Orzech włoski - uprawa Cz.2
- kozula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2171
- Od: 21 sie 2008, o 20:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
W rozpisce są przykładowe zalecenia z Francji, z uwagą że w Polsce tyle drzewa nie przerobią. Dodatkowo, co innego profesjonalny sad z regularnym nawadnianiem (już takie w Polsce są), a co innego działka z lekką ziemią i drzewa zostawione naturze. Bez wody trzeba zmniejszać minimum o połowę z zaleceń do profesjonalnych sadów. Nasza kolekcja dostała w tym roku w przeliczeniu na czysty składnik 100 kg azotu na ha, w tym liczy się 20 % dla trawy. Orzechów nie zawiązało się wiele, więc nie było potrzeby zwiększać (w drugiej dawce). Więcej azotu w tej sytuacji to tylko choroby i niepotrzebny przyrost drzew. Optymalny przyrost dla owocujących orzechów to 20 cm. Nie jest pożądany ani mniejszy, ani większy. Na naszej ciężkiej ziemi fosfor i potas dajemy na zapas na 3-4 lata (na większej powierzchni dodatkowe przejazdy to niepotrzebne koszty). Tu się nic nie wymyje, problem jest żeby coś się przemieściło wgłąb ziemi.
Na działce, najprościej jak napisał Rossyant dla młodych drzew dawać nawozy typu Azofoska lub z wyższej półki Yara Mila complex, pół na pół z saletrą wapniową. W saletrze wapniowej jest tylko 15,5 % azotu, za to łatwo przyswajalny wapń który wzmacnia odporność drzewek na bakteryjną zgorzel. Orzechy bardzo dobrze reagują na nawóz kurzy, ale trzeba pamiętać że jest on bardzo skoncentrowany i może łatwo spalić korzenie tak samo jak nawozy mineralne. Lepiej dać za mało niż za dużo.
Wracając do ,,przysmalonego'' orzecha, jeśli zima będzie łagodna, to nic mu nie będzie. Mroźna może zrobić krzywdę.
Na działce, najprościej jak napisał Rossyant dla młodych drzew dawać nawozy typu Azofoska lub z wyższej półki Yara Mila complex, pół na pół z saletrą wapniową. W saletrze wapniowej jest tylko 15,5 % azotu, za to łatwo przyswajalny wapń który wzmacnia odporność drzewek na bakteryjną zgorzel. Orzechy bardzo dobrze reagują na nawóz kurzy, ale trzeba pamiętać że jest on bardzo skoncentrowany i może łatwo spalić korzenie tak samo jak nawozy mineralne. Lepiej dać za mało niż za dużo.
Wracając do ,,przysmalonego'' orzecha, jeśli zima będzie łagodna, to nic mu nie będzie. Mroźna może zrobić krzywdę.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Witajcie,
1. Wszystkie orzechy są podlewane regularnie.
2. Mamy 4 orzechy 6-letnie i tylko ten jest taki kiepski
3. Wszystkie pozostałe orzechy zawiązały owoce, a ten tylko 6 sztuk, które wiszą
4. Przyrosty na orzechach owocujących był mniejszy w tym roku nawet niż wspomniane 20 cm - bym powiedział że nie więcej niż 10 cm - także ten azot chyba w normie.
1. Wszystkie orzechy są podlewane regularnie.
2. Mamy 4 orzechy 6-letnie i tylko ten jest taki kiepski
3. Wszystkie pozostałe orzechy zawiązały owoce, a ten tylko 6 sztuk, które wiszą
4. Przyrosty na orzechach owocujących był mniejszy w tym roku nawet niż wspomniane 20 cm - bym powiedział że nie więcej niż 10 cm - także ten azot chyba w normie.
Ramon
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2548
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Cóż, wiem, ciężko czasem uwierzyć - gdy człowiek stara się, dba, prowadzi, nawozi, nawadnia, itd, i ę, i ą - ale ta przyroda to takie złośliwe bydlę, bądźmy szczerzy...
I to jest naprawdę za dużo nawozu. Ja rozumiem, gleba lekka, i tak większość nawozów wypłucze się i ucieknie, a szczególnie ta saletra która świetnie rozpuszczalna zaś w glebie się nie absorbuje.
Niemniej na fotkach widać liście bardzo dorodne - i bardzo porażone.
Dla obrazu pokaże zatem przykładowo: orzech ok. 10 lat, siewka, sadzony w kompletnie jałowym (dawna droga polna), IVa, bez nawozenia, nawadniania, ani nawet ściółkowania czy koszenia.
Zero dotykania po prostu - posadziłem szesć siewek z brzegu, gwoli oceny, i jako osłonę od wiatru. To pierwszy z rządka.
Owocuje obficie; z nawozem zapewne byłoby lepiej jeszcze a rośnie słabiej niż średnia, kompaktowo - czyli roczne przyrosty przeważnie poniżej metra - chyba że u góry.
