Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8313
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Asiu
Piękne zdjęcia z fauną kaszubską ale fotka kiciusia jest najpiękniejsza.
Takie malutkie kociaczki to zawsze łapią za serce. Na takie oczęta można się zapatrzyć i zapomnieć o całym świecie.
Gratuluję przygarnięcia takiego kiciusia. Jest śliczny.
Piękne zdjęcia z fauną kaszubską ale fotka kiciusia jest najpiękniejsza.
Takie malutkie kociaczki to zawsze łapią za serce. Na takie oczęta można się zapatrzyć i zapomnieć o całym świecie.
Gratuluję przygarnięcia takiego kiciusia. Jest śliczny.
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16175
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Trawy na szczęście dobrze znoszą upały. I niezmiernie fotogeniczne są ich kłosy. A jeszcze gdy siedzą grzecznie w swojej kępie i nie rozłażą się odrostami, to już sama z nich radość. Między innym dzięki trawom tak bardzo lubię jesień.
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25173
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
U Ciebie Gigantea to naprawdę gigantea.
U mnie aż tak ładnie nie wygląda.
Rośnie pod tujami, a co za tym idzie ma zbyt dużą konkurencję, żeby tak sie rozrosnąć
Ale u mnie za to straszliwie się rozsiewa.
Prawie to już chwast. Dlatego ścinam jej kłosy w połowie sierpnia, niestety.
U mnie aż tak ładnie nie wygląda.
Rośnie pod tujami, a co za tym idzie ma zbyt dużą konkurencję, żeby tak sie rozrosnąć
Ale u mnie za to straszliwie się rozsiewa.
Prawie to już chwast. Dlatego ścinam jej kłosy w połowie sierpnia, niestety.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Cześć!
"Usta milczą, dusza śpiewa..." Uwielbiam taką pogodę. Co dzień po południu lub nocą pada deszcz, słońce świeci i grzeje, a nie pali i niszczy, temperatura plącze się wokół 20 stopni, po prostu jest świetnie .
Jak przestanie padać i wiać zabiorę się za trawniki, które w tym roku sięgnęły dna! Struję bujne i wyjątkowo bogate w gatunki chwasty, a potem zaeksperymentuję z trawą samozagęszczającą się. Naczytałam się o niej w internetach i widzę wreszcie szansę na poprawę wyglądu tej mojej wieloletniej zmory. Jeśli ktoś z Was tę trawę siał - proszę o uwagi.
.................................................................................
Dzięki, Krysiu!
Faktycznie, jestem dumna z tej trawy jak paw!
Rośnie u mnie trzeci sezon. W pierwszym było tylko to, co na pierwszym zdjęciu. W drugim wypuściła 1, słownie jeden kłos, który się od razu obalił. No ale to, co się wyłoniło z tych kilkudziesięciu "szydeł", okazało się tym, na co czekałam! Całkiem jak w Ogrodzie Botanicznym w Cambridge .
Równie piękna, choć ciężka do fotografowania, bo kłosy ma bardzo delikatne, jest molinia. To dwie moje (obecnie) ulubione trawy.
Miriamku !
U mnie też niektóre rośliny nie rozsiewają się i nie zostają na dłużej. Ale akurat akant, który wcale nie przemarza, zachowuje się co najmniej dziwnie. Przesadzałam go trzy razy i teraz mam go w trzech miejscach . Dostaniesz go, tylko przypomnij swój adres, bo nie pamiętam czy go mam...
Rutewka Delavay'a to moje marzenie. Podoba i się bardzo, ale nie trafiłam na nią w okolicznych szkółkach w fazie zdatnej do przewozu samochodem. Raz tylko, ale było ich mnóstwo w ełnym rozkwicie tak ze sobą splątanych, ze wyciągnięcie którejś groziło wyłamaniem kwiatostanów . Nie ryzykowałam.
Popadało, Miriamku, ku mojej wielkiej uciesze. Już sierpnia nie przeklinam .
Powodzenia z Garden of Roses i buziaki.
Eifelzauber.
Lisico!
To jasne, że zachwycałam się lipcem, bo było czym. Tak jak było za co zżymać się na sierpień. To niestandardowo ciepłe miasteczko w ostatnich czasach już mi bokiem wychodzi, szczególnie latem.
