Chory zygokaktus. Najpierw posadzona naszczepka bardzo długo nie wypuszczała nowych pędów, tkwiła w ziemi może ze 3 lata. Potem puściła i roślina się rozrastała. Przed rokiem zaczęła się choroba. Nieduży jeszcze krzaczek próbował pierwszy raz zakwitnąć - wypuścił jedyny pączek, który rósł. Ale kiedy powiększył się, nagle opadł na parapet. Niektóre "listki" zygokaktusa najpierw oklapły, potem stały się jak kawałki ortalionu, wisiały zwiędłe, w końcu te człony odpadły od rośliny. Za jakiś czas kolejne człony przywiędły i po czasie odpadły. Roślina wcześniej rozrastała się w trzech miejscach - dotąd dwa całkiem znikły, zostały tylko resztki w ziemi. Z pozostałej części w tym roku kaktus wypuścił dwa pączki. Jeden szybko odpadł, ale drugi rósł i w końcu zakwitł. Kwitł około 3 doby i kwiat stulił się w sobie i odpadł na parapet. A kolejny człon zwiędnął - czyli ostatni fragment kaktusa choruje i tylko czekać, aż cały zniknie. Co mu się dzieje? Czy ktoś wie, jak go ratować. Rośnie w ziemi z przewagą zwykłej, ogrodniczej, jedynie z pewną domieszką piasku i żwiru, bo to epifit, więc chyba podłoże go nie niszczy? Dbam o wilgotność.
Załączam zdjęcia oklapniętego fragmentu oraz tych resztek po kaktusie wystających z ziemi. To malutka roślina.
![Obrazek](https://images90.fotosik.pl/333/e7980a00d24c6321m.jpg)