Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witajcie,
Nasza Jagi zapadła się pod ziemię, więc chwilowo przejmę wątek.
Nie jest to jednak "wrogie przejęcie" , po prostu chcę Wam pokazać urodę Irysów.
Czy cokolwiek może się równać fascynacji Irysami? W moim przypadku - nic.
Są rośliny, które uwielbiam (Digitalisy, lawendy), są rośliny po prostu piękne (rozy), urocze (floksy), ale na żadne nie czekam z taką fascynacją, jak na Irysy. Są zdumiewające w swojej urodzie, wyrafinowane, nieprawdopodobnie eleganckie.
Przedstawię tu kilka, które u mnie zakwitły i wprawiły w zachwyt.
1. Dangerous Liaison. Po raz pierwszy zobaczyłyśmy go z Jagi u Joli Yoll. No i jak było się nie zakochać?
Poniżej Dangerous Liaison w towarzystwie różowego June Krause. Sama June jest piękna, ale naprawdę zachwyca dopiero w duecie.
2. Daring Deception. Absolutne cudo w "krynolinie". Powinno się go oglądać przy dźwiękach country music
3. Obsessed. Burgundowy, nasycony kolorem, kojarzy się ze skórzanym fotelem i muzyką Bacha.
4. Fatal Attraction. Bitone, fioletowo, granatowo, fioletowy. Prosty i elegancki.
5. World Premier. Dwukolorowy (bicolor), niby granatowo-błękitny, ale w rzeczywistości z mocnym podmuchem fioletu. Cudownie falowana spódniczka.
6. Diabolique. Naprawdę diaboliczny, bardzo wysoki, dumny, jedwabiście fioletowy.
Przyznajcie sami, czyż nie są to kwiaty doskonałe?
Doskonałe w formie i kolorze, o zdumiewającej, wyszukanej konstrukcji.
Jagi, a może pokażesz swoje Irysy?
P.S. Marysiu, Maciek to piękne, dostojne kocisko.
Nasza Jagi zapadła się pod ziemię, więc chwilowo przejmę wątek.
Nie jest to jednak "wrogie przejęcie" , po prostu chcę Wam pokazać urodę Irysów.
Czy cokolwiek może się równać fascynacji Irysami? W moim przypadku - nic.
Są rośliny, które uwielbiam (Digitalisy, lawendy), są rośliny po prostu piękne (rozy), urocze (floksy), ale na żadne nie czekam z taką fascynacją, jak na Irysy. Są zdumiewające w swojej urodzie, wyrafinowane, nieprawdopodobnie eleganckie.
Przedstawię tu kilka, które u mnie zakwitły i wprawiły w zachwyt.
1. Dangerous Liaison. Po raz pierwszy zobaczyłyśmy go z Jagi u Joli Yoll. No i jak było się nie zakochać?
Poniżej Dangerous Liaison w towarzystwie różowego June Krause. Sama June jest piękna, ale naprawdę zachwyca dopiero w duecie.
2. Daring Deception. Absolutne cudo w "krynolinie". Powinno się go oglądać przy dźwiękach country music
3. Obsessed. Burgundowy, nasycony kolorem, kojarzy się ze skórzanym fotelem i muzyką Bacha.
4. Fatal Attraction. Bitone, fioletowo, granatowo, fioletowy. Prosty i elegancki.
5. World Premier. Dwukolorowy (bicolor), niby granatowo-błękitny, ale w rzeczywistości z mocnym podmuchem fioletu. Cudownie falowana spódniczka.
6. Diabolique. Naprawdę diaboliczny, bardzo wysoki, dumny, jedwabiście fioletowy.
Przyznajcie sami, czyż nie są to kwiaty doskonałe?
Doskonałe w formie i kolorze, o zdumiewającej, wyszukanej konstrukcji.
Jagi, a może pokażesz swoje Irysy?
P.S. Marysiu, Maciek to piękne, dostojne kocisko.
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Lisico,
wow, gratuluję pięknej kolekcji irysów . Jestem pod ogromnym wrażeniem. W Twoim wielkim, pięknym ogrodzie mają miejsce do stosownej ekspozycji. Od dawna wiedziałam, że są to wspaniałe, godne uwagi kwiaty. Cieszę się, że i Ciebie zachwyciły. Znalazły u Ciebie dobre warunki, bo zakwitły wspaniale. Wszystkie Twoje odmiany mnie zachwycają. Każdy irys jest najpiękniejszy. Czy pachną? Zwracasz uwagę na ich zapach?
Jeszcze raz gratuluję.
Jola
wow, gratuluję pięknej kolekcji irysów . Jestem pod ogromnym wrażeniem. W Twoim wielkim, pięknym ogrodzie mają miejsce do stosownej ekspozycji. Od dawna wiedziałam, że są to wspaniałe, godne uwagi kwiaty. Cieszę się, że i Ciebie zachwyciły. Znalazły u Ciebie dobre warunki, bo zakwitły wspaniale. Wszystkie Twoje odmiany mnie zachwycają. Każdy irys jest najpiękniejszy. Czy pachną? Zwracasz uwagę na ich zapach?
Jeszcze raz gratuluję.
Jola
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42255
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Lisico piękne irysy! moja gleba niestety im nie sprzyja więc czasem wyczyniam cuda ale kwitną w jednym góra w dwóch sezonach i znowu trzeba przygotowywać glebę. Mam tego na drugim zdjęciu ale ja go nazywałam morelowy i jeżeli to on przepięknie pachnie. Te wysokie irysy ślicznie pachną każdy inaczej.
