Dziś moje trzykrotki zaliczyły cięcie na krótko.
Całą zimę karmiłam nimi patyczaki, zeżarły do badyla i już prawie moja kolekcja była na wymarciu.
Z początkiem wiosny powkładałam te farocelki w doniczkę i wyrzuciłam na zewnątrz. Rzadko tam zaglądam,ale dziś stwierdziłam że może by je można było podlać...
Widok jaki zastałam zwalił mnie z nóg - z mojego okna trzykrotki zeszły wodospadem prawie do ziemi! Oczywiście wyglądały paskudne, małe poprzepalane, już ledwo zipiały.
Dlatego prędziutkie cięcie i mam nadzieję, że mi to wybaczą
Za to jak wsyztskie inne mi rosną ekstra i w gąszcz tak te fioletowe za każdym razem mi padają. Czemu?
Mam je z różnych źródeł, nie mają szkodników, dobra ziemia, jedzonko, a zawsze usychają. Zastanawiam się czy ich kolor nie ma znaczenia i czy ciemniejsze na moim południowym parapecie się bardziej nie palą. Zielonym wyszło na plus w zasadzie, bo widać po liściach że są twardsze i mocniejsze.