Pierwsze koty za płoty V
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko karnawałowy chruścik palce lizać.
Zakupy super, a na działeczce wiosna szaleje. Poczęstowałam się przebiśniegami i kremowymi krokusami Pozdrawiam cieplutko i wiosennego życzę.
Zakupy super, a na działeczce wiosna szaleje. Poczęstowałam się przebiśniegami i kremowymi krokusami Pozdrawiam cieplutko i wiosennego życzę.
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wiolu, sama jestem w tym roku zdumiona moją Wiosną Dostała takiego przyspieszenia, jakby chciała przegonić samą siebie Na jeżówki zazwyczaj musiałam dość długo czekać, niepokojąc się, czy przeżyły zimę, a teraz prawie wszystkie są już na wierzchu. Z krokusów tylko te botaniczne tak wystartowały, wielkokwiatowe nie są takie szybkie. Tylko gdzieniegdzie pokazały się ich zielone szabelki, a przecież nie mam ich aż tak bardzo mało. Bardzo dużo też nie, dlatego w ubiegłym roku zakupiłam sobie kilka dodatkowych cebulek
Czasami czytam, jak piszecie o gniciu cebulek i tak się zastanawiam czy to w ogóle jest możliwe? Przecież u mnie naprawdę bardzo często jesień jest bardzo mokra i nic takiego u siebie nie zaobserwowałam. Tegoroczna zima obfitowała w deszcz, czytałam nawet, że luty miał największe opady od kilkudziesięciu lat, a na działce wszystko wychodzi. Nie widzę jakiś większych strat w cebulkach, ot tak jak zwykle. Może to jednak sprawa myszowatych, których u mnie nie ma zupełnie, dzięki wałęsającym się hordom kotów? Przynajmniej jest z nich jakiś pożytek, a nie tylko wątpliwej urody i zapachu niespodzianki na trawniku
Oj można popłynąć, można.... Wiem coś o tym.... Tak mi się łatwo wrzucało nasionka do koszyka, że się potem za głowę złapałam ile tego zamówiłam. Na razie będę się cieszyć mnogością torebeczek, a martwić będę się ciut później. Bardzo małe ciut, bo przecież już za chwilkę trzeba będzie siać na potęgę
Marto, witam Cię w swoim niewielkim ogródeczku Zawsze to miłe, kiedy dołącza do naszej małej gromadki ktoś nowy, kto powiększy grono znajomych
Pierwiosnkom co roku nie mogłam się oprzeć i co roku systematycznie je zabijałam. Tak chciałam je mieć i nigdy mi się to nie udawało. I dopiero w ubiegłym roku, właśnie z forum dowiedziałam się, że w domu ich żywot jest krótki. Już ubiegłoroczne udało mi się zachować i nawet wszystkie przeżyły zimę, to może i te zasilą skromne jeszcze szeregi tych uroczych kwiatuszków. Na razie stoją jeszcze na balkonie i mogę się nimi radować, a w odpowiednim czasie powędrują na działkę Kosmidium kupiłam po raz pierwszy, przypomina mi nachyłka. Spodobał mi się, to w wylądował w moim koszyku. Wtedy jeszcze była taka posucha w nasionkach, że musiałam się chociaż tak pocieszyć. Mak na razie rośnie jak na drożdżach. Wyniosłam go na balkon, ale on zupełnie nie zważa na chłód i rośnie sobie jakby nigdy nic.
Deszcz niestety ciągle pada, nie chce sobie nigdzie powędrować, chyba mi w końcu płetwy wyrosną, tyle jest wody. Na działce mokro okrutnie, nie ma mowy, żeby coś pogrzebać w ziemi.
Zapraszam do zaglądania
Dorotko, pobudka o 4.30 zdarza mi się na szczęście niezwykle rzadko. Jakbym codziennie wstawała tak wcześnie, to chyba wiecznie chodziłabym na rzęsach z niewyspania Jednak nigdy nie umiałam spać długo i jeśli teraz czasami zdarzy mi się pospać do siódmej, to jestem niezwykle zdumiona.
Rower już mnie strasznie kusi, już chciałabym przerzucić się na pedałowanie rowerkiem, a nie ciągle piesze spacery. Jeszcze się jednak wstrzymuję, teraz ciągle rano jest maksymalnie trzy stopnie, to nie ryzykuję.
Na szczęście nie mam czasu, żeby ulegać słodkim pokusom, ale i tak rowerowe gubienie kalorii jest już niezwykle konieczne
Natalko, w ogrodniczym już nieśmiało zaczynają zapełniać się półki, ale tłoku jeszcze nie ma. Pokazały się mieczyki, jeszcze w niewielkiej ilości, ale już są. Niektóre cebulki lub kłącza są już prawie w całości wykupione, jak chociażby Callie. Może to i lepiej, bo miałam chętkę żeby sobie kupić, a tak już nie miałam czego Ciągle się zastanawiam nad mieczykami, uwielbiam je, ale już od kilku lat zupełnie się u mnie nie udają, to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. Chyba jednak znowu im ulegnę, kupię chociaż kilka, licząc że może w tym roku nareszcie mnie zaskoczą i zachwycą
Danusiu, ja mam nosa do ludzi. Wiedziałam, że za Twoją dociekliwością musi się coś kryć O maszynce już sobie pogadałyśmy, nie miałam przed Tobą tajemnic.
Pierwiosnki kupiłam w pobliskim ogrodniczym, o zakupach w tym sklepie, mówi się, że kupiło się "w kozach" Kiedyś, przez bardzo długi czas były tam dwie kozy, które umilały olsztyniakom zakupy. Kóz już dawno nie ma, ale nazwa się utrzymała.