Jagi pokaż swoje irysy
p.s. dziękuję
Pozdrawiam!
Jagi pokaż swoje irysy
p.s. dziękuję
Pozdrawiam!
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witam serdecznie!
Forumowicze czasami swoim zachowaniem przypominają ślimaki. Chodzą sobie wesoło po zielonym świecie, aż tu nagle, z sobie tylko znanych przyczyn, chowają się w skorupie. Zanudzać Was moimi przyczynami nie mam zamiaru. Dość, że przesiedziawszy w ślimaczej skorupie półtora miesiąca, wynurzam się. Co prawda okoliczności, które mnie tam wpędziły, nie zmieniły się za bardzo, ale są powody, żeby wyleźć. Ogrodowe powody.
"Tak niedawno był maj, byliśmy tak szczęśliwi..."
Maj - miesiąc cudów przyrody, maj, który sam jest cudem. A już tegoroczny maj dokonał takich cudów, jakich nie widziałam od wielu lat. Ludzie narzekali (jak to ludzie...), że zimno, paskudnie ale nie ja. Mnie ten chłodny i mokry (momentami) miesiąc autentycznie zachwycał.
Wszystko rosło duże, mocne, ciemnozielone. Przypomniała mi się wypowiedź Monty Dona: "My tu, w Longmeadow, mamy kłopot z nadmierną żyznością gleby." Wtedy mną wstrząsnęła, chciałabym mieć taki kłopot... . A może do tej bujności w moim ogrodzie przyczyniły się duże ilości dobrej ziemi, obornika i kory? Choć ja uważam, ze chłód i spora ilość wody z nieba.
A swoją drogą, jednak nie chciałabym mieć nadmiernie żyznej gleby, przeszło mi na widok zwałów zieleniny wywożonej na kompost przez Monty Dona. I po jakiego grzyba potrzebny komu koper wysoki na 3,5 metra ?
Piękne w maju:
Sensation, od Marysi - Amby.
Tulipany Cream Coctail.
Jabłonie, kwitnące jabłonie...
Prześliczne psiząbki
Absolutnie nieodzowni w maju koncertmistrze. Pan Kos i Pan Pleszka .
A to stały mieszkaniec zielonych pokoi.
Na razie tyle. Następnym razem będziemy już w czerwcu.
Serdeczności dla wszystkich Gości. Buziaki - Jagi.
Forumowicze czasami swoim zachowaniem przypominają ślimaki. Chodzą sobie wesoło po zielonym świecie, aż tu nagle, z sobie tylko znanych przyczyn, chowają się w skorupie. Zanudzać Was moimi przyczynami nie mam zamiaru. Dość, że przesiedziawszy w ślimaczej skorupie półtora miesiąca, wynurzam się. Co prawda okoliczności, które mnie tam wpędziły, nie zmieniły się za bardzo, ale są powody, żeby wyleźć. Ogrodowe powody.
"Tak niedawno był maj, byliśmy tak szczęśliwi..."
Maj - miesiąc cudów przyrody, maj, który sam jest cudem. A już tegoroczny maj dokonał takich cudów, jakich nie widziałam od wielu lat. Ludzie narzekali (jak to ludzie...), że zimno, paskudnie ale nie ja. Mnie ten chłodny i mokry (momentami) miesiąc autentycznie zachwycał.
Wszystko rosło duże, mocne, ciemnozielone. Przypomniała mi się wypowiedź Monty Dona: "My tu, w Longmeadow, mamy kłopot z nadmierną żyznością gleby." Wtedy mną wstrząsnęła, chciałabym mieć taki kłopot... . A może do tej bujności w moim ogrodzie przyczyniły się duże ilości dobrej ziemi, obornika i kory? Choć ja uważam, ze chłód i spora ilość wody z nieba.
A swoją drogą, jednak nie chciałabym mieć nadmiernie żyznej gleby, przeszło mi na widok zwałów zieleniny wywożonej na kompost przez Monty Dona. I po jakiego grzyba potrzebny komu koper wysoki na 3,5 metra ?
Piękne w maju:
Sensation, od Marysi - Amby.
Tulipany Cream Coctail.
Jabłonie, kwitnące jabłonie...
Prześliczne psiząbki
Absolutnie nieodzowni w maju koncertmistrze. Pan Kos i Pan Pleszka .
A to stały mieszkaniec zielonych pokoi.
Na razie tyle. Następnym razem będziemy już w czerwcu.
Serdeczności dla wszystkich Gości. Buziaki - Jagi.
- Mufka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2401
- Od: 11 lut 2009, o 20:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa i Wilkowyja
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witaj Jagi
Miło gościć w cudownym maju w Twoim pięknym ogrodzie !
Zjawiskowo kwitły Ci jabłonie - widok i zapach w tym czasie musiał być powalający. Psiząb również skradł i moje serce. Jest taki pełen wdzięku i gracji. Jednym słowem : chwilo trwaj.
Mój maj był równie zachwycający, a i czerwiec mile zaskakuje. Pomimo chwilowych upałów, woda leje się z nieba jak nie przymierzając z pełnej konewki. Rośliny bujne i pełne wigoru, szkoda, że i ślimaki także. Daruję im jednak zjedzone pietruszki, ogórki czy selery - widocznie nie sądzone mi uprawianie warzyw. Na szczęście do tej pory większość kwiatów uratowana przed ich żarłocznością. Poległy tylko moje ukochane rutewki Szczególnie muszę uważać na ostróżki i naparstnice, reszta broni się sama.
