Pierwsze koty za płoty VI
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11849
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko pięknie wilczomlecz pokazałaś.
Nie mogę Cię pochwalić za ciężką pracę. Dla prawdziwej ogrodniczki, ładne rabaty ważniejsze jak zdrowie.
Jak słyszę o beztresowym wychowaniu, to budzą się we mnie najgorsze instynkty.
Piękna opowieść o stokrotce.
Dużo zdrowia i siły na powrót do pracy oraz działkowe prace.
Nie mogę Cię pochwalić za ciężką pracę. Dla prawdziwej ogrodniczki, ładne rabaty ważniejsze jak zdrowie.
Jak słyszę o beztresowym wychowaniu, to budzą się we mnie najgorsze instynkty.
Piękna opowieść o stokrotce.
Dużo zdrowia i siły na powrót do pracy oraz działkowe prace.
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17270
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko
Jestem,I widzę trafiłam na nowy watek
Ty zawsze tak perfekcyjnie pokazujesz każda roślinkę,ze z wielką przyjemnością oglądam każde zdjęcie,
Przetacznik goryczkowaty śliczny. Mam i ja go.Dzięki Soni.
Czosnki, orliki , zawilce no wszystko ślicznie ci kwitnie.
Jestem,I widzę trafiłam na nowy watek
Ty zawsze tak perfekcyjnie pokazujesz każda roślinkę,ze z wielką przyjemnością oglądam każde zdjęcie,
Przetacznik goryczkowaty śliczny. Mam i ja go.Dzięki Soni.
Czosnki, orliki , zawilce no wszystko ślicznie ci kwitnie.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Lucynko, w takim razie całe szczęście, że "mój Albercik" pojawia się tylko czasami. Pobyt na działce powinien być przyjemnością, a w takich warunkach, na pewno nie jest Nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji
Eeee, tam...... Wcale nie jest tak źle, tylko w słowie czytanym brzmi to, jakbym pracowała za dwóch. A ja pracuję tylko za siebie, co prawda rzeczywiście prawie bez odpoczynku, chociaż już od kilku dni zaczęłam znajdować czas na szybką kawę Ale to takie dłubanie na pół gwizdka, fizycznie już nic mi nie jest, tylko jeszcze kondycja nie taka jak była wcześniej. Za długo siedziałam w domu, ale już jestem na prostej. Zarówno ze sobą, jak i z działką, co ogromnie mnie cieszy. Już pozostały mi detale do zrobienia, z większością roślin do posadzenia też sobie poradziłam, pozostały jedynie niedobitki. Jeszcze czekam na jedną paczuszkę z jeżówkami i będzie finito.
Słonko ostatnio dopisuje, chociaż też jest umiarkowane. Wypisz-wymaluj jak ja Co jakiś czas chowa się za chmury, ale jest bardzo ciepło. Taka pogoda jaka jest obecnie, bardzo mi pasuje. Dziękuję
Soniu, to już nawet nie chodzi o ładne rabaty. W gąszczu chwastów rośliny dosłownie się dusiły. Już w ubiegłym roku nie miały łatwo, co niestety bardzo odbiło się na ich kondycji, a i teraz nie mogły sobie odetchnąć pełną piersią. Nie zasilane, zaniedbane pełnym głosem wołają o pomoc. Część na pewno nie dała sobie rady, co i rusz znajduję martwe badylki. Nie wiem, czy po takim czasie uda mi się zorientować co padło, a co przeżyło. Może jak będą zakwitać po kolei, to się zorientuję. Na razie widzę, że marnie sobie radzą jeżówki, a do tej pory raczej nie miałam z nimi problemów, no i powojniki. Kilka rośnie jako tako, a kilka dopiero ledwo, ledwo pokazuje kiełki. Zmarzły wszystkie tymianki, szałwia, zatrwian szerokolistny. W tej chwili nie mam żadnych ziół Powoli już sobie dokupuję, ale np. tymianku nie mogę dostać takiego jakiego chcę. Znam dwa, jeden raczej płożący i za tym nie przepadam, a ja miałam takie sztywne krzaczki, z drobniejszymi listkami. Na razie kupiłam sobie ten zwykły, a na ten ulubiony będę polować
Dziękuję
Aniu, w tej chwili niewiele jest kwitnących roślin, ale na szczęście nie zrobiło się jedynie zielono Coś tam zawsze kwitnie i umila czas oczekiwania na prawdziwą feerię barw. Wszystko w tym roku jest mocno spóźnione, ale przecież w końcu musi być lepiej. Czosnków mam w tym roku sporo, co prawda są sporo niższe niż zazwyczaj, ale i tak są piękne.
Czosnki w takiej ilości rosną w naszym parku
A to łąka kwiatowa. Urocza
Od niedzieli codziennie jestem na działce. Założyłam sobie, że nie przesadzam i wracam do domu o przyzwoitej porze. Nie przesadzam, to znaczy, że pracuję przynajmniej cztery godziny, czasami odrobinę dłużej, nie wliczając w to czasu na kawę. Dzięki temu sporo już zrobiłam, a jednocześnie nie doprowadziłam się do wykończenia Największym osiągnięciem tego tygodnia jest ponowne odnalezienie radości w piciu kawki na łonie natury. Do tej pory nie miałam na to czasu, wreszcie jednak dotarło do mnie, że przesadzam, że przecież nikt mnie nie goni i że nie muszę wszystkiego zrobić od razu. W tej chwili mam prawie wszystko zrobione, co nie znaczy, że mogę się rozsiąść i patrzeć jak rośnie, teraz jak każdy, muszę zacząć kolejną rundkę
Dzisiaj zaprosiłam eMa i Filipa na działkę na grilla. Pierwszy za nim nie przepada, drugi jak najbardziej. Ale obaj zgodzili się chętnie, chociaż wiadomo było, że nie ma nic za darmo. Z samego rana pojechaliśmy na rynek po zioła, które zupełnie mi wyginęły i zostałam z niczym. Kupiłam dwa tymianki, oregano, bazylię grecką, pietruszkę naciową, szałwię i rozmaryn. Tymianku muszę jeszcze dokupić, bo dwa, to tyle co nic, ale zawsze już będzie coś rosło. Posadzę je dopiero jutro, bo dzisiaj jeszcze pieliłam i posadziłam sałatę, którą obdarował mnie sąsiad zza siatki. Ponieważ nie mam typowo warzywnych grządek, to posadziłam ją między różami, daliami i pomidorami. Mam nadzieję, że zanim się rozrosną, to sałatę zdążymy już zjeść Ostatnio dostałam od teścia taką pyszną, że nie mogłam się nią najeść.