Takie piękne koronki powstają na liściach magnolii, ale w tym roku jest ich niewiele. Może było zbyt mokro i dlatego koronczarki nie umiały poradzić sobie z materiałem? Podobnie cudne wzory, tyle że dużo mniejsze powstają na kwiatach hortensji. To jest dopiero koronkowa robota
Ewelinko, niestety nie tak łatwo zgubić dodatkowe kalorie, już niestety miałam okazję się o tym przekonać. To tak nie działa Owszem, te bieżące likwiduję, ale te zasiedziałe mają się całkiem dobrze i potrzeba więcej wysiłku, aby się ich pozbyć. Ale w życiu trzeba mieć też troszkę przyjemności, tak więc w tłusty czwartek ulegam swoim słabościom. Faworki zrób koniecznie, takie własne, to prawdziwa uczta dla podniebienia
Aniu, gdybym to ja wybierała liliowca, to wybrałabym zupełnie innego, ale ponieważ to on go sobie upatrzył, to niech ma takiego, jaki mu się spodobał. Najchętniej kupiłaby sobie pająka, bo ten mój jakoś mało zachwycający, chociaż w ubiegłym roku kwitł już jak oszalały i tylko dlatego jeszcze pozwoliłam mu zostać. Jeśli w tym roku ponownie mnie nie zachwyci, to rozstanę się z nim bez żalu. EM swojego prawdopodobnie nigdy nie zobaczy, ale niech mu będzie Wybór roślin jest jeszcze bardzo niewielki, ale przecież to dopiero początek marca. Sklepowe półki powinny się już od teraz zapełniać coraz szybciej
Pogoda niestety za nic ma nasze chęci i jaka jest każdy widzi. Miałam pojechać na działkę w sobotę, ale bardzo długo było zimno i na dodatek okropnie wiało. Dobrze zrobiłam, że zostałam w domu, bo taki leniwy i spokojny dzień był mi już bardzo potrzebny. Zrobiłam tylko to co musiałam, a że nie musiałam zbyt wiele, bo w piątek zakasałam rękawy i nadrobiłam wszelkie domowe roboty, to mogłam sobie z przyjemnością pokiwać nóżką siedząc wygodnie w fotelu
Z chęcią się z Tobą zgodzę, że pierwiosnki śliczne mi się trafiły Był jeszcze jeden niezwykle urokliwy i teraz nawet żałuję, że go nie wzięłam, ale może jeszcze kiedyś wpadnie mi do koszyka?
Lucynko, wiosna rzeczywiście pędzi niczym rączy rumak, ale do prawdziwej obfitości to jej jeszcze daleko. Ranniki cieszą mnie ogromnie, gdyby tak jeszcze chciały otworzyć się do słonka, to byłaby pełnia szczęścia Chyba jednak w tym roku nie doczekam ich otwartych buziek, bo słońca ciągle jest niedostatek. To samo chyba czeka też krokusy, wcześniej przekwitną niż doczekają się słońca. Również w braku słońca doszukuję się swoich niepowodzeń w sianiu. Nasionka mają zbyt ciemno i zbyt zimno i dlatego troszczę się jedynie o trzy heliotropy i doniczkę z Majesty. Jak na razie nic więcej nie kiełkuje i na marcowe słońce czekam jak na zbawienie. Nie jestem w stanie doświetlić wszystkich nasion, nie mówiąc o cieple, musi im wystarczyć temperatura pokojowa, a my raczej się nie przegrzewamy.
Marysiu, pierwiosnki aż pokraśniały z dumy, słysząc tak wiele pochwał Mam tylko nadzieję, że na działce będą tak samo cudnie rosły, jak na domowym balkonie. Każdy jeden jest zupełnie inny. Jeden jest półpełny, drugi ma prześliczną falbaneczkę, a trzeci rozkoszne paseczki Wcale się sobie nie dziwię, że zaprosiłam je do siebie. Tam był taki wybór, że nie wiadomo było, który wybrać.
Ależ oczywiście, że założyliśmy na działce ogrzewanie, tzw. podłogowe. Linie kroplujące tegorocznej zimy nie cieszyły się wzięciem, to przynajmniej ogrzaliśmy roślinom nóżki Rozmiar Wiosny i mnie wprawił w zdumienie, przecież co roku jest tak, że u Was wszystkich już prawie letnie kwitnienia, a ja dopiero kwiczę z radości nad krokusami
Co do śmieci, to że wszystkim się z Tobą zgadzam. Niestety zawsze jest tak, że Ci którzy pomocy potrzebują najbardziej dostają marne grosze, a bogacą się Ci którzy tylko pociągają za sznurki.
O maszynce do lodów napisałam Ci na pw
Iwonko, takie koroneczki szczególnie przyciągają moje oko, lubię się do nich przymierzyć z aparatem, chociaż nie zawsze uda mi się zrobić im fajne zdjęcie. Kosmidium jest jednoroczne. Spodobało mi się, to się nie broniłam i zabrałam je do domu
Karolinko, gdzieś się pogubiłyśmy w forumowej braci, ale ogromnie się cieszę, że mnie odnalazłaś. Ranników przybywa z każdym rokiem. Są to jeszcze niewielkie ilości, ale kolor mają taki dający po oczach, że są doskonale widoczne z daleka. Za to kępki krokusów powiększyły się znacznie. Ciekawe czy i te kupione w ubiegłym roku też tak samo szybko powiększą mój stan posiadania?
Krysiu, czyżbym gdzieś puściła parę o Judaszowcu i nie pamiętam o tym? Czy też może posiadasz nadzwyczajne zdolności i potrafisz czytać w myślach? Oj, wtedy trzeba będzie na Ciebie uważać Judaszowca rzeczywiście mieliśmy zamiar kupić, ale w końcu stanęło na czym innym. Na razie jednak nie zdradzę, co zamówiłam, bo dopóki roślin jeszcze nie ma u mnie, to nie ma o czym gadać. Pochwalę się w odpowiednim czasie, oczywiście pod warunkiem, że będzie czym Na serduszkę i ja bardzo liczę, chociaż nie jestem pewna, czy czasami w akcie rozpaczy nie zmieniłam jej w ostatniej chwili miejsca i być może ją zamordowałam? Nawet nie wiem, gdzie powinnam się jej spodziewać Serduszki nigdy nie miałam, to moje jedyne wytłumaczenie na bezsensowne działanie. Odmóżdżyło mnie i już
Niestety pogoda dalej sobie z nami pogrywa, nie można sobie nic zaplanować, bo zapowiedzi nijak mają się do rzeczywistości
Ewuniu, przebiśniegów nie mam zbyt dużo, one jakoś nie chcą się u mnie rozmnażać, ale krokusami mogę się z Tobą podzielić Jest ich całkiem spora kępka, możemy się nimi cieszyć obie
Miałam się na razie nie odzywać, no bo też o czym można pisać, kiedy nic się nie dzieje? Pogoda w dalszym ciągu jest taka sobie, słońca jak na lekarstwo i mimo iż nawet miałabym obecnie czas, żeby pojechać na działkę, to nawet się nie wybieram To może nawet nie do końca jest tak, że się nie wybieram, bo wybieram się jak najbardziej, tylko że na tym niestety się kończy. Dzisiaj też miałam pojechać, tymczasem po wyjściu z pracy okazało się, że z nieba leci baaaaardzo delikatna mżaweczka, a termometr wskazuje 6 stopni. 6* i słońce, to ja rozumiem Sama powiedziałabym, że jest ciepło i można jechać na działkę. Ze smętną miną wróciłam do domu i wzięłam się za nieplanowane porządki. Z nudów zrobiłam nawet jarzynową sałatkę, chociaż na nią to już miałam smaka od dawna, to wykorzystałam wolny czas.
