Cześć!

We wrześniu otrzymałam kwitnącego Phalaenopsisa, który zdążył powtórnie zakwitnąć. Zmarniał, kiedy go przelałam i zgnił system korzeniowy.
Wyjęłam go z doniczki i ucięłam to, co do czego byłam pewna, że jest do wycięcia. Pozostały mu trzy korzenie, które chyba i tak są już do niczego (?) oraz dwa liście, z których jeden wygląda zdrowo, a drugi od dwóch dni robi się coraz bardziej żółty i jest odwodniony.
Przeczytałam o metodzie ratowania storczyka nad wodą i umieściłam go nad miseczką tak, by korzenie dotykały wody, natomiast roślina nie. Próbowałam też delikatnie zraszać liście, uważając, by nie zalać stożka wzrostu.
Od wyjęcia z doniczki storczyk wygląda coraz gorzej, dwa krótsze korzenie zaschły, brzydko pachnie z bliskiej odległości. Najdłuższy korzeń wygląda zdrowo na końcu, ale przy pniu już nie i chyba żaden korzeń już nie dostarcza wody roślinie. Obawiam się, że cały storczyk gnije.
Czy jest jeszcze jakaś szansa na ratunek? Jeśli tak, co mam zrobić?
Proszę o pomoc, ponieważ storczyk ma dla mnie dużą wartość sentymentalną. Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi!
Zdjęcia biedaczyska:
(te części liścia, które są jasne, są bardziej żółte w rzeczywistości i cały wygląda bardziej marnie. W tym miejscu, gdzie zżółknięty liść łączy się z pniem, jest zmarszczone ciemniejsze miejsce, jakby liść też gnił)