Kochana, pokazuj szybko czerwiec póki wokół zielono i kolorowo - nie każ nam zbyt długo wisieć na Twoim płocie
Ściskam mocno, stęskniona widoków z zielonych pokoi
Mufka
Miło gościć w cudownym maju w Twoim pięknym ogrodzie !
Zjawiskowo kwitły Ci jabłonie - widok i zapach w tym czasie musiał być powalający. Psiząb również skradł i moje serce. Jest taki pełen wdzięku i gracji. Jednym słowem : chwilo trwaj.
Mój maj był równie zachwycający, a i czerwiec mile zaskakuje. Pomimo chwilowych upałów, woda leje się z nieba jak nie przymierzając z pełnej konewki. Rośliny bujne i pełne wigoru, szkoda, że i ślimaki także. Daruję im jednak zjedzone pietruszki, ogórki czy selery - widocznie nie sądzone mi uprawianie warzyw. Na szczęście do tej pory większość kwiatów uratowana przed ich żarłocznością. Poległy tylko moje ukochane rutewki Szczególnie muszę uważać na ostróżki i naparstnice, reszta broni się sama.
Kochana, pokazuj szybko czerwiec póki wokół zielono i kolorowo - nie każ nam zbyt długo wisieć na Twoim płocie
Ściskam mocno, stęskniona widoków z zielonych pokoi
Mufka
Prawdziwa kobieta potrafi zrobić wszystko, zaś prawdziwy mężczyzna to ten, który jej na to nie pozwoli ;)
Moja Wizytówka Mufka - ogrodowe marzenia...cz.1 cz.2 cz.3 cz.4
Moja Wizytówka Mufka - ogrodowe marzenia...cz.1 cz.2 cz.3 cz.4
- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witaj Jagi,
Jak dobrze, że się w końcu odezwałaś. Bez Ciebie, w naszej ogrodowej rodzinie, czujemy się samotni i opuszczeni .
Ciszę się, że maj Cię zachwycił. Kwitnące, wielkie, stare jabłonie to faktycznie najpiękniejszy widok, nie do pobicia.
Czy są zalążki jabłuszek, czy wymarzły w połowie maja? Tak się u mnie stało. Prócz jabłuszek wymarzły wszystkie lilie.
Zatem tegorocznym majem nie byłam niestety zachwycona. Liczyłam słonko, ciepło, na majowy deszczyk, a nie mróz minus 6 st. i szarugę. Dla każdego coś innego.W przydomowych ogrodach w mieście warunki są łagodniejsze. Osłonięte od zimnego wiatru rośliny są mniej narażone na chłód i przymrozki. Wczoraj zapowiadali pogodę: "w Całej Polsce 22 stopnie, tylko Nad Morzem i w Suwałkach 18". Super. Mój ogród leży Nad Morzem i na otwartej przestrzeni łąk. Zawsze jest tu wietrznie i zimniej.
Ślicznie prezentuje się lilak od Amby , a psiząbek uroczy.
Kompost, dobra ziemia potrafi mocno poprawić kondycję roślin. Chociaż i chwasty lepiej na niej rosną.
Jeżuś Malusieński - słodziak, a jak się mają kotki? Co u nich słychać zawsze mnie ciekawi?
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na dalsze fotorelacje z Zielonych Pokoi.
Jola
Jak dobrze, że się w końcu odezwałaś. Bez Ciebie, w naszej ogrodowej rodzinie, czujemy się samotni i opuszczeni .
Ciszę się, że maj Cię zachwycił. Kwitnące, wielkie, stare jabłonie to faktycznie najpiękniejszy widok, nie do pobicia.
Czy są zalążki jabłuszek, czy wymarzły w połowie maja? Tak się u mnie stało. Prócz jabłuszek wymarzły wszystkie lilie.
Zatem tegorocznym majem nie byłam niestety zachwycona. Liczyłam słonko, ciepło, na majowy deszczyk, a nie mróz minus 6 st. i szarugę. Dla każdego coś innego.W przydomowych ogrodach w mieście warunki są łagodniejsze. Osłonięte od zimnego wiatru rośliny są mniej narażone na chłód i przymrozki. Wczoraj zapowiadali pogodę: "w Całej Polsce 22 stopnie, tylko Nad Morzem i w Suwałkach 18". Super. Mój ogród leży Nad Morzem i na otwartej przestrzeni łąk. Zawsze jest tu wietrznie i zimniej.
Ślicznie prezentuje się lilak od Amby , a psiząbek uroczy.
Kompost, dobra ziemia potrafi mocno poprawić kondycję roślin. Chociaż i chwasty lepiej na niej rosną.
Jeżuś Malusieński - słodziak, a jak się mają kotki? Co u nich słychać zawsze mnie ciekawi?
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na dalsze fotorelacje z Zielonych Pokoi.
Jola
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3353
- Od: 16 lip 2011, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
JagiS twojego wątku nie da się czytać pobieżnie. Od momentu mojego wybudzenia z letargu zaglądałam tu,żeby wszystko obejrzeć,wszędzie zajrzeć i dzisiaj dopiero podzielę się wrażeniami.Zachwyciły mnie derenie,irysy,uśmiałam się z opisu tresury pogodowej.Zwykle zwracam uwagę na coś czego nie mogę się dochować u siebie,więc długo przyglądałam się akantowi.Szanuję ale nie rozumiem ,jak można nie lubić lawendy i pnących róż
Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk,cierpień lub biedy,tak jak okręt potrzebuje balastu,by płynąć prosto i równo.(Arthur Schopenhauer) Pozdrawiam Mirka
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25173
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Fajnie mieć takiego mieszkańca. Może dzięki temu nie narzekasz na ślimaki
U mnie jest ich zatrzęsienie.
