Odświeżę nieco wątek. U mnie w tym roku największym utrapieniem był powój polny/wilec. Narastał na moją rabatę kwiatową od sąsiadki, a na nieszczęście jej jest siatka ogrodzeniowa z tej strony i tam się wspinał koncertowo
![Evil or Very Mad :evil:](./images/smiles/icon_evil.gif)
. Przełaził i atakował moje kwiatki. Jak tylko nie upilnowałam, to potem trudno takiego dziada ściągną z rośliny. Jego wstrętne, długie rozłogi plączą wszystko.
Mam też w ogrodzie:
dąbrówkę rozłogową zieloną i brązową - rośnie sobie w trawniku, ale mi to nie przeszkadza - a jej wydaje się, że nie przeszkadza koszenie,
tojeść rozesłaną - ale ją się stosunkowo łatwo usuwa
stokrotki - które uwielbiam w trawniku,
posadziłam w zacienionym miejscu barwinek, ale jak na razie jest to mała kępka, więc zobaczymy
od sąsiadki przełażą mi paprocie, ale jak mi ich za dużo to traktowane są kosiarką, tak samo konwalie majowe
Szafirki, śnieżyczki, dzikie bratki w trawniku traktuję przyjaźnie.
Miałam też w tym roku trochę samosiejek dziewanny, naparstnicy purpurowej, jakaś rudbekia się znalazła, mak azjatycki - czy jakoś tak - wszytko "przybłędy', ale za to jak kwitły
![ojoj ;:oj](./images/smiles/ojoj.png)
, a nawet coś ostowatego, co wyrosło do 2 metrów, pięknie kwitło na fioletowo i było wielkim pożytkiem dla owadów - pilnowałam tylko obcinania przekwitłych kwiatów, żeby się nie rozsiewał, bo jeden w ogrodzie to okaz, ale więcej to już niezły chwaścior
![Laughing :lol:](./images/smiles/icon_lol.gif)
- fakt, usuwanie tego po okresie wegetacji nie było łatwe i przyjemne
![nie ! ;:185](./images/smiles/no.gif)