Przy okazji wyjścia do piwnicy po kiszone ogórki, zajrzałam do skrzynki i wyjęłam bardzo mocno wypchaną kopertkę od Lodzi-lancety Nie zdążyłam do końca przyjrzeć się otrzymanym skarbom, jak do drzwi zadzwonił listonosz z paczuszką od Beatki-Beaby Takie prezenty są niezmiernie miłe dla serca, bo przecież wiadomo, co nas cieszy najbardziej.
Lodzia sprawiła m podwójną przyjemność, bo w kopercie oprócz nasionek był jeszcze list Taki najprawdziwszy, napisany w dodatku ręcznie. Już nawet nie pamiętam kiedy taki dostałam. No prostu się wzruszyłam....Sadzoneczki już powędrowały do doniczek, a nasionka na razie do koszyczka, bo siać będę jak zazwyczaj w połowie marca. Część nasion wysiałam wczoraj, ale do kuwetek powędrowała jedynie Majesty, gazanie od Lucynki i floks Drummonda. teraz będę się im z niepokojem przypatrywać, czy wykiełkują, czy jak wszystkie inne wysiane do tej pory, po prostu się na mnie wypną. Mam nadzieję, że w końcu w tym temacie coś się ruszy, bo ile można wpatrywać się w czarną ziemię? A z pięciu helitropów, zostały zaledwie trzy Dwie siewki okazały się być fałszywkami i powędrowały i nie znalazły miejsca na rozstawionym już foliaczku.
Pozdrawiam Was kochani wieczorową porą
Czasami czytam, jak piszecie o gniciu cebulek i tak się zastanawiam czy to w ogóle jest możliwe? Przecież u mnie naprawdę bardzo często jesień jest bardzo mokra i nic takiego u siebie nie zaobserwowałam. Tegoroczna zima obfitowała w deszcz, czytałam nawet, że luty miał największe opady od kilkudziesięciu lat, a na działce wszystko wychodzi. Nie widzę jakiś większych strat w cebulkach, ot tak jak zwykle. Może to jednak sprawa myszowatych, których u mnie nie ma zupełnie, dzięki wałęsającym się hordom kotów? Przynajmniej jest z nich jakiś pożytek, a nie tylko wątpliwej urody i zapachu niespodzianki na trawniku
Oj można popłynąć, można.... Wiem coś o tym.... Tak mi się łatwo wrzucało nasionka do koszyka, że się potem za głowę złapałam ile tego zamówiłam. Na razie będę się cieszyć mnogością torebeczek, a martwić będę się ciut później. Bardzo małe ciut, bo przecież już za chwilkę trzeba będzie siać na potęgę
Marto, witam Cię w swoim niewielkim ogródeczku Zawsze to miłe, kiedy dołącza do naszej małej gromadki ktoś nowy, kto powiększy grono znajomych
Pierwiosnkom co roku nie mogłam się oprzeć i co roku systematycznie je zabijałam. Tak chciałam je mieć i nigdy mi się to nie udawało. I dopiero w ubiegłym roku, właśnie z forum dowiedziałam się, że w domu ich żywot jest krótki. Już ubiegłoroczne udało mi się zachować i nawet wszystkie przeżyły zimę, to może i te zasilą skromne jeszcze szeregi tych uroczych kwiatuszków. Na razie stoją jeszcze na balkonie i mogę się nimi radować, a w odpowiednim czasie powędrują na działkę Kosmidium kupiłam po raz pierwszy, przypomina mi nachyłka. Spodobał mi się, to w wylądował w moim koszyku. Wtedy jeszcze była taka posucha w nasionkach, że musiałam się chociaż tak pocieszyć. Mak na razie rośnie jak na drożdżach. Wyniosłam go na balkon, ale on zupełnie nie zważa na chłód i rośnie sobie jakby nigdy nic.
Deszcz niestety ciągle pada, nie chce sobie nigdzie powędrować, chyba mi w końcu płetwy wyrosną, tyle jest wody. Na działce mokro okrutnie, nie ma mowy, żeby coś pogrzebać w ziemi.
Zapraszam do zaglądania
Dorotko, pobudka o 4.30 zdarza mi się na szczęście niezwykle rzadko. Jakbym codziennie wstawała tak wcześnie, to chyba wiecznie chodziłabym na rzęsach z niewyspania Jednak nigdy nie umiałam spać długo i jeśli teraz czasami zdarzy mi się pospać do siódmej, to jestem niezwykle zdumiona.
Rower już mnie strasznie kusi, już chciałabym przerzucić się na pedałowanie rowerkiem, a nie ciągle piesze spacery. Jeszcze się jednak wstrzymuję, teraz ciągle rano jest maksymalnie trzy stopnie, to nie ryzykuję.
Na szczęście nie mam czasu, żeby ulegać słodkim pokusom, ale i tak rowerowe gubienie kalorii jest już niezwykle konieczne
Natalko, w ogrodniczym już nieśmiało zaczynają zapełniać się półki, ale tłoku jeszcze nie ma. Pokazały się mieczyki, jeszcze w niewielkiej ilości, ale już są. Niektóre cebulki lub kłącza są już prawie w całości wykupione, jak chociażby Callie. Może to i lepiej, bo miałam chętkę żeby sobie kupić, a tak już nie miałam czego Ciągle się zastanawiam nad mieczykami, uwielbiam je, ale już od kilku lat zupełnie się u mnie nie udają, to tylko pieniądze wyrzucone w błoto. Chyba jednak znowu im ulegnę, kupię chociaż kilka, licząc że może w tym roku nareszcie mnie zaskoczą i zachwycą
Danusiu, ja mam nosa do ludzi. Wiedziałam, że za Twoją dociekliwością musi się coś kryć O maszynce już sobie pogadałyśmy, nie miałam przed Tobą tajemnic.
Pierwiosnki kupiłam w pobliskim ogrodniczym, o zakupach w tym sklepie, mówi się, że kupiło się "w kozach" Kiedyś, przez bardzo długi czas były tam dwie kozy, które umilały olsztyniakom zakupy. Kóz już dawno nie ma, ale nazwa się utrzymała.
