Kwiecień plecień bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Jak to przysłowie się super sprawdza. Mamy zimę, śnieg sypał przed chwilą dużymi płatami, na szczęście jest w okolicach 0 st, na pewno długo nie zagości. Jest z niego plus, będzie zastrzyk wody na moje piaski.
Wczoraj udało mi się pomimo chłodu do południa popracować na ogrodzie. Przygotowałam patyki pod groszek cukrowy, nie wiem czy nie za gęsto konstrukcji nie zrobiłam, ale szerokość rabatki mnie do tego skłoniła. Najbardziej cieszę się z wykonania szuflą wzdłuż warzywnika ścieżki

Niby nic taka ścieżka, ale dla mnie to początek prac, zagospodarowanie pola i przygotowanie do siania, sadzenia. Lubię ten czas tworzenia grządek, odznacznia ich szerokości sznurkami. Na zaoranym polu robi się porządek. Ponieważ pogoda po południu nie pozwalała na dalsze prace, przygotowałam sznurki ( targam stare szmaty i wiążę) do zabezpieczenia rabatek po siewie. To mój patent na zabezpieczenie w początkowej fazie wzrostu przed zwierzętami nie tylko moimi. Nie kopią w grządkach, nie wykładają się, tę metodę wypróbowałam rok temu i super się sprawdziła.
Aniu rozsady upycham gdzie się da, wstawiam stoły do pokojów i je układam, część stoi na parapetach, podłodze, trochę skrzynek mam w garażu. Jak tylko pogoda pozwala te z garażu na dzień wynoszę do małego foliaczka. Czekam na pogodę i wszystko pójdzie do dużego foliaka. Wtedy odpoczniemy

będziemy mogli swobodnie się poruszać po domu

Syn jak ostatnio przyjechał to od razu zapytał kiedy wyniosę to wszystko z jego pokoju. Każdego roku obiecuję, że posieję mniej, ale nie potrafię. Choć przy pikowaniu sporo siewek wyrzuciłam, to tak ilość jest spora.
Wiolu jak zawsze poszłam w ilość, a chyba nie w jakość. Sadzonki wołają o słońce i zróżnicowaną temperaturę zmiany nocne i dzienne, bo na razie są cały czas w cieple, myślę o tych pokojowych, nie ustawionych w garażu. Dziś wszystko podlewałam, zwróciłam uwagę na czas, ileż mi ta czynność jego zajmuje, a ile wody zużywam

o kupionych workach ziemi nie wspomnę

Co ja zrobię, że to lubię. Ostatnio usłyszałam rozmowę moich chłopców ( ja w tym czasie plewiłam) M do syna mówi "matka w końcu w swoim żywiole". Za bardzo plewić nie lubię, ale rabatki chcę mieć oczyszczone z chwastów więc klęczę i plewię
Pieczareczki bardzo mnie cieszą, chciałam spróbować czy mnie się uda, dziś pięknie podrosły w pudle mam mały gąszcz grzybków. Zapewne jakby mi nie wyszła próba to też bym się zniechęciła.
Od jutra ma być cieplej, cały czas tego się trzymam
Danusiu rozumiem Ciebie, tak to jest że nieraz nic się nie chce, mam też takie ciężkie dni, szczególnie jak się coś nie układa. Głowa do góry, wyjdzie słoneczko, zrobi się ciepło od razu humor nam się poprawi i zacznie nam się chcieć
Iwonko mieszkasz w zimniejszym rejonie kraju. Dla pocieszenia napiszę u mnie wszystko przekwitnie, a wtedy zaczniemy podziwiać u Ciebie. Moje piaski nie są takie dobre, u Ciebie ziemia dużo lepsza. Widzisz są plusy i minusy, dlatego cieszmy się tym co mamy
Ja muszę być w ciągłym ruchu, inaczej głupoty wymyślam, nie usiedzę w miejscu. Żałuję, że mój pies nie nadaje się już na spacery, bo bym chodziła. Żałuję, że nie mam z kim jeździć na wycieczki rowerowe, sama nie mam odwagi boję się ( jak mi raz spadł łańcuch to miałam problem go założyć). Zawsze preferowałam ruch, a trafił mi się M domator kanapowy, zupełnie inaczej chcieliśmy spędzać wolny czas

Przychodzą u mnie momenty wyczerpania, problemy i inne sprawy dołują, nic mi nie idzie. Ale jak się otrząsnę to dostaję takiego poweru, że sama się dziwię.
Na pogodę już nie narzekam, tak ma być i to od wczoraj akceptuję ( choć po cichu powiem nie podoba mi się, u nas dziś znowu biało).
Od pozdrowień od razu cieplej się zrobiło
Krysiu jak miło to czytać, dziś zdjęć nie będzie mam wszystkie zakątki ogrodu białe

Ta zima jutro znika, obiecuję.
Bardzo lubię mini bratki, od kilku lat je kupuję, jest większa gama kolorystyczna, a jeszcze pachną. U mnie fajnie się rozsiewają i mam na kolejne lata siewki. Widzisz sama kupiłaś i piszesz, że od razu po posadzeniu rabatka weselsza. Trzeba kwiatami nastrój sobie poprawiać
Mój M stara się już głośno nie narzekać, musiał moje sadzonkowe wyczyny zaakceptować. Mówiłam mu, że jak nie chce pomagać to niech mi nie przeszkadza. Przedtem jak pracował na pewne sprawy nie miał wpływu, przyjeżdżał, wyjeżdżał, zostawałam we wszystkim sama. Dziś kiedy jest codziennie w domu stara się we wszystkim gdzie da radę mi pomagać. Przyznam się, że sama też mu wyszykuję różne prace ( nieraz bezsensowne), ale w ten sposób go usprawniam. No to ponarzekałyśmy na M, ale jakby ich nie było, lepiej nie myśleć.....
Gosiu na pewno o floksy zadbam, taka szybka do wyrzucania nie będę

tak jak piszesz trafić może się jakieś wyjątkowe cudo
Wszystkie zdjęcia, które obecnie pokazuję to tegoroczne kwitnienia.
Pomidorki już mam lekko wyciągnięte, ale naprawdę nie mam ich gdzie dać. Jeszcze na dodatek w tym pokoju są okna dachowe, także mało światła. Mam nadzieję, że w sobotę pójdą już na stałe do foliaka i tam zmężnieją nabiorą wyglądu.
Kupowałam specjalne podłoże z zaszczepioną grzybnią pieczarkową.
Ależ się rozpisałam zmykam do prac domowych, bo mam kilka zaległości do nadrobienia. Jeszcze lepienie pierożków mnie czeka, obiecałam M z mięskiem jego ulubione.
Słoneczko teraz zagląda do okna, oby tak cały dzień świeciło.