Witam miłych gości!
Zimno,biało, dni krótkie, ogród śpi, więc nie pozostało nic innego jak troszkę powspominać miniony sezon.
Większość z Was wie, że dla moich róż, to był pierwszy sezon w nowym miejscu. Całkiem sporo nowych nabytków posadziłam jesienią i kilkanaście wiosną. Chyba nadszedł czas na podsumowanie roku.
Ogólnie ten rok nie należał do najgorszych. Zarówno "stare" jak i młode róże szybko pozbierały się po zimie i jak na pierwszy sezon kwitły przyzwoicie. Muszę dodać, że większość musiałam po zimie ciąć bardzo mocno, ale to im wyszło tylko na dobre. Wzmocniły się, wypuszczając sporo nowych pędów, a cięcie spowodowało też, że krzaczki są zgrabniejsze. Robactwa trochę się pokazało, ale wszystko zbierałam ręcznie i nie używałam chemii. Jeśli chodzi o czarną plamistość, to w późniejszym okresie trochę róż było zaatakowanych, ale bez tragedii. Mączniaka jak na razie nie było, a to on właśnie w ostatnich latach był największą zmorą mojego ogrodu. Najsłabiej w tym sezonie wypadły róże rabatowe, bo i kwitnienia nie były tak obfite jakbym tego oczekiwała, a i same krzaczki w większości wyglądały dość rachitycznie. Sytuacja trochę się poprawiła z końcem sezonu. Może rabata w tym miejscu nie była najlepszym pomysłem?
![niepewny ;:218](./images/smiles/unsure.gif)
Zobaczę jak będzie w kolejnym sezonie? Najwyżej zlikwiduję tę rabatę, a róże przeniosę w inne miejsce. Za to muszę pochwalić Austinki. Z małymi wyjątkami wszystkie kwitły naprawdę przyzwoicie, a przez ten długi sezon zmężniały, nabrały ciałka / niektóre aż za bardzo/, urosły i jestem z nich naprawdę zadowolona. Wiosną, prawie nie było ich widać, bo większość cięłam do poziomu gruntu i patrząc na przysypane śniegiem krzaki, aż trudno uwierzyć, że to te same róże. Jedzenie i dość ‘mokry’ sezon zrobiły swoje. Mam nadzieję, że za dwa, trzy sezony uda mi się odbudować różankę i znów będzie w czerwcu masa kwiatów. Ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać.
Królową sezonu w tym roku zdecydowanie została
Jude de Obscure. Kwitła przez cały sezon bez większych przerw, tworząc niezmordowanie wciąż nowe pąki. Druga róża, która mnie zachwyciła to -
Eglantyne, trzecia -
Princess Aleksandra of Kent i
Munstead Wodd. Te róże nie tylko kwitły obficie, ale były też zdrowe przez większą część sezonu. Zwłaszcza Jude de Obscure i Princess Alexandra of Kent. Na wyróżnienie zasługuje również młodziutka Crocus Rose, Silas Marner, The Poet's Wife, Soph'ys Rose, Lady of Shalott i Abraham Darby.
Marysiu, takie ogólne podsumowanie już zrobiłam. Jeśli znajdę czas, to postaram się dokończyć opisy Austinek, które zaczęłam w 2020 roku, a przy okazji podzielę się z Wami obserwacjami na temat najnowszych austinek, czyli tych, zakupionych wiosną i jesienią 2020 roku.
Wzajemnie Marysiu, dużo zdrówka i pogody ducha
Kasiu-Kania, zgadzam się z Tobą w 100%. Róże w ogrodzie muszą być! Wszak to królowe kwiatów, więc co komu po orszaku, skoro królowej brak?
Opadłe liście staram się wybrać, ale wiesz jak to jest. Część krzaczków nadal stoi w pełnym ulistnieniu i zapewne tak zostanie do wiosny. Przy cięciu będę usuwać pozostałości. Szczerze mówiąc, o tej porze roku nawet nie chce mi się wyjść do ogrodu i wszystko zostawiam jak jest. Wiem, że stare liście to siedlisko chorób grzybowych i co roku obiecuję sobie, że pozbędę się tych liści w styczniu, najpóźniej lutym. Ale postanowienia jedno, a życie drugie. I tak najczęściej wszystko znika dopiero przy wiosennym cięciu. Może tym razem się zmobilizuje do wcześniejszego oberwania pozostałych liści…
Emi, witam serdecznie nowego gościa i dziękuję za wpis
![heya :wit](./images/smiles/witaj.gif)
Wiesz ile razy ja przesadzałam róże? Sama nie zliczę… Czasami jedną i tą samą odmianę wykopywałam i przenosiłam po kilka razy. Nigdy z tego powodu żadna mi nie padła. Często taka przeprowadzka wychodziła tylko na dobre, więc jeśli coś Ci w danym miejscu nie pasuje, to przesadź i nie patrz na to, że szkoda ruszać. Róże to naprawdę odporne rośliny i chociaż przesadzania specjalnie nie lubią, to dadzą sobie radę. To Ty masz być zadowolona z efektów, bo ogród tworzysz dla siebie. Wiosna to dobry czas na takie zabiegi.