EM dzisiaj palił drewniane śmieci zalegające na działce, w tym pozostałości po ścieżce, a potem pilnował grilla, a Filip kosił, nie tylko kosiarką, ale i podkaszarką i nareszcie trawniki i obrzeża wyglądają przyzwoicie Zagnałam go jeszcze do usunięcia dzikiego maliniaka i pola truskawkowego, które przechodzą od sąsiadki i panoszą mi się w borówkach. Sąsiadka dawno nie ma truskawek, a u mnie są U niej zostały jakieś pojedyncze sztuki tuż przy siatce, w tej chwili zarośnięte już gęstą trawą, to znalazły sobie miejscówkę u mnie. Gdybym miała jakieś miejsce, to może bym i przygarnęła, ale kolejnej rabaty, nawet dla truskawek, robić nie będę
Przy okazji sadzenia sałaty między różami i nie tylko, znalazłam na rutewce dziwną mszycę. Zupełnie jak kameleon upodobniła się do rośliny, na której przesiaduje
Małe sikoreczki już wczoraj zaczęły się pokazywać w otworze domku, a dzisiaj prezentowały już okropnie głodne dzióbki. Są takie maleńkie, że sikorka-rodzic, wygląda przy nich jak Guliwer
Rodzice prawie bez przerwy zapełniają puste brzuszki
Syci i zadowoleni wróciliśmy do domku. A jutro dzień jak co dzień, czyli znowu na działkę
Pozdrawiam i miłego weekendu
Eeee, tam...... Wcale nie jest tak źle, tylko w słowie czytanym brzmi to, jakbym pracowała za dwóch. A ja pracuję tylko za siebie, co prawda rzeczywiście prawie bez odpoczynku, chociaż już od kilku dni zaczęłam znajdować czas na szybką kawę Ale to takie dłubanie na pół gwizdka, fizycznie już nic mi nie jest, tylko jeszcze kondycja nie taka jak była wcześniej. Za długo siedziałam w domu, ale już jestem na prostej. Zarówno ze sobą, jak i z działką, co ogromnie mnie cieszy. Już pozostały mi detale do zrobienia, z większością roślin do posadzenia też sobie poradziłam, pozostały jedynie niedobitki. Jeszcze czekam na jedną paczuszkę z jeżówkami i będzie finito.
Słonko ostatnio dopisuje, chociaż też jest umiarkowane. Wypisz-wymaluj jak ja Co jakiś czas chowa się za chmury, ale jest bardzo ciepło. Taka pogoda jaka jest obecnie, bardzo mi pasuje. Dziękuję
Soniu, to już nawet nie chodzi o ładne rabaty. W gąszczu chwastów rośliny dosłownie się dusiły. Już w ubiegłym roku nie miały łatwo, co niestety bardzo odbiło się na ich kondycji, a i teraz nie mogły sobie odetchnąć pełną piersią. Nie zasilane, zaniedbane pełnym głosem wołają o pomoc. Część na pewno nie dała sobie rady, co i rusz znajduję martwe badylki. Nie wiem, czy po takim czasie uda mi się zorientować co padło, a co przeżyło. Może jak będą zakwitać po kolei, to się zorientuję. Na razie widzę, że marnie sobie radzą jeżówki, a do tej pory raczej nie miałam z nimi problemów, no i powojniki. Kilka rośnie jako tako, a kilka dopiero ledwo, ledwo pokazuje kiełki. Zmarzły wszystkie tymianki, szałwia, zatrwian szerokolistny. W tej chwili nie mam żadnych ziół Powoli już sobie dokupuję, ale np. tymianku nie mogę dostać takiego jakiego chcę. Znam dwa, jeden raczej płożący i za tym nie przepadam, a ja miałam takie sztywne krzaczki, z drobniejszymi listkami. Na razie kupiłam sobie ten zwykły, a na ten ulubiony będę polować
Dziękuję
Aniu, w tej chwili niewiele jest kwitnących roślin, ale na szczęście nie zrobiło się jedynie zielono Coś tam zawsze kwitnie i umila czas oczekiwania na prawdziwą feerię barw. Wszystko w tym roku jest mocno spóźnione, ale przecież w końcu musi być lepiej. Czosnków mam w tym roku sporo, co prawda są sporo niższe niż zazwyczaj, ale i tak są piękne.
Czosnki w takiej ilości rosną w naszym parku
A to łąka kwiatowa. Urocza
Od niedzieli codziennie jestem na działce. Założyłam sobie, że nie przesadzam i wracam do domu o przyzwoitej porze. Nie przesadzam, to znaczy, że pracuję przynajmniej cztery godziny, czasami odrobinę dłużej, nie wliczając w to czasu na kawę. Dzięki temu sporo już zrobiłam, a jednocześnie nie doprowadziłam się do wykończenia Największym osiągnięciem tego tygodnia jest ponowne odnalezienie radości w piciu kawki na łonie natury. Do tej pory nie miałam na to czasu, wreszcie jednak dotarło do mnie, że przesadzam, że przecież nikt mnie nie goni i że nie muszę wszystkiego zrobić od razu. W tej chwili mam prawie wszystko zrobione, co nie znaczy, że mogę się rozsiąść i patrzeć jak rośnie, teraz jak każdy, muszę zacząć kolejną rundkę
Dzisiaj zaprosiłam eMa i Filipa na działkę na grilla. Pierwszy za nim nie przepada, drugi jak najbardziej. Ale obaj zgodzili się chętnie, chociaż wiadomo było, że nie ma nic za darmo. Z samego rana pojechaliśmy na rynek po zioła, które zupełnie mi wyginęły i zostałam z niczym. Kupiłam dwa tymianki, oregano, bazylię grecką, pietruszkę naciową, szałwię i rozmaryn. Tymianku muszę jeszcze dokupić, bo dwa, to tyle co nic, ale zawsze już będzie coś rosło. Posadzę je dopiero jutro, bo dzisiaj jeszcze pieliłam i posadziłam sałatę, którą obdarował mnie sąsiad zza siatki. Ponieważ nie mam typowo warzywnych grządek, to posadziłam ją między różami, daliami i pomidorami. Mam nadzieję, że zanim się rozrosną, to sałatę zdążymy już zjeść Ostatnio dostałam od teścia taką pyszną, że nie mogłam się nią najeść.
EM dzisiaj palił drewniane śmieci zalegające na działce, w tym pozostałości po ścieżce, a potem pilnował grilla, a Filip kosił, nie tylko kosiarką, ale i podkaszarką i nareszcie trawniki i obrzeża wyglądają przyzwoicie Zagnałam go jeszcze do usunięcia dzikiego maliniaka i pola truskawkowego, które przechodzą od sąsiadki i panoszą mi się w borówkach. Sąsiadka dawno nie ma truskawek, a u mnie są U niej zostały jakieś pojedyncze sztuki tuż przy siatce, w tej chwili zarośnięte już gęstą trawą, to znalazły sobie miejscówkę u mnie. Gdybym miała jakieś miejsce, to może bym i przygarnęła, ale kolejnej rabaty, nawet dla truskawek, robić nie będę
Przy okazji sadzenia sałaty między różami i nie tylko, znalazłam na rutewce dziwną mszycę. Zupełnie jak kameleon upodobniła się do rośliny, na której przesiaduje
Małe sikoreczki już wczoraj zaczęły się pokazywać w otworze domku, a dzisiaj prezentowały już okropnie głodne dzióbki. Są takie maleńkie, że sikorka-rodzic, wygląda przy nich jak Guliwer
Rodzice prawie bez przerwy zapełniają puste brzuszki
Syci i zadowoleni wróciliśmy do domku. A jutro dzień jak co dzień, czyli znowu na działkę
Pozdrawiam i miłego weekendu
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1147
- Od: 28 lis 2020, o 09:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie blisko lasu
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko witaj jestem i ja.Piękne roślinki ,piękne opisy ,super się ogląda i czyta .
