Jadziu, Halszko, Ewo, Dorotko, Alu
Dziewczyny cieszę się, że macie podobne podejście. Tak już się zastanawiałam przez chwilę, czy to starość, brak siły i lenistwo bierze górę czy starość w sensie zbioru doświadczeń życiowych
I wolę zostać przy tej drugiej opcji
Dorotko, z tym szarpaniem to miałam na myśli nie sadzić na siłę tego co rosnąć za nic nie chce. Z zielskiem walczę dalej ;) Staram się je wyrywać zanim wyda nasiona, żeby roboty więcej nie mieć. Śmieję się, że pielę z lenistwa małe zielsko, żeby potem nie mieć więcej roboty jak się rozsieje.
Zrezygnowałam już z sadzenia na siłę kwasolubnych rodków i azalii. Tyle razy próbowałam, tyle kasy wydałam a one i tak nie rosną. Wreszcie dałam spokój. Chciałam mieć piękne róże. Nawożenie, pryskanie, podlewanie, osłanianie i powiedziałabym, że jest średnio. Trudno. Zostaną te najsilniejsze.
A teraz żurawki. Miałam ich bardzo dużo. Było pięknie i kolorowo ale po tym roku takie są marniutkie, że już mi się nie chce zaczynać z nimi od nowa. Tulipany zostały tylko 3 gatunki najzdrowsze, najbardziej odporne. Innych nie dokupuję. Zbuntowałam się na całego
Liliowce, te które przymarzły pięknie już odbijają , widać że z uschniętych środków wybijają świeże zielone listki. O te które mam już się nie martwię. Kilka delikatniejszych kiedyś tam już wymarzło a te które zostały to twardziele