Takie piękne koronki powstają na liściach magnolii, ale w tym roku jest ich niewiele. Może było zbyt mokro i dlatego koronczarki nie umiały poradzić sobie z materiałem? Podobnie cudne wzory, tyle że dużo mniejsze powstają na kwiatach hortensji. To jest dopiero koronkowa robota
Ewelinko, niestety nie tak łatwo zgubić dodatkowe kalorie, już niestety miałam okazję się o tym przekonać. To tak nie działa Owszem, te bieżące likwiduję, ale te zasiedziałe mają się całkiem dobrze i potrzeba więcej wysiłku, aby się ich pozbyć. Ale w życiu trzeba mieć też troszkę przyjemności, tak więc w tłusty czwartek ulegam swoim słabościom. Faworki zrób koniecznie, takie własne, to prawdziwa uczta dla podniebienia
Aniu, gdybym to ja wybierała liliowca, to wybrałabym zupełnie innego, ale ponieważ to on go sobie upatrzył, to niech ma takiego, jaki mu się spodobał. Najchętniej kupiłaby sobie pająka, bo ten mój jakoś mało zachwycający, chociaż w ubiegłym roku kwitł już jak oszalały i tylko dlatego jeszcze pozwoliłam mu zostać. Jeśli w tym roku ponownie mnie nie zachwyci, to rozstanę się z nim bez żalu. EM swojego prawdopodobnie nigdy nie zobaczy, ale niech mu będzie Wybór roślin jest jeszcze bardzo niewielki, ale przecież to dopiero początek marca. Sklepowe półki powinny się już od teraz zapełniać coraz szybciej
Pogoda niestety za nic ma nasze chęci i jaka jest każdy widzi. Miałam pojechać na działkę w sobotę, ale bardzo długo było zimno i na dodatek okropnie wiało. Dobrze zrobiłam, że zostałam w domu, bo taki leniwy i spokojny dzień był mi już bardzo potrzebny. Zrobiłam tylko to co musiałam, a że nie musiałam zbyt wiele, bo w piątek zakasałam rękawy i nadrobiłam wszelkie domowe roboty, to mogłam sobie z przyjemnością pokiwać nóżką siedząc wygodnie w fotelu
Z chęcią się z Tobą zgodzę, że pierwiosnki śliczne mi się trafiły Był jeszcze jeden niezwykle urokliwy i teraz nawet żałuję, że go nie wzięłam, ale może jeszcze kiedyś wpadnie mi do koszyka?
Lucynko, wiosna rzeczywiście pędzi niczym rączy rumak, ale do prawdziwej obfitości to jej jeszcze daleko. Ranniki cieszą mnie ogromnie, gdyby tak jeszcze chciały otworzyć się do słonka, to byłaby pełnia szczęścia Chyba jednak w tym roku nie doczekam ich otwartych buziek, bo słońca ciągle jest niedostatek. To samo chyba czeka też krokusy, wcześniej przekwitną niż doczekają się słońca. Również w braku słońca doszukuję się swoich niepowodzeń w sianiu. Nasionka mają zbyt ciemno i zbyt zimno i dlatego troszczę się jedynie o trzy heliotropy i doniczkę z Majesty. Jak na razie nic więcej nie kiełkuje i na marcowe słońce czekam jak na zbawienie. Nie jestem w stanie doświetlić wszystkich nasion, nie mówiąc o cieple, musi im wystarczyć temperatura pokojowa, a my raczej się nie przegrzewamy.
Marysiu, pierwiosnki aż pokraśniały z dumy, słysząc tak wiele pochwał Mam tylko nadzieję, że na działce będą tak samo cudnie rosły, jak na domowym balkonie. Każdy jeden jest zupełnie inny. Jeden jest półpełny, drugi ma prześliczną falbaneczkę, a trzeci rozkoszne paseczki Wcale się sobie nie dziwię, że zaprosiłam je do siebie. Tam był taki wybór, że nie wiadomo było, który wybrać.
Ależ oczywiście, że założyliśmy na działce ogrzewanie, tzw. podłogowe. Linie kroplujące tegorocznej zimy nie cieszyły się wzięciem, to przynajmniej ogrzaliśmy roślinom nóżki Rozmiar Wiosny i mnie wprawił w zdumienie, przecież co roku jest tak, że u Was wszystkich już prawie letnie kwitnienia, a ja dopiero kwiczę z radości nad krokusami
Co do śmieci, to że wszystkim się z Tobą zgadzam. Niestety zawsze jest tak, że Ci którzy pomocy potrzebują najbardziej dostają marne grosze, a bogacą się Ci którzy tylko pociągają za sznurki.
O maszynce do lodów napisałam Ci na pw
Iwonko, takie koroneczki szczególnie przyciągają moje oko, lubię się do nich przymierzyć z aparatem, chociaż nie zawsze uda mi się zrobić im fajne zdjęcie. Kosmidium jest jednoroczne. Spodobało mi się, to się nie broniłam i zabrałam je do domu
Karolinko, gdzieś się pogubiłyśmy w forumowej braci, ale ogromnie się cieszę, że mnie odnalazłaś. Ranników przybywa z każdym rokiem. Są to jeszcze niewielkie ilości, ale kolor mają taki dający po oczach, że są doskonale widoczne z daleka. Za to kępki krokusów powiększyły się znacznie. Ciekawe czy i te kupione w ubiegłym roku też tak samo szybko powiększą mój stan posiadania?
Krysiu, czyżbym gdzieś puściła parę o Judaszowcu i nie pamiętam o tym? Czy też może posiadasz nadzwyczajne zdolności i potrafisz czytać w myślach? Oj, wtedy trzeba będzie na Ciebie uważać Judaszowca rzeczywiście mieliśmy zamiar kupić, ale w końcu stanęło na czym innym. Na razie jednak nie zdradzę, co zamówiłam, bo dopóki roślin jeszcze nie ma u mnie, to nie ma o czym gadać. Pochwalę się w odpowiednim czasie, oczywiście pod warunkiem, że będzie czym Na serduszkę i ja bardzo liczę, chociaż nie jestem pewna, czy czasami w akcie rozpaczy nie zmieniłam jej w ostatniej chwili miejsca i być może ją zamordowałam? Nawet nie wiem, gdzie powinnam się jej spodziewać Serduszki nigdy nie miałam, to moje jedyne wytłumaczenie na bezsensowne działanie. Odmóżdżyło mnie i już
Niestety pogoda dalej sobie z nami pogrywa, nie można sobie nic zaplanować, bo zapowiedzi nijak mają się do rzeczywistości
Ewuniu, przebiśniegów nie mam zbyt dużo, one jakoś nie chcą się u mnie rozmnażać, ale krokusami mogę się z Tobą podzielić Jest ich całkiem spora kępka, możemy się nimi cieszyć obie
Miałam się na razie nie odzywać, no bo też o czym można pisać, kiedy nic się nie dzieje? Pogoda w dalszym ciągu jest taka sobie, słońca jak na lekarstwo i mimo iż nawet miałabym obecnie czas, żeby pojechać na działkę, to nawet się nie wybieram To może nawet nie do końca jest tak, że się nie wybieram, bo wybieram się jak najbardziej, tylko że na tym niestety się kończy. Dzisiaj też miałam pojechać, tymczasem po wyjściu z pracy okazało się, że z nieba leci baaaaardzo delikatna mżaweczka, a termometr wskazuje 6 stopni. 6* i słońce, to ja rozumiem Sama powiedziałabym, że jest ciepło i można jechać na działkę. Ze smętną miną wróciłam do domu i wzięłam się za nieplanowane porządki. Z nudów zrobiłam nawet jarzynową sałatkę, chociaż na nią to już miałam smaka od dawna, to wykorzystałam wolny czas.
