Witajcie!
Doczekałam się poprawy pogody i przy sprzyjającej temperaturze i dzięki słoneczku pojechaliśmy na działkę razem z kotą.
Misia szalała, nie wiedząc, co ma robić, gdzie się wybrać, a zaczęła od łażenia po drzewach.
Martwiłam się o magnolie. Zupełnie niepotrzebnie. Obie zakwitną. Gwiaździsta już rozwija pąki, 'Dan Xin' też przygotowana do zakwitnięcia.

Pąk magnolii 'Dan Xin'
Niestety, nie mogę być w pełni zadowolona z tego, co na działce. Nie pokazały się tulipany, hiacynty ani narcyzy, które niemal hurtowo sadziłam jesienią. Pogrzebałam w ziemi i wygrzebałam całkowicie przegniłe cebulki.
Jeszcze nie tak dawno zapewne ryczałabym jak bóbr, na szczęście już wyrosłam z tego i tylko sprawdziłam, jak dużo mam miejsca na nowe nasadzenia.
Wysadziłam z doniczek rośliny przetrzymywane w tunelu, zrobiłam trochę zdjęć, pogawędziłam z sąsiadką i pół dnia minęło jak z bicza strzelił. W domu miałam zaplanowaną robotę z tytułu zbliżających się świąt, toteż tuż po południu wróciliśmy do domu. Zresztą nagle potężnie zaczęło wiać i Misia bała się nosek za drzwi wystawić, a i ja nie lubię, jak mi wiatr szatę szarpie.
Kwitną jeszcze krokusiki, choć najczęściej pojedyncze rozsiane po rabatach, no i inne wiosenne kwiatuszki, które zdobią działkę.
Zdjęcia mam i będę je sukcesywnie pokazywała. Dzisiaj mam pełne ręce roboty. Trochę mnie M wyręcza, więc mam chwilę dla FO.
Ewuniu - dla siewek mam wyjątkowo dużo czasu dzięki niepogodzie, toteż są dopieszczane jak nigdy wcześniej.
Przede wszystkim pomidorki pochłaniają dużo czasu. Właśnie skończyłam przesadzać je z małych do dużych doniczek, by dać im możliwość rozbudowania systemu korzeniowego. Dzięki temu nie będą się pchały do góry przynajmniej przez jakiś czas.
Gratulacje przyjmuję z radością, dziękuję

i odpukuję w niemalowane.
Krysiu - ponieważ pogoda zatrzymała mnie w domu na kolka dni, to i czasu dla siewek miałam bardzo dużo, dzięki czemu dopieściłam je jak nigdy.
Narzekam na dalie, bo w tym roku wyjątkowo słabo mi powschodziły, a siałam wyłącznie takie o ciemnych liściach, one zawsze były bardziej kapryśne. Cieszę się, bo kilka ładnie wygląda po przepikowaniu.
Ja dzisiaj babrałam się w ziemi, przesadzając pomidorki z małych do dużych doniczek.
Nigdy dość poświęcania sił i czasu naszym ukochanym roślinkom. Tak mamy i zapewne nie zmieni się to, dopóki sił nam wystarczy.
Pozdrawiam wzajemnie.
Iguniu - z jednej strony rzeczywiście sianie w domu i doglądanie siewek wymaga czasu i cierpliwości, z drugiej jednak dają ogromnie dużo satysfakcji, gdy ładnie rosną.

Bywa oczywiście i tak, że coś złego może się im przytrafić i to już nie jest przyjemne, ale zawsze liczy się na to, że wszystko będzie jak trzeba.
Słoneczko i ciepełko przygarniam i dziękuję

, życząc wzajemnie tego samego Tobie.
Tereniu - dziękuję za miłe słowa pod adresem moich podopiecznych.
Wieje i u mnie. Wprawdzie dopiero od jakichś czterech godzin, ale wyje mi za oknami równo.
Przygody z daliami nie zazdroszczę. Dobrze, że udało Ci się opanować sytuację. Tylko co Tobie zostało? Czy dosłali Ci zamówione odmiany, czy zostałaś bez dalii?
Pozdrawiam wzajemnie.
Dobrego piątunia, Kochani.