Jadziu, mam nadzieję, że wszystkie panny dobrze zniosą zimę. Oby tylko miały śniegową kołderkę, to dadzą sobie radę. Żadnej nie okrywam i żadna nie ma kopczyka. Zresztą róż nie okrywam od kilku lat i jakoś żyją, więc mam nadzieję, że i tę zimę przetrwają.
Oj, sił nam Jadziu będzie potrzeba na wiosnę, więc ładujmy akumulatory
Kamil711, witam serdecznie kolejnego, nowego gościa
![heya :wit](./images/smiles/witaj.gif)
Jestem pełna podziwu dla Ciebie za targanie worów z gliną, żeby poprawić strukturę gleby. Tylko zapalony ogrodnik zdolny jest do takich wyczynów. Wielkie brawa za wytrwałość
Spróbuję Ci pomóc w wyborze róż. Z tego co zrozumiałam, chcesz posadzić trzy róże na bardzo słonecznej rabacie. Róże lubią słońce, ale mało, która jest w stanie wytrzymać bardzo mocne słońce i wysokie temperatury przez cały dzień. Musisz to wiedzieć, żeby nie być rozczarowaną jeśli kwiaty będą mdlały i szybciej przekwitną.
Wymieszałabym ze sobą: Eglantyne, Princess Anne i The Alnwick Rose. Takie zestawienie proponuję. Sir John Betjeman dobrze znosi wysokie temperatury i bardzo obficie kwitnie, ale po kilku latach sama zajmie miejsce przeznaczone dla trzech róż. Rozrasta się bardzo mocno, szczególnie na boki. Poza tym wzrostem nie pasuje do w/w trójki. Jest sporo wyższa i będzie zaburzać wygląd rabatki. Natomiast Lions Rose, Pashmina i Garden of Roses to róże rabatowe, więc wzrostem mniejsze i też nie będą dobrze wyglądały z Eglantyne i pozostałymi, które znacznie je przewyższą wzrostem. Chyba, że masz miejsce aby posadzić je z przodu przed Austinkami.
Co do drugiej, tej okrągłej rabaty z żółciami i pomarańczami oraz morelami i czerwienią…
Kilku nie znam i nie wiem jaki wzrost osiągają w realu, ale dwie, które wymieniłaś, należą do wysokich - The Pilgrim, Lady of Shalott. Po środku jako soliter posadziłabym Artemis. Będzie nad wszystkimi górowała wzrostem, bo potrafi osiągnąć naprawdę imponujące wymiary i jest kremowa. Druga jaka przychodzi mi do głowy to- Winchester Cathedral. Też rośnie silnie. Na korzyść Artemisa przemawia, że jest absolutnie zdrowa przez cały sezon. Kwitnie obficie całymi bukietami, a kwiaty są bardzo trwałe, ale ma dość długą przerwę pomiędzy kwitnieniami. Winchester Cathedral potrafi złapać plamistość, mączniaka, ale jak jej miejsce podpasuje, to kwitnie z małymi przerwami przez cały sezon. Jak będziesz miała jeszcze jakieś pytania, to zawsze chętnie pomogę
Joasiu, Silas Marner jest śliczna
![serduszko ;:167](./images/smiles/heart.gif)
Ten słodki środeczek, ułożenie płatków i piękny kolorek. Na dodatek tak chętnie kwitnie. Do zakochania! Zobaczymy co pokaże w kolejnych sezonach, ale póki co rokuje bardzo dobrze.
Arkadiuszu, róże to moja wielka miłość i z każdym rokiem jest chyba silniejsza
![serduszko ;:167](./images/smiles/heart.gif)
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez różanych piękności i w każdym sezonie odrobinę powiększam kolekcję o kolejne.
![Obrazek](https://i.postimg.cc/7hDf81Vy/IMG-1592.jpg)