Teraz każdy szelest mnie niepokoi

szczególnie że sąsiad ciągle coś kręci przy basenie i nieraz jak nie syknie wodą to aż skaczę do góry z przerażenia. Bo ten wąż chyba cały czas krąży w pobliżu, bez przerwy liście szeleszczą...
Niech sobie mieszka byleby nie robił takich akcji i nie pędził złowrogo w moim kierunku, bo jest za duży żeby go minąć ze spokojem.
Warzywnik podsypany i podlany wygląda o niebo lepiej.

Jeszcze pasowałby deszcz....
Bo jak nam Kraków zalało tak tu w Bielsku jakoś nie możemy się doczekać na kroplę wody.
Powoli wychylają się grzybki ale sa tak suche że aż smutno patrzeć. Zebrałam 8 prawdziwków, 4 gniewusy i ... siatę roślin.
Znowu. Co się obłowię na dzikich leśnych wysypiskach to moje
Znowu sasiedzi robili sprzątanko w ogródku i załapałam się na ukorzenione miskanty,coś jak bambusy, trzmieliny, rozchodniki i nawet znalazłam cebulkę czegoś jak narcyz. Oczywiście nie pozwolę niczemu zginąć i wszystko już zasadzone u mnie.
To zabawne ale pół działki mam takie z odzysku. Wszelkie rozchodniki zbierałam wlaśnie ze stert w lesie. Trzmielin mam od czerwonych po zolte zielone i białe, z lasu mam przepiękne kokorycze, kilka ozdobnych krzewów, cudowną zieloną hostę...
Na moje skarpy mi to wystarczy a miło mi się patrzy jak uratowane gałązki zamieniają się w ozdobne krzewy i dywaniki.
No i sprowadziłam sobie parę sadzonek dzikiej mięty. Nie wiem co się stało ale cała nasza wyginęła a mieliśmy łany. A teraz ani nie mam ja ani sasiadka ani nawet nie rośnie dziko na skrapie między domami. Chyba susza ją zabiła. Albo ślimaki, bo te tez się dają we znaki tu.
Za to melisa piękna i obfita. Ścięłam ją na krótko i przerobiłam na herbatkę. W tym roku sposobem Black Rose czyli czarną. Dość dobra wyszła,ale i tak nie pobije moich herbatek z listków wiśni i jabłoni. Tę polubiłam najbardziej i piję ją nałogowo, a kogo nie poczęstuje to wszystkim smakuje.
Wleciałam po obiedzie więc w zarośla na sasiednie działki i narwałam nowych liści na herbatki. Teraz zebrałam liść maliny, jeżyny i truskawki. Do tego drzewka owocowe - jabłonka, wiśnia i brzoskwinia.
Brzoskwinię próbuję po raz pierwszy i fajna. Taki orzezwiajacy posmak cytrynowy. Do tego dopadłam mirabelkę i to nie byle jaką bo obsypaną gęsto owocami i narwałam z niej masę listków. Jeszcze bym chętnie gzzieś wskoczyła na jabłonki i wiśnie, mam dwa zaprzyjaźnione opuszczone ogrody gdzie mogłabym tylko trochę mi głupio. Parę dni temu poprosiłam wujka czy nie mogłabym sobie u niego zebrać kwoatów lipy to spojrzał na mnie jak na kosmitkę.
Niemniej jednak staram się nie przejmować i robić swoje, bo herbatki są tak pyszne że nie odpuszczę.
