Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5512
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
Kończy się wyjątkowo ciepły luty. Wiosna tuż, tuż, ale na razie w nocy bardzo zimno. Rośliny budzą się z zimowego snu. Róże mają bardzo nabrzmiałe noski i aż ręce świerzbią, żeby złapać za sekator i zacząć ciąć. Jeszcze się wstrzymuję, bo nocami temperatury poniżej zera. Żeby zająć czymś ręce, to zaczęłam wiosenne porządki. Sporo sprzątania, a jeszcze więcej chwastów, które chyba w ogóle nie odpoczywały, bo cały czas są zielone
Zamówiłam też 4 róże. Trzeba jakoś rozpocząć nowy sezon, a bez róż się nie da
Joasiu, miałam kiedyś Augusta Luise. Niektórzy określali ją jako jarmarczną, ale ja tak nie uważam. Ma ciekawy, zmienny kolor. Przy przekwitaniu traci nieco na urodzie, ale rzadko, która róża utrzymuje swoje piękno do końca. Niestety z jej zdrowotnością rzeczywiście nie jest najlepiej. Szybko łapała plamistość i w drugiej połowie sezonu zazwyczaj stała już naga. Jej odporność na mróz również nie była zbyt dobra. Po którejś zimie bardzo mocno przemarzła. Cięłam ją bardzo mocno i nawet odbiła, ale wyglądała tak mizernie, że postanowiłam się z nią pożegnać. Znalazłam zdjęcia z 2015 roku i muszę przyznać, że zapomniałam jaka ona była śliczna
Gosiu-Kamil711, nie znam Pani Beaty i nigdy tam nie kupowałam
Rosengrafin Marie Henriette wcale nie jest taka mała. U mnie ta róża rosła mocno wszerz. Zajmowała co najmniej 1.20 szerokości i osiągała podobną wysokość. Granny była jeszcze większa i szersza, ale za to jak kwitła, to klękajcie narody. Dobrze, że mi o niej przypomniałaś. Nie mogłam jej zabrać ze starego ogrodu, więc chyba nie pozostaje mi nic innego jak zamówić nową Z różowych, mniejszych rabatowych do głowy przychodzi mi Bailando. Ona na pewno nie osiągnie więcej jak 0,60m. Możesz też spojrzeć na Baronessa oraz Foxy Flower Circus. A z róż Austina jeszcze mniejsze są Sister Elizabeth- ona nie powinna być wyższa niż 1m. Podobnie jak Sir Walter Scott, tylko nie wiem czy u nas one są dostępne?
Aniu, witam serdecznie nowego gościa Róże będziesz mogła posadzić do gruntu jak minie ryzyko większych przymrozków- na ogół jest to druga połowa marca, a nawet po 20. Po posadzeniu, usyp im kopczyki i jak zrobi się cieplej, a wypuszczą już nowe listki, to wtedy rozgarnij kopczyki. Na pewno przed posadzeniem skróć im pędy. Ja skróciłabym na wysokość dłoni. Jak wyjmiesz je z pojemnika, to powinny mieć ładne korzenie i jeśli się nie osypią, to trochę rozluźnij ziemię pomiędzy korzeniami i posadź je do gruntu. Jeśli wyjdą bez ziemi z gołymi korzeniami, to skróć też korzenie, ale niezbyt drastycznie. Jeśli będziesz miała jeszcze jakieś pytania, to chętnie odpowiem.
Gosiu-Margo, a cóż stoi na przeszkodzie, żebyś kupiła sobie chociaż jedną różyczkę? Miejsce na pewno jeszcze wygospodarujesz. A ile przyjemności jest z takiego zakupu
Gosiu-Kamil711, nie przypominam sobie żeby Red Leonardo da Vinci szybko robiła się brzydka. Jest wręcz odwrotnie. Jej kwiaty są bardzo trwałe, w pięknym, głębokim kolorze. Dobrze się czuje w półcieniu, przynajmniej moja miała zawsze takie stanowisko i może stąd taka moja obserwacja. Tej drugiej róży nie znam, więc się nie wypowiadam.
English Garden nie zabrałam ze starego ogrodu i to było przeoczenie. W ferworze przeprowadzki zupełnie o niej zapomniałam. To piękna róża. Pierwsze kwitnienie ma zjawiskowe, drugie jest już znacznie uboższe. Ma też tendencję do czarnej plamistości. Weź to pod uwagę. Ale jej kwiaty są wyjątkowo urodziwe, więc na pewne mankamenty można przymknąć oko I jest mała, kompaktowa.