Mówisz, żeby trawy powiewały wszędzie? Tę moją wspaniałą stipę boję się ruszyć, musiałabym dokupić i coś wywalić, bo już powiewa mi siedem molinii...
Biedne rozy, zdetronizowane przez irysy .
Dzięki za kaszubskie pejzaże i dowód, że żywe zwierzęta jeszcze na polach są.
Ale najpiękniejszy jest Wofunio. Zazdroszczę każdemu, kto ma małego rozkosznego kotka!
Alauna Clair Obscura.
Marysiu!
Nie rozumiem czemu wypominacie mi z Lisicą ten lipiec. Z pogodą jest się raz na wozie, raz pod wozem. W lipcu byłam na wozie, w sierpniu pod. Chociaż faktem niezbitym jest, że mój rejon deszcze wyjątkowo omijają. Dokuczałam Ci swoim włoskim lazurem? Przepraszam. Ale od kilku dni już Ci nie muszę zazdrościć deszczu. Przywiało go i do mnie.
He, he, Monty i jego zachwyt japońskimi ogrodami . Tu wyłazi jego natura. Zachwyca się czymś wysmakowanym, ale u siebie potrafi tylko zapuścić roślinne kołtuny .
Z powodu upałów więcej oglądałam telewizji, przede wszystkim Gardener's World. Podtrzymuję swoją opinię, że Monty często przynudza, kiedy człapie z tą swoją taczką albo wysiewa pszonaki, ale imponuje mi tym jak ułożył swoje psy. Są wręcz wzruszająco grzeczne.
Ale najlepszy jest operator kamery, który bezbłędnie wyłapuje każdego owada, każdego ptaka, każdy ciekawie wyglądający kwiatek. Maestria!
Pytasz o kłosowce? One już zawsze będą w moim ogrodzie i to w dużych ilościach.
Dzięki za deszczowe chmury, buziaki.
Loki, teraz to Tobie zazdroszczę. Po pierwsze samej Szwecji, którą wspominam bardzo mile; po drugie swobody od kagańca. Bardzo mi noszenie go obrzydło, a końca nie widać. Nie dziwię się nawet koszulkom z wizerunkiem szwedzkiego epidemiologa, skoro sytuacja z koronawirusem tak dobrze tam wygląda. U nas epidemiologów nikt nie słucha, a ludziska są tak skołowani, że pewnie nie wiedzą czy i kogo chcieliby mieć na koszulkach. Ja chciałabym najbardziej pyskatego Szweda, Zlatana .
Pozdrawiam serdecznie.
Zlatanek
Cześć, Wandeczko!
Polubiłam trawy i ja, ale nie wszystkie. Pozbyłam się np rozplenic, które nigdy nie zdążyły wytworzyć klosów przed uschnięciem. nie lubię też miskantów. Lubię te, które czarują kłosami, a stipa gigantea i molinia na dodatek mają te kłosy bardzo wysokie i piękne. I nie rozłażą się.
Wesoły bezimienny liliowiec.
Margo!
Sadząc tę zachwycającą trawę pod tujami chyba wyrządziłaś jej krzywdę . Ona najpiękniej wygląda, kiedy ma gdzie rozłożyć te swoje wielkie owsiane kłosy. Moja się jeszcze nie rozsiała, choć nie miałabym jej tego za złe, a już nigdy - przenigdy nie ścięłabym jej kłosów .
Dolar i Rozanne.
Monty Don: " posadziłem sobie piękny powojnik, który na wiosnę obsypie się kwiatami. Ja już się niczym obsypywał nie będę, bo właśnie kończę program".
Ja też się niczym nie obsypię, bo idę spać z Kadabrą.
Pozdrawiam serdecznie - Jagi
"Usta milczą, dusza śpiewa..." Uwielbiam taką pogodę. Co dzień po południu lub nocą pada deszcz, słońce świeci i grzeje, a nie pali i niszczy, temperatura plącze się wokół 20 stopni, po prostu jest świetnie .
Jak przestanie padać i wiać zabiorę się za trawniki, które w tym roku sięgnęły dna! Struję bujne i wyjątkowo bogate w gatunki chwasty, a potem zaeksperymentuję z trawą samozagęszczającą się. Naczytałam się o niej w internetach i widzę wreszcie szansę na poprawę wyglądu tej mojej wieloletniej zmory. Jeśli ktoś z Was tę trawę siał - proszę o uwagi.
.................................................................................
Dzięki, Krysiu!
