No właśnie ropuchę zjadł, męczył się z nią ponad pół godziny, bo ogromna była, w końcu połknął i leżał w bukszpanach z taką pacułą w brzuchu. Jakiś czas był spokój, bo im za sucho było u mnie, ale ten rok jest jaki jest i znów przyszły
Szkoda kocimiętki, też ją bardzo lubię, a wysiewa się sama często, to można było sobie młodziutkich nasadzić
Karo - niby się nie boję, ale odebrać mu tej żaby nie miałabym odwagi

, nie jest jadowity - jadowita, bo to samiczka, ale w chwili zagrożenia mogłaby pewnie uchlać a to by raczej mile nie było

Poza tym jak widzisz ją, to wszystko ok, ale jak tak niechcący się na ogon nadepnie... wolę inne wrażenia