Dzisiaj w czasie deszczu zrobiły sobie spotkanie na tarasie. Było ich naprawdę dużo.
Monty nie dosyć, że ma urodzajną ziemię, to jeszcze ją cały czas zasila. Widziałaś jego kompostowniki?
Moje 2 skromne nie dają rady wytworzyć tyle dobra co trzeba. Ale mimo wszystko co roku moja ziemia jest coraz bardziej żyzna. Coraz więcej roślin sobie dobrze radzi.
Więc nie narzekam. Jest akurat, no chyba, że przychodzi susza, ale wtedy żadna ziemia nie pomoże
U mnie jest ich zatrzęsienie.
Dzisiaj w czasie deszczu zrobiły sobie spotkanie na tarasie. Było ich naprawdę dużo.
Monty nie dosyć, że ma urodzajną ziemię, to jeszcze ją cały czas zasila. Widziałaś jego kompostowniki?
Moje 2 skromne nie dają rady wytworzyć tyle dobra co trzeba. Ale mimo wszystko co roku moja ziemia jest coraz bardziej żyzna. Coraz więcej roślin sobie dobrze radzi.
Więc nie narzekam. Jest akurat, no chyba, że przychodzi susza, ale wtedy żadna ziemia nie pomoże
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witam Was, mili moi!
Posiedziałam sobie w swojej ślimaczej skorupie dość długo. Czas najwyższy z niej wypełznąć. Lato nie czeka, gra swoją symfonię, można by je poprzeżywać razem z Wami. Szczerze mówiąc, aż mi głupio, że w mojej pruszczańskiej Kalifornii jest ono tak piękne i bezproblmowe, kiedy większość z Was boryka się z nieprawdopodobną wprost ilością ogrodniczych plag i nieszczęść. Chciałoby się powiedzieć:
"O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju..."
Ja mogę za Mickiewiczem powiedzieć, że nazwę go rokiem urodzaju. Dawno już zielone pokoje nie były przez naturę tak wspaniale potraktowane. Brak wielkich upałów, sporo opadów, ale bez niszczącego nadmiaru, lato bujne, pyszne, kwieciste, bez ślimaków, mszyc i komarów . Nawet róże dały taki popis, że przez moment czułam się jak w ogrodzie naszej Dorotki350 .
.............................................................................................................................
A Wy? Pewnie już nie pamiętacie swoich wpisów, ale z wyrazami przeprosin, że tak późno, godzi się na nie odpowiedzieć.
Loki, Madziu, ciągle mam w tyle głowy niepokój o to, co jeszcze strasznego ludzie wyrządzą naszej Błękitnej Planecie, bo opamiętania jakoś nigdzie nie widać . A teraz z powodu koronawirusa dodatkowo zaśmieciły ją miliardy zużytych maseczek, rękawiczek, fartuchów itp. Koszmar trwa... Ale faktycznie, dzięki Bogu za nasze ogrody.
Lisico! Niestety, o Polsce i świecie trzeba wiedzieć, życie poza TV też nie daje o tych sprawach zapomnieć. Zgadzam się, że trzeba cieszyć się wiosną i latem (szczególnie tak wspaniałym jak moje) i oczywiście to robię, ale... czyżbyś proponowała mi rozwiązanie Młynarskiego: "Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy..."?
Operacja z altaną niespodziewanie udana. Masz fart! Obecne miejsce altany lepsze niż poprzednie, a gitarzysty chciałoby się posłuchać .
Yoll, Margo, dzięki za słowa pocieszenia. Cieszę się słońcem, deszczem, zielenią, kwiatami, ale procesu myślenia o przyszłości planety wyłączyć nie potrafię.
Lisico!
Oczywiście, że pamiętam tę wyprawę. Pamiętam swój zachwyt Warmią, znałam ją z lat 80-tych, kiedy jeździłam do Kaliningradu, ale teraz wygląda chyba jeszcze piękniej. I ta oszałamiająca ilość bocianich gniazd .
A najśmieszniejsze jest to, że mimo bezpośredniego udziału w wyprawie w ogóle nie widziałam jej obiektu. Kocica czekała na nas w klatce przykrytej kocykiem, pod przykryciem została zapakowana do samochodu, pojechała z Tobą do domu, podczas kiedy ja zostałam w Pruszczu. Okazja do ujrzenia pojawiła się dużo, dużo później. Za to zobaczyłam wielkie stada krów, warmińskie bociany, kociarnię i oparłam się proszalno-błagalnym oczom Zetki, choć zdjęcie nieostre, to te oczy dobrze widać.
Marysiu , dzięki serdeczne za Twoją troskę, faktycznie, wiosnę nieco popsuły mi niedyspozycje zdrowotne, z którymi borykałam się sama, bo jak wygląda w czasie pandemii służba zdrowia to szkoda gadać.
Ja po swojego Zlatanka też jechałam, co prawda nie tak daleko, ale jednak. Tak więc sprawę rozumiem, choć nie szukam w kotkach dziczy...
Bardzo dziękuję za pozdrowienia, przesyłam wzajemne serdeczności.
PS. Twoje kotki są śliczne.
Lisico!
Pragnę nadmienić, że prawdziwą pasję i miłość do irysów obudziła we mnie Jola Yollanda. Ona też wskazała mi źródło tych pięknych kwiatów. Wcześniej kupowałam je gdzie popadło, ale kudy tamtym irysom do tych cudnych, falbaniastych roślin. Zauroczyły mnie też w ogrodzie naszego św. pamięci Sławka, gdzie zobaczyłam World Premiere i Luisa's Song. I fascynacja trwa. Irysami się, rzecz jasna, pochwalę.