Faktycznie, jestem dumna z tej trawy jak paw!
Rośnie u mnie trzeci sezon. W pierwszym było tylko to, co na pierwszym zdjęciu. W drugim wypuściła 1, słownie jeden kłos, który się od razu obalił. No ale to, co się wyłoniło z tych kilkudziesięciu "szydeł", okazało się tym, na co czekałam! Całkiem jak w Ogrodzie Botanicznym w Cambridge .
Równie piękna, choć ciężka do fotografowania, bo kłosy ma bardzo delikatne, jest molinia. To dwie moje (obecnie) ulubione trawy.
Miriamku !
U mnie też niektóre rośliny nie rozsiewają się i nie zostają na dłużej. Ale akurat akant, który wcale nie przemarza, zachowuje się co najmniej dziwnie. Przesadzałam go trzy razy i teraz mam go w trzech miejscach . Dostaniesz go, tylko przypomnij swój adres, bo nie pamiętam czy go mam...
Rutewka Delavay'a to moje marzenie. Podoba i się bardzo, ale nie trafiłam na nią w okolicznych szkółkach w fazie zdatnej do przewozu samochodem. Raz tylko, ale było ich mnóstwo w ełnym rozkwicie tak ze sobą splątanych, ze wyciągnięcie którejś groziło wyłamaniem kwiatostanów . Nie ryzykowałam.
Popadało, Miriamku, ku mojej wielkiej uciesze. Już sierpnia nie przeklinam .
Powodzenia z Garden of Roses i buziaki.
Eifelzauber.
Lisico!
To jasne, że zachwycałam się lipcem, bo było czym. Tak jak było za co zżymać się na sierpień. To niestandardowo ciepłe miasteczko w ostatnich czasach już mi bokiem wychodzi, szczególnie latem.
Mówisz, żeby trawy powiewały wszędzie? Tę moją wspaniałą stipę boję się ruszyć, musiałabym dokupić i coś wywalić, bo już powiewa mi siedem molinii...
Biedne rozy, zdetronizowane przez irysy .
Dzięki za kaszubskie pejzaże i dowód, że żywe zwierzęta jeszcze na polach są.
Ale najpiękniejszy jest Wofunio. Zazdroszczę każdemu, kto ma małego rozkosznego kotka!
Alauna Clair Obscura.
Marysiu!
Nie rozumiem czemu wypominacie mi z Lisicą ten lipiec. Z pogodą jest się raz na wozie, raz pod wozem. W lipcu byłam na wozie, w sierpniu pod. Chociaż faktem niezbitym jest, że mój rejon deszcze wyjątkowo omijają. Dokuczałam Ci swoim włoskim lazurem? Przepraszam. Ale od kilku dni już Ci nie muszę zazdrościć deszczu. Przywiało go i do mnie.
He, he, Monty i jego zachwyt japońskimi ogrodami . Tu wyłazi jego natura. Zachwyca się czymś wysmakowanym, ale u siebie potrafi tylko zapuścić roślinne kołtuny .
Z powodu upałów więcej oglądałam telewizji, przede wszystkim Gardener's World. Podtrzymuję swoją opinię, że Monty często przynudza, kiedy człapie z tą swoją taczką albo wysiewa pszonaki, ale imponuje mi tym jak ułożył swoje psy. Są wręcz wzruszająco grzeczne.
Ale najlepszy jest operator kamery, który bezbłędnie wyłapuje każdego owada, każdego ptaka, każdy ciekawie wyglądający kwiatek. Maestria!
Pytasz o kłosowce? One już zawsze będą w moim ogrodzie i to w dużych ilościach.
Dzięki za deszczowe chmury, buziaki.
Loki, teraz to Tobie zazdroszczę. Po pierwsze samej Szwecji, którą wspominam bardzo mile; po drugie swobody od kagańca. Bardzo mi noszenie go obrzydło, a końca nie widać. Nie dziwię się nawet koszulkom z wizerunkiem szwedzkiego epidemiologa, skoro sytuacja z koronawirusem tak dobrze tam wygląda. U nas epidemiologów nikt nie słucha, a ludziska są tak skołowani, że pewnie nie wiedzą czy i kogo chcieliby mieć na koszulkach. Ja chciałabym najbardziej pyskatego Szweda, Zlatana .
Pozdrawiam serdecznie.
Zlatanek
Cześć, Wandeczko!
