie pobiera.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
- BEATA55555
- 200p
- Posty: 393
- Od: 22 wrz 2008, o 17:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Uprawa roślin na knocie
Jeśli chodzi o nawożenie ja dodaję nawóz płynny do pojemnika z wodą lub pałeczki nawozowe do ziemi. W pojemniku z wodą szczególnie latem pojawiały się glony, teraz zakupiłam kilka dość wysokich osłonek do których mieści się pojemnik z wodą i doniczka, mam nadzieję że ograniczę w ten sposób glony a i wizualnie jest OK.
Fiołki na knocie
W tym wątku zapraszam do dzielenia się doświadczeniem dotyczącym metody podlewania fiołków "na knot".
Zdjęcia bardzo mile widziane
Na początek pokażę Wam swój sposób sadzenia starterów i dorosłych roślin.
Mamy takiego oto delikwenta na tapecie, jest już wystarczająco duży by sie przeprowadzić do doniczki 9 (o srednicy 9 cm czyli takiej, w której na ogół rosną dorosłe fiołki standardy).
Za knot posłuży nam kawałek rajstop. Tnę paseczek szerokości ok 1 cm w poprzek nogawki, rozcinam i w rezultacie mam sznureczek długości ok 30 cm po rozciągnięciu. Moczę go w wodzie i przeciągam przez otwory drenażowe w taki sposób:
Na dno doniczki sypię podłoże:
1 część ziemi uniwersalnej do wysiewu
1 część perlitu
Podłoże odgrywa najważniejszą rolę w tej metodzie podlewania, musi być lekkie, przepuszczalne, nie zatrzymujące wody.
Sadzę roślinę i przysypuję podłożem do nasady dolnych liści. Nie ubijam tylko bardzo delikatnie dociskam, by nie było pustych przestrzeni w doniczce ale podłoże nadal pozostawało puszyste.
Fiołeczek jest gotowy do postawienia na pojemnik z wodą.
Ja jako pojemnik wykorzystuję doniczkę samopodlewającą, której użycie nieco zmodyfikowałam.
Doniczka z fiołkiem docelowo wygląda tak:
Na zdjęciu jest widoczna wysoka podstawka i otwór do uzupełniania wody.
Konstrukcja tej doniczki jest następująca:
Po środku była jeszcze czwarta "nóżka", którą obcięłam i powstał szeroki wygodny otwór przez który przechodzi knot. Podstawka uzupełniona na maksa mieści prawie pół litra wody, co wystarcza naokoło dwa tygodnie dla dorosłej rośliny
Doniczka jest dość wysoka i spora (rozmiar 11), nie nadaje się do bezpośredniego sadzenia do niej fiołka, bo rozeta rosłaby zbyt duża. Dlatego sadzę fiołeczki do doniczek 9 i wkładam je do tych oto hydro donic. Żeby fiołeczek nie wpadał do środka stawiam go na podstawce za która służy mi puszka podtynkowa kupiona w Castoramie na dziale "fiołki" Idealnie pasuje pod doniczkę 9
Knocik przekładam przez otwór.
Stawiam ją do środka doniczki hydro i wyciągam knocik przez otwór.
Zdjęcia nieaktywne/mod.
Zdjęcia bardzo mile widziane
Na początek pokażę Wam swój sposób sadzenia starterów i dorosłych roślin.
Mamy takiego oto delikwenta na tapecie, jest już wystarczająco duży by sie przeprowadzić do doniczki 9 (o srednicy 9 cm czyli takiej, w której na ogół rosną dorosłe fiołki standardy).
Za knot posłuży nam kawałek rajstop. Tnę paseczek szerokości ok 1 cm w poprzek nogawki, rozcinam i w rezultacie mam sznureczek długości ok 30 cm po rozciągnięciu. Moczę go w wodzie i przeciągam przez otwory drenażowe w taki sposób:
Na dno doniczki sypię podłoże:
1 część ziemi uniwersalnej do wysiewu
1 część perlitu
Podłoże odgrywa najważniejszą rolę w tej metodzie podlewania, musi być lekkie, przepuszczalne, nie zatrzymujące wody.
Sadzę roślinę i przysypuję podłożem do nasady dolnych liści. Nie ubijam tylko bardzo delikatnie dociskam, by nie było pustych przestrzeni w doniczce ale podłoże nadal pozostawało puszyste.