Yoll , przecież ta fascynacja irysami, moja i Lisicy to Twoja zasługa! A ile ich od Ciebie dostałam . Niestety, te najpiękniejsze nie chcą kwitnąć co roku ( najlepiej o tym świadczy Twoje tegoroczne rozczarowanie). Ale nawet tych kilka kwitnących wzbudza niekłamany zachwyt. U mnie problemem jest odpowiednie miejsce dla irysów,słoneczne i eksponowane, żeby cały urok ich majestatycznych kształtów i aksamitnych płatków był odpowiednio wyeksponowany, żeby uzyskać tn niesamowity witrażowy efekt.
Muffinko, witaj kochana!
Tak miło, że zajrzałaś i, jak zwykle, dostrzegasz wszystkie uroki przyrody. Przykro mi tylko, że i Ty zmagasz się z plagą ślimaków. Zupełnie nie wiem czemu zawdzięczam ich brak w moim ogrodzie. Może wieloletniemu uporczywemu zwalczaniu ich wszystkimi dostępnymi metodami? Rutewek wielka szkoda. Ja ich jeszcze nie mam, ale przyznaję - są piękne. Ja ostatnio zakochałam się w krwiściągach. Też są zwiewne i delikatne.
Dzięki, że cierpliwie wisisz na płocie, postaram się Cię dłużej nie zawodzić. Zdjęcia będą. Opowieści też.
Buziaki dla Ciebie i pewnie dużego już Krasnalka.
Yoll, moja kochana! Wszystko złe w przyrodzie, co spotkało Ciebie - mnie ominęło. Wszak mieszkam w Kalifornii . Nic nie wymarzło, wszystko rośnie i kwitnie jak najęte, nawet oporne dotychczas rozy. Być może pomógł kompost, obornik i dobra ziemia, ale przede wszystkim brak upałów i spora ilość opadów, które pojawiają się wtedy, kiedy rośliny zaczynają za nimi tęsknić. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki . Ot, choćby dziś. Już hortensjom i floksom zaczęły listki wisieć po dwóch upalnych dniach a już napłynęły chmury ze zbawiennym deszczem.
Jeż ma się dobrze, widuję go czasami, kotki też. Dzięki.
Miriamku , witaj najpilniejszy czytelniku mojego wątku. Zawsze mnie wzrusza Twoja skrupulatność. Akant mogę Ci podesłać. On rośnie jak chwast. Za lawendą nie przepadam, jest dla mnie zbyt mało dekoracyjna, a pnące róże może i lubiłabym, mam ich nawet kilka, ale nie lubię tych rusztowań, które trzeba im budować. Ani kupne, ani samorobne nie podobają mi się i nie pasują do mojego ogrodu. Ot i cała tajemnica. Wychodzi na to, ze będę je traktować jak parkowe, czyli dość nisko ciąć.
Chylę czoła przed Twoim rolniczym fachem, myślałam, że prawdziwych rolników już nie ma, a tu proszę uprzejmie - jest mój Miriamek. Przesyłam Ci moje wyrazy uznania i podziwu oraz serdeczne buziaki.
Margo, witaj!
Jeża kochałabym nawet gdyby nie jadł ślimaków, ale może faktycznie pomógł zwalczyć ich plagę.
Po co Monty wzbogaca kompostem swoją nadmiernie urodzajną glebę? Być może na potrzeby programu, bo te wszystkie niebosiężne rośliny raczej podpowiadają, żeby się tak nie wysilał, bowiem chodzi po swoim ogrodzie jak liliput w kraju roślinnych wielkoludów, mimo że z niego kawał chłopa!
Użyźnić słabe gleby nie jest łatwo. trzeba to robić ciągle, bo rośliny szybko wszystko wyjadają". Ale prawdziwym zbawieniem jest deszcz.
Udało się wyjść na prostą, tj. na bieżąco. Postaram się ten kurs trzymać, bo mam co Wam pokazać. Zdjęcia następnym razem. Boję się obiecać, że jutro, bo a nuż coś mi przeszkodzi...
Dziękuję Wam Bardzo, że o mnie nie zapomnieliście, pozdrawiam Was bardzo serdecznie i przesyłam buziaki - Jagi.
Posiedziałam sobie w swojej ślimaczej skorupie dość długo. Czas najwyższy z niej wypełznąć. Lato nie czeka, gra swoją symfonię, można by je poprzeżywać razem z Wami. Szczerze mówiąc, aż mi głupio, że w mojej pruszczańskiej Kalifornii jest ono tak piękne i bezproblmowe, kiedy większość z Was boryka się z nieprawdopodobną wprost ilością ogrodniczych plag i nieszczęść. Chciałoby się powiedzieć:
"O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju..."
Ja mogę za Mickiewiczem powiedzieć, że nazwę go rokiem urodzaju. Dawno już zielone pokoje nie były przez naturę tak wspaniale potraktowane. Brak wielkich upałów, sporo opadów, ale bez niszczącego nadmiaru, lato bujne, pyszne, kwieciste, bez ślimaków, mszyc i komarów . Nawet róże dały taki popis, że przez moment czułam się jak w ogrodzie naszej Dorotki350 .
.............................................................................................................................
A Wy? Pewnie już nie pamiętacie swoich wpisów, ale z wyrazami przeprosin, że tak późno, godzi się na nie odpowiedzieć.