Polubiłam trawy i ja, ale nie wszystkie. Pozbyłam się np rozplenic, które nigdy nie zdążyły wytworzyć klosów przed uschnięciem. nie lubię też miskantów. Lubię te, które czarują kłosami, a stipa gigantea i molinia na dodatek mają te kłosy bardzo wysokie i piękne. I nie rozłażą się.
Wesoły bezimienny liliowiec.
Margo!
Sadząc tę zachwycającą trawę pod tujami chyba wyrządziłaś jej krzywdę . Ona najpiękniej wygląda, kiedy ma gdzie rozłożyć te swoje wielkie owsiane kłosy. Moja się jeszcze nie rozsiała, choć nie miałabym jej tego za złe, a już nigdy - przenigdy nie ścięłabym jej kłosów .
Dolar i Rozanne.
Monty Don: " posadziłem sobie piękny powojnik, który na wiosnę obsypie się kwiatami. Ja już się niczym obsypywał nie będę, bo właśnie kończę program".
Ja też się niczym nie obsypię, bo idę spać z Kadabrą.
Pozdrawiam serdecznie - Jagi
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi,
bez wątpienia ostatnia fala gorącego lata dała wszystkim i wszystkiemu popalić.
Jednak deszczu wciąż brakuje, a prognozy nie napawają w tym względzie optymizmem.
Czytam o Twojej wymarzonej rutewce.
Hmm...muszę sprawdzić, czy gdzieś nie ma siewek
bez wątpienia ostatnia fala gorącego lata dała wszystkim i wszystkiemu popalić.
Jednak deszczu wciąż brakuje, a prognozy nie napawają w tym względzie optymizmem.
Czytam o Twojej wymarzonej rutewce.
Hmm...muszę sprawdzić, czy gdzieś nie ma siewek
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12494
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Nam tu we Francji coraz bardziej dokręcają śrubę. Najpierw (gdy brakowało masek) wszyscy z rządu mówili, że maski są niepotrzebne. Potem, gdy już udało się w maski zaopatrzyć, w maju, wprowadzili obowiązkowe maski w komunikacji zbiorowej ? ale tylko tam. Pod koniec lipca wprowadzili też obowiązek noszenia masek w sklepach i urzędach. Pod koniec sierpnia już na ulicach wielkich miast (w tym Paryża), a od września obowiązkowe staje się też noszenie maski w miejscu pracy wszędzie z wyjątkiem jednoosobowych biur (a i w jednoosobowym biurze maskę należy założyć jeśli ktoś drugi doń wejdzie).
A tymczasem w Szwecji ponoć znoszą zakaz zgromadzeń powyżej pięćdziesięciu osób?
Ot i tak.
A sama Szwecja piękna. Strasznie mi się spodobał Sztokholm, bardzo malowniczy, i do tego statkiem można sobie popływać w ramach regularnej komunikacji miejskiej? Szwedzkie zwyczaje czasami oryginalne: widziałem na przykład ludzi robiących piknik na cmentarzu, a także lekcje jogi w tymże samym miejscu?
Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
A tymczasem w Szwecji ponoć znoszą zakaz zgromadzeń powyżej pięćdziesięciu osób?
Ot i tak.
A sama Szwecja piękna. Strasznie mi się spodobał Sztokholm, bardzo malowniczy, i do tego statkiem można sobie popływać w ramach regularnej komunikacji miejskiej? Szwedzkie zwyczaje czasami oryginalne: widziałem na przykład ludzi robiących piknik na cmentarzu, a także lekcje jogi w tymże samym miejscu?
Pozdrawiam serdecznie!
LOKI
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi,
Niedzielę spędziłam krążąc wokół Twojego miasteczka w maratonie Cyklo Żuławy. Zabawne było mijać co najmniej cztery razy tabliczkę, wskazującą skręt na Pruszcz.
Żuławy ? ta kraina nie przestaje mnie zadziwiać. Bezkres rozpaczliwie płaskich pól i łąk, brak lasów, wieczny wiatr, wierzby, pola poprzecinane kanałami. Ciekawie się to ogląda, jak Niderlandy, tylko znacznie bardziej biedne, brzydsze, nieuporządkowane. Patrząc na ogromne pola kapusty i brukwi pomyślałam, jak marnuje się ta żyzna gleba. To mogło by być zagłębie kwiatów cebulowych, cennych warzyw, upraw szklarniowych...