Będę zaglądać i śledzić Ciebie
Będę zaglądać i śledzić Ciebie
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25174
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
W tym roku mszyca atakuje najdziwniejsze rośliny.
U mnie zaatakowała irysa. Nie oglądałam innych. Zauważyłam na jednym.
Jutro muszę sprawdzić pozostałe. Pierwszy raz widzę też mszycę na rutewce.
Chce Ci się wracać do pracy?
U mnie zaatakowała irysa. Nie oglądałam innych. Zauważyłam na jednym.
Jutro muszę sprawdzić pozostałe. Pierwszy raz widzę też mszycę na rutewce.
Chce Ci się wracać do pracy?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1147
- Od: 28 lis 2020, o 09:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie blisko lasu
Re: Pierwsze koty za płoty VI
W pobliżu szukaj mrówek i od nich zacznij walkę z mszycą.
Pozdrawiam cieplutko
Pozdrawiam cieplutko
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42270
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Witaj Iwonko po długiej przerwie powoli się rozkręcam...nie jest to proste, ale muszem, bo nawet w szpitalu zaglądałam na FO. Pobieżnie, ale w ramach odsuwania złych myśli. Zielone ma moc!
Koniec części poprzedniej obejrzałam pobieżnie, szczególnie zdjęcia bo te nie pozwalają się ominąć. Wracam do ciemiernika, jak nie musisz nie dziel, zostaw go a siać się zacznie. Po tylu latach ogrodowania uważam, że i kwiaty muszą osiągnąć swoją dojrzałość. Nie siały się i u mnie a teraz mam trawniczek siewek. Wykopuję do doniczek, ale kiedy dojdę do formy żeby komuś coś wysłać ...nie wiem? M i tak ma sporo obowiązków ( i lata swoje ) więc nie dołożę mu. Rok temu wysyłki wstrzymane, bo kontakty pocztowe a ten wiadomo ... a ogród zarasta i nie mam siły nawet go przerzedzić. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę wspaniałego sezonu!
Koniec części poprzedniej obejrzałam pobieżnie, szczególnie zdjęcia bo te nie pozwalają się ominąć. Wracam do ciemiernika, jak nie musisz nie dziel, zostaw go a siać się zacznie. Po tylu latach ogrodowania uważam, że i kwiaty muszą osiągnąć swoją dojrzałość. Nie siały się i u mnie a teraz mam trawniczek siewek. Wykopuję do doniczek, ale kiedy dojdę do formy żeby komuś coś wysłać ...nie wiem? M i tak ma sporo obowiązków ( i lata swoje ) więc nie dołożę mu. Rok temu wysyłki wstrzymane, bo kontakty pocztowe a ten wiadomo ... a ogród zarasta i nie mam siły nawet go przerzedzić. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę wspaniałego sezonu!
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2959
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, piękne łąki kwiatowe i czosnkowe masz w parku, zwłaszcza koniczyna mi się spodobała
Jak dawno już mogłam sobie powiedzieć: wszystko mam zrobione. Wydaje mi się, że teraz, kiedy właściwie motyczki nie używam, ciągle coś jest niedokończone
Twój gość to młody kos, spokojnie możesz go przegonić spod stołeczka, one jakiś czas po opuszczeniu gniazda, biegają po ogrodzie, podfruwając, widocznie wykluły się na Twojej działce. Tylko nie pokazuj mu borówek, bo nie zdążysz ich spróbować .
Mam wrażenie, że te drobne dziurki to robota mrówek. Sałatę na pewno one tak mi podziurkowały. , a mam też plagę malutkich ślimaczków w szarych, twardych skorupkach. Takich jeszcze nie miałam, a przynajmniej, nie w takich ilościach. Wydaje mi się, że na nie granulki nie działają!
Piękna historia o stokrotce i jak tu pojechać po nich kosiarką?
Miłego odpoczynku przed powrotem do pracy
Jak dawno już mogłam sobie powiedzieć: wszystko mam zrobione. Wydaje mi się, że teraz, kiedy właściwie motyczki nie używam, ciągle coś jest niedokończone
Twój gość to młody kos, spokojnie możesz go przegonić spod stołeczka, one jakiś czas po opuszczeniu gniazda, biegają po ogrodzie, podfruwając, widocznie wykluły się na Twojej działce. Tylko nie pokazuj mu borówek, bo nie zdążysz ich spróbować .
Mam wrażenie, że te drobne dziurki to robota mrówek. Sałatę na pewno one tak mi podziurkowały. , a mam też plagę malutkich ślimaczków w szarych, twardych skorupkach. Takich jeszcze nie miałam, a przynajmniej, nie w takich ilościach. Wydaje mi się, że na nie granulki nie działają!
Piękna historia o stokrotce i jak tu pojechać po nich kosiarką?
Miłego odpoczynku przed powrotem do pracy
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3
- Krychna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2044
- Od: 23 mar 2010, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Małopolska Beskid Wyspowy
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko w fajnym dniu rozpoczęłaś swój nowy wątek
W końcu co raz więcej jest koloru w ogrodach i cieszy w nim przebywanie, a zrobiło się też cieplej i ja każdą wolną chwilę spędzam w ogrodzie, dlatego mniej czasu mam na FO, ale jestem i ja w Twoim nowym wątku, bo bardzo lubię go czytać i oglądać zdjęcia choć nie zawsze zostawiam ślad, wybacz
U mnie też mszyca szaleje ale najbardziej na Różach już robiłam oprysk, na rutewce jej nie ma bo nawet poszłam patrzeć. podziwiam zdjęcie z żółtymi kwiatami[?] w chmurach Piękna opowieść o stokrotce Pozdrawiam i czekam na następne zdjęcia z działki
Powodzenia w pierwszych dniach w pracy
W końcu co raz więcej jest koloru w ogrodach i cieszy w nim przebywanie, a zrobiło się też cieplej i ja każdą wolną chwilę spędzam w ogrodzie, dlatego mniej czasu mam na FO, ale jestem i ja w Twoim nowym wątku, bo bardzo lubię go czytać i oglądać zdjęcia choć nie zawsze zostawiam ślad, wybacz
U mnie też mszyca szaleje ale najbardziej na Różach już robiłam oprysk, na rutewce jej nie ma bo nawet poszłam patrzeć. podziwiam zdjęcie z żółtymi kwiatami[?] w chmurach Piękna opowieść o stokrotce Pozdrawiam i czekam na następne zdjęcia z działki
Powodzenia w pierwszych dniach w pracy
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko, pogoda nas rozpieszcza do tego stopnia, że nie chce się wracać z działki do blokowiska, w związku z czym na wszystko brakuje czasu. Wprawdzie niewiele jestem w stanie zrobić, poza podlewaniem, a wracam potwornie zmęczona. Oczywiście zmęczona upałem, który jest dla mnie zabójczy. Bardzo odpowiadała mi pogoda w końcówce maja, ale to już było...
