Jak dla mnie to rośliny te są bardzo wymagające żeby osiągnąć efekt który nas zadowoli. Mieczyki zawsze towarzyszyły mi w ogrodzie ale tak jak u wielu osób nie zachęcał fakt że kwiaty były małe, drobne i atakowane przez wciornastki. Z mojego doświadczenia to najważniejsze jest zaprawienie oraz oprysk cebul przed sadzeniem A później odpowiednie nawożenie (stosuje gnojowke z pokrzywy która świetnie się sprawdza w uprawie tych kwiatów). Żeby się cieszyć ze zdrowych kwiatów ważne są opryski na wciornastki które niestety potrafią zepsuć wszystko.. trzeba ich wykonać kilka po wystapienu szkodnika. Mimo że trzeba poświęcić mieczykom więcej uwagi to warto.
Od dzisiaj też będę już spał spokojnie , bo gladiole, po sześciu tygodniach suszenia, znalazły swoje miejsce w lodówce. Na najbliższe cztery miesiące.
Pozdrawiam
Adam
Wytrzymują nawet poniżej zera. Od lat już nie wykopuję w ogóle - jeśli nie zapomnę, to przyrzucę korą. Oczywiście przetrwają najsilniejsze jednostki. Drobne cebulki przechowują się w gruncie bardzo ładnie. Gorzej ze starszymi. Ale też dają radę i kwitną kolejnego roku.
Niestety nie wytrzymują mrozu, oprócz przybyszowych. Te maleństwa przeoczone przy wykopywaniu mieczyków, w większości wyrosną na wiosnę.
Dorosła cebulobulwa ma szanse na dotrwanie do wiosny TYLKO w przypadku łagodnej zimy, czyli takiej, kiedy mróz nie dotrze pod ziemię, na głębokość posadzonej gladioli.
Zamarznięta woda w cebulobulwach rozsadza jej komórki, powodując gnicie. To tak samo jak np. z daliami.
Kto wie, może nadszedł ten czas, że nie będziemy już mieli normalnych zim w Polsce. Ocieplenie klimatu sprawi, że wykopywanie mieczyków nie będzie konieczne.
vimen pisze:Wytrzymują nawet poniżej zera. Od lat już nie wykopuję w ogóle - jeśli nie zapomnę, to przyrzucę korą. Oczywiście przetrwają najsilniejsze jednostki. Drobne cebulki przechowują się w gruncie bardzo ładnie. Gorzej ze starszymi. Ale też dają radę i kwitną kolejnego roku.
A nie jest to tak że, co roku stara bulwa zamiera a w tym samym czasie tworzy następną bulwe i przybyszowe bulwki?
rotos pisze:Dorosła cebulobulwa ma szanse na dotrwanie do wiosny TYLKO w przypadku łagodnej zimy, czyli takiej, kiedy mróz nie dotrze pod ziemię, na głębokość posadzonej gladioli.
Tu się zgadzam w 100%. Dlatego warto sadzić je głębiej niż normalnie. U mnie dorodne bulwy są na głębokości szpadla. Wg mnie warunkiem też jest w sezonie dobre nawożenie ich aby następna bulwa była dorodna. Kwitnienie ich jest jak by rozciągnięte w czasie. Najpierw kwitnie dojrzała bulwa a znacznie później z silnych bulw przybyszowych. To takie moje spostrzeżenie.
Jolek to jak już tak autorytatywnie przytakujesz Rotosowi to napisz jeszcze, że nie wykopane bulwy mieczyków zanieczyszczają ziemię i powodują choroby grzybowe.
Vimen Ty chyba jednak nie masz mieczyków, bo gdzie podziewa się stara bulwa?
Bzdury piszecie a młodzi hodowcy to czytają. Mieczyk jest trudny w uprawie
Oczywiście, że nie mam - prócz kilku najsilniejszych, którym udaje się przezimować. Wypowiedziałam się tylko w kwestii niskich temperatur, które sa w stanie znieść. Zapewne odporniejsze odmiany. Dzielę się moimi obserwacjami. Zresztą rotos też potwierdza, ze cebulki przybyszowe zimują nieźle. A przy naszych ostatnich zimach nic dziwnego, ze i starsze mają szanse na przeżycie. Meteorolodzy przewidują coraz cieplejsze zimy, więc kto wie co bedzie dalej.
I żeby była jasność - ja nikogo nie zachęcam do zostawiania cebul na zimę. Jeśli komuś zależy i ma wymarzone odmiany, to jak najbardziej trzeba wykopywać. W życiu bym moich dalii na zimę w gruncie nie zostawiła
Eliza52 Choroby grzybowe są i będą w ziemi. Jedne rośliny są odporne inne nie. Przy zakupie nowych roślin zawsze jest prawdopodobieństwo przywleczenia czegoś. Niejednokrotnie w sprzedaży spotkałam się z zainfekowanymi bulwami mieczyków. Pomimo ,,odkażenia" i tak część wykazuje jakieś choroby jak nie na liściach to na kwiatach. Jeśli uda mi się odchować zdrową dorodną cebulę i w następnym roku nie widzę objaw choroby to też je nie odkażam. Rosną ,mają się dobrze. Wszystko zależy od ziemi i co w niej jest bo, pomimo chuchania i dmuchania na bulwy mieczyków może tak być że, posadzone w ,,nie odpowiednim miejscu" zginą. Jak zauważyłam nie każde towarzystwo innych roślin też im służy. Często uczymy się na własnych błędach w własnym ogrodzie bo to co sprawdza się u kogoś to nie koniecznie musi u nas.
Z tym zimowaniem mieczyków w glebie z powodu ocieplajacego się klimatu, to był oczywiście z mojej strony ponury żart, bo płakać się chce obserwując zimy z ostatnich lat. Ziemia nie jest dobrym środowiskiem na zimowanie cebulobulw. Nie musi być wcale mróz - wystarczy +10 C i wilgoć po deszczach, a złapią jakiegoś grzyba z gleby, zgniją i, tak jak pisze Ela, zanieczyszczą rabatę.
Zobaczę ten mój ,,eksperyment" jak będzie w tym roku. Jak będzie ku temu okazja to podzielę się spostrzeżeniami jak obecnie.
Rosną w bliskim sąsiedztwie piwonii a nad nimi krokusy. W zeszłym roku po zimie były wysokie i zdrowiutkie jak nigdy dotąd. Już któryś raz myślałam że wymarzną bo rosną praktycznie w miejscu gdzie najdłużej ziemia jest zamarznięta choć posadzone na głębokości szpadla. Gdzieś, kiedyś, wyczytałam, że w sąsiedztwie drzew rośliny nie wymarzają bo ich system korzeniowy nie pozwala ziemi zamarznąć w czasie zimy. Moje mieczyki są w odległości ok 1,5 m od drzew (lasu). Tak więc sobie eksperymentuję