Start maratonu zaczął się w bardzo nietypowym miejscu: w marinie łodzi żaglowych w Cedrach Wielkich. Dziesiątki łodzi na wodzie, drugie tyle na parkingu na przyczepach, lawetach itp.
Po drodze wsie i wiejskie ogródki. Niektóre przepiękne, ukwiecone wszystkim, co o tej porze kwitnie. Miliony turków, astrów, floksów i czego tam jeszcze w żywiołowych mieszaninach. Pięknie!
Są też pozostałości starej regionalnej architektury. Niestety już ich niewiele, niektóre zaniedbane, popadające w niebyt. Wyjątek stanowi ten piękny dom podcieniowy w Trutnowych, gdzie mieliśmy bufet.
Po ?wykręceniu? 72,5 km żuławskich krajobrazów wróciliśmy na Kaszuby. Tu schyłek lata ma inny wyraz, bardziej ekscytujący.
P.S. Kadabra cudna . Wątek koci rozwinę w następnym wpisie.
Niedzielę spędziłam krążąc wokół Twojego miasteczka w maratonie Cyklo Żuławy. Zabawne było mijać co najmniej cztery razy tabliczkę, wskazującą skręt na Pruszcz.
Żuławy ? ta kraina nie przestaje mnie zadziwiać. Bezkres rozpaczliwie płaskich pól i łąk, brak lasów, wieczny wiatr, wierzby, pola poprzecinane kanałami. Ciekawie się to ogląda, jak Niderlandy, tylko znacznie bardziej biedne, brzydsze, nieuporządkowane. Patrząc na ogromne pola kapusty i brukwi pomyślałam, jak marnuje się ta żyzna gleba. To mogło by być zagłębie kwiatów cebulowych, cennych warzyw, upraw szklarniowych...
Start maratonu zaczął się w bardzo nietypowym miejscu: w marinie łodzi żaglowych w Cedrach Wielkich. Dziesiątki łodzi na wodzie, drugie tyle na parkingu na przyczepach, lawetach itp.
Po drodze wsie i wiejskie ogródki. Niektóre przepiękne, ukwiecone wszystkim, co o tej porze kwitnie. Miliony turków, astrów, floksów i czego tam jeszcze w żywiołowych mieszaninach. Pięknie!
Są też pozostałości starej regionalnej architektury. Niestety już ich niewiele, niektóre zaniedbane, popadające w niebyt. Wyjątek stanowi ten piękny dom podcieniowy w Trutnowych, gdzie mieliśmy bufet.
Po ?wykręceniu? 72,5 km żuławskich krajobrazów wróciliśmy na Kaszuby. Tu schyłek lata ma inny wyraz, bardziej ekscytujący.
P.S. Kadabra cudna . Wątek koci rozwinę w następnym wpisie.
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25173
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
u mnie wszelkie stipy rozsiewają się strasznie Wiem, że gigantea wymaga miejsca, ale u mnie go brak jak na razie.
U Ciebie wszystkie rośliny mają więcej miejsca dla siebie
Ja napchałam ich za dużo. Teraz się pozbywam z ciężkim sercem.
Ale chyba takich wyeksponowanych roślin jak u Ciebie nie będę miała.
Musiałabym wywalić pół ogrodu
U Ciebie wszystkie rośliny mają więcej miejsca dla siebie
Ja napchałam ich za dużo. Teraz się pozbywam z ciężkim sercem.
Ale chyba takich wyeksponowanych roślin jak u Ciebie nie będę miała.
Musiałabym wywalić pół ogrodu
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1459
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Hej Jagi, co słychać?
Czas jakoś bardzo wolno płynie w Zielonych Pokojach
A przecież na pewno coś się tam dzieje. Ciekawe co???
Na Kaszubach czas płynie szybko. I (niestety !!) bardzo szybko rośnie Wolfunio.
Jest cudnym kotkiem, o wspaniałym charakterze. Całkowite przeciwieństwo Diaboliny, która sama do człowieka nie przyjdzie, ale o Wolfunia jest zazdrosna, syczy na niego i czasem nawet da mu łapą w łeb .
On tymczasem - jak to mały kotek - jest wszędobylski.
Koty w moim ogrodzie są nieodzownym elementem krajobrazu, ale mają na sumieniu już kilka poważnych szkód.