Przy okazji wyjścia do piwnicy po kiszone ogórki, zajrzałam do skrzynki i wyjęłam bardzo mocno wypchaną kopertkę od Lodzi-lancety Nie zdążyłam do końca przyjrzeć się otrzymanym skarbom, jak do drzwi zadzwonił listonosz z paczuszką od Beatki-Beaby Takie prezenty są niezmiernie miłe dla serca, bo przecież wiadomo, co nas cieszy najbardziej.
Lodzia sprawiła m podwójną przyjemność, bo w kopercie oprócz nasionek był jeszcze list Taki najprawdziwszy, napisany w dodatku ręcznie. Już nawet nie pamiętam kiedy taki dostałam. No prostu się wzruszyłam....Sadzoneczki już powędrowały do doniczek, a nasionka na razie do koszyczka, bo siać będę jak zazwyczaj w połowie marca. Część nasion wysiałam wczoraj, ale do kuwetek powędrowała jedynie Majesty, gazanie od Lucynki i floks Drummonda. teraz będę się im z niepokojem przypatrywać, czy wykiełkują, czy jak wszystkie inne wysiane do tej pory, po prostu się na mnie wypną. Mam nadzieję, że w końcu w tym temacie coś się ruszy, bo ile można wpatrywać się w czarną ziemię? A z pięciu helitropów, zostały zaledwie trzy Dwie siewki okazały się być fałszywkami i powędrowały i nie znalazły miejsca na rozstawionym już foliaczku.
Pozdrawiam Was kochani wieczorową porą
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11827
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko dopiero podglądałam ubiegłoroczne krokusy, a już nowe gramolą się do słońca.
Koronkowy czosnek cudny. Też posadziłam, mam nadzieję na wiele kwiatów.
Niech pierwiosnki w gruncie też kwitną pięknie, choć u mnie z kilku, tylko jeden przetrwał przenosiny z domu.
Siewkami z tylu paczuszek mogłabyś zastawić wszystkie parapety i stoły w domu. Niepowodzeniami się nie przejmuj, trzy heliotropy też będą cieszyć oczy.
U mnie też pada i wieje od wielu dni, nici z prac ogrodowych.
Koronkowy czosnek cudny. Też posadziłam, mam nadzieję na wiele kwiatów.
Niech pierwiosnki w gruncie też kwitną pięknie, choć u mnie z kilku, tylko jeden przetrwał przenosiny z domu.
Siewkami z tylu paczuszek mogłabyś zastawić wszystkie parapety i stoły w domu. Niepowodzeniami się nie przejmuj, trzy heliotropy też będą cieszyć oczy.
U mnie też pada i wieje od wielu dni, nici z prac ogrodowych.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Fotki jak zwykle urodziwe Iwonko , a podarunki zawsze cieszą nas ogrodników, bo takie rośliny lepiej sie przyjmują niż te sklepowe. Tą fotką https://images91.fotosik.pl/327/3acbde741692420e.jpg przypominasz co czeka nas w sezonie jeśli dalej będzie padać. Mam spory zapas skorupek i sypać będę wciąż i wciąż a muszę bardziej zgłębić też temat sol Epsom .Amelka śliczna zieloniutka i już czekam z niecierpliwością na kwiatek.Zrobiłam jej więcej miejsca żeby była zadowolona.
- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6660
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Przepiękne zdjęcia z sezonu nie zawsze wszystkie rośliny się z nami zgadzają, ale rozumiem Twoją miłość do mieczyków są piękne
Trzymam kciuki za udane wysiewy i pozdrawiam
Trzymam kciuki za udane wysiewy i pozdrawiam
?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko Dziękuję za chęć podzielenia się ... chętnie przyjmę cebulki... u mnie posadziłam nieco krokusów ale część zeżarły chyba nornice więc zostały mi takie symboliczne resztki i ciągle muszę dosadzać
Podobno jak się moczy w popiele drzewnym to się ich gryzonie nie chwytają będę musiała to przetestować jesienią...
Bardzo cieszą takie przesyłki zwłaszcza wiosną.
Mam pytanko jak się u ciebie sprawuje ta dalia https://images90.fotosik.pl/327/b025df52aed491b7.jpg
Przywiozłam sobie jej karpę ,syn kupił mi w Kew Gardens jak byliśmy na wycieczce... podobno pszczółki je lubią.
Tym razem zdjęcia z kroplami zaanektowałam do zbioru "Tapety od Iwonki" Pozdrawiam cieplutko.
Podobno jak się moczy w popiele drzewnym to się ich gryzonie nie chwytają będę musiała to przetestować jesienią...
Bardzo cieszą takie przesyłki zwłaszcza wiosną.
Mam pytanko jak się u ciebie sprawuje ta dalia https://images90.fotosik.pl/327/b025df52aed491b7.jpg
Przywiozłam sobie jej karpę ,syn kupił mi w Kew Gardens jak byliśmy na wycieczce... podobno pszczółki je lubią.
Tym razem zdjęcia z kroplami zaanektowałam do zbioru "Tapety od Iwonki" Pozdrawiam cieplutko.
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Ja to po prostu muszę dzisiaj opić.... Dlatego siadłam do komputera razem z kieliszkiem wina i pomaleńku sobie sączę.