Jadziu, u mnie wszystkie róże wyglądają bardzo dobrze. Wyjątkowo łagodna zima zupełnie im nie zaszkodziła. Zobaczymy jak będzie wczesną wiosną, bo teraz przez cały tydzień mają być u nas spore spadki temperatur, a okrywy ze śniegu nie ma Mam jednak nadzieję, że temperatury w okolicach -5*, -6* im nie zaszkodzą. Są napite, bo ostatnio ciągle padło, więc raczej nie powinno być większych problemów.
Monia, mam nadzieję, że tak właśnie będzie jak mówisz. Róże już chyba się zadomowiły w nowym miejscu i mam nadzieję, że ten sezon będzie dla nich udany.
Po ostatniej wichurze moja Queen of Sweden dostała po pędach. Tak wiało, że śmietniki od sąsiadów wylądowały po naszej stronie i trafiły właśnie w Królową Szwecji Na szczęście skończyło się na jednym złamanym pędzie. Mam nadzieję, ze pozbiera się i w tym sezonie pokaże na co ją stać.
Sławko, najstarsze róże miały po 8 lat. Ale to zaledwie dwie sztuki. Większość to były pięcioletnie krzewy. W miarę możliwości staraliśmy się wykopywać z jak największą bryłą korzeniową, ale jak to przy takich operacjach, nie obyło się bez uszkodzenia korzeni. U niektórych róż, dość znacznego - niestety Największe krzaki miały ponad dwa metry. Przycięłam je o połowę i teraz myślę, że mogłam ciachnąć jeszcze mocniej. Termin tej przeprowadzki był chyba najgorszy z możliwych – bo środek lata, lipiec i sierpień. Potem nie było to już możliwe. Jeśli nie byłabym zmuszona, to na pewno po raz drugi nie wykopywałabym róż o tej porze roku, ale nie miałam na to wpływu i ryzykowałam. Sporo z tych mniejszych róż pakowałam do dużych doniczek i zasypywałam rodzimą ziemią, żeby korzenie nie wysychały. Tym, musiałam przycinać korzenie, żeby się zmieściły. Natomiast te największe, wkładałam do 120 l worków i wsypywałam trochę ziemi, żeby to przewieźć. Stały w tych workach zalanych wodą nawet kilka dni, bo nie miałam ani czasu, ani miejsca przygotowanego. Przeżyły wszystkie, chociaż kilka dni po przeprowadzce myślałam, że padną Straciły wszystkie liście. Dopiero po posadzeniu zaczęły coś wypuszczać. Potem, w listopadzie znów musiałam większość wykopywać i sadziliśmy na miejsca docelowe. Ciężkie chwile przeżyły te moje panny, bo i zima była przecież dość mroźna. Poza dosłownie czterema, czy pięcioma sztukami żyją wszystkie. A wśród tych padniętych kilku sztuk znalazła się The Lady Gardener, którą kupiłam jesienią, więc ona się nie liczy, bo to była nowa róża, nie z przeprowadzki. Róże to naprawdę mocarne rośliny, skoro przeżyły taką operację i w sezonie kwitły wszystkie. Może nie jakoś spektakularnie, ale dość przyzwoicie jak na takie przejścia.
Gosiu-Kamil711, róże przezimowały bardzo dobrze. Zimy praktycznie nie było, więc wszystkie krzaczki całe zielone. Widać, że już przebierają nóżkami , bo noski w większości mocno nabrzmiałe, ale z przycinaniem jeszcze czekam na cieplejsze dni. U nas nocą spore spadki temperatur, więc nie ma co się spieszyć.
Gnojówkę będę przygotowywała w najbliższym tygodniu. Muszę najpierw pojechać do stadniny po końskie złotko. Nie przejmuj się, że nie będzie się pienić. Dwa, trzy tygodnie i można będzie podać pierwszą dawkę, o ile pogoda pozwoli, bo jeśli nadal będą nocne przymrozki, to trzeba się wstrzymać. Mam nadzieję, że z początkiem kwietnia będzie można już zasilić. Ale oczywiście to pogoda będzie wyznacznikiem. Nawet jeśli gnojówka postoi dłużej, to też nic się nie stanie.
