Sławek trafnie i konkretnie to wytłumaczył, ja pokuszę się jeszcze o przykład z własnego doświadczenia.
Od lat w sezonie trzymam większość sukulentów na balkonie, przez tyle czasu zdążyły się zahartować i trzymam je dość późno, nawet do listopada. Wśród sukulentów mam też aloesy i dotychczas były w stanie przy oczywiście suchym podłożu, wytrzymać nocne spadki temperatur do około zera, minus 3 - 4. Przez parę lat było wszystko w porządku i rośliny zdrowo rosły. Ale poprzedniej jesieni (2019 r.) temperatura któregoś listopada w nocy spadła do minus 6, nad ranem patrzę, rośliny widzę że jest ok., więc zostawiłem je jeszcze na zewnątrz. Następnej nocy podobny spadek temperatury, ale niestety tym razem aloesy przemarzły i nie było już co ratować.
Jaki wniosek z tego? Otóż gdybym opierał się na wiedzy bardziej doświadczonych hodowców i zabrał bym te aloesy do domu, gdy temperatury były jeszcze w okolicach zera (albo jeszcze cieplej), to pewnie dzisiaj dalej bym miał je w swojej kolekcji. To jest to co napisał Sławek, można balansować na granicy, ale bardzo łatwo ją przekroczyć i efekt końcowy będzie inny od zamierzonego. Uda się dwa, trzy razy, a za czwartym już nie.
Pozdrawiam.