Dzisiaj wstałam, razem ze słonkiem którego notabene miało nie być Od samego rana słoneczko tak ślicznie przygrzewało, to tak sobie nieśmiało pomyślałam, że może wreszcie uda mi się pojechać na działkę? No ale żeby to zrobić, to musiałam dostać gwałtownego przyspieszenia, bo przede mną było ugotowanie nie tylko obiadu, ale spodziewając się marnej pogody, to jeszcze kupiłam wczoraj wołowe flaki do ugotowania i też musiałam chociaż wstępnie się nimi zająć. Na obiad mielone, na szczęście już zmielone ale do tego cebulka, pieczarki.... Wszystko jednak trzeba jeszcze pokroić....Do cebuli postawiłam Filipa, a sama zajęłam się grzybami, no dobra już się wszystko smaży... Ale dlaczego tak strasznie długo to trwa? Flaki kupiłam oczywiście takie w płatach do gotowania, bo ja tych krojonych, wybielanych chemicznie nie uznaję. No to trzeba wyczyścić, kilkukrotnie obgotować, wodę wylać, znowu nalać.... i tak w kółko, a mi się spieszy, makijaż nie zrobiony, wszystko pali mi się w rękach.....wszystko robię szybciutko, to kotlety, to flaki, zamieszać cebulę.... Teraz makijaż, no ok. gotowe, szybko bo mi słońce ucieknie. Wyszłam na balkon wystawić cebulę z pieczarkami do wystudzenia, a tu słońca prawie już nie ma, chmur naszło nie wiadomo skąd....Jednak uciekło . To może jednak w końcu ta pogoda będzie taka jaka miała być, czyli znowu do bani? No to skrzydła już mi opadły, zwolniłam tempo,bo widzę, że już nie mam się do czego spieszyć i zamiast na działkę, to wybrałam się do Leroya i Auch....może tam uda mi się poprawić sobie humor? Właściwie to musiałam kupić tylko podstawki pod doniczki, bo za chwilkę już będę miała różnego rodzaju sadzonki i znowu będzie mi się woda lała po balkonie. W tamtym roku już trochę kupiłam, ale ciągle jest ich za mało. Jeszcze zdążyłam wysłać Filipa po rower, bo za chwilę leciał na uczelnię, zostawiłam flaki na gazie, a sama popedałowałam do sklepów. Nie mam do niech daleko, całe szczęście, że jednak wzięłam ze sobą opaskę na głowę, bo tak wiało, jakby chciało łeb urwać Jak wiecie, ja to raczej z tych, co to czapki nie uznają, ale na rowerze troszkę się to zmienia i od czasu do czasu zakładam przynajmniej opaskę. Najpierw zajechałam do Leroya, a tam ciemierników ile tylko zechcesz. Prawdziwy ciemiernikowy zawrót głowy Nie wiedziałam, na którym oko zawiesić. Tak naprawdę to marzył mi się pełny i już go chwyciłam w garść, kiedy wypatrzyłam bordowego, takie cudo, że aż mi się oczy zaświeciły. No to odstawiłam pełnego i do kasy poszłam z bordowym, ciągle jednak żałując że nie wzięłam obu, a może nawet i trzeciego bym zaprosiła. Następne było Obi, tam kupiłam podstawki, ale znowu zatrzymałam się na dłużej przy ciemiernikach, bo i tam mnie kusiły. Oparłam im się jednak i pojechałam jeszcze do Auch....po wołowinkę. Tam telefonicznie dorwał mnie eM i od razu było: Jak to tylko jednego? Wracaj od razu po drugiego skoro ci się podobał..... Cóż było robić...pojechałam z powrotem Wróciłam do domu, a tam dogonił mnie sms : A białego kupiłaś? No, nie tego już nie kupiłam, chociaż miałam ogromy dylemat czy wybrać bordowego, czy jednak białego.....Nie powinnam kupować żadnego, ale jak im się oprzeć, skoro są takie cudne?
Soniu, w sumie, to zupełnie niepotrzebnie wiosna dostała, aż takiego przyspieszenia, bo pewnie większości wczesnowiosennych kwitnień nie uda mi się zobaczyć. A nawet jak mi się uda, to się nimi nie nacieszę, bowiem w tej chwili na działkę wpadam jak po ogień razem z eMem. Wszystko trwa minutę-osiem i znowu jedziemy do domu Na sprzątanie działki nastawiam się pod koniec marca, mam wtedy kilka dni urlopu, to może uda mi się uporządkować chociaż część pozimowego bałaganu. Na razie wszystko równo zarasta trawą i chwastami, ale ponieważ tego nie widzę, to aż tak nie boli. Czosnków chyba jesienią nie dokupowałam, ale za to rozsadziłam te, które się rozmnożyły. To tak, jakbym dokupiła, prawda ?
Nasion będę miała bez liku, chyba nawet wszystkich nie wysieję, bo i gdzie miałabym je posadzić, a do momentu wysadzenia na działkę też bym musiała je jakoś przechować. Na pewno przesadziłam z ilością nasion, ale najwyżej za rok zrobię wymianę i posieję coś innego niż zwykle
Jadziu,ze ślimakami walczymy co roku i nie mam wątpliwości, kto jest górą Niedawno oglądałam ciekawy program, gdzie zebrane w ogrodzie ślimaki poddano pewnemu eksperymentowi. Ogród podzielono na sektory, ślimaki z sektorów zbierano do oddzielnych wiaderek, a na koniec każdemu ślimakowi pomalowano skorupę na kolor odpowiadający miejscu, gdzie je znaleziono. Wieczorem wszystkie wyłożono na środku trawnika i zostawiono je w spokoju. Wieczorem następnego dnia większość ślimaków wróciła do tego kawałka ogrodu, z którego ja zabrano. To znaczy, że wynoszenie ich raczej nic nie daje, bo one wrócą do domu Też kiedyś zbierałam i kruszyła skorupki, ale chyba potem nie miałam cierpliwości, żeby je wysypywać i już nawet nie pamiętam co się z nimi później stało
Natalko, na razie wysiałam takie roślinki, których wysiewy mogą nie przynieść oczekiwanego skutku, tak więc nie jest to dla mnie jakieś ogromne nieszczęście. jedynie szkoda mi heliotropów, bo zawsze ich kilka miałam, a teraz z przesadzonych trzech , uchowały się zaledwie dwa. Ale za to gazania i Majesty kiełkują bez ociągania, to najwyżej nadrobię braki właśnie nimi. No i kobea nie daje jeszcze śladu życia Mieczyków jeszcze nie kupiłam, chyba zaczekam na nasiona, zobaczę co kupiłam i wtedy zdecyduję, czy kupię cebulki.