Np. ten suchy drąg, na którym wisi Wolfunio, to była (jeszcze w zeszłym roku) piękna robinia Frisia.
Koty zrobiły sobie z niej drapak i obdarły do tego stopnia, że całkowicie uschła.
Wczoraj ją wykopałam i wywaliłam. Z żalem, bo była bardzo piękna, limonkowa i zwiewna.
A skąd się tu wziął ten pomidorowy Gladiol??
Miały być kolory "gotyckie", sadziłam gladiole białe i purpurowe. I co z tego, skoro między nimi wyrósł pomidor.
Z daliami też komedia pomyłek. Zamiast pięknej Kenory Macop wyrosło landrynkowe CÓŚ, niewarte nawet komentarza. Czarny Kot zgnił i zmarniał, Rocco zamieniła się w karła.
A jak Twoje trawy, hortensje, dalie??
Refleksje u schyłku sezonu....?
Czas jakoś bardzo wolno płynie w Zielonych Pokojach
A przecież na pewno coś się tam dzieje. Ciekawe co???
Na Kaszubach czas płynie szybko. I (niestety !!) bardzo szybko rośnie Wolfunio.
Jest cudnym kotkiem, o wspaniałym charakterze. Całkowite przeciwieństwo Diaboliny, która sama do człowieka nie przyjdzie, ale o Wolfunia jest zazdrosna, syczy na niego i czasem nawet da mu łapą w łeb .
On tymczasem - jak to mały kotek - jest wszędobylski.
Koty w moim ogrodzie są nieodzownym elementem krajobrazu, ale mają na sumieniu już kilka poważnych szkód.
Np. ten suchy drąg, na którym wisi Wolfunio, to była (jeszcze w zeszłym roku) piękna robinia Frisia.
Koty zrobiły sobie z niej drapak i obdarły do tego stopnia, że całkowicie uschła.
Wczoraj ją wykopałam i wywaliłam. Z żalem, bo była bardzo piękna, limonkowa i zwiewna.
A skąd się tu wziął ten pomidorowy Gladiol??
Miały być kolory "gotyckie", sadziłam gladiole białe i purpurowe. I co z tego, skoro między nimi wyrósł pomidor.
Z daliami też komedia pomyłek. Zamiast pięknej Kenory Macop wyrosło landrynkowe CÓŚ, niewarte nawet komentarza. Czarny Kot zgnił i zmarniał, Rocco zamieniła się w karła.
A jak Twoje trawy, hortensje, dalie??
Refleksje u schyłku sezonu....?
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Mufka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2401
- Od: 11 lut 2009, o 20:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa i Wilkowyja
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jagi, moje tegoroczne refleksje na temat ogrodu i lata są bardzo podobne do Twoich.
Szpaler jaki stworzyłaś z Garden of Roses imponujący - zachwycił mnie i wprost olśnił
Cieszy mnie bardzo Twoja obecna fascynacja trawami. Wprowadzają do ogrodu miły element tajemniczości i lekkiej zwiewności na rabatach. Są nieocenione w blasku jesiennego słońca i rankiem oszronione rosą. Twój ogród nabiera stylu, który mnie nieustająco zachwyca
Stipa gigantea rozsiewa się bardzo i u mnie oprócz dużej, pojedynczej kępy, jest posadzona wzdłuż przeszklonych okien werandy, gdzie służy za zwiewny parawan. Pomysł był dobry, bo od tej pory już żaden ptaszek nie rozbił się o duże szyby .
Lisico, uśmiałam się do łez widząc Wolfunia na badylu Zupełnie jak moje futrzaste pociechy, które pchają się zawsze w najmniej odpowiednie do grzebania grządki czy też urządzają sobie drapak na najcenniejszych drzewach. Wybaczam im to jednak ze stoickim spokojem, lub utrudniam zniszczenia, chroniąc na różne wymyślne sposoby miejsca kocich zbrodni
Prawdziwa kobieta potrafi zrobić wszystko, zaś prawdziwy mężczyzna to ten, który jej na to nie pozwoli ;)
Moja Wizytówka Mufka - ogrodowe marzenia...cz.1 cz.2 cz.3 cz.4
Moja Wizytówka Mufka - ogrodowe marzenia...cz.1 cz.2 cz.3 cz.4
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Witajcie, Kochani!
Madziu!
