Witam wszystkich. Mam od kilkunastu lat wiekową, 2-metrową nolinę, która do tej pory sprawowała się świetnie. Przesadzam ją raz na 4 lat, nawożę w sezonie wiosenno-letnim raz na miesiąc. Od 2 lat nolina stoi wraz z moimi cytrusami na zabudowanym balkonie, co oznacza, że przechodzi klasyczne zimowanie w temperaturze nawet 8-5 stopni. Poprzednią zimę zniosła bardzo dobrze, straciła tylko kilka liści na skutek suchego powietrza (zimą ze względu na niską temperaturę prawie jej nie podlewałam). Latem pięknie odbiła, miała spore przyrosty. Natomiast teraz - katastrofa!

Musiałam usunąć prawie połowę liści, bo pojawiły się na nich liczne, drobne, brązowe plamki. Wyraźnie coś dolega pędom, bo te plamki są u nasady liści i występują na długości 10-20 cm, głównie na brzegach liści. Niestety obawiam się, że jedno z trzech podlań, jakie zrobiłam od połowy października do końca lutego, było po prostu za obfite... Inne przyczyny nie przychodzą mi do głowy. Pień jest twardy na całej długości, chorują pędy i liście. Nie wiem, czy to korkowacenie, czy po prostu jakiś grzyb (np. fusarium). Zamieściłam zdjęcie. Czy wygląda Wam to na fuzariozę? Jeśli tak, co zastosować? Opryskać, czy raczej podlać jakimś środkiem? Widziałam na forum, że często polecacie Topsin. Tymczasem przeczytałam w poradniku ogrodniczym, że ten środek został wycofany. Znalazłam natomiast coś takiego jak Sarfun 500. Czy ktoś ma doświadczenie z użyciem tego środka? Oczywiście zakładając, że to faktycznie fuzarioza...? Będę wdzięczna za wskazówki.
