W ogrodzie Doroty cz. 11
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Śnieg z małymi przerwami pada, trochę go nasypało i trzeba było odśnieżać, robi się ślisko.
Udało mi się dwa wianki przystroić gałązkami zielonymi, jutro coś kolorowego nakleję.
Bogusiu moje karmniki w sporej odległości od okna, szkoda że nie mogę zrobić zdjęcia. Moglibyśmy powiesić bliżej, ale moje koty szalałyby na parapecie wszystko zrzucając. Ptakom sypię raz dziennie słonecznik, musi im wystarczyć, dziś z jedzeniem lekko przesadziły, zjadły wszystko.
U nas jest śnieg, mrozik trzymał cały dzień, dobrze że wiatr się trochę uspokoił.
Cieszę się, że mogłam Ci w jakiś sposób udzielić wskazówek.
Chryzantemy będę zamawiała w styczniu, warto bo naprawdę są ładne, wprawdzie przychodzą malutkie sadzonki ( można się przerazić), po posadzeniu bardzo szybko zabierają się i mężnieją.
Gwiazdnica jest paskudna do wytępienia, niby cieszysz się że ją wyplewisz, a po kilku dniach setki wokół nowych siewek.
Czekam na zdjęcia Twoich różanych piękności, a z tych co wymieniłaś mam 3 odmiany.
Kasiu ja też jej nie znałam jeszcze kilka lat temu, przyjechała do mnie z Ostródy od miłej forumowiczki, rozrasta się bardzo szybko, właśnie ten wygląd trawiasty wg mnie jest jej największym atrybutem. Lawenda jak dla mnie jest bardziej atrakcyjna i jeszcze pachnie.
Udało mi się dwa wianki przystroić gałązkami zielonymi, jutro coś kolorowego nakleję.
Bogusiu moje karmniki w sporej odległości od okna, szkoda że nie mogę zrobić zdjęcia. Moglibyśmy powiesić bliżej, ale moje koty szalałyby na parapecie wszystko zrzucając. Ptakom sypię raz dziennie słonecznik, musi im wystarczyć, dziś z jedzeniem lekko przesadziły, zjadły wszystko.
U nas jest śnieg, mrozik trzymał cały dzień, dobrze że wiatr się trochę uspokoił.
Cieszę się, że mogłam Ci w jakiś sposób udzielić wskazówek.
Chryzantemy będę zamawiała w styczniu, warto bo naprawdę są ładne, wprawdzie przychodzą malutkie sadzonki ( można się przerazić), po posadzeniu bardzo szybko zabierają się i mężnieją.
Gwiazdnica jest paskudna do wytępienia, niby cieszysz się że ją wyplewisz, a po kilku dniach setki wokół nowych siewek.
Czekam na zdjęcia Twoich różanych piękności, a z tych co wymieniłaś mam 3 odmiany.
Kasiu ja też jej nie znałam jeszcze kilka lat temu, przyjechała do mnie z Ostródy od miłej forumowiczki, rozrasta się bardzo szybko, właśnie ten wygląd trawiasty wg mnie jest jej największym atrybutem. Lawenda jak dla mnie jest bardziej atrakcyjna i jeszcze pachnie.
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16197
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Lawendę w tym roku mam zamiar rozmnożyć z nasion, które już zresztą kupiłam. Dotychczas kupowałam sadzonki w takich 10-pakach, ale teraz chcę mieć bardzo dużo kepek, a że jestem oszczędna , to spróbuję wysiać. Podobnie zresztą jak szałwię.
Jak piszesz Dorotko o tych swoich flakonikach, filiżankach i takich różnych, to i ja mam z tym problem. Straszniee obrosłam w te wszystkie wazoniki, miseczki, dzbanuszki i nie wiadomo, co z tym robić. Wyrzucić się nie da, bo w sumie są ładne, ale obstawiać się tym wszystkim naokoło też nie chcę. Wsadzić w kartony i wynieść do piwnicy - jest to jakieś rozwiązanie, ale to w sumie tak, jakby się ich pozbyć. A niektóre pierdółki to jeszcze z czasów mojej babci pochodzą. Kiedyś myślałam, że moje dzieciaki sobie po mnie wezmą, ale okazuje się, że oni także już zdążyli "obrosnąć" i w ten sposób problem się nawarstwia.