Gleba nie jest jakaś zła, ale azotu ma tyle co bakterie glebowe w trawce związać zdołąją - ekologia...
Latoś bardzo słabo zawiązał, przez te przymrozki, ale na dowód że owocuje (orzechy fi 4-5 cm)
Ten akurat jest bardzo wrażliwy na antraknozę i zgorzel, bodaj najbardziej z moich. Ale to znaczy tak:
A tak nawiasem - polemizowałbym, czy aby ta Yara "z wyższej półki". Yara ma więcej fosforu, co może na lekkich glebach zaletą (bo ciężkie mają dość), ale nie ma miedzi i czegośtam jeszcze, zas boru, manganu - co kot napłakał. A bez nich drzewa chorują. Takie jakoś skojarzenie...
Słowem z nawożeniem to nie tak prosto, że im więcej NPKa tym lepiej, bo ten świat złożonym jest.
I jest czynników innych wiela.
Częstokroć ważniejszych niż konsumpcja-produkcja
I to jest naprawdę za dużo nawozu. Ja rozumiem, gleba lekka, i tak większość nawozów wypłucze się i ucieknie, a szczególnie ta saletra która świetnie rozpuszczalna zaś w glebie się nie absorbuje.
Niemniej na fotkach widać liście bardzo dorodne - i bardzo porażone.
Dla obrazu pokaże zatem przykładowo: orzech ok. 10 lat, siewka, sadzony w kompletnie jałowym (dawna droga polna), IVa, bez nawozenia, nawadniania, ani nawet ściółkowania czy koszenia.
Zero dotykania po prostu - posadziłem szesć siewek z brzegu, gwoli oceny, i jako osłonę od wiatru. To pierwszy z rządka.
Owocuje obficie; z nawozem zapewne byłoby lepiej jeszcze a rośnie słabiej niż średnia, kompaktowo - czyli roczne przyrosty przeważnie poniżej metra - chyba że u góry.
Gleba nie jest jakaś zła, ale azotu ma tyle co bakterie glebowe w trawce związać zdołąją - ekologia...
Latoś bardzo słabo zawiązał, przez te przymrozki, ale na dowód że owocuje (orzechy fi 4-5 cm)
Ten akurat jest bardzo wrażliwy na antraknozę i zgorzel, bodaj najbardziej z moich. Ale to znaczy tak:
A tak nawiasem - polemizowałbym, czy aby ta Yara "z wyższej półki". Yara ma więcej fosforu, co może na lekkich glebach zaletą (bo ciężkie mają dość), ale nie ma miedzi i czegośtam jeszcze, zas boru, manganu - co kot napłakał. A bez nich drzewa chorują. Takie jakoś skojarzenie...
Słowem z nawożeniem to nie tak prosto, że im więcej NPKa tym lepiej, bo ten świat złożonym jest.
I jest czynników innych wiela.
Częstokroć ważniejszych niż konsumpcja-produkcja
- kozula
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2171
- Od: 21 sie 2008, o 20:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Kontakt:
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Z orzechami prosto nie jest. Dopóki rosną pojedynczo, albo w jednym rzędzie to rosną i owocują bez żadnej opieki. Jak się powybiera najlepsze z nich i posadzi w zwartym kompleksie, już owocować nie chcą. To dlatego w nasadzeniach na świecie króluje Chandler. Potem jest długo, długo nic i dopiero reszta. Problem w tym, że ten Chandler nie dla nas. Orzech ma potężne korzenie, więc potrafi w ziemi znaleźć co mu trzeba, ale jeśli z każdej strony są równie potężne korzenie, to im zwyczajnie braknie. Do tego dochodzi jeszcze wrażliwość na brak światła. Ukraińcy już dawno pozbierali rodzime super plenne odmiany i posadzili je w sadach na swoich zasobnych czarnoziemach. Okazało się, że owocują tylko te w pierwszym rzędzie, a środek jest pusty... Od już nastu lat też zbieram namiętnie same super plenne i super zdrowe orzechy. Po 3-4 latach w sadzie już super zdrowe nie są, a czy plenne to pokazują zbiory z 10 lat... Z kilkuset znalezisk, ścisk w sadzie wytrzymują raptem 2 typy, z czego u jednego trzeba czekać 10 lat na porządne owocowanie, to też żadna atrakcja. Z przetestowanych odmianowych w sadzie wytrzymuje też niewiele. Jeden rząd, jedno drzewo w ogrodzie to jest całkiem inna bajka, jako że orzech to straszliwy egoista.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2548
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Właśnie.
I można się kopać z koniem, w ramach 'naukowo-nowoczesnej agrotechniki', skolko ugodno, i do upada...
Ale przecież obowiązku nie ma
I można się kopać z koniem, w ramach 'naukowo-nowoczesnej agrotechniki', skolko ugodno, i do upada...