Loki, Madziu, ciągle mam w tyle głowy niepokój o to, co jeszcze strasznego ludzie wyrządzą naszej Błękitnej Planecie, bo opamiętania jakoś nigdzie nie widać . A teraz z powodu koronawirusa dodatkowo zaśmieciły ją miliardy zużytych maseczek, rękawiczek, fartuchów itp. Koszmar trwa... Ale faktycznie, dzięki Bogu za nasze ogrody.
Lisico! Niestety, o Polsce i świecie trzeba wiedzieć, życie poza TV też nie daje o tych sprawach zapomnieć. Zgadzam się, że trzeba cieszyć się wiosną i latem (szczególnie tak wspaniałym jak moje) i oczywiście to robię, ale... czyżbyś proponowała mi rozwiązanie Młynarskiego: "Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy..."?
Operacja z altaną niespodziewanie udana. Masz fart! Obecne miejsce altany lepsze niż poprzednie, a gitarzysty chciałoby się posłuchać .
Yoll, Margo, dzięki za słowa pocieszenia. Cieszę się słońcem, deszczem, zielenią, kwiatami, ale procesu myślenia o przyszłości planety wyłączyć nie potrafię.
Lisico!
Oczywiście, że pamiętam tę wyprawę. Pamiętam swój zachwyt Warmią, znałam ją z lat 80-tych, kiedy jeździłam do Kaliningradu, ale teraz wygląda chyba jeszcze piękniej. I ta oszałamiająca ilość bocianich gniazd .
A najśmieszniejsze jest to, że mimo bezpośredniego udziału w wyprawie w ogóle nie widziałam jej obiektu. Kocica czekała na nas w klatce przykrytej kocykiem, pod przykryciem została zapakowana do samochodu, pojechała z Tobą do domu, podczas kiedy ja zostałam w Pruszczu. Okazja do ujrzenia pojawiła się dużo, dużo później. Za to zobaczyłam wielkie stada krów, warmińskie bociany, kociarnię i oparłam się proszalno-błagalnym oczom Zetki, choć zdjęcie nieostre, to te oczy dobrze widać.
Marysiu , dzięki serdeczne za Twoją troskę, faktycznie, wiosnę nieco popsuły mi niedyspozycje zdrowotne, z którymi borykałam się sama, bo jak wygląda w czasie pandemii służba zdrowia to szkoda gadać.
Ja po swojego Zlatanka też jechałam, co prawda nie tak daleko, ale jednak. Tak więc sprawę rozumiem, choć nie szukam w kotkach dziczy...
Bardzo dziękuję za pozdrowienia, przesyłam wzajemne serdeczności.
PS. Twoje kotki są śliczne.
Lisico!
Pragnę nadmienić, że prawdziwą pasję i miłość do irysów obudziła we mnie Jola Yollanda. Ona też wskazała mi źródło tych pięknych kwiatów. Wcześniej kupowałam je gdzie popadło, ale kudy tamtym irysom do tych cudnych, falbaniastych roślin. Zauroczyły mnie też w ogrodzie naszego św. pamięci Sławka, gdzie zobaczyłam World Premiere i Luisa's Song. I fascynacja trwa. Irysami się, rzecz jasna, pochwalę.
Yoll , przecież ta fascynacja irysami, moja i Lisicy to Twoja zasługa! A ile ich od Ciebie dostałam . Niestety, te najpiękniejsze nie chcą kwitnąć co roku ( najlepiej o tym świadczy Twoje tegoroczne rozczarowanie). Ale nawet tych kilka kwitnących wzbudza niekłamany zachwyt. U mnie problemem jest odpowiednie miejsce dla irysów,słoneczne i eksponowane, żeby cały urok ich majestatycznych kształtów i aksamitnych płatków był odpowiednio wyeksponowany, żeby uzyskać tn niesamowity witrażowy efekt.
Muffinko, witaj kochana!
Tak miło, że zajrzałaś i, jak zwykle, dostrzegasz wszystkie uroki przyrody. Przykro mi tylko, że i Ty zmagasz się z plagą ślimaków. Zupełnie nie wiem czemu zawdzięczam ich brak w moim ogrodzie. Może wieloletniemu uporczywemu zwalczaniu ich wszystkimi dostępnymi metodami? Rutewek wielka szkoda. Ja ich jeszcze nie mam, ale przyznaję - są piękne. Ja ostatnio zakochałam się w krwiściągach. Też są zwiewne i delikatne.
Dzięki, że cierpliwie wisisz na płocie, postaram się Cię dłużej nie zawodzić. Zdjęcia będą. Opowieści też.
Buziaki dla Ciebie i pewnie dużego już Krasnalka.
Yoll, moja kochana! Wszystko złe w przyrodzie, co spotkało Ciebie - mnie ominęło. Wszak mieszkam w Kalifornii . Nic nie wymarzło, wszystko rośnie i kwitnie jak najęte, nawet oporne dotychczas rozy. Być może pomógł kompost, obornik i dobra ziemia, ale przede wszystkim brak upałów i spora ilość opadów, które pojawiają się wtedy, kiedy rośliny zaczynają za nimi tęsknić. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki . Ot, choćby dziś. Już hortensjom i floksom zaczęły listki wisieć po dwóch upalnych dniach a już napłynęły chmury ze zbawiennym deszczem.
Jeż ma się dobrze, widuję go czasami, kotki też. Dzięki.