Fiołeczek jest gotowy do postawienia na pojemnik z wodą.
Ja jako pojemnik wykorzystuję doniczkę samopodlewającą, której użycie nieco zmodyfikowałam.
Doniczka z fiołkiem docelowo wygląda tak:
Na zdjęciu jest widoczna wysoka podstawka i otwór do uzupełniania wody.
Konstrukcja tej doniczki jest następująca:
Po środku była jeszcze czwarta "nóżka", którą obcięłam i powstał szeroki wygodny otwór przez który przechodzi knot. Podstawka uzupełniona na maksa mieści prawie pół litra wody, co wystarcza naokoło dwa tygodnie dla dorosłej rośliny
Doniczka jest dość wysoka i spora (rozmiar 11), nie nadaje się do bezpośredniego sadzenia do niej fiołka, bo rozeta rosłaby zbyt duża. Dlatego sadzę fiołeczki do doniczek 9 i wkładam je do tych oto hydro donic. Żeby fiołeczek nie wpadał do środka stawiam go na podstawce za która służy mi puszka podtynkowa kupiona w Castoramie na dziale "fiołki" Idealnie pasuje pod doniczkę 9
Knocik przekładam przez otwór.
Stawiam ją do środka doniczki hydro i wyciągam knocik przez otwór.
Zdjęcia nieaktywne/mod.
- piekara114
- 200p
- Posty: 357
- Od: 29 sty 2016, o 17:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Sucha Besk./Maków Podh.
Re: Uprawa roślin na knocie
Pierwszy raz trafiłam na taką oprawę jak "na knocie". Z ciekawości muszę spróbować.
Czy na knota nada się sznurek bawełniany lub splecione bawełniane nicie takie jak używa się np. do zawiązywania mięsa do wędzenia?
Czy na knota nada się sznurek bawełniany lub splecione bawełniane nicie takie jak używa się np. do zawiązywania mięsa do wędzenia?
Re: Uprawa roślin na knocie
Na knota nie nadają się materiały naturalne, bo butwieją (gniją) pod wpływem wody. No chyba że lubisz się bawić w wymienianie knotów. To musi być coś, co "ciągnie" wodę, a jednocześnie jest trwałe (nie zeżrą tego bakterie). Dlatego najlepiej nadają się rajstopy pocięte na paski. Z elastanu bez lycry, bo lycra jest materiałem za gładkim i woda po niej nie "idzie" (nie idzie też po żyłce wędkarskiej itp.). Dobór grubości knota zależy od wielkości doniczki i ilości ziemi oraz jakości ziemi. Np. latem muszę wkładać w rośliny grube knoty (lub kilka), żeby w czasie upałów woda była podciągana do doniczki. Jeśli knot jest za cienki, w jakiś sposób knot wysycha poniżej doniczki (nie wiem jak) i przestaje podciągać wodę. Zimą zostawiam w doniczce tylko jeden działający knot (tzn. zanurzony w wodzie), a resztę wykładam poza pojemnik (wysychają), bo roślina zimą nie potrzebuje tyle wody. Niektóre rośliny w ogóle zdejmuję z pojemników lub nie leję im wody do pojemników (knot nie ma czego podciągać), tylko podlewam w miarę potrzeb z góry. Woda się przelewa przez przesuszoną ziemię i leci do pojemnika. Wysuszony knot tej wody nie podciągnie (knot ciągnie tylko wtedy, gdy jest mokry na całej długości), więc trzeba całą zimę monitorować wilgotność ziemi w doniczce (sprawdzam palcem).
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
- Maciek13
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1422
- Od: 9 cze 2017, o 21:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zofianka Górna
Re: Sępolia (Fiołek afrykański) - pielęgnacja, rozmnażanie, problemy w uprawie, cz.4
Chciałbym zastosować u moich fiołków metodę uprawy na knocie. Martwi mnie jedna rzecz, a mianowicie podłoże. Wyczytałem, że musi to być bardzo przepuszczalne podłoże. Niestety ziemia ziemi nie równa. Nie wiem jaka ziemia będzie dobra. Aktualnie mam ziemię uniwersalną compo, lecz ona z mojego doświadczenia długo przetrzymuje wodę i długo przesycha. Macie swoją przetestowane ziemię do tego rodzaju uprawy? Może ziemia do kaktusów będzie lepsza do tej uprawy ze względu na bardziej przepuszczalne podłoże? Przyznam, że ta metoda jest dużo lepsza i mniej czasochłonna, niż tradycyjne podlewanie.