Jak piszesz Dorotko o tych swoich flakonikach, filiżankach i takich różnych, to i ja mam z tym problem. Straszniee obrosłam w te wszystkie wazoniki, miseczki, dzbanuszki i nie wiadomo, co z tym robić. Wyrzucić się nie da, bo w sumie są ładne, ale obstawiać się tym wszystkim naokoło też nie chcę. Wsadzić w kartony i wynieść do piwnicy - jest to jakieś rozwiązanie, ale to w sumie tak, jakby się ich pozbyć. A niektóre pierdółki to jeszcze z czasów mojej babci pochodzą. Kiedyś myślałam, że moje dzieciaki sobie po mnie wezmą, ale okazuje się, że oni także już zdążyli "obrosnąć" i w ten sposób problem się nawarstwia.
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Śnieg nadal leży jest na minusie. Na szczęście wiatru nie ma, chyba będzie to pogodowo przyjemny dzień. Ptaszki dostały nowego ziarna do stołówek, przez okno widzę, że już sporo się zleciało.
Wando nigdy nie wysiewałam lawendy, życzę powodzenia. W zeszłym roku moja lawenda wyglądała fatalnie, wiem że to suche lato tak ją zniszczyło. Po podpowiedziach koleżanek forumowych wiosną, bardzo mocno ją przycięłam. Wierzchołki dałam do skrzynki, aby się ukorzeniły. Udało się tylko ja jak zawsze nie miałam pomysłu gdzie ją posadzić, myślałam dać każdą kępkę do donicy, ale schodziło i nadal jest w skrzynce Na razie trzymam ją przy ścianie budynku, jak zapowiedzą bardzo mocne mrozy to wniosę do garażu. Mam nadzieję, że do wiosny nic im się nie stanie. Wtedy pójdą do gruntu, dalej myślę gdzie ją posadzić
Z tym zbieractwem mam podobnie, większość skorup pochodzi z mieszkania cioci, część mam od koleżanki, na co dzień wszystkiego nie używam, pochowane w szafkach, co pewien czas wyjmuję i myję. Żal wyrzucić bo ładne, stare, trochę leży w piwnicy, trochę w segmentach. Tak naprawdę te w piwnicy częściej używam, bo do filiżanek, mis zbieram nasionka. Mamy podobny problem
wczorajsze zaokienny śnieżny widok
Wando nigdy nie wysiewałam lawendy, życzę powodzenia. W zeszłym roku moja lawenda wyglądała fatalnie, wiem że to suche lato tak ją zniszczyło. Po podpowiedziach koleżanek forumowych wiosną, bardzo mocno ją przycięłam. Wierzchołki dałam do skrzynki, aby się ukorzeniły. Udało się tylko ja jak zawsze nie miałam pomysłu gdzie ją posadzić, myślałam dać każdą kępkę do donicy, ale schodziło i nadal jest w skrzynce Na razie trzymam ją przy ścianie budynku, jak zapowiedzą bardzo mocne mrozy to wniosę do garażu. Mam nadzieję, że do wiosny nic im się nie stanie. Wtedy pójdą do gruntu, dalej myślę gdzie ją posadzić
Z tym zbieractwem mam podobnie, większość skorup pochodzi z mieszkania cioci, część mam od koleżanki, na co dzień wszystkiego nie używam, pochowane w szafkach, co pewien czas wyjmuję i myję. Żal wyrzucić bo ładne, stare, trochę leży w piwnicy, trochę w segmentach. Tak naprawdę te w piwnicy częściej używam, bo do filiżanek, mis zbieram nasionka. Mamy podobny problem
wczorajsze zaokienny śnieżny widok
- bwoj54
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6792
- Od: 8 wrz 2012, o 08:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko , ja swoją lawendę po każdym przycięciu ukorzeniam ....bezpośrednio do gruntu ( fakt ..nie wszystkie ukorzeniają się , ale na swoje potrzeby mam Ptaszki szaleją, apetyty mają niesamowite ...w mig znika pokarm sypany , jedynie kule smalcowo- nasienne utrzymują się dłużej . Świetnie wygląda widoczek za oknem przyprószony śniegiem ...u mnie buro i ponuro Miałam dzisiaj robić dekoracje świąteczne w ogrodzie , ale zdecydowanie za zimno Serdeczności posyłam
"Ogród jest nie tylko rozkoszą dla oka, ale i ukojeniem dla duszy "(...) Pozdrawiam! Bogusia
Mój ogród na fotografii cz.10 Moje wątki
Mój ogród na fotografii cz.10 Moje wątki
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
No widzisz Dorotko po co żyć w niepewności?lepiej zadzwonić i spytać wtedy wiesz na czym stoisz.