Widok poletka czosnkowego w parku miejskim to coś fantastycznego!
Bardzo mądrze dysponujesz czasem poświęconym pracy fizycznej na działce. Trzeba sobie dozować wysiłek fizyczny, by działeczka była przyjemnością, nie dodatkowym obowiązkiem.
Tak się wymądrzam teraz, bo w trzydziestostopniowym skwarze nie nadaję się do roboty, ale gdy tylko się nieco ochłodzi, to już widzę chwasty, z którymi trzeba ostrą walkę stoczyć.
Nie przejmuj się zaginionymi roślinami, bo to nie Twoja wina, zawiniła zima. U mnie też nie wszystko przeżyło, jeżówkom szczęśliwie nic nie zaszkodziło, a clematisy tak długo spały, że kupiłam cztery nowe, a gdy wsadziłam, stare wystartowały i teraz będzie gąszcz. Jestem pewna, że i Twoje ruszą bardzo szybko, na pewno nie zginęły.
Zioła u mnie też żyją, a tymianek nie wytrzymał i już kwitnie. Muszę mu ściąć kwiatki, by się nie rozsiał.
Czytam, że też już rozpoczęłaś sezon grillowy. Pierwszy grill zawsze jest najsmaczniejszy.
U mnie też pokazała się pierwsza mszyca. Na razie na jednej różyczce. Potraktowałam ją odpowiednio i mam nadzieję, że sobie ne wrati. Natomiast mrówki nawet pąki piwonii opanowały, nie mówiąc o tym, że dwie rośliny niemal zniszczyły, zanim zorientowałam się, że coś złego się z nimi dzieje.
Bardzo lubię obserwować pisklęta karmione przez ptasich rodziców, niestety, w tym roku budki lęgowe u nas puste, a spowodował to mieszkający na działkach kot. Całe gniazda a budek powyciągał. Pogoniłam go ostro, ale już było po ptokach.
Iwonko, ciesz się działeczką, swoimi roślinkami, goszczącymi u Ciebie ptaszętami, słoneczkiem i ciepełkiem, smakuj kawusię i odpoczywaj.
Widok poletka czosnkowego w parku miejskim to coś fantastycznego!
Bardzo mądrze dysponujesz czasem poświęconym pracy fizycznej na działce. Trzeba sobie dozować wysiłek fizyczny, by działeczka była przyjemnością, nie dodatkowym obowiązkiem.
Tak się wymądrzam teraz, bo w trzydziestostopniowym skwarze nie nadaję się do roboty, ale gdy tylko się nieco ochłodzi, to już widzę chwasty, z którymi trzeba ostrą walkę stoczyć.
Nie przejmuj się zaginionymi roślinami, bo to nie Twoja wina, zawiniła zima. U mnie też nie wszystko przeżyło, jeżówkom szczęśliwie nic nie zaszkodziło, a clematisy tak długo spały, że kupiłam cztery nowe, a gdy wsadziłam, stare wystartowały i teraz będzie gąszcz. Jestem pewna, że i Twoje ruszą bardzo szybko, na pewno nie zginęły.
Zioła u mnie też żyją, a tymianek nie wytrzymał i już kwitnie. Muszę mu ściąć kwiatki, by się nie rozsiał.
Czytam, że też już rozpoczęłaś sezon grillowy. Pierwszy grill zawsze jest najsmaczniejszy.
U mnie też pokazała się pierwsza mszyca. Na razie na jednej różyczce. Potraktowałam ją odpowiednio i mam nadzieję, że sobie ne wrati. Natomiast mrówki nawet pąki piwonii opanowały, nie mówiąc o tym, że dwie rośliny niemal zniszczyły, zanim zorientowałam się, że coś złego się z nimi dzieje.
Bardzo lubię obserwować pisklęta karmione przez ptasich rodziców, niestety, w tym roku budki lęgowe u nas puste, a spowodował to mieszkający na działkach kot. Całe gniazda a budek powyciągał. Pogoniłam go ostro, ale już było po ptokach.
Iwonko, ciesz się działeczką, swoimi roślinkami, goszczącymi u Ciebie ptaszętami, słoneczkiem i ciepełkiem, smakuj kawusię i odpoczywaj.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Dopiero wczoraj narzekałam u siebie że pomarzła mi nawet rutewka delavaya Parfume star ,a tu dzisiaj patrzę wyłazi to to nieszczęście jednym badylkiem z ziemskich czeluści biedna i zmaltretowana.Druga biała tez ledwie odrasta kurcze co za rok. Znak że muszę wciąż narzekać Ślimory w jedną noc zniszczyły mi śliczną chryzantemę Pipi nie wiem czy uda mi sie ja odratować ,ale ma dwie zielone łodyżki to może jeszcze coś z niej będzie. Dopóki była okryta butelką było OK jak tylko ją zdjęłam już zniknęła .One ją wprost uwielbiają i to każdego roku to samo.Iwonko fajne parkowe poletko czosnku macie śliczny park z tą łączka kwietną ,nasz to zaniedbany na jamen Mile spędzonej soboty i niedzieli
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Bogusiu, nareszcie się odnalazłaś
Mrówek mam w tym roku dostatek, jak nigdy I czerwonych i czarnych, niby ich nie widać, a jak się tylko poruszy ziemią, to wychodzą całymi tabunami. Nigdy ich tyle nie było Teraz przy pieleniu mam zawsze przy sobie proszek na nie i sypię ile wlezie. Same plagi w tym roku: ślimaki, mszyce, no i jeszcze mrówki. I niszczylistka się pokazała do tego wszystkiego, jestem ciekawa, co tym razem będzie niszczyć, bo przecież róż jeszcze nie ma. Chyba, że się przyczai i w większej ilości pokaże się dopiero jak zakwitną, bo jak na razie jest ich niewiele.