Pozdrawiam serdecznie
Kończy się wyjątkowo ciepły luty. Wiosna tuż, tuż, ale na razie w nocy bardzo zimno. Rośliny budzą się z zimowego snu. Róże mają bardzo nabrzmiałe noski i aż ręce świerzbią, żeby złapać za sekator i zacząć ciąć. Jeszcze się wstrzymuję, bo nocami temperatury poniżej zera. Żeby zająć czymś ręce, to zaczęłam wiosenne porządki. Sporo sprzątania, a jeszcze więcej chwastów, które chyba w ogóle nie odpoczywały, bo cały czas są zielone
Zamówiłam też 4 róże. Trzeba jakoś rozpocząć nowy sezon, a bez róż się nie da
Joasiu, miałam kiedyś Augusta Luise. Niektórzy określali ją jako jarmarczną, ale ja tak nie uważam. Ma ciekawy, zmienny kolor. Przy przekwitaniu traci nieco na urodzie, ale rzadko, która róża utrzymuje swoje piękno do końca. Niestety z jej zdrowotnością rzeczywiście nie jest najlepiej. Szybko łapała plamistość i w drugiej połowie sezonu zazwyczaj stała już naga. Jej odporność na mróz również nie była zbyt dobra. Po którejś zimie bardzo mocno przemarzła. Cięłam ją bardzo mocno i nawet odbiła, ale wyglądała tak mizernie, że postanowiłam się z nią pożegnać. Znalazłam zdjęcia z 2015 roku i muszę przyznać, że zapomniałam jaka ona była śliczna
Gosiu-Kamil711, nie znam Pani Beaty i nigdy tam nie kupowałam
Rosengrafin Marie Henriette wcale nie jest taka mała. U mnie ta róża rosła mocno wszerz. Zajmowała co najmniej 1.20 szerokości i osiągała podobną wysokość. Granny była jeszcze większa i szersza, ale za to jak kwitła, to klękajcie narody. Dobrze, że mi o niej przypomniałaś. Nie mogłam jej zabrać ze starego ogrodu, więc chyba nie pozostaje mi nic innego jak zamówić nową Z różowych, mniejszych rabatowych do głowy przychodzi mi Bailando. Ona na pewno nie osiągnie więcej jak 0,60m. Możesz też spojrzeć na Baronessa oraz Foxy Flower Circus. A z róż Austina jeszcze mniejsze są Sister Elizabeth- ona nie powinna być wyższa niż 1m. Podobnie jak Sir Walter Scott, tylko nie wiem czy u nas one są dostępne?
Aniu, witam serdecznie nowego gościa Róże będziesz mogła posadzić do gruntu jak minie ryzyko większych przymrozków- na ogół jest to druga połowa marca, a nawet po 20. Po posadzeniu, usyp im kopczyki i jak zrobi się cieplej, a wypuszczą już nowe listki, to wtedy rozgarnij kopczyki. Na pewno przed posadzeniem skróć im pędy. Ja skróciłabym na wysokość dłoni. Jak wyjmiesz je z pojemnika, to powinny mieć ładne korzenie i jeśli się nie osypią, to trochę rozluźnij ziemię pomiędzy korzeniami i posadź je do gruntu. Jeśli wyjdą bez ziemi z gołymi korzeniami, to skróć też korzenie, ale niezbyt drastycznie. Jeśli będziesz miała jeszcze jakieś pytania, to chętnie odpowiem.
Gosiu-Margo, a cóż stoi na przeszkodzie, żebyś kupiła sobie chociaż jedną różyczkę? Miejsce na pewno jeszcze wygospodarujesz. A ile przyjemności jest z takiego zakupu
Gosiu-Kamil711, nie przypominam sobie żeby Red Leonardo da Vinci szybko robiła się brzydka. Jest wręcz odwrotnie. Jej kwiaty są bardzo trwałe, w pięknym, głębokim kolorze. Dobrze się czuje w półcieniu, przynajmniej moja miała zawsze takie stanowisko i może stąd taka moja obserwacja. Tej drugiej róży nie znam, więc się nie wypowiadam.
English Garden nie zabrałam ze starego ogrodu i to było przeoczenie. W ferworze przeprowadzki zupełnie o niej zapomniałam. To piękna róża. Pierwsze kwitnienie ma zjawiskowe, drugie jest już znacznie uboższe. Ma też tendencję do czarnej plamistości. Weź to pod uwagę. Ale jej kwiaty są wyjątkowo urodziwe, więc na pewne mankamenty można przymknąć oko I jest mała, kompaktowa.
Jadziu, u mnie wszystkie róże wyglądają bardzo dobrze. Wyjątkowo łagodna zima zupełnie im nie zaszkodziła. Zobaczymy jak będzie wczesną wiosną, bo teraz przez cały tydzień mają być u nas spore spadki temperatur, a okrywy ze śniegu nie ma Mam jednak nadzieję, że temperatury w okolicach -5*, -6* im nie zaszkodzą. Są napite, bo ostatnio ciągle padło, więc raczej nie powinno być większych problemów.