Ja lawendy mam jeden krzaczek.Pierwszy raz siałam i nic nie wzeszło.Dopiero potem doczytałam ,że lawendę wysiewa się na zimę bo musi
przemarznąć.U nas też wczoraj nie żle sypało wieczorem.Było pięknie,biało,niestety rano śniegu już prawie nie było.
Miłego dnia.
Ja lawendy mam jeden krzaczek.Pierwszy raz siałam i nic nie wzeszło.Dopiero potem doczytałam ,że lawendę wysiewa się na zimę bo musi
przemarznąć.U nas też wczoraj nie żle sypało wieczorem.Było pięknie,biało,niestety rano śniegu już prawie nie było.
Miłego dnia.
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko, u Ciebie ciągle biało, a u mnie posypało jak cukrem pudrem w nocy, a rano nic z tego pudru nie zostało, jedynie jakieś nieliczne bielejące plamki na horyzoncie. Słońca ciągle brakuje, chmurzyska tylko wiszą nad ziemią i ciemności egipskie straszą za oknami, brrrr......
Lawendę siałam przed laty i nawet ładnie wyrosła, po czym jeden zbyt mokry sezon wykończył ją całkowicie. Aktualnie mam dwie malutkie kępulki od sąsiadki oraz nadzieję, że przeżyją i się rozrosną.
Dobrego, zdrowego i słonecznego weekendu Wam życzę.
Lawendę siałam przed laty i nawet ładnie wyrosła, po czym jeden zbyt mokry sezon wykończył ją całkowicie. Aktualnie mam dwie malutkie kępulki od sąsiadki oraz nadzieję, że przeżyją i się rozrosną.
Dobrego, zdrowego i słonecznego weekendu Wam życzę.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dziękuję wszystkim za odwiedziny, przepraszam nie odpowiem bo czas mnie bardzo goni, a chcę zanim syn mi zabierze laptop napisać.
Wiedziałam, że nas coś zaskoczy, przecież nie mogę mieć przygotowań przedświątecznym spokojnych, nie mogę być na czas odrobiona. Od poniedziałku mamy malowanie pokoju, wyjmowanie wszystkiego z szaf, segregowanie, wyjątkowo precyzyjne, bo nad wszystkim się zastanawiam oglądając kilkakrotnie czy mi potrzebne. Dzisiaj wynosimy skorupy i meble te co da się przenieść. Żeby była pełnia szczęścia wczoraj M odbiera telefon- dzwonią ze szpitala rehabilitacyjnego w poniedziałek wizyta u lekarza, a od wtorku zaczynamy rehabilitację. Cieszymy się bardzo, bo mieliśmy zaczynać w październiku, wszystko przesunięte w czasie. M szczególnie zadowolony bo jemu to bardzo potrzebne, pomaga wrócić do sprawności, a u mnie pewne obawy bo covid, boję się bardzo. Po za tym czekają nas codzienne dojazdy do Krakowa, bo to jest dzienny oddział szpitalny, pół dnia mamy z głowy, jak ja wszystko ogarnę z porządkami po malowaniu, świąteczne gotowanie, pieczenie, przecież w Wigilię też będziemy na zabiegach. Trudno, będzie co ma być, nie będę panikowała, choć od wczoraj chodzę lekko zdenerwowana. Ja mam 3 tygodnie z głowy ( nawet więcej bo przecież po drodze są wolne dni, a rehabilitacja trwa 21 dni), mojemu M na pewno rehabilitację przedłużą, może być tak że do 6 tygodni, ale on niech dojeżdża.