Takie pozdrowienia, że nie tylko cieplutko się zrobiło, ale wręcz gorąco
Gosiu, na pewno powinnam Ci odpowiedzieć, że tak! Że się już doczekać nie mogę.... Ale tak prawdę mówiąc, to zupełnie mi się nie chce. Jeszcze gdybym miała pracować, jak większość, to byłoby łatwiej, ale zupełnie już sobie nie wyobrażam pracy w nocy. Odzwyczaiłam się od takiego rytmu i ciężko będzie do tego wrócić. Jednak po trzydziestu latach pracach na nockach, chyba znowu szybko wpadnę w taką samą monotonię jak przed operacją. Przy takim systemie nie ma znaczenia czy jest środa, piątek, niedziela czy też jakieś święto. Nie ma długich weekendów, nie zawsze są urlopy w wakacje, czy też na ostatnią chwilę. Dopóki pracowałam, nie zauważałam uciążliwości takiej pracy, teraz już to widzę. Podchodzę jednak do tego normalnie, skończyłam zwolnienie, trzeba wracać i już Do emerytury jeszcze kilka latek, a co będzie po tym, jeszcze się nie zastanawiałam.
Na irysie mszycy nie widziałam, ale na różach jest ich zatrzęsienie. Już dawno nie było takiego roku, z taka ilością wszelkiego rodzaju pasożytów. Jak widać mroźna zima im nie zaszkodziła, a zawsze się mówiło, że mróz zmniejszy liczebność szkodników
Marysiu, wszystko w swoim czasie, pomaleńku wrócisz do formy, w tej chwili nie ma nic ważniejszego Obiecane wysyłki zrealizujesz w następnym sezonie, tak jak ja. Wszystkie obiecanki miałam zapisane i w miarę możliwości ciągle je realizuję. Być może coś mi uciekło, ale jeśli nawet, to raczej niewiele.
Ciemiernika już podzieliłam, nie mogłam już czekać, bo zrobił się potężny i nie tylko zasłaniał mi trójlista, ale i był doskonałą kryjówką dla ślimaków. Wydaje mi się, że zniósł to dzielnie
Tak naprawdę dopiero teraz zaczynam odczuwać przyjemność z działkowania. Nareszcie mam przynajmniej z grubsza obrobione i mogę sobie pozwolić na kilka leniwych chwil. Jeszcze wszystko przed Tobą, a eMa też musisz oszczędzić. Na pewno bardzo przeżył wszystko to, co działo się z Tobą i też potrzebuje czasu na regenerację
Marto, ta koniczyna to Inkarnatka. Kwiaty rzeczywiście przypominają zwykłą koniczynę, tylko są wydłużone i krwistoczerwone i bardzo dobrze widoczne na tle zieleni To pierwsze łąki kwiatowe w naszym mieście i muszę przyznać, że bardzo mi się podobają. Ciekawe jak długo będą tak samo atrakcyjne, bo z tego co wiem, to o takie łąki też trzeba zadbać. Kilka lat temu na taki pomysł wpadli włodarze Krakowa, ale w tym roku już prawie nie ma po nich śladu, wszystko na powrót zarasta trawą
Może to i kos przechadzał się po mojej działce, ja je rozpoznaję po żółtym dziobie, a ten takiego nie miał Nie miałabym serca przegonić go od siebie, ale widać sam już zrozumiał, że nie tam jego miejsce, bo od kilku dni go nie widuję. Na szczęście do tej pory jedynie sikorki podskubywały mi borówki, chociaż wszystko może się zmienić. W tym roku i tak nie będzie zbyt wiele owoców, to może i kosy zaczną się nimi częstować. Moje borówki do tej pory były bezpieczne, ale tak jak i wszystko, nie musi być tak zawsze. Oby jednak ich nie zwęszyły, bo wtedy dla nas zabraknie, a uwielbiamy zapełniać nimi brzuszki, szczególnie w postaci pierogów, ale i nie tylko.
Mrówek Ci u mnie w tym roku dostatek, tak jak i zresztą i innych plag Jak tak dalej będzie, to zasypię działkę chemią, czego raczej do tej pory nie robiłam. Ślimaków jest tyle, że nie nadążam ich zbierać, gdzie bym nie zajrzała, tam wszystko pokryte jest ich śluzem, rośliny- szczególnie róże, aż uginają się od mszyc, to tylko mrówek mi brakowało Mszyce do tej pory zbierałam ręcznie, tym razem nie jestem już w stanie tego robić, muszę wziąć się za nie na poważnie, zanim będzie za późno. Wszystko mam podziurawione, chyba jedynie róże zostały oszczędzone. Rośliny są tak zmasakrowane, że nawet trudno je pokazać, brunery, kocimiętka, niektóre jeżówki- wszystko ledwo dycha. Jedyna nadzieja w jednorocznych, jak się rozrosną, to może przysłonią niedostatki i jakoś to będzie wyglądać.
Do powrotu do pracy mama jeszcze kilka dni i już mogę sobie odrobinę poodpoczywać. I robię to z przyjemnością
Krysiu, taka data to zupełny przypadek, ale super się złożyło Czekałam na warsztaty kosmetyczne, które w ostatniej chwili zostały odwołane, to spożytkowałam czas inaczej i na dodatek, równie miło.
Chyba każdy, jak tylko może, to wybywa do ogrodu i czasu ma mniej na wszystko, w tym i na forum. To zrozumiałe, sama robię tak samo.Tyle się nasiedzieliśmy w domach i przez pandemię i pogodę, że korzystamy z każdego ciepłego dnia. Może nawet jest i odrobinę za gorąco, ale nie zamierzam narzekać, wolę tak, niż to, co było do tej pory. Jak mi za gorąco, to sobie wejdę pod parasol, albo zrobię sobie prysznic, napiję się zimnej wody, a nie chodzę i szukam, co by tu jeszcze na siebie założyć. Całkiem przyjemnie tak się żyje
Brrr...., gdzie nie spojrzę, tam mszyca. Na dzisiaj nastawiłam się na opryski, ale jak zwykle nie wyszło tak, jak chciałam
Opowieść o stokrotce i mnie urzekła A żółte kwiaty, to złotnica. Osobiście bardzo ją lubię, chociaż to taka trochę roztrzepana roślina. W tym roku rozrosła się już za bardzo i będę musiała ją ograniczyć, dlatego muszę się napatrzeć na jej kwiaty, bo tak obficie kwitnąć nieczęsto jej się zdarza. Jeśli reflektujesz, to tylko szepnij słówko.