Monia, mam nadzieję, że tak właśnie będzie jak mówisz. Róże już chyba się zadomowiły w nowym miejscu i mam nadzieję, że ten sezon będzie dla nich udany.
Po ostatniej wichurze moja Queen of Sweden dostała po pędach. Tak wiało, że śmietniki od sąsiadów wylądowały po naszej stronie i trafiły właśnie w Królową Szwecji Na szczęście skończyło się na jednym złamanym pędzie. Mam nadzieję, ze pozbiera się i w tym sezonie pokaże na co ją stać.
Sławko, najstarsze róże miały po 8 lat. Ale to zaledwie dwie sztuki. Większość to były pięcioletnie krzewy. W miarę możliwości staraliśmy się wykopywać z jak największą bryłą korzeniową, ale jak to przy takich operacjach, nie obyło się bez uszkodzenia korzeni. U niektórych róż, dość znacznego - niestety Największe krzaki miały ponad dwa metry. Przycięłam je o połowę i teraz myślę, że mogłam ciachnąć jeszcze mocniej. Termin tej przeprowadzki był chyba najgorszy z możliwych – bo środek lata, lipiec i sierpień. Potem nie było to już możliwe. Jeśli nie byłabym zmuszona, to na pewno po raz drugi nie wykopywałabym róż o tej porze roku, ale nie miałam na to wpływu i ryzykowałam. Sporo z tych mniejszych róż pakowałam do dużych doniczek i zasypywałam rodzimą ziemią, żeby korzenie nie wysychały. Tym, musiałam przycinać korzenie, żeby się zmieściły. Natomiast te największe, wkładałam do 120 l worków i wsypywałam trochę ziemi, żeby to przewieźć. Stały w tych workach zalanych wodą nawet kilka dni, bo nie miałam ani czasu, ani miejsca przygotowanego. Przeżyły wszystkie, chociaż kilka dni po przeprowadzce myślałam, że padną Straciły wszystkie liście. Dopiero po posadzeniu zaczęły coś wypuszczać. Potem, w listopadzie znów musiałam większość wykopywać i sadziliśmy na miejsca docelowe. Ciężkie chwile przeżyły te moje panny, bo i zima była przecież dość mroźna. Poza dosłownie czterema, czy pięcioma sztukami żyją wszystkie. A wśród tych padniętych kilku sztuk znalazła się The Lady Gardener, którą kupiłam jesienią, więc ona się nie liczy, bo to była nowa róża, nie z przeprowadzki. Róże to naprawdę mocarne rośliny, skoro przeżyły taką operację i w sezonie kwitły wszystkie. Może nie jakoś spektakularnie, ale dość przyzwoicie jak na takie przejścia.
Gosiu-Kamil711, róże przezimowały bardzo dobrze. Zimy praktycznie nie było, więc wszystkie krzaczki całe zielone. Widać, że już przebierają nóżkami , bo noski w większości mocno nabrzmiałe, ale z przycinaniem jeszcze czekam na cieplejsze dni. U nas nocą spore spadki temperatur, więc nie ma co się spieszyć.
Gnojówkę będę przygotowywała w najbliższym tygodniu. Muszę najpierw pojechać do stadniny po końskie złotko. Nie przejmuj się, że nie będzie się pienić. Dwa, trzy tygodnie i można będzie podać pierwszą dawkę, o ile pogoda pozwoli, bo jeśli nadal będą nocne przymrozki, to trzeba się wstrzymać. Mam nadzieję, że z początkiem kwietnia będzie można już zasilić. Ale oczywiście to pogoda będzie wyznacznikiem. Nawet jeśli gnojówka postoi dłużej, to też nic się nie stanie.
Pozdrawiam serdecznie
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Cieszy nas Dorotko, że róże dobrze przezimowały .Moje szaleją i to bardzo, a dwa patyczki wsadzone w skrzyni gdzie miałam ogórki to mają już nawet listki.Inne posadzone na rabacie w swoich domkach też mają się dobrze, bo już wypuszczają czerwone noski .Oby nic im się złego nie przytrafiło ODPUKAĆ . Ty chciałaś Elżbietkę czy ktoś inny Pracowity sezon za chwilkę się zacznie niech tylko miną mrozy
-
- 200p
- Posty: 206
- Od: 23 sty 2021, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wyspa Uznam
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dobry wieczór.dorotka350 pisze:Witajcie!
Gnojówkę będę przygotowywała w najbliższym tygodniu. Muszę najpierw pojechać do stadniny po końskie złotko.
Z granulowanego obornika też można zrobić gnojówkę?