Ponarzekałam, teraz musicie mnie rozgrzeszyć bo forum na ten czas musi iść w odstawkę, będę zaglądała na szybko, ale obawiam się, że na wpisy już mi będzie brakowało czasu, sił i skupienia się.
Pozdrawiam wszystkich i proszę trzymajcie za nas kciuki, aby się powiodło, aby żadne choróbsko nas nie dopadło.
Wiedziałam, że nas coś zaskoczy, przecież nie mogę mieć przygotowań przedświątecznym spokojnych, nie mogę być na czas odrobiona. Od poniedziałku mamy malowanie pokoju, wyjmowanie wszystkiego z szaf, segregowanie, wyjątkowo precyzyjne, bo nad wszystkim się zastanawiam oglądając kilkakrotnie czy mi potrzebne. Dzisiaj wynosimy skorupy i meble te co da się przenieść. Żeby była pełnia szczęścia wczoraj M odbiera telefon- dzwonią ze szpitala rehabilitacyjnego w poniedziałek wizyta u lekarza, a od wtorku zaczynamy rehabilitację. Cieszymy się bardzo, bo mieliśmy zaczynać w październiku, wszystko przesunięte w czasie. M szczególnie zadowolony bo jemu to bardzo potrzebne, pomaga wrócić do sprawności, a u mnie pewne obawy bo covid, boję się bardzo. Po za tym czekają nas codzienne dojazdy do Krakowa, bo to jest dzienny oddział szpitalny, pół dnia mamy z głowy, jak ja wszystko ogarnę z porządkami po malowaniu, świąteczne gotowanie, pieczenie, przecież w Wigilię też będziemy na zabiegach. Trudno, będzie co ma być, nie będę panikowała, choć od wczoraj chodzę lekko zdenerwowana. Ja mam 3 tygodnie z głowy ( nawet więcej bo przecież po drodze są wolne dni, a rehabilitacja trwa 21 dni), mojemu M na pewno rehabilitację przedłużą, może być tak że do 6 tygodni, ale on niech dojeżdża.
Ponarzekałam, teraz musicie mnie rozgrzeszyć bo forum na ten czas musi iść w odstawkę, będę zaglądała na szybko, ale obawiam się, że na wpisy już mi będzie brakowało czasu, sił i skupienia się.
Pozdrawiam wszystkich i proszę trzymajcie za nas kciuki, aby się powiodło, aby żadne choróbsko nas nie dopadło.
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3203
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko, współczuję tej okropnej niespodziewanej kumulacji zajęć. I jak tu przeżywać Święta w takiej gonitwie? Temat rehabilitacji szpitalnej jest mi bliski bo z powodu powikłań po złamaniu ręki też wybieram się na taki dzienny oddział szpitalny po Świętach. Rehabilitacja to ważna sprawa i to dobrze, że udało się szybciej niż w październiku. Wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija, wiosną będziesz obrobiona ze wszystkim i zadowolona, że ściany czyściutkie i mąż silniejszy. Dużo sił i cierpliwości życzę Ci Dorotko na ten czas.