O pracy jeszcze nie myślę, pomyślę w dniu, kiedy będę musiała już się tam udać
Lucynko, ja i w upale coś tam zawsze zrobię. Mniej niż zazwyczaj, ale jak schowam się pod parasolem, to i pielić mogę, chociaż nie zawsze mi się chce. Ponieważ jednak jestem już zadowolona z efektów swojej pracy, to mogę sobie już nawet pozwolić na miłe spędzanie czasu na działce z książeczką i kawusią i czerpać z tego przyjemność. Pisklęta niestety już wyfrunęły z gniazda, zrobiło się cicho, nie mam czego obserwować. Sikorki przylatują w dalszym ciągu do karmnika, jak jestem na działce to mniej, ale jak mnie nie ma, to ruch musi być duży, bo codziennie dosypuję ziarno. W tym roku jest mnóstwo żab, chowają się w różnych dziwnych miejscach, ale jak podlewam, to chętnie wychodzą zażyć kąpieli. Pogadamy sobie wtedy jak swój ze swoim, chociaż one jakieś takie mniej gadatliwe, ale zupełnie się tym nie przejmuję. No i jaszczurki tłumnie wychodzą zażywać kąpieli, tym razem już słonecznych. Ogród jest pełen życia, tylko trzeba pozwolić, żeby to życie mogło się toczyć obok nas
Z ginących roślin jedynie jeżówek mi żal, inne po prostu robią miejsce kolejnym, które będą mogły dzięki temu u mnie zagościć Clematisy bardzo nierówno się budzą, jeden już nawet kwitnie, a dwa inne ledwo zaczynają być widoczne. Wszystkie tak samo były zarośnięte chwastami, ale już z odchwaszczaniem tak sprawiedliwie nie było. Ostatniego wydobyłam na światło dzienne dopiero wczoraj
Zioła na szczęście już uzupełniłam, trochę tymianku ścięłam sobie u Mamy, resztę chyba uda mi się ściąć już ze swoich. Tymianek, lubczyk i majeranek schodzi u mnie w ilościach hurtowych, a ostatnio do tego grona dołączyła i szałwia. Lubczyk już też sobie dynda na stryszku
Po takich życzeniach, z czystym sumieniem, będę mogła z tego wszystkiego skorzystać
Martagony już za chwilkę
Jadziu, Parfume Star, to rutewka orlikolistna i ta jest już duża, za to dwie delevaya i u mnie dopiero co się pokazały. Jedna mniejsza od drugiej, ale są , a nie byłam wcale tego taka pewna Jedna była tak zarośnięta podagrycznikiem, że szukałam jej na klęczkach i z nosem przy ziemi, żeby tylko jej nie wyrwać razem z chwastami. Ślimaki buszują każdego dnia, skąd ich tyle się wzięło w tym roku?
Ten park jest dopiero od kilku lat i jak na razie jest ładnie utrzymany. Najwięcej kwiatów kwitnie wczesna wiosną, ale zmienia się z każdą porą roku.
Na dzisiaj miałam bardzo bogate plany działkowe, a tymczasem jak zwykle nic nie zależało ode mnie. Rano zajechałam na ryneczek po jeszcze kilka sadzonek, ale szczerze mówiąc za bardzo się nie obłowiłam. Chciałam kupić sanwitalię i aksamitki, ale miejsca starczyło mi jedynie na te pierwsze, a po te drugie będę musiała pojechać jeszcze raz. Zawsze aksamitki same mi się siały, a w tym roku nie mam ani jednej siewki Nie pokazały się również kosmosy ani ostróżki jednoroczne i dzięki temu nie mam czym obsadzić pokazujących się miejsc po cebulowych.
Dzisiaj miałam siedzieć na działce do wieczora, miałam pielić, posadzić poziomki i sanwitalię, podwiązać pomidory, a na koniec zrobić opryski na mszycę. Tymczasem zdążyłam jedynie wypić piwko Ponieważ miałam pobyć na działce dłużej, to nie zrywałam się z samego rana, tylko spokojnie zjadłam w domu śniadanie i na działeczce pojawiłam się dopiero po dziesiątej. Rozsiadłam się wygodnie na leżaczku z pierwszym w tym roku piwkiem w jednej i książką w drugiej ręce i delektowałam się smakiem złotego napoju. Miałam przecież czas, dużo czasu przed sobą, nie ma co się spieszyć, zdążę..... Jednak szybko zrobiło się jednak jakoś tak ciemno, raz rzuciłam okiem na niebo, drugi, jakoś pochmurno, zapowiadali przelotny deszcz, może jednak spadnie? Postanowiłam jednak się jednak troszkę ruszyć i popracować, zaczęłam od pielenia i zajmowałam się tą czynnością przez jakieś pół godziny. A potem było już wszystko biegusiem...... Biegusiem zbierałam sprzęt do pielenia, wiaderko, pazurki, stołeczek, wszystko tylko myk do domku, biegusiem po leżak i stolik, po moknące okulary, komórkę i czytnik, biegusiem chowałam rower pod daszek i w końcu sama, już porządnie przemoczona, biegusiem do domku Niestety nie zdążyłam już wkręcić korków i musiałam obejść się bez kawy, ale liczyłam, że będą to tylko przelotne opady, przelecą i polecą dalej, a ja będę mogła ponownie wrócić do zaplanowanych prac. No to znowu książeczka, truskawki, jakiś luk przez okno, bo może przestało padać, nie przestało, zrobiło się chłodno, no to kocyk i książeczka i truskawki, a te przelotne tak latały nade mną i latały i nie zamierzały przestać. Minęła godzina, druga i trzecia, a one dalej latają, padało tak intensywnie, że nie było mowy, żebym wracała do domu rowerem, do eM nie mogłam się dodzwonić, też pojechał na rower. W końcu postanowiłam wracać do domu autobusem, a rower zostawić na działce. Było mi już zimno, nie wiedziałam kiedy eM się ocknie, że pada, a umówiliśmy się dopiero na dziewiętnastą. Na szczęście nie zdążyłam nawet dojść do bramy, jak zadzwonił, cały zdziwiony, że tyle godzin pada , bo tam gdzie on był, rozpadało się niedawno. Po półgodzinie wracaliśmy już do domu, dwa rowery na dachu, ja w suchej, mężowskiej bluzie, ciepełko w samochodzie. Wyjechaliśmy z lasu, a tam zupełnie inna pogoda. Co prawda też padało, ale to był jedynie deszczyk, a nie ulewa, w taki mogłabym wracać nawet rowerem. Całe szczęście, że nie wybrałam się w końcu sama, bo droga przez las właściwie nie do przebycia dla pieszego. To zwykła droga przez las, rozjeżdżona przez samochody. Po deszczu tworzą się ogromne, kilkumetrowe kałuże przez całą szerokość drogi i musiałabym przedzierać się przez zarośla. Aż boję się pomyśleć, jak wyglądałabym po dojściu na przystanek
I to by było na tyle, jeśli chodzi o plany.....
Mrówek mam w tym roku dostatek, jak nigdy I czerwonych i czarnych, niby ich nie widać, a jak się tylko poruszy ziemią, to wychodzą całymi tabunami. Nigdy ich tyle nie było Teraz przy pieleniu mam zawsze przy sobie proszek na nie i sypię ile wlezie. Same plagi w tym roku: ślimaki, mszyce, no i jeszcze mrówki. I niszczylistka się pokazała do tego wszystkiego, jestem ciekawa, co tym razem będzie niszczyć, bo przecież róż jeszcze nie ma. Chyba, że się przyczai i w większej ilości pokaże się dopiero jak zakwitną, bo jak na razie jest ich niewiele.