Pozdrawiam, Jelizawieta
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko u mnie jeszcze róże nie startują, niektóre tylko stoją ze starymi liśćmi, przez tą łagodną zimę stoją jak w letargu. Do tego jest bardzo mokro, więc nie staram się wchodzić na rabaty. Tez jestem ciekawa co przyniesie nowy sezon, pochwal się Dorotko jakie róże dokupiłaś, mnie po głowie cały czas chodzi Claude Monet, którego straciłam, niestety nigdzie go nie widzę,niby jest na aliexpres ale tam boję się kupować.
Dopóki nie zrobię porządku ze swoimi różami nic więcej nie dokupuję, chętnie będę podziwiać nowe nabytki u Ciebie.
Pięknej pogody i zdrowia życzę.
Dopóki nie zrobię porządku ze swoimi różami nic więcej nie dokupuję, chętnie będę podziwiać nowe nabytki u Ciebie.
Pięknej pogody i zdrowia życzę.
- ewita44
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1815
- Od: 11 maja 2018, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko
Piękne te Twoje panny, dobrze , że ładnie przetrwały.
U mnie w zeszłym roku przemarzła Edenka ta wysoka , potem odbiła jednym pędem, zobaczymy czy przetrwa tą zimę.
Dobrze, że mam drugi mniejszy krzaczek.
Patrząc na Twoje królowe dostałam amoku i dziś zakupiłam 6 woreczkowanych róż w Au...n.
Właściwie pojechałam po angielki i francuskie ale na miejscu okazało się, że ich nie mają i pocieszyłam się woreczkowymi.
Na razie będą przez ten sezon w donicy aby sprawdzić jaki będzie ich kolor a na jesień będą wsadzone do gruntu.
No chyba, że eM wykopie mi wiosną jukki dość znacznych rozmiarów, które pójdą na działkę ROD.
Życzę miłego weekendu.
Piękne te Twoje panny, dobrze , że ładnie przetrwały.
U mnie w zeszłym roku przemarzła Edenka ta wysoka , potem odbiła jednym pędem, zobaczymy czy przetrwa tą zimę.
Dobrze, że mam drugi mniejszy krzaczek.
Patrząc na Twoje królowe dostałam amoku i dziś zakupiłam 6 woreczkowanych róż w Au...n.
Właściwie pojechałam po angielki i francuskie ale na miejscu okazało się, że ich nie mają i pocieszyłam się woreczkowymi.
Na razie będą przez ten sezon w donicy aby sprawdzić jaki będzie ich kolor a na jesień będą wsadzone do gruntu.
No chyba, że eM wykopie mi wiosną jukki dość znacznych rozmiarów, które pójdą na działkę ROD.
Życzę miłego weekendu.
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25188
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, przyjemności cała masa z zakupów, ale miejsca za bardzo nie mam. Ogród staje się coraz bardziej cienisty,
Powinnam raczej poprzesadzać te róże, które już rosną w coraz większym cieniu.
A za bardzo nie mam gdzie
Powinnam raczej poprzesadzać te róże, które już rosną w coraz większym cieniu.
A za bardzo nie mam gdzie
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11734
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotka jakie różyczki zamówiłas? Pochwal się
Ja mam ochotę na pienną o żółtych kwiatach .
U mnie zimno i nie mam jak posprzątać rabat . Zimne powietrze pomimo słonka brrrr
Pozdrawiam miło
Ja mam ochotę na pienną o żółtych kwiatach .
U mnie zimno i nie mam jak posprzątać rabat . Zimne powietrze pomimo słonka brrrr
Pozdrawiam miło
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Doroto proszę przypomnij nam jak przycinać róże, tak pięknie to opisałaś w jednym ze swoich wątków. Na pewno wiele osób z tych instrukcji skorzysta.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5512
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witam miłych gości i dziękuję za cierpliwość!
Marzec będzie mi się kojarzył z zamarzniętą ziemią i nocnymi przymrozkami. Kiedy myślałam, że już najgorsze za nami, nastał kwiecień, a wraz z nim zrobiło się jeszcze gorzej Spadł śnieg, zrobiło się okropnie zimno, a wiosna wycofała się gdzieś w cieplejsze rejony Europy. Dzisiaj co prawda świeci słońce i temperatura jest na lekkim plusie, ale przez kilka kolejnych nocy będą przymrozki.
W tygodniu miałam zająć się cięciem róż, ale choroba mnie zmogła i siedzę w domu. Róże muszą poczekać.
Jadziu, mrozy jakoś nie chcą nas opuścić, a wiosna zawitała na chwilkę i gdzieś się schowała. Musimy jeszcze poczekać jakiś czas na cieplejsze dni.