Wszystko w pogodzie odbywa się zgodnie z zasadą kija i marchewki. Lipiec - marchewka, sierpień - gruby kij, ale wrzesień - znów marchewka, więc mogę się domyślać co będzie dalej .
Siewki rutewki wzięłabym chętnie, ale chyba wysłane gołębiem pocztowym, bo jakoś ostatnio wszystko odbywa się zdalnie .
Cześć, Loki!
Twój opis sytuacji ( łudząco podobnej do polskiej ) dowodzi, że poszczególne rządy wcale się od siebie nie różnią (no, może oprócz szwedzkiego) i wykazują się podobną konsekwencją w postępowaniu ze zgnębioną i znużoną ich poczynaniami ludnością.
Wypada tylko mieć nadzieję, że to wszystko da się jakoś znieść.
PS. Pikniki na naszych cmentarzach urządzają sobie Romowie.
PPS. Najpiękniejsze są miasta, w których jest dużo wody i zieleni.
Lisico!
Surowo oceniasz niebanalną urodę Żuław, choć Twoje zdjęcia tej oceny nie potwierdzają, a ja i tak je lubię. Choć Kaszuby to prawdziwy dar boży.
Margo, witaj!
Wywalić pół ogrodu? A cóż to za problem, jeśli robisz to dla wymarzonej rośliny .
To oczywiście żart, zważywszy jak różne mamy podejście do ogólnego wyglądu ogrodów. Mnie np. żal wszystkich roślin, które, rosnąc w ścisku, zapewne cierpią, że nie mogą ujawnić całej swej urody. I, żeby było ciekawiej, pojawienie się mojej stipy nie spowodowało wyrzucenia żadnej rośliny... .
Lisico piekielna!
Jak ja Ci zazdroszczę tego Wolfunia! Zdjęcie na drągu do oprawienia w ramki!
Dla takich kocich harców zostawiłabym ten suchy pieniek.
Ten pomidorowy gladiolus przeskoczył ode mnie do Ciebie. Z moich nic nie wykwitło, zżarł je wciórnastek .
Z dalii tylko Blue Bell dał z siebie wszystko (jak co roku). Reszta jak cie mogę, a niektóre wcale. Czyli ogólnoforumowa norma.
Do refleksji u schyłku sezonu jeszcze nie dojrzałam. Zostawię je na czas listopadowej pluchy. Na razie sezon jakby w pełni... .
Muffinko kochana!
W zasadzie trawy w zielonych pokojach pojawiły się dzięki Tobie. Twoja stipa brachytricha robi prawdziwą karierę. Mam ją wszędzie: w ogrodzie, na tarasie, w gruncie i w donicach. Bardzo lubię patrzeć jak słońce ożywia jej kłosy. Szronu się pewnie nie doczekam z powodu dotkliwego braku zim. A ciągle mam w pamięci bajkowy krajobraz nad Radunią, kiedy wszystkie badyle, trawki i krzaki pokryte były białym iskrzącym się nalotem.
Serdeczne dzięki za uznanie dla ogrodu . A może tak zechciałabyś jakiś obrazek ze swojego umieścić tutaj?
Dziękując Wam serdecznie za wizytę, muszę wytłumaczyć swoją dłuższą nieobecność na forum. Otóż jestem na wojnie, ale swoje działania bojowe opiszę w następnym wejściu.
A na teraz pa, pa. Dobrej nocy - Jagi
Madziu!
Wszystko w pogodzie odbywa się zgodnie z zasadą kija i marchewki. Lipiec - marchewka, sierpień - gruby kij, ale wrzesień - znów marchewka, więc mogę się domyślać co będzie dalej .
Siewki rutewki wzięłabym chętnie, ale chyba wysłane gołębiem pocztowym, bo jakoś ostatnio wszystko odbywa się zdalnie .
Cześć, Loki!
Twój opis sytuacji ( łudząco podobnej do polskiej ) dowodzi, że poszczególne rządy wcale się od siebie nie różnią (no, może oprócz szwedzkiego) i wykazują się podobną konsekwencją w postępowaniu ze zgnębioną i znużoną ich poczynaniami ludnością.
Wypada tylko mieć nadzieję, że to wszystko da się jakoś znieść.
PS. Pikniki na naszych cmentarzach urządzają sobie Romowie.
PPS. Najpiękniejsze są miasta, w których jest dużo wody i zieleni.
Lisico!