Takie pozdrowienia, że nie tylko cieplutko się zrobiło, ale wręcz gorąco
Gosiu, na pewno powinnam Ci odpowiedzieć, że tak! Że się już doczekać nie mogę.... Ale tak prawdę mówiąc, to zupełnie mi się nie chce. Jeszcze gdybym miała pracować, jak większość, to byłoby łatwiej, ale zupełnie już sobie nie wyobrażam pracy w nocy. Odzwyczaiłam się od takiego rytmu i ciężko będzie do tego wrócić. Jednak po trzydziestu latach pracach na nockach, chyba znowu szybko wpadnę w taką samą monotonię jak przed operacją. Przy takim systemie nie ma znaczenia czy jest środa, piątek, niedziela czy też jakieś święto. Nie ma długich weekendów, nie zawsze są urlopy w wakacje, czy też na ostatnią chwilę. Dopóki pracowałam, nie zauważałam uciążliwości takiej pracy, teraz już to widzę. Podchodzę jednak do tego normalnie, skończyłam zwolnienie, trzeba wracać i już Do emerytury jeszcze kilka latek, a co będzie po tym, jeszcze się nie zastanawiałam.
Na irysie mszycy nie widziałam, ale na różach jest ich zatrzęsienie. Już dawno nie było takiego roku, z taka ilością wszelkiego rodzaju pasożytów. Jak widać mroźna zima im nie zaszkodziła, a zawsze się mówiło, że mróz zmniejszy liczebność szkodników
Marysiu, wszystko w swoim czasie, pomaleńku wrócisz do formy, w tej chwili nie ma nic ważniejszego Obiecane wysyłki zrealizujesz w następnym sezonie, tak jak ja. Wszystkie obiecanki miałam zapisane i w miarę możliwości ciągle je realizuję. Być może coś mi uciekło, ale jeśli nawet, to raczej niewiele.
Ciemiernika już podzieliłam, nie mogłam już czekać, bo zrobił się potężny i nie tylko zasłaniał mi trójlista, ale i był doskonałą kryjówką dla ślimaków. Wydaje mi się, że zniósł to dzielnie
Tak naprawdę dopiero teraz zaczynam odczuwać przyjemność z działkowania. Nareszcie mam przynajmniej z grubsza obrobione i mogę sobie pozwolić na kilka leniwych chwil. Jeszcze wszystko przed Tobą, a eMa też musisz oszczędzić. Na pewno bardzo przeżył wszystko to, co działo się z Tobą i też potrzebuje czasu na regenerację
Marto, ta koniczyna to Inkarnatka. Kwiaty rzeczywiście przypominają zwykłą koniczynę, tylko są wydłużone i krwistoczerwone i bardzo dobrze widoczne na tle zieleni To pierwsze łąki kwiatowe w naszym mieście i muszę przyznać, że bardzo mi się podobają. Ciekawe jak długo będą tak samo atrakcyjne, bo z tego co wiem, to o takie łąki też trzeba zadbać. Kilka lat temu na taki pomysł wpadli włodarze Krakowa, ale w tym roku już prawie nie ma po nich śladu, wszystko na powrót zarasta trawą
Może to i kos przechadzał się po mojej działce, ja je rozpoznaję po żółtym dziobie, a ten takiego nie miał Nie miałabym serca przegonić go od siebie, ale widać sam już zrozumiał, że nie tam jego miejsce, bo od kilku dni go nie widuję. Na szczęście do tej pory jedynie sikorki podskubywały mi borówki, chociaż wszystko może się zmienić. W tym roku i tak nie będzie zbyt wiele owoców, to może i kosy zaczną się nimi częstować. Moje borówki do tej pory były bezpieczne, ale tak jak i wszystko, nie musi być tak zawsze. Oby jednak ich nie zwęszyły, bo wtedy dla nas zabraknie, a uwielbiamy zapełniać nimi brzuszki, szczególnie w postaci pierogów, ale i nie tylko.
Mrówek Ci u mnie w tym roku dostatek, tak jak i zresztą i innych plag Jak tak dalej będzie, to zasypię działkę chemią, czego raczej do tej pory nie robiłam. Ślimaków jest tyle, że nie nadążam ich zbierać, gdzie bym nie zajrzała, tam wszystko pokryte jest ich śluzem, rośliny- szczególnie róże, aż uginają się od mszyc, to tylko mrówek mi brakowało Mszyce do tej pory zbierałam ręcznie, tym razem nie jestem już w stanie tego robić, muszę wziąć się za nie na poważnie, zanim będzie za późno. Wszystko mam podziurawione, chyba jedynie róże zostały oszczędzone. Rośliny są tak zmasakrowane, że nawet trudno je pokazać, brunery, kocimiętka, niektóre jeżówki- wszystko ledwo dycha. Jedyna nadzieja w jednorocznych, jak się rozrosną, to może przysłonią niedostatki i jakoś to będzie wyglądać.
Do powrotu do pracy mama jeszcze kilka dni i już mogę sobie odrobinę poodpoczywać. I robię to z przyjemnością
Krysiu, taka data to zupełny przypadek, ale super się złożyło Czekałam na warsztaty kosmetyczne, które w ostatniej chwili zostały odwołane, to spożytkowałam czas inaczej i na dodatek, równie miło.
Chyba każdy, jak tylko może, to wybywa do ogrodu i czasu ma mniej na wszystko, w tym i na forum. To zrozumiałe, sama robię tak samo.Tyle się nasiedzieliśmy w domach i przez pandemię i pogodę, że korzystamy z każdego ciepłego dnia. Może nawet jest i odrobinę za gorąco, ale nie zamierzam narzekać, wolę tak, niż to, co było do tej pory. Jak mi za gorąco, to sobie wejdę pod parasol, albo zrobię sobie prysznic, napiję się zimnej wody, a nie chodzę i szukam, co by tu jeszcze na siebie założyć. Całkiem przyjemnie tak się żyje
Brrr...., gdzie nie spojrzę, tam mszyca. Na dzisiaj nastawiłam się na opryski, ale jak zwykle nie wyszło tak, jak chciałam
Opowieść o stokrotce i mnie urzekła A żółte kwiaty, to złotnica. Osobiście bardzo ją lubię, chociaż to taka trochę roztrzepana roślina. W tym roku rozrosła się już za bardzo i będę musiała ją ograniczyć, dlatego muszę się napatrzeć na jej kwiaty, bo tak obficie kwitnąć nieczęsto jej się zdarza. Jeśli reflektujesz, to tylko szepnij słówko.
