Kosztela na początku jakoś słabo rośnie - wsadziłem kiedyś nową (na antonówce) w brzeg starego sadu, właściwie w stary ugór, i nie chciała jakoś ruszać. Zaczęła gdy podsypałem obficie popiołem. Znaczy potrzebuje papu
Szczepiąc zakażony materiał można zarazić drzewo. Mam taki przykry przykład z Królową Wiktorią, choć nie wiem co za patogen, oraz z jabłonką którą zaraziłem miotlastością.
Grafsztynek Inflancki nie kaprysi co do gleby, w zubożałe i po starym drzewie zmęczone wetknięty normalnie szaleje, nastoletni zaczyna przerastać te emeryty po sześćdziesiątce.
Wybierając odmiany warto uważnie czytać te delikatne uwagi w opisach typu "niewybredny co do gleby"... ja mam glebę mocną i bogatą, tyle że nienawożoną, i te "niewybredne" rosną jak głupie, a wymagającym trzeba nawieźć by ruszyły.
Tedy przy okazji wspomnę durne hasełka stylu "przepuszczalna, lekko-kwaśna"... otóż co odporniejsze jabłonki (np te ruskie letnio/jesienne) rosną bez zasilania i na nędznym; natomiast szlachetniejsze deserówki, jako też i czereśnie, wiśnie, śliwy, morele, pigwy, morwy, głogi rosną dopiero jak im glebę odkwasić dolomitem i popiołem, a następnie walnąć azofoską.
Istnieje teoria że jabłoń i grusza będzie rosnąć od pH 6, a dobrze przy 6,5. Może, nie polemizuję, te byle produkcyjniaki może - ale szlachetne odmiany ruszają jak glebę zobojętnić i zapewnić im solidną
skałę macierzystą do jeścia.
To nie są rośliny wydmowe
At, taki np Ananas mi ruszył, i zaczął sypać owocem niczym najplenniejsze, gdy mu nawiozłem kilka taczek mioceńskiego iłu (z wykopu, miałem opodal). A w sadzie na wsi do dziś biduje, mniejszy ze trzy razy i owocuje ledwie co.
A piszą że lubi "lekkie, przepuszczalne"; kto chce niech wierzy.
![heya :wit](./images/smiles/witaj.gif)