Ale przecież obowiązku nie ma
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
A zobaczcie co z tym Koszyckim się porobiło od dwóch dni: wystartował ze szczytowych pąków? Ktoś mi powie co się stało? Może miał jednak za mało wody czy jak?
Ramon
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 8
- Od: 17 sie 2020, o 21:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Czego uważacie że ten Koszycki u Ramony to nie antraktoza lub bakteryjna zgorzel? W tym roku, przynajmniej w moich rejonach lał deszcz ze 2 miesiące non stop i orzechy zostały mocno porażone. Takie same objawy miałem w ubiegłym roku na Marsie jak nie używałem azotu. W tym jak podsypałem azotu i opryskałem 3 razy fungicydem to Mars się ładnie trzyma a U2 kiepsko. Według mnie ten twój koszycki zgubił za wcześnie te liście i teraz próbuje je wypuścić drugi raz.
W sadach towarowych obecnie będzie ciężko produkować orzechy bez ochrony fungicydowej.
Co się tyczy przyrostów korzeniowych to ja mam trochę inne obserwacje, nie zauważyłem u orzecha tak dużych i szybkich przyrostów (3cm na dzień) po wysadzeniu, zdarzały mi się orzechy które po 2 miesiącach od posadzenia nie miały żadnych przyrostów na korzeniach. Przy produkcji towarowej bez instalacji nawadniającej wręcz odradzam letniego sadzenia, szczególnie w obecnych czasach gdzie panuje susza.
I jeszcze trapi mnie ten korzeń palowy, czy brak tego korzenia nie będzie powodował u dużych drzew jakim jest np. Mars powalenia drzewa przy mocnych wichurach!!
W sadach towarowych obecnie będzie ciężko produkować orzechy bez ochrony fungicydowej.
Co się tyczy przyrostów korzeniowych to ja mam trochę inne obserwacje, nie zauważyłem u orzecha tak dużych i szybkich przyrostów (3cm na dzień) po wysadzeniu, zdarzały mi się orzechy które po 2 miesiącach od posadzenia nie miały żadnych przyrostów na korzeniach. Przy produkcji towarowej bez instalacji nawadniającej wręcz odradzam letniego sadzenia, szczególnie w obecnych czasach gdzie panuje susza.
I jeszcze trapi mnie ten korzeń palowy, czy brak tego korzenia nie będzie powodował u dużych drzew jakim jest np. Mars powalenia drzewa przy mocnych wichurach!!
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2548
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Nie powiem, może bakterioza akurat, na orzechu nie znam się szczegółowo.Rossynant pisze: podejrzewałbym kupę antraknozy, i upał na dokładkę.
Ale na liściach - spójrz na wcześniejsze fotki - widać że "popalone" - takie smugi martwicy pomiędzy żyłkami (po słabszej części blaszki). To może być susza fizjologiczna. Możliwe że z przenawożenia. A gleba tam lekka, wspominał, upały są.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Zobaczymy za parę dni co z tego wyjdzie. Bo jestem ciekawy czy kwiatostany męskie też ruszą.
Ramon
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2548
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Żyje, liście potracił, będzie się starał przede wszystkim nowe puścić. Pąki kwiatowe na liście priorytetów ciut dalej ale powinien też, jeśli nie przeszkadzać
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2548
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Korzeń palowy (albo i więcej korzeni głębokich, kotwiczących) drzewo będzie tworzyć. Kłopot może być jeśli przy sadzeniu błąd zrobi, podwijając dolne korzenie główne do poziomu - o co łatwo gdy się sadzonkę dociśnie przy zasypywaniu.Kotuskotkowski pisze:I jeszcze trapi mnie ten korzeń palowy, czy brak tego korzenia nie będzie powodował u dużych drzew jakim jest np. Mars powalenia drzewa przy mocnych wichurach!!
Jak z sadzonką doniczkową, dalibóg, nie wiem; zwykle można rozskubać dół bryły i ułożyć korzonki, a czasem takie zbite że nie idzie i bezpieczniej nie ruszać...
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
A powiedzcie mi co się stosuje w celu przyspieszenia drewnienia przed zimą?
Ramon
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 8
- Od: 17 sie 2020, o 21:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Dzisiaj chodziłem po placu w pracy i jest kilka samosiejek orzecha to tylko jeden wyglądał jako tako reszta porażona bardzo mocno.
W swoim sadzie gdzie rośnie mars to niektóre rosną jak szalone a inne tyle że dają oznaki życia. Zauważyłem też że te które rosną osłonięte budynkami lub starymi drzewami mają najlepsze przyrosty i aż chce się na nie patrzeć.
W swoim sadzie gdzie rośnie mars to niektóre rosną jak szalone a inne tyle że dają oznaki życia. Zauważyłem też że te które rosną osłonięte budynkami lub starymi drzewami mają najlepsze przyrosty i aż chce się na nie patrzeć.