Ewo, cebulkami krokusów chętnie się podzielę, być może jeszcze innego gatunku mam sporą gromadkę. Ostatnio jeszcze nie kwitły, to jakoś nie utrwaliły się w pamięci, ale tak mi się wydaje, że i te będą do wydania Dalia Verone's Obisidian rośnie u mnie bezproblemowo. Ładnie się rozkrzewiła i wcale nie trzeba było jej namawiać do kwitnięcia. zawsze miała po kilka kwiatów równocześnie. Nie są duże, ale za to śliczne Miałam wątpliwości, czy taka dalia w ogóle mi się spodoba, ale zupełnie niepotrzebnie, a teraz wypatruję jakiejś koleżanki dla niej, ale w sklepach nic podobnego nie ma.
Kropelki są niezwykle urocze, a jak jeszcze uda się w nich zmieścić kawałek otaczającego je świata, to radość podwójna. Skoro Ci się podobają, to sobie tapetuj co tam tylko chcesz
Zepsuła mi się myszka, a ja bez niej jak bez ręki
Dzisiaj wstałam, razem ze słonkiem którego notabene miało nie być Od samego rana słoneczko tak ślicznie przygrzewało, to tak sobie nieśmiało pomyślałam, że może wreszcie uda mi się pojechać na działkę? No ale żeby to zrobić, to musiałam dostać gwałtownego przyspieszenia, bo przede mną było ugotowanie nie tylko obiadu, ale spodziewając się marnej pogody, to jeszcze kupiłam wczoraj wołowe flaki do ugotowania i też musiałam chociaż wstępnie się nimi zająć. Na obiad mielone, na szczęście już zmielone ale do tego cebulka, pieczarki.... Wszystko jednak trzeba jeszcze pokroić....Do cebuli postawiłam Filipa, a sama zajęłam się grzybami, no dobra już się wszystko smaży... Ale dlaczego tak strasznie długo to trwa? Flaki kupiłam oczywiście takie w płatach do gotowania, bo ja tych krojonych, wybielanych chemicznie nie uznaję. No to trzeba wyczyścić, kilkukrotnie obgotować, wodę wylać, znowu nalać.... i tak w kółko, a mi się spieszy, makijaż nie zrobiony, wszystko pali mi się w rękach.....wszystko robię szybciutko, to kotlety, to flaki, zamieszać cebulę.... Teraz makijaż, no ok. gotowe, szybko bo mi słońce ucieknie. Wyszłam na balkon wystawić cebulę z pieczarkami do wystudzenia, a tu słońca prawie już nie ma, chmur naszło nie wiadomo skąd....Jednak uciekło . To może jednak w końcu ta pogoda będzie taka jaka miała być, czyli znowu do bani? No to skrzydła już mi opadły, zwolniłam tempo,bo widzę, że już nie mam się do czego spieszyć i zamiast na działkę, to wybrałam się do Leroya i Auch....może tam uda mi się poprawić sobie humor? Właściwie to musiałam kupić tylko podstawki pod doniczki, bo za chwilkę już będę miała różnego rodzaju sadzonki i znowu będzie mi się woda lała po balkonie. W tamtym roku już trochę kupiłam, ale ciągle jest ich za mało. Jeszcze zdążyłam wysłać Filipa po rower, bo za chwilę leciał na uczelnię, zostawiłam flaki na gazie, a sama popedałowałam do sklepów. Nie mam do niech daleko, całe szczęście, że jednak wzięłam ze sobą opaskę na głowę, bo tak wiało, jakby chciało łeb urwać Jak wiecie, ja to raczej z tych, co to czapki nie uznają, ale na rowerze troszkę się to zmienia i od czasu do czasu zakładam przynajmniej opaskę. Najpierw zajechałam do Leroya, a tam ciemierników ile tylko zechcesz. Prawdziwy ciemiernikowy zawrót głowy Nie wiedziałam, na którym oko zawiesić. Tak naprawdę to marzył mi się pełny i już go chwyciłam w garść, kiedy wypatrzyłam bordowego, takie cudo, że aż mi się oczy zaświeciły. No to odstawiłam pełnego i do kasy poszłam z bordowym, ciągle jednak żałując że nie wzięłam obu, a może nawet i trzeciego bym zaprosiła. Następne było Obi, tam kupiłam podstawki, ale znowu zatrzymałam się na dłużej przy ciemiernikach, bo i tam mnie kusiły. Oparłam im się jednak i pojechałam jeszcze do Auch....po wołowinkę. Tam telefonicznie dorwał mnie eM i od razu było: Jak to tylko jednego? Wracaj od razu po drugiego skoro ci się podobał..... Cóż było robić...pojechałam z powrotem Wróciłam do domu, a tam dogonił mnie sms : A białego kupiłaś? No, nie tego już nie kupiłam, chociaż miałam ogromy dylemat czy wybrać bordowego, czy jednak białego.....Nie powinnam kupować żadnego, ale jak im się oprzeć, skoro są takie cudne?
Soniu, w sumie, to zupełnie niepotrzebnie wiosna dostała, aż takiego przyspieszenia, bo pewnie większości wczesnowiosennych kwitnień nie uda mi się zobaczyć. A nawet jak mi się uda, to się nimi nie nacieszę, bowiem w tej chwili na działkę wpadam jak po ogień razem z eMem. Wszystko trwa minutę-osiem i znowu jedziemy do domu Na sprzątanie działki nastawiam się pod koniec marca, mam wtedy kilka dni urlopu, to może uda mi się uporządkować chociaż część pozimowego bałaganu. Na razie wszystko równo zarasta trawą i chwastami, ale ponieważ tego nie widzę, to aż tak nie boli. Czosnków chyba jesienią nie dokupowałam, ale za to rozsadziłam te, które się rozmnożyły. To tak, jakbym dokupiła, prawda ?