Elżbietkę chętnie bym przygarnęła, jeśli to nadal aktualne?
Jelizawieto, z granulowanego obornika też można przygotować gnojówkę. Trzeba go namoczyć aż się rozpuści Tylko nie podam Ci proporcji, bo sama z granulowanego nie robiłam. Uważam, że zawsze lepiej rozcieńczyć mocniej i częściej podlać, niż jednorazowo podać zbyt mocny roztwór.
Daysy, dziękuję za życzenia zdrówka Ono zawsze się przyda, a szczególnie ostatnio.
Czytałam, że Twoje róże już przycięte. To dobrze, nie musiały się zbytnio wysilać. Moje muszą czekać, chociaż niektórym brakuje bardzo mało do wypuszczenia nowych listeczków. Na szczęście trochę pogoda je przystopowała, więc może nie będą się zbytnio wysilały na wypuszczanie liści, które i tak byłyby do ścięcia.
Zamówiłam : Mortimer Sackler, Tottering by Gently, Spirit of Freedom, Port Sunlight. Spirit of Freedom nie zabrałam ze starego ogrodu i postanowiłam odkupić, a Port Sunlight mam, ale po przeprowadzce jest dość słaba i postanowiłam kupić drugą. Tę nową posadzę jako soliter na rabacie, gdzie jeszcze nie rośnie żadna róża. Ta słaba jeszcze zostanie i będę ją obserwować. Jeśli w tym roku się ogarnie, to zostanie. Jeśli coś będzie z nią nie tak, to podmienię na nową. Na mojej liście jest jeszcze kilka odmian, które na pewno odkupię, ale niestety nie wszystkie są u nas dostępne i trzeba będzie te najbardziej pożądane ściągnąć z zagranicy. Ale to już na jesieni....
Ewo-ewita, jak ja dobrze znam ten amok, który nas ogarnia na widok róż… Też tak mam, że nie umiem przejść obojętnie obok żadnego krzaczka. Szczególnie mocno się to udziela po obejrzeniu zdjęć z pełni sezonu i wtedy wczesną wiosną ogarnia nas szaleństwo zakupowe. Chociaż muszę przyznać, że w tym roku nieco mniejsze, bo skupiłam się na innych roślinach, którymi chcę obsadzić ogród. Pomimo wszystko, to róże zawsze najbardziej przyciągają moje oczy i to właśnie one grają pierwsze skrzypce w ogrodzie
Też byłam w Au…n, ale kupiłam tylko dwie kartonikowe angielki. Wsadziłam je do doniczek i zostały w ogrodzie. Stoją biedne na zewnątrz i zastanawiam się czy dadzą radę, bo jednak u nas temperatury spadają do -4* w nocy? Mam nadzieję, że jednak uda im się przetrwać te nocne spadki temperatur. Nic już nie zrobię, bo powinnam zabrać je pierwszej nocy, ale złożona chorobą zupełnie o nich zapomniałam, a teraz to już musztarda po obiedzie i co ma być, to będzie.
Gosiu-Margo, a może warto trochę poprzycinać coraz bardziej rozrastające się drzewa, żeby uzyskać trochę więcej słonecznej przestrzeni? To byłoby z pożytkiem nie tylko dla róż, ale też innych słońcolubnych roślin. Ogród coraz mocniej zacieniony, to wkrótce na trawniku będziesz miała mech. Tak jest u mojej przyjaciółki, która ma mnóstwo wielkich drzew i latami rosły sobie nie przycinane, zacieniając coraz większą powierzchnię działki. A pamiętam jaki trawnik był u nich zjawiskowy. Gęsty, zieloniutki, mięciutki jak dywan i zawsze wzbudzał zachwyt
Aniu-Annes, zamówiłam cztery Austinki: Mortimer Sackler, Tottering by Gently, Spirit of Freedom, Port Sunlight. Mają przyjść we wtorek
Dorotko, nie chcę tutaj robić wykładów na temat cięcia róż, bo na forum są bardziej doświadczone osoby ode mnie. Z mojego skromnego jeszcze doświadczenia, podpowiem jedno – Róże lubią cięcie
Generalnie wszystkie róże rabatowe tnie się bardzo nisko – krótko mówiąc, na wysokość dłoni mniej więcej, a nawet krócej. Na trzy do pięciu oczek maksymalnie.