Surowo oceniasz niebanalną urodę Żuław, choć Twoje zdjęcia tej oceny nie potwierdzają, a ja i tak je lubię. Choć Kaszuby to prawdziwy dar boży.
Margo, witaj!
Wywalić pół ogrodu? A cóż to za problem, jeśli robisz to dla wymarzonej rośliny .
To oczywiście żart, zważywszy jak różne mamy podejście do ogólnego wyglądu ogrodów. Mnie np. żal wszystkich roślin, które, rosnąc w ścisku, zapewne cierpią, że nie mogą ujawnić całej swej urody. I, żeby było ciekawiej, pojawienie się mojej stipy nie spowodowało wyrzucenia żadnej rośliny... .
Lisico piekielna!
Jak ja Ci zazdroszczę tego Wolfunia! Zdjęcie na drągu do oprawienia w ramki!
Dla takich kocich harców zostawiłabym ten suchy pieniek.
Ten pomidorowy gladiolus przeskoczył ode mnie do Ciebie. Z moich nic nie wykwitło, zżarł je wciórnastek .
Z dalii tylko Blue Bell dał z siebie wszystko (jak co roku). Reszta jak cie mogę, a niektóre wcale. Czyli ogólnoforumowa norma.
Do refleksji u schyłku sezonu jeszcze nie dojrzałam. Zostawię je na czas listopadowej pluchy. Na razie sezon jakby w pełni... .
Muffinko kochana!
W zasadzie trawy w zielonych pokojach pojawiły się dzięki Tobie. Twoja stipa brachytricha robi prawdziwą karierę. Mam ją wszędzie: w ogrodzie, na tarasie, w gruncie i w donicach. Bardzo lubię patrzeć jak słońce ożywia jej kłosy. Szronu się pewnie nie doczekam z powodu dotkliwego braku zim. A ciągle mam w pamięci bajkowy krajobraz nad Radunią, kiedy wszystkie badyle, trawki i krzaki pokryte były białym iskrzącym się nalotem.
Serdeczne dzięki za uznanie dla ogrodu . A może tak zechciałabyś jakiś obrazek ze swojego umieścić tutaj?
Dziękując Wam serdecznie za wizytę, muszę wytłumaczyć swoją dłuższą nieobecność na forum. Otóż jestem na wojnie, ale swoje działania bojowe opiszę w następnym wejściu.
A na teraz pa, pa. Dobrej nocy - Jagi
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2021
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Jestem, zaglądam i podczytuję, życzę wygranej wojny.
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25173
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Zielone pokoje na rozgniewanej planecie,cz.9
Post dzisiejszy, to chyba znaczy, że żyjesz jeszcze, nie zginęłaś na tej wojnie.Komu lub czemu ją wypowiedziałaś?
Ja w tym roku chyba jestem w bardzo pokojowym nastroju, bo nie walczę z niczym i z nikim.
Odpuściłam wrogom ich niegodne zachowanie.
To chyba wszystko przez tego wirusa. Chyba na mnie dziwnie podziałał.
Nawet ogród leży odłogiem. Nie walczę ani z chwastami, ani z robalami, ani z rabatami.
Ale jeszcze nic do końca nie jest powiedziane, nie wiadomo, czy mi się nie odmieni.
Co do pozbywania się roślin, mnie jest żal pozbywać się każdej roślinki, bo traktuję je jak dzieci. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez którejkolwiek. A że mają za ciasno, niezbyt dobre warunki do życia, to trudno. Najważniejsza jest moja miłość
Ale powoli zaczynam się uczyć mądrej miłości.
Ja w tym roku chyba jestem w bardzo pokojowym nastroju, bo nie walczę z niczym i z nikim.
Odpuściłam wrogom ich niegodne zachowanie.
To chyba wszystko przez tego wirusa. Chyba na mnie dziwnie podziałał.
Nawet ogród leży odłogiem. Nie walczę ani z chwastami, ani z robalami, ani z rabatami.
Ale jeszcze nic do końca nie jest powiedziane, nie wiadomo, czy mi się nie odmieni.
Co do pozbywania się roślin, mnie jest żal pozbywać się każdej roślinki, bo traktuję je jak dzieci. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez którejkolwiek. A że mają za ciasno, niezbyt dobre warunki do życia, to trudno. Najważniejsza jest moja miłość
Ale powoli zaczynam się uczyć mądrej miłości.