Nasion będę miała bez liku, chyba nawet wszystkich nie wysieję, bo i gdzie miałabym je posadzić, a do momentu wysadzenia na działkę też bym musiała je jakoś przechować. Na pewno przesadziłam z ilością nasion, ale najwyżej za rok zrobię wymianę i posieję coś innego niż zwykle
Jadziu,ze ślimakami walczymy co roku i nie mam wątpliwości, kto jest górą Niedawno oglądałam ciekawy program, gdzie zebrane w ogrodzie ślimaki poddano pewnemu eksperymentowi. Ogród podzielono na sektory, ślimaki z sektorów zbierano do oddzielnych wiaderek, a na koniec każdemu ślimakowi pomalowano skorupę na kolor odpowiadający miejscu, gdzie je znaleziono. Wieczorem wszystkie wyłożono na środku trawnika i zostawiono je w spokoju. Wieczorem następnego dnia większość ślimaków wróciła do tego kawałka ogrodu, z którego ja zabrano. To znaczy, że wynoszenie ich raczej nic nie daje, bo one wrócą do domu Też kiedyś zbierałam i kruszyła skorupki, ale chyba potem nie miałam cierpliwości, żeby je wysypywać i już nawet nie pamiętam co się z nimi później stało
Natalko, na razie wysiałam takie roślinki, których wysiewy mogą nie przynieść oczekiwanego skutku, tak więc nie jest to dla mnie jakieś ogromne nieszczęście. jedynie szkoda mi heliotropów, bo zawsze ich kilka miałam, a teraz z przesadzonych trzech , uchowały się zaledwie dwa. Ale za to gazania i Majesty kiełkują bez ociągania, to najwyżej nadrobię braki właśnie nimi. No i kobea nie daje jeszcze śladu życia Mieczyków jeszcze nie kupiłam, chyba zaczekam na nasiona, zobaczę co kupiłam i wtedy zdecyduję, czy kupię cebulki.
Ewo, cebulkami krokusów chętnie się podzielę, być może jeszcze innego gatunku mam sporą gromadkę. Ostatnio jeszcze nie kwitły, to jakoś nie utrwaliły się w pamięci, ale tak mi się wydaje, że i te będą do wydania Dalia Verone's Obisidian rośnie u mnie bezproblemowo. Ładnie się rozkrzewiła i wcale nie trzeba było jej namawiać do kwitnięcia. zawsze miała po kilka kwiatów równocześnie. Nie są duże, ale za to śliczne Miałam wątpliwości, czy taka dalia w ogóle mi się spodoba, ale zupełnie niepotrzebnie, a teraz wypatruję jakiejś koleżanki dla niej, ale w sklepach nic podobnego nie ma.
Kropelki są niezwykle urocze, a jak jeszcze uda się w nich zmieścić kawałek otaczającego je świata, to radość podwójna. Skoro Ci się podobają, to sobie tapetuj co tam tylko chcesz
Zepsuła mi się myszka, a ja bez niej jak bez ręki
- slila1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6393
- Od: 18 maja 2009, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Pierwsze koty za płoty V
Twój dzisiejszy post czytałam z zapartym tchem. Tempo akcji niesamowite i potęgujące napięcie. Ale się działo.
Ciemierniki kupiłaś prześliczne szczególnie pełny. Bardzo lubię takie w ciemnych kolorach.
Pogoda niestety i u mnie jest paskudna. Noce zimne, a w dzień przeważnie pada i mocno wieje. Najgorsze, że prognoza pogody wcale lepszej pogody aż do końca marca nie przewiduje. W styczniu i lutym udało mi się na działce zrobić więcej niż obecnie.
Słoneczka życzę.
Ciemierniki kupiłaś prześliczne szczególnie pełny. Bardzo lubię takie w ciemnych kolorach.
Pogoda niestety i u mnie jest paskudna. Noce zimne, a w dzień przeważnie pada i mocno wieje. Najgorsze, że prognoza pogody wcale lepszej pogody aż do końca marca nie przewiduje. W styczniu i lutym udało mi się na działce zrobić więcej niż obecnie.
Słoneczka życzę.
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11724
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko mimo, że pogody u Ciebie brak to się dzieje Dostałaś nasionka i od razu humor się poprawił.Każdy z Nas tak samo reaguje...no po prostu szczęście ,kilka małych, kolorowych torebeczek
Uśmiałam się jak napisałaś, że z nudów zrobiłaś sałatkę Już sobie wyobrażam jak biegałaś po kuchni, by wszystko zrobić w przyspieszonym tempie. Nieraz zachowuję się podobnie, kiedy chcę pojechać na działkę i mieć wszystko dopięte.Czasami odpuszczam i po prostu obiadu nie robię, a najlepszym wyjściem z sytuacji jest gotowanie na dwa dni.Cieszę się jak małe dziecko, kiedy nie trzeba gotować w piękny, słoneczny dzień
Ale fajnie, że mąż Cię namawia do większych zakupów Można poszaleć
Miłej soboty i niedzieli Zdjęcia jak zawsze no bajeczne
Uśmiałam się jak napisałaś, że z nudów zrobiłaś sałatkę Już sobie wyobrażam jak biegałaś po kuchni, by wszystko zrobić w przyspieszonym tempie. Nieraz zachowuję się podobnie, kiedy chcę pojechać na działkę i mieć wszystko dopięte.Czasami odpuszczam i po prostu obiadu nie robię, a najlepszym wyjściem z sytuacji jest gotowanie na dwa dni.Cieszę się jak małe dziecko, kiedy nie trzeba gotować w piękny, słoneczny dzień
Ale fajnie, że mąż Cię namawia do większych zakupów Można poszaleć
Miłej soboty i niedzieli Zdjęcia jak zawsze no bajeczne
- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6660
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Tak to bywa, idziesz po jedno, a wpada ci w oko zupełnie co innego Nie dotyczy to wyłącznie roślin
Znów pochwalę zdjęcia wspomnieniowe, piękne, kolorowe widoki
Znów pochwalę zdjęcia wspomnieniowe, piękne, kolorowe widoki
?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko ja po sklepach to tak nie bardzo ... mieszkam w małej wiosce i do dużych marketów mam daleko, ale za to często buszuję w internecie i znalazłam podobną dalię tylko czerwoną Dalia colarette Honka Rood pod taką nazwą na All... Na PW wyślę ci adres strony to zobaczysz czy cię zainteresuje.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16695
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Cudowne ciemierniki sobie kupiłaś, Iwonko!
Jutro na M gwałtu dokonam, by mnie do Leroja dowiózł, bo komunikacją miejską jeździć nie lubię, a pieszo to już kawał drogi dla starszej pani.
Dobrego tygodnia, Iwonko.
Jutro na M gwałtu dokonam, by mnie do Leroja dowiózł, bo komunikacją miejską jeździć nie lubię, a pieszo to już kawał drogi dla starszej pani.
Dobrego tygodnia, Iwonko.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Dlaczego u nas nie ma takich sklepów.?
Cudowne ciemierniki,piękne zdjęcia.
Mam małą magnolię i hortensji parę więc może w przyszłości doczekam się takich pięknych koronek.
Cudowne ciemierniki,piękne zdjęcia.
Mam małą magnolię i hortensji parę więc może w przyszłości doczekam się takich pięknych koronek.