Róże parkowe, młode np. roczne można przyciąć o 1/3 długości o ile krzaczek jest dobrze rozkrzewiony, ma ładny pokrój. Wszystkie pędy wyrastające mocno ponad pozostałe skracamy na podobną wysokość. Róże starsze, trzyletnie można spokojnie przyciąć o połowę, a nawet więcej. Wszystko zależy jaki efekt chcesz osiągnąć? Jeśli róża ma być wyższa i zachować wysokość z poprzedniego sezonu, to wtedy tnij o 1/3. Jeśli chcesz ją utrzymać w ryzach, tnij niżej. Najważniejsze aby krzaczek miał ładny kształt. Niskie cięcie powoduje również zagęszczenie się krzaczka od dołu. Ja przez kilka pierwszych lat robiłam duży błąd, oszczędzając róże przed mocnym cięciem. Spowodowało to, że krzaczki od dołu nie wypuszczały listków i były łyse. Nie wyglądało to ładnie. Wreszcie dojrzałam do radykalnego cięcia i to się opłaciło. Po takim cięciu róże wypuściły nowe pędy i ładnie się zagęściły. Nie były już dołem łyse. Co prawda kwiatów po takim cięciu było trochę mniej, bo pędy były już stare i grube. Długo czekałam aż cokolwiek wypuszczą i stąd późniejsze i skromniejsze kwitnienie, ale coś – za coś! Oczywiście wycinamy wszystkie przemarznięte, krzyżujące się i cienkie pędy. Co kilka lat warto różę odmłodzić i wyciąć najstarsze pędy. Ja to robię nieco ostrożnie. Nie wycinam więcej niż dwa, trzy pędy jednorazowo.
Trochę inaczej jest z różami pnącymi. Pnące nie potrzebują takiego corocznego cięcia, chyba, że podmarzną albo stare, kilkuletnie pędy nadają się już do wycięcia, co odmłodzi różę. Taką różę po posadzeniu można zostawić na 3-5 lat w spokoju. Chyba, że coś zmarznie lub wymaga użycia sekatora. Pnące kwitnące na pędach jednorocznych można przyciąć, żeby trochę prześwietlić krzew. One i tak zakwitną. Natomiast pnące kwitnące na pędach dwuletnich przycinamy zaraz po kwitnieniu. Na wiosnę nie tniemy, bo nie będzie kwiatów. Ewentualnie usuwamy pędy przemarznięte, nadmiernie zagęszczające cały krzew. Ale ja wiosną swoją Francois Juranville zostawiałam w spokoju. Cięłam, prześwietlałam dopiero po kwitnieniu.
Wielkokwiatowe też tnę raczej nisko na maks. 5 oczek w zależności od pokroju i tempa wzrostu danej odmiany. Mam nadzieję Dorotko, że troszkę Ci pomogłam?
Limit zdjęć z 2021 roku już wyczerpałam, ale ponieważ to różany wątek, a bez zdjęć jakby nie istniał, więc pozwólcie, że przypomnę kilka fotek z 2020 roku...
Wisley2008 jest kolejną na liście do odkupienia
Jak można było nie odkupić takiego cuda?
Obyśmy jak najszybciej mieli takie obrazki w realu
Marzec będzie mi się kojarzył z zamarzniętą ziemią i nocnymi przymrozkami. Kiedy myślałam, że już najgorsze za nami, nastał kwiecień, a wraz z nim zrobiło się jeszcze gorzej Spadł śnieg, zrobiło się okropnie zimno, a wiosna wycofała się gdzieś w cieplejsze rejony Europy. Dzisiaj co prawda świeci słońce i temperatura jest na lekkim plusie, ale przez kilka kolejnych nocy będą przymrozki.
W tygodniu miałam zająć się cięciem róż, ale choroba mnie zmogła i siedzę w domu. Róże muszą poczekać.
Jadziu, mrozy jakoś nie chcą nas opuścić, a wiosna zawitała na chwilkę i gdzieś się schowała. Musimy jeszcze poczekać jakiś czas na cieplejsze dni.
Elżbietkę chętnie bym przygarnęła, jeśli to nadal aktualne?
Jelizawieto, z granulowanego obornika też można przygotować gnojówkę. Trzeba go namoczyć aż się rozpuści Tylko nie podam Ci proporcji, bo sama z granulowanego nie robiłam. Uważam, że zawsze lepiej rozcieńczyć mocniej i częściej podlać, niż jednorazowo podać zbyt mocny roztwór.
Daysy, dziękuję za życzenia zdrówka Ono zawsze się przyda, a szczególnie ostatnio.
Czytałam, że Twoje róże już przycięte. To dobrze, nie musiały się zbytnio wysilać. Moje muszą czekać, chociaż niektórym brakuje bardzo mało do wypuszczenia nowych listeczków. Na szczęście trochę pogoda je przystopowała, więc może nie będą się zbytnio wysilały na wypuszczanie liści, które i tak byłyby do ścięcia.
