Jelizawieta pisze:ale i znalazłyby się pewnie zabawne historyjki
2-3 lata temu w środku nocy wyjrzałem przypadkowo przez okno. Wydało mi się wtedy, że wszystko się rusza. I w zasadzie to była prawda Po drodze biegały młodziutkie pasiaste warchlaczki w liczbie.....mnóstwo. Stare sztuki ostrzegawczo zabuczały w krzakach. Zdałem sobie wtedy sprawę z jakim zjawiskiem mam do czynienia i chyba wtedy się poddałem Staram się je odstraszać na tyle aby widok z okna nie przypominał ornego pola.
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu
Zimą przez parę nocy próbowałam przyfilować grasującego szkodnika w ogródku, który wygrzebywał posadzone cebulki wiosennych kwiatów i chyba je zżerał. Na trawniku odkryłam ślady chyba dzika, więc trawnik posypałam pieprzem, popryskałam preparatem na kuny i mocnymi perfumami, uzbroiłam się w mocną latarkę oraz palto na podorędziu i czatowałam przy oknie. Po kilku nocach odpuściłam, sądząc że odór codziennego pryskania je zniechęcił, wreszcie wyspałam się we własnym łóżku a nie na parapecie. Przez kilka dni oporządzałam ogródek smrodami nieprzyjaznymi zwierzętom, zaczynałam się wstydzić w sklepach, że namiętnie wykupuję najtańsze i najbardziej śmierdzące perfumy, na moje szczęście ścisnął mróz i spadło dużo śniegu. Nastał błogi spokój.
Obecnie na nowym, założonym we wrześniu trawniku, widzę rycie i ślady racic. Może niepotrzebnie w trawnik nawtykałam około setki krokusów i to je zwabiło?
Pozdrawiam, Jelizawieta.
Ps. Rycie w trawniku nie jest głębokie, więc to jednak nie dziki?
Jak jest rycie to jest dzik - a konkretnie warchlak. po kilku takich wizytach doceniłam rolę kretów. To co wysypały na kopce, tym zasypywałam buchtowinki
Szczurbobik pisze:To co wysypały na kopce, tym zasypywałam buchtowinki
Czyli naturalny obieg materii w przyrodzie
Krety i dziki to w sumie sympatyczne zwierzaki. Szkoda, że tak się to poukładało i one mają taki a nie inny sposób zdobywania pożywienia.
To mój ogród jest dla mnie, a nie ja dla mojego ogrodu