Trzy jeżyki/jeżynki nadal mieszkają w domku w moim w ogrodzie. Urosły, zrobiły się dziksze, teraz już nie tak łatwo zrobić im zdjęcia z odległości pół metra. Dwa tygodnie temu same podchodziły, pyszczkami próbowały nasze buty, rękę, nogę itp. a teraz na widok człowieka starają się raczej zniknąć Tak trzymać

Nie trzymają się już razem, łażą po ogrodzie każdy po swojemu.
Trochę przestawiły się na nocny tryb życia, już nie tak często widzę je za dnia. Wczoraj w nocy pojawił się dorosły jeż. Myślałem, że to zagubiona mama wróciła ale to może być dowolny inny jeż.
Maluchy czasami mają ochotę wyjść na zewnątrz (kurcze mam obawy, że pójdą na ulicę). Dziś najmniejszy z nich próbował wrócić ale nie mógł przecisnąć się przez ogrodzenie. Zapomniał sobie którędy wychodził, przyniosłem go więc z powrotem.
W sumie to są głuptasy. Włażą czterema łapami do jedzenia, jedzą jak prosiaki

Fajnie że są u mnie, dowiem się sporo na temat ich zwyczajów, bo tak naprawdę żyją w miarę naturalnie ale ja je obserwuję z dość bliska. Pewnie gdybym nie przynosił ich kilka razy z powrotem i nie podkarmiał to byłyby teraz zupełnie gdzie indziej. Ale z drugiej strony tak sobie myślę: mają schronienie, jedzenie, własne towarzystwo, brak zagrożeń. Takie "przedłużone dzieciństwo"

Mimo, że ogród niewielki, jest w nim cała masa roślin, pod którymi mogą szperać. Chyba nie mają źle. A kiedy już naprawdę zrobi im się za ciasno, to wtedy na pewno to okażą a ja usunę im utrudnienia i pójdą.