Miriamku , witaj najpilniejszy czytelniku mojego wątku. Zawsze mnie wzrusza Twoja skrupulatność. Akant mogę Ci podesłać. On rośnie jak chwast. Za lawendą nie przepadam, jest dla mnie zbyt mało dekoracyjna, a pnące róże może i lubiłabym, mam ich nawet kilka, ale nie lubię tych rusztowań, które trzeba im budować. Ani kupne, ani samorobne nie podobają mi się i nie pasują do mojego ogrodu. Ot i cała tajemnica. Wychodzi na to, ze będę je traktować jak parkowe, czyli dość nisko ciąć.
Chylę czoła przed Twoim rolniczym fachem, myślałam, że prawdziwych rolników już nie ma, a tu proszę uprzejmie - jest mój Miriamek. Przesyłam Ci moje wyrazy uznania i podziwu oraz serdeczne buziaki.
Margo, witaj!
Jeża kochałabym nawet gdyby nie jadł ślimaków, ale może faktycznie pomógł zwalczyć ich plagę.
Po co Monty wzbogaca kompostem swoją nadmiernie urodzajną glebę? Być może na potrzeby programu, bo te wszystkie niebosiężne rośliny raczej podpowiadają, żeby się tak nie wysilał, bowiem chodzi po swoim ogrodzie jak liliput w kraju roślinnych wielkoludów, mimo że z niego kawał chłopa!
Użyźnić słabe gleby nie jest łatwo. trzeba to robić ciągle, bo rośliny szybko wszystko wyjadają". Ale prawdziwym zbawieniem jest deszcz.
Udało się wyjść na prostą, tj. na bieżąco. Postaram się ten kurs trzymać, bo mam co Wam pokazać. Zdjęcia następnym razem. Boję się obiecać, że jutro, bo a nuż coś mi przeszkodzi...
Dziękuję Wam Bardzo, że o mnie nie zapomnieliście, pozdrawiam Was bardzo serdecznie i przesyłam buziaki - Jagi.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witam Was 22 lipca!
Dziś dzień powszedni, a kiedyś - jakie to było święto, rany kota .
Zapraszam przed ekrany wszystkich miłych chętnych, a w szczególności Marysię Maskę, Jolę Yollandę i Lisicę, one bowiem wystosowały prośbę o prezentację irysów.
A zatem: voila, oto moje irysy .
1. Niespodzianka , o którą podejrzana jest Jola, a ja nie pamiętam, że tego iryska dostałam. Na moje oko jest to Tact. Śliczny.
2. Mój stary irys - kameleon, Black Knight. Bez słońca - czarny, pod słońce - fioletowy. To jest właśnie ten witrażowy efekt.
3. Ekstrawagancki Starring. Biała bluzeczka, czarna spódniczka. posadzony w kiepskim miejscu, gdzie trudno o dobre zdjęcie.
4. Srebrno - błękitno - szary, cudownie delikatny i elegancki Silverado.
5. Nowy nabytek, przepiękny, o głębokich barwach, o teatralnym wdzięku Visiting Royalty. I czemu mam tylko jedno jego zdjęcie . Ot, karygodne niedopatrzenie!
6. Ten też jakby zszedł z dekoracji teatralnych lub sceny operowej, aksamitny, o cudownej kolorystyce Dangerous Liaison. Inspiracja Joli, bo u Niej go zobaczyłam. A poza tym ta nazwa... Niebezpieczne Związki;:224.
7. Mój stary Tuxedo przy poprzednich irysach wygląda niezbyt ciekawie , a przecież kiedyś mnie zachwycił...
8. Dar od Joli, od serca, bo to Jej ulubiony, delikatny, jaśniutki z nutą błękitu - Brussels.
9. Kolejny irysek od Joli w moim ulubionym kolorze. Chłodny błękit pachnący morską bryzą. Falbaniasty, wspaniały, majestatyczny jak Morze Bałtyckie Honky Tonk Blues. Ten kolor powoduje żywsze bicie mojego serca...
10. Jolu, pomocy! Niespodziewanie zakwitło coś takiego bladziutkiego, jedwabnego i pastelowego, a ja nie wiem, co to.
11. I jeszcze jedna niewiadoma. Irysek, który utworzył już sporą kępę, późny, błękitny, bardzo piękny, kształtny i dekoracyjny. Jolu, znasz tego gościa?
Tyle tych pięknych roślin cieszyło moje oczy w tym sezonie. A ile jeszcze piękna pozostało zaklęte w kłączach i szablokształtnych liściach... . Może obudzą się w przyszłym roku...
Pozdrawiam serdecznie - Jagi
Dziś dzień powszedni, a kiedyś - jakie to było święto, rany kota .
Zapraszam przed ekrany wszystkich miłych chętnych, a w szczególności Marysię Maskę, Jolę Yollandę i Lisicę, one bowiem wystosowały prośbę o prezentację irysów.
A zatem: voila, oto moje irysy .
1. Niespodzianka , o którą podejrzana jest Jola, a ja nie pamiętam, że tego iryska dostałam. Na moje oko jest to Tact. Śliczny.
2. Mój stary irys - kameleon, Black Knight. Bez słońca - czarny, pod słońce - fioletowy. To jest właśnie ten witrażowy efekt.
3. Ekstrawagancki Starring. Biała bluzeczka, czarna spódniczka. posadzony w kiepskim miejscu, gdzie trudno o dobre zdjęcie.
4. Srebrno - błękitno - szary, cudownie delikatny i elegancki Silverado.
5. Nowy nabytek, przepiękny, o głębokich barwach, o teatralnym wdzięku Visiting Royalty. I czemu mam tylko jedno jego zdjęcie . Ot, karygodne niedopatrzenie!