Pozdrawiam i liczę, że dacie mi jakieś porady jakiej ziemi użyć, aby była odpowiednia pod knota.
Pozdrawiam i liczę, że dacie mi jakieś porady jakiej ziemi użyć, aby była odpowiednia pod knota.
- norbert76
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 19072
- Od: 15 paź 2011, o 14:36
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: Uprawa roślin na knocie
Maciek, ostatni raz zwracam Ci uwagę na uprzednie korzystanie z wyszukiwarki...
Poczytaj ten wątek, do którego przeniosłem Twój post, a znajdziesz odpowiedzi.
Poczytaj ten wątek, do którego przeniosłem Twój post, a znajdziesz odpowiedzi.
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." - Józef Piłsudski
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Re: Uprawa roślin na knocie
Podzielę się kolejnymi obserwacjami z uprawy na knocie. Otóż rośliny wsadzam na knota lub przesadzam - moje fiołki przesadzam co roku - bardzo wczesną wiosną. Robię to pod koniec lutego lub w połowie marca najpóźniej. Im później zaczynamy przesadzanie, tym może być gorzej dla rośliny, która nie rosła na knocie, bo musi mieć czas na dostosowanie się do nowego podłoża i sposobu pobierania wody. Dobrze, jeśli w tym czasie ma ciepło i jasno (czyli nie stoi na zimnym parapecie).
Ale - tu wyjątek - jeśli roślina ma duże wymagania wodne i przesadzimy ją na knota nawet późnym latem, może mieć się dobrze, mimo że musi przejść aklimatyzację do nowego podłoża i warunków. Takie doświadczenie mam z gardenią (tadam! to roślina, która ZAWSZE mi zdychała, bo wilgotność była za mała lub za duża) i stefanotisem (tadam! kolejna, którą ukatrupiałam, a na knocie rośnie szczęśliwie), no i jeszcze z jaśminem, który jest wyjątkowym pijakiem, a lubi ciasne doniczki, więc w ciepłe dni szybko zużywa wodę z doniczki (a człowiek w pracy jest i nie ma jak dolewać). One wytrzymały późne przesadzenie i rosną mi do dziś (tfu, tfu - na psa urok, jeśli przed wiosną postanowią mi zdechnąć).
Jak rozwiązać problem nawożenia? Do podłoża dodaję nawozu w kulkach (długodziałającego), potem już nie nawożę. Wystarcza na całe lato. Jesienią już widać u rośliny niedobory, ale wtedy niewiele potrzebuje nawozu, bo i metabolizm jej spada (ciemno, zimno i do domu daleko). Doraźnie stosuję biohumus.
Ponieważ nie zawsze wiem, jak się knot zachowa (czy będzie dobrze ciągnął wodę), staram się włożyć do doniczki kilka knotów i jeśli widzę, że jest za mokro, po jednym wyjmuję z pojemnika na wodę (wyjmuję z wody, ale nie z doniczki) i dalej obserwuję. Robię tak, bo kiedyś użyłam złej rajstopy na knoty i w jednej doniczce nic nie ciągnęło, a w drugiej za dużo. Teraz staram się wkładać kilka knotów z różnych rajstop, a który się sprawdzi, ten zostaje. Reszta albo jest wyrzucana zupełnie (wyrywam powoli z doniczki), albo wykładana na bok (poza pojemnik z wodą) i tak sobie smętnie zwisa, aż się zastanowię co dalej. Tak jest łatwiej, zamiast ponownie przesadzać rośliny z nowym knotem.
Ale - tu wyjątek - jeśli roślina ma duże wymagania wodne i przesadzimy ją na knota nawet późnym latem, może mieć się dobrze, mimo że musi przejść aklimatyzację do nowego podłoża i warunków. Takie doświadczenie mam z gardenią (tadam! to roślina, która ZAWSZE mi zdychała, bo wilgotność była za mała lub za duża) i stefanotisem (tadam! kolejna, którą ukatrupiałam, a na knocie rośnie szczęśliwie), no i jeszcze z jaśminem, który jest wyjątkowym pijakiem, a lubi ciasne doniczki, więc w ciepłe dni szybko zużywa wodę z doniczki (a człowiek w pracy jest i nie ma jak dolewać). One wytrzymały późne przesadzenie i rosną mi do dziś (tfu, tfu - na psa urok, jeśli przed wiosną postanowią mi zdechnąć).