- bwoj54
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6792
- Od: 8 wrz 2012, o 08:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko , trzymam kciuki , by wszystko pomyślnie ułożyło się:) Będzie dobrze Pozdrawiam cieplutko
"Ogród jest nie tylko rozkoszą dla oka, ale i ukojeniem dla duszy "(...) Pozdrawiam! Bogusia
Mój ogród na fotografii cz.10 Moje wątki
Mój ogród na fotografii cz.10 Moje wątki
- Rzepka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2729
- Od: 30 mar 2014, o 14:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko, dasz radę, bo jak nie Ty, to kto
Te obawy cowidowe rozumiem, niby są zachowane środki ostrożności, ale człowiek, jak nie musi, to się zastanawia, czy ryzykować?
U mnie Córce wyszło z badań, że miała coronawirusa, jesteśmy ze sobą blisko, więc prawdopodobnie my też przeszliśmy, ale cały czas się zastawiamy, czy zrobić testy?
Z jednej strony bardzo bym chciała uściskać Wnuśki bez żadnych obaw, z drugiej, testy to wizyta w przychodni i teoretyczne zagrożenie.
Co do przydasiów, przy porządkach świątecznych pakuję większość na działkę, tam leżą przez całą zimę, na wiosnę, żeby tam zamieszkać, robię segregację, część idzie do piwnicy, część na strych, do piwnicy nie zaglądam, ale strych jest już tak przepełniony, że pewnie któregoś dnia te przydasie razem z sufitem zwalą się nam na głowę
Pozdrawiam Irena
Te obawy cowidowe rozumiem, niby są zachowane środki ostrożności, ale człowiek, jak nie musi, to się zastanawia, czy ryzykować?
U mnie Córce wyszło z badań, że miała coronawirusa, jesteśmy ze sobą blisko, więc prawdopodobnie my też przeszliśmy, ale cały czas się zastawiamy, czy zrobić testy?
Z jednej strony bardzo bym chciała uściskać Wnuśki bez żadnych obaw, z drugiej, testy to wizyta w przychodni i teoretyczne zagrożenie.
Co do przydasiów, przy porządkach świątecznych pakuję większość na działkę, tam leżą przez całą zimę, na wiosnę, żeby tam zamieszkać, robię segregację, część idzie do piwnicy, część na strych, do piwnicy nie zaglądam, ale strych jest już tak przepełniony, że pewnie któregoś dnia te przydasie razem z sufitem zwalą się nam na głowę
Pozdrawiam Irena
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17270
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko kocha, dasz radę ze wszystkim
I z malowaniem i z [porządkami i przygotowaniami świątecznymi i rehabilitacją.
Jak trzeba to człowiek dużo moze.I działa na innych obrotach. Trzymam kciuki
I z malowaniem i z [porządkami i przygotowaniami świątecznymi i rehabilitacją.
Jak trzeba to człowiek dużo moze.I działa na innych obrotach. Trzymam kciuki
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko, nie święta są najważniejsze, zwłaszcza podczas pandemii. Zawsze najważniejsze jest zdrowie, bo jak napisał poeta: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz".
A wracając do świąt, to najważniejsze jest narodzenie małego Jezusa, który nas zbawi, jeśli na to zasłużymy, a trudy ponoszone przez Ciebie podczas pomocy mężowi to krzyż, który dźwigasz, to są te Twoje zasługi.
Zdrówka.
A wracając do świąt, to najważniejsze jest narodzenie małego Jezusa, który nas zbawi, jeśli na to zasłużymy, a trudy ponoszone przez Ciebie podczas pomocy mężowi to krzyż, który dźwigasz, to są te Twoje zasługi.
Zdrówka.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: W ogrodzie Doroty cz. 11
Dorotko, odpuść sobie troszkę. Jak nie ogarniesz wszystkiego w przewidzianym terminie, to zrobisz to później. Święta przygotujesz skromniejsze i też będzie dobrze. A zdrowie i rehabilitacja najważniejsze
Zdrowych i spokojnych świąt, oraz lepszego niż obecny, roku
Zdrowych i spokojnych świąt, oraz lepszego niż obecny, roku