6. Ten też jakby zszedł z dekoracji teatralnych lub sceny operowej, aksamitny, o cudownej kolorystyce Dangerous Liaison. Inspiracja Joli, bo u Niej go zobaczyłam. A poza tym ta nazwa... Niebezpieczne Związki;:224.
7. Mój stary Tuxedo przy poprzednich irysach wygląda niezbyt ciekawie , a przecież kiedyś mnie zachwycił...
8. Dar od Joli, od serca, bo to Jej ulubiony, delikatny, jaśniutki z nutą błękitu - Brussels.
9. Kolejny irysek od Joli w moim ulubionym kolorze. Chłodny błękit pachnący morską bryzą. Falbaniasty, wspaniały, majestatyczny jak Morze Bałtyckie Honky Tonk Blues. Ten kolor powoduje żywsze bicie mojego serca...
10. Jolu, pomocy! Niespodziewanie zakwitło coś takiego bladziutkiego, jedwabnego i pastelowego, a ja nie wiem, co to.
11. I jeszcze jedna niewiadoma. Irysek, który utworzył już sporą kępę, późny, błękitny, bardzo piękny, kształtny i dekoracyjny. Jolu, znasz tego gościa?
Tyle tych pięknych roślin cieszyło moje oczy w tym sezonie. A ile jeszcze piękna pozostało zaklęte w kłączach i szablokształtnych liściach... . Może obudzą się w przyszłym roku...
Pozdrawiam serdecznie - Jagi
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42255
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi śliczności! niestety takie chimeryczne raz są wspaniałe kwiaty, innym razem tylko szabelki
Ja jeszcze cenię te kwiaty za zapach, podobnie jak róże różnią się zapachem. Niestety mojej gliny nie lubią...ale kiedyś im nie przeszkadzała
Życzę wspaniałych przyszłorocznych kwitnień
Ja jeszcze cenię te kwiaty za zapach, podobnie jak róże różnią się zapachem. Niestety mojej gliny nie lubią...ale kiedyś im nie przeszkadzała
Życzę wspaniałych przyszłorocznych kwitnień
- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witaj Jagódko.
irysy cudnie u Ciebie zakwitły.
Brawo . Bardzo się cieszę, że znalazły dogodne warunki, aby tak wspaniale się zaprezentować.
Masz piękne odmiany. Podobają mi się te nowsze i te starsze.
Tuxedo wcale gorzej nie wygląda od młodszych kolegów. Chociaż 'Visting Royality' godny pozazdroszczenia .
Brussels mnie zachwyca zgrabną postawą, niedużą zwartą kopułką, żyłkami i falbanką jak u baletnicy dolnych płatków. Jest idealny. Nieduży Takt (IB) jest uroczy, sama radość.
Żaden kwiat nie jest tak niebiesko niebieski jak 'Honky Tonky Blues'- arcydzieło.
Bladziutkie jedwabne pastelowe to 'Celebration Song' jeszcze nabiorą nieco mocniejszych kolorków, poczekaj.
Ostatni błękitny, wysoki to 'Bugleboy Blues' zaszalał, wiele pędów i kwiatów, pięknie się prezentuje.
Irysy to wspaniałe kwiaty - moja miłość bez wzajemności niestety.
Łatwe w uprawie liliowce nie rosną u Ciebie, a u mnie irysy źle się czują. Bardzo nad tym faktem ubolewam.
Gratuluję wspaniałych irysów i ogrodu cudnego.
Ach, zapytam jeszcze co to za różowa, piękna różyczka na ostatniej fotce poprzedniego postu? Śliczna
Pa Jola
irysy cudnie u Ciebie zakwitły.
Brawo . Bardzo się cieszę, że znalazły dogodne warunki, aby tak wspaniale się zaprezentować.
Masz piękne odmiany. Podobają mi się te nowsze i te starsze.
Tuxedo wcale gorzej nie wygląda od młodszych kolegów. Chociaż 'Visting Royality' godny pozazdroszczenia .
Brussels mnie zachwyca zgrabną postawą, niedużą zwartą kopułką, żyłkami i falbanką jak u baletnicy dolnych płatków. Jest idealny. Nieduży Takt (IB) jest uroczy, sama radość.
Żaden kwiat nie jest tak niebiesko niebieski jak 'Honky Tonky Blues'- arcydzieło.
Bladziutkie jedwabne pastelowe to 'Celebration Song' jeszcze nabiorą nieco mocniejszych kolorków, poczekaj.
Ostatni błękitny, wysoki to 'Bugleboy Blues' zaszalał, wiele pędów i kwiatów, pięknie się prezentuje.
Irysy to wspaniałe kwiaty - moja miłość bez wzajemności niestety.
Łatwe w uprawie liliowce nie rosną u Ciebie, a u mnie irysy źle się czują. Bardzo nad tym faktem ubolewam.
Gratuluję wspaniałych irysów i ogrodu cudnego.
Ach, zapytam jeszcze co to za różowa, piękna różyczka na ostatniej fotce poprzedniego postu? Śliczna
Pa Jola
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12494
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Śliczne iryski. Uwielbiam te kwiatki, choć bywają kapryśne.
A co do koronawirusa ? nas trzymali w areszcie domowym osiem tygodni, bez ogródka chyba bym zwariował?
Pozdrawiam!
LOKI
A co do koronawirusa ? nas trzymali w areszcie domowym osiem tygodni, bez ogródka chyba bym zwariował?
Pozdrawiam!
LOKI