Jak rozwiązać problem nawożenia? Do podłoża dodaję nawozu w kulkach (długodziałającego), potem już nie nawożę. Wystarcza na całe lato. Jesienią już widać u rośliny niedobory, ale wtedy niewiele potrzebuje nawozu, bo i metabolizm jej spada (ciemno, zimno i do domu daleko). Doraźnie stosuję biohumus.
Ponieważ nie zawsze wiem, jak się knot zachowa (czy będzie dobrze ciągnął wodę), staram się włożyć do doniczki kilka knotów i jeśli widzę, że jest za mokro, po jednym wyjmuję z pojemnika na wodę (wyjmuję z wody, ale nie z doniczki) i dalej obserwuję. Robię tak, bo kiedyś użyłam złej rajstopy na knoty i w jednej doniczce nic nie ciągnęło, a w drugiej za dużo. Teraz staram się wkładać kilka knotów z różnych rajstop, a który się sprawdzi, ten zostaje. Reszta albo jest wyrzucana zupełnie (wyrywam powoli z doniczki), albo wykładana na bok (poza pojemnik z wodą) i tak sobie smętnie zwisa, aż się zastanowię co dalej. Tak jest łatwiej, zamiast ponownie przesadzać rośliny z nowym knotem.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16175
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Uprawa roślin na knocie
Rewelacyjna metoda. Właśnie ją postanowiłam wypróbować. Agato, piszesz, że dodajesz do podłoża dla fiołków Biohumusu. A czy nie prościej byłoby dodawać go do tej wody z knotem. Albo dodawać jakiejś odżywki do hydroponiki? Chyba że knot "nie uciągnie" tej trochę gęstej biohumusowej substancji?
Re: Uprawa roślin na knocie
Odpowiem o nawożeniu roślin na knocie. Nie nawożę odżywkami do hydroponiki, bo są drogie, a ja nie wgłębiłam się w temat: jak zmienia się stężenie roztworu soli w trakcie parowania wody i czy spali korzenie? I jak to w ogóle działa, gdy "wchodzi" po knocie. Bardziej skupiam się na ziemi, gdzie tkwią korzenie. Stąd ten Osmocote czy inne długodziałające nawozy. Jak podlewam biohumusem (mam swoje dżdżownice w wiaderku na kompost i stąd biohumus), to i tak przelewa się do pojemnika z wodą i pewnie roślina jakoś z tej wody korzysta, zwłaszcza, jak korzenie przerosły doniczkę i sięgają do powierzchni wody. Widzę jednak, że najwięcej korzystają glony, bo rosną na potęgę.
Biohumus pozyskany z własnego wiaderka na kompost (stoi pod stołem w kuchni, wrzucam dżdżownicom resztki warzyw) mieszam też podczas przesadzania z ziemią. Ale dlatego, że mam i jako ciekawostkę, bez większych nadziei na niezwykłe efekty.
Aktualizacja nt. gardenii na knocie - ma się świetnie i zabiera się do kwitnienia. Kilka razy mi przeschła przez lato, zapomniałam dolać wody na czas. Zwiędła nieco, ale nie padła. Dziś jest mocno rozrośnięta, taki nieporządny krzaczor się zrobił, bo nie przycinałam, żeby zawiązała kwiaty. Przytnę na wiosnę.
Stefanotis niestety trochę zmarniał przy jesieni. Głównie dlatego, że nie przesadziłam go na czas do większej doniczki, korzenie wyłażą już na wierzch i tak żłopie wodę, że zbyt często nie nadążałam z dolewaniem wody. Przez co przesychał, zrzucił wiele liści i teraz jest nieco goły.
Widzę też, jaki (zły) wpływ ma niewłaściwa mieszanka ziemi (za mało przepuszczalna) na fiołki trzymane na knocie. Masowo mi gniją, jeśli nadal mają wodę w pojemniku i stoją na zimnym parapecie. Spróbuję wylać wodę z pojemnika i podlewać z góry, by jedynie zwilżyć ziemię.