O pracy jeszcze nie myślę, pomyślę w dniu, kiedy będę musiała już się tam udać
Lucynko, ja i w upale coś tam zawsze zrobię. Mniej niż zazwyczaj, ale jak schowam się pod parasolem, to i pielić mogę, chociaż nie zawsze mi się chce. Ponieważ jednak jestem już zadowolona z efektów swojej pracy, to mogę sobie już nawet pozwolić na miłe spędzanie czasu na działce z książeczką i kawusią i czerpać z tego przyjemność. Pisklęta niestety już wyfrunęły z gniazda, zrobiło się cicho, nie mam czego obserwować. Sikorki przylatują w dalszym ciągu do karmnika, jak jestem na działce to mniej, ale jak mnie nie ma, to ruch musi być duży, bo codziennie dosypuję ziarno. W tym roku jest mnóstwo żab, chowają się w różnych dziwnych miejscach, ale jak podlewam, to chętnie wychodzą zażyć kąpieli. Pogadamy sobie wtedy jak swój ze swoim, chociaż one jakieś takie mniej gadatliwe, ale zupełnie się tym nie przejmuję. No i jaszczurki tłumnie wychodzą zażywać kąpieli, tym razem już słonecznych. Ogród jest pełen życia, tylko trzeba pozwolić, żeby to życie mogło się toczyć obok nas
Z ginących roślin jedynie jeżówek mi żal, inne po prostu robią miejsce kolejnym, które będą mogły dzięki temu u mnie zagościć Clematisy bardzo nierówno się budzą, jeden już nawet kwitnie, a dwa inne ledwo zaczynają być widoczne. Wszystkie tak samo były zarośnięte chwastami, ale już z odchwaszczaniem tak sprawiedliwie nie było. Ostatniego wydobyłam na światło dzienne dopiero wczoraj
Zioła na szczęście już uzupełniłam, trochę tymianku ścięłam sobie u Mamy, resztę chyba uda mi się ściąć już ze swoich. Tymianek, lubczyk i majeranek schodzi u mnie w ilościach hurtowych, a ostatnio do tego grona dołączyła i szałwia. Lubczyk już też sobie dynda na stryszku
Po takich życzeniach, z czystym sumieniem, będę mogła z tego wszystkiego skorzystać
Martagony już za chwilkę
Jadziu, Parfume Star, to rutewka orlikolistna i ta jest już duża, za to dwie delevaya i u mnie dopiero co się pokazały. Jedna mniejsza od drugiej, ale są , a nie byłam wcale tego taka pewna Jedna była tak zarośnięta podagrycznikiem, że szukałam jej na klęczkach i z nosem przy ziemi, żeby tylko jej nie wyrwać razem z chwastami. Ślimaki buszują każdego dnia, skąd ich tyle się wzięło w tym roku?
Ten park jest dopiero od kilku lat i jak na razie jest ładnie utrzymany. Najwięcej kwiatów kwitnie wczesna wiosną, ale zmienia się z każdą porą roku.
Na dzisiaj miałam bardzo bogate plany działkowe, a tymczasem jak zwykle nic nie zależało ode mnie. Rano zajechałam na ryneczek po jeszcze kilka sadzonek, ale szczerze mówiąc za bardzo się nie obłowiłam. Chciałam kupić sanwitalię i aksamitki, ale miejsca starczyło mi jedynie na te pierwsze, a po te drugie będę musiała pojechać jeszcze raz. Zawsze aksamitki same mi się siały, a w tym roku nie mam ani jednej siewki Nie pokazały się również kosmosy ani ostróżki jednoroczne i dzięki temu nie mam czym obsadzić pokazujących się miejsc po cebulowych.
Dzisiaj miałam siedzieć na działce do wieczora, miałam pielić, posadzić poziomki i sanwitalię, podwiązać pomidory, a na koniec zrobić opryski na mszycę. Tymczasem zdążyłam jedynie wypić piwko Ponieważ miałam pobyć na działce dłużej, to nie zrywałam się z samego rana, tylko spokojnie zjadłam w domu śniadanie i na działeczce pojawiłam się dopiero po dziesiątej. Rozsiadłam się wygodnie na leżaczku z pierwszym w tym roku piwkiem w jednej i książką w drugiej ręce i delektowałam się smakiem złotego napoju. Miałam przecież czas, dużo czasu przed sobą, nie ma co się spieszyć, zdążę..... Jednak szybko zrobiło się jednak jakoś tak ciemno, raz rzuciłam okiem na niebo, drugi, jakoś pochmurno, zapowiadali przelotny deszcz, może jednak spadnie? Postanowiłam jednak się jednak troszkę ruszyć i popracować, zaczęłam od pielenia i zajmowałam się tą czynnością przez jakieś pół godziny. A potem było już wszystko biegusiem...... Biegusiem zbierałam sprzęt do pielenia, wiaderko, pazurki, stołeczek, wszystko tylko myk do domku, biegusiem po leżak i stolik, po moknące okulary, komórkę i czytnik, biegusiem chowałam rower pod daszek i w końcu sama, już porządnie przemoczona, biegusiem do domku Niestety nie zdążyłam już wkręcić korków i musiałam obejść się bez kawy, ale liczyłam, że będą to tylko przelotne opady, przelecą i polecą dalej, a ja będę mogła ponownie wrócić do zaplanowanych prac. No to znowu książeczka, truskawki, jakiś luk przez okno, bo może przestało padać, nie przestało, zrobiło się chłodno, no to kocyk i książeczka i truskawki, a te przelotne tak latały nade mną i latały i nie zamierzały przestać. Minęła godzina, druga i trzecia, a one dalej latają, padało tak intensywnie, że nie było mowy, żebym wracała do domu rowerem, do eM nie mogłam się dodzwonić, też pojechał na rower. W końcu postanowiłam wracać do domu autobusem, a rower zostawić na działce. Było mi już zimno, nie wiedziałam kiedy eM się ocknie, że pada, a umówiliśmy się dopiero na dziewiętnastą. Na szczęście nie zdążyłam nawet dojść do bramy, jak zadzwonił, cały zdziwiony, że tyle godzin pada , bo tam gdzie on był, rozpadało się niedawno. Po półgodzinie wracaliśmy już do domu, dwa rowery na dachu, ja w suchej, mężowskiej bluzie, ciepełko w samochodzie. Wyjechaliśmy z lasu, a tam zupełnie inna pogoda. Co prawda też padało, ale to był jedynie deszczyk, a nie ulewa, w taki mogłabym wracać nawet rowerem. Całe szczęście, że nie wybrałam się w końcu sama, bo droga przez las właściwie nie do przebycia dla pieszego. To zwykła droga przez las, rozjeżdżona przez samochody. Po deszczu tworzą się ogromne, kilkumetrowe kałuże przez całą szerokość drogi i musiałabym przedzierać się przez zarośla. Aż boję się pomyśleć, jak wyglądałabym po dojściu na przystanek
I to by było na tyle, jeśli chodzi o plany.....
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty VI
Iwonko pochwalę piękne maki, jaki mają śliczny kolor płatków. Jak zawsze zdjęcia mnie zauroczyły, potrafisz super uchwycić detale w roślinie. Czytam o przygodach deszczowych, mam nadzieję że się z zimna nie przeziębiłaś. Pozdrawiam serdecznie