Biohumus pozyskany z własnego wiaderka na kompost (stoi pod stołem w kuchni, wrzucam dżdżownicom resztki warzyw) mieszam też podczas przesadzania z ziemią. Ale dlatego, że mam i jako ciekawostkę, bez większych nadziei na niezwykłe efekty.
Aktualizacja nt. gardenii na knocie - ma się świetnie i zabiera się do kwitnienia. Kilka razy mi przeschła przez lato, zapomniałam dolać wody na czas. Zwiędła nieco, ale nie padła. Dziś jest mocno rozrośnięta, taki nieporządny krzaczor się zrobił, bo nie przycinałam, żeby zawiązała kwiaty. Przytnę na wiosnę.
Stefanotis niestety trochę zmarniał przy jesieni. Głównie dlatego, że nie przesadziłam go na czas do większej doniczki, korzenie wyłażą już na wierzch i tak żłopie wodę, że zbyt często nie nadążałam z dolewaniem wody. Przez co przesychał, zrzucił wiele liści i teraz jest nieco goły.
Widzę też, jaki (zły) wpływ ma niewłaściwa mieszanka ziemi (za mało przepuszczalna) na fiołki trzymane na knocie. Masowo mi gniją, jeśli nadal mają wodę w pojemniku i stoją na zimnym parapecie. Spróbuję wylać wodę z pojemnika i podlewać z góry, by jedynie zwilżyć ziemię.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16175
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Uprawa roślin na knocie
Dziękuję Ci bardzo za wszelkie wskazówki Agata!
U mnie parapety są ciepłe, bo mam je drewniane, a pod spodem grzeje kaloryfer (choć nie za mocno), więc myślę, że fiołkom będzie dobrze.
Co do widoku glonów na przezroczystym pojemniku, to sprawę rozwiązałam tak, że te pojemniki wstawiłam do wysokich osłonek przeznaczanych dla storczyków. Pojemnik łatwo można wyjąć z osłonki i dolać wody w miarę potrzeb.
Temat nawożenia na razie jeszcze zgłębiam. Zamierzałam dolewać nawóz do wody w pojemniku, ale faktycznie o skutkach parowania nie pomyślałam.
Ja dotychczas podlewałam fiołki tradycyjnie od dołu, lejąc wodę na dno osłonki, w której umieszczona była doniczka. Od góry nie podlewałam, bojąc się uszkodzenia liści.
Biohumusu własnego nie mam, kupiłabym ewentualnie ten ogólnodostępny do kwiatów.
Ziemię w sumie mam jakby leśną, rosną u mnie dęby, a poza tym ściółkuję swoje Rh igłami sosnowymi. Teraz przy przesadzaniu fiołków wzięłam więc trochę ziemi spod rododendronów.
Bardzo będę wdzięczna za uaktualnianie co pewien czas Twoich doświadczeń oraz zdjęcia roślin prowadzonych na knocie. Pozdrawiam serdecznie
U mnie parapety są ciepłe, bo mam je drewniane, a pod spodem grzeje kaloryfer (choć nie za mocno), więc myślę, że fiołkom będzie dobrze.
Co do widoku glonów na przezroczystym pojemniku, to sprawę rozwiązałam tak, że te pojemniki wstawiłam do wysokich osłonek przeznaczanych dla storczyków. Pojemnik łatwo można wyjąć z osłonki i dolać wody w miarę potrzeb.
Temat nawożenia na razie jeszcze zgłębiam. Zamierzałam dolewać nawóz do wody w pojemniku, ale faktycznie o skutkach parowania nie pomyślałam.
Ja dotychczas podlewałam fiołki tradycyjnie od dołu, lejąc wodę na dno osłonki, w której umieszczona była doniczka. Od góry nie podlewałam, bojąc się uszkodzenia liści.
Biohumusu własnego nie mam, kupiłabym ewentualnie ten ogólnodostępny do kwiatów.
Ziemię w sumie mam jakby leśną, rosną u mnie dęby, a poza tym ściółkuję swoje Rh igłami sosnowymi. Teraz przy przesadzaniu fiołków wzięłam więc trochę ziemi spod rododendronów.
Bardzo będę wdzięczna za uaktualnianie co pewien czas Twoich doświadczeń oraz zdjęcia roślin prowadzonych na knocie. Pozdrawiam serdecznie