Zamówiłam : Mortimer Sackler, Tottering by Gently, Spirit of Freedom, Port Sunlight. Spirit of Freedom nie zabrałam ze starego ogrodu i postanowiłam odkupić, a Port Sunlight mam, ale po przeprowadzce jest dość słaba i postanowiłam kupić drugą. Tę nową posadzę jako soliter na rabacie, gdzie jeszcze nie rośnie żadna róża. Ta słaba jeszcze zostanie i będę ją obserwować. Jeśli w tym roku się ogarnie, to zostanie. Jeśli coś będzie z nią nie tak, to podmienię na nową. Na mojej liście jest jeszcze kilka odmian, które na pewno odkupię, ale niestety nie wszystkie są u nas dostępne i trzeba będzie te najbardziej pożądane ściągnąć z zagranicy. Ale to już na jesieni....
Ewo-ewita, jak ja dobrze znam ten amok, który nas ogarnia na widok róż… Też tak mam, że nie umiem przejść obojętnie obok żadnego krzaczka. Szczególnie mocno się to udziela po obejrzeniu zdjęć z pełni sezonu i wtedy wczesną wiosną ogarnia nas szaleństwo zakupowe. Chociaż muszę przyznać, że w tym roku nieco mniejsze, bo skupiłam się na innych roślinach, którymi chcę obsadzić ogród. Pomimo wszystko, to róże zawsze najbardziej przyciągają moje oczy i to właśnie one grają pierwsze skrzypce w ogrodzie
Też byłam w Au…n, ale kupiłam tylko dwie kartonikowe angielki. Wsadziłam je do doniczek i zostały w ogrodzie. Stoją biedne na zewnątrz i zastanawiam się czy dadzą radę, bo jednak u nas temperatury spadają do -4* w nocy? Mam nadzieję, że jednak uda im się przetrwać te nocne spadki temperatur. Nic już nie zrobię, bo powinnam zabrać je pierwszej nocy, ale złożona chorobą zupełnie o nich zapomniałam, a teraz to już musztarda po obiedzie i co ma być, to będzie.
Gosiu-Margo, a może warto trochę poprzycinać coraz bardziej rozrastające się drzewa, żeby uzyskać trochę więcej słonecznej przestrzeni? To byłoby z pożytkiem nie tylko dla róż, ale też innych słońcolubnych roślin. Ogród coraz mocniej zacieniony, to wkrótce na trawniku będziesz miała mech. Tak jest u mojej przyjaciółki, która ma mnóstwo wielkich drzew i latami rosły sobie nie przycinane, zacieniając coraz większą powierzchnię działki. A pamiętam jaki trawnik był u nich zjawiskowy. Gęsty, zieloniutki, mięciutki jak dywan i zawsze wzbudzał zachwyt
Aniu-Annes, zamówiłam cztery Austinki: Mortimer Sackler, Tottering by Gently, Spirit of Freedom, Port Sunlight. Mają przyjść we wtorek
Dorotko, nie chcę tutaj robić wykładów na temat cięcia róż, bo na forum są bardziej doświadczone osoby ode mnie. Z mojego skromnego jeszcze doświadczenia, podpowiem jedno – Róże lubią cięcie
Generalnie wszystkie róże rabatowe tnie się bardzo nisko – krótko mówiąc, na wysokość dłoni mniej więcej, a nawet krócej. Na trzy do pięciu oczek maksymalnie.
Róże parkowe, młode np. roczne można przyciąć o 1/3 długości o ile krzaczek jest dobrze rozkrzewiony, ma ładny pokrój. Wszystkie pędy wyrastające mocno ponad pozostałe skracamy na podobną wysokość. Róże starsze, trzyletnie można spokojnie przyciąć o połowę, a nawet więcej. Wszystko zależy jaki efekt chcesz osiągnąć? Jeśli róża ma być wyższa i zachować wysokość z poprzedniego sezonu, to wtedy tnij o 1/3. Jeśli chcesz ją utrzymać w ryzach, tnij niżej. Najważniejsze aby krzaczek miał ładny kształt. Niskie cięcie powoduje również zagęszczenie się krzaczka od dołu. Ja przez kilka pierwszych lat robiłam duży błąd, oszczędzając róże przed mocnym cięciem. Spowodowało to, że krzaczki od dołu nie wypuszczały listków i były łyse. Nie wyglądało to ładnie. Wreszcie dojrzałam do radykalnego cięcia i to się opłaciło. Po takim cięciu róże wypuściły nowe pędy i ładnie się zagęściły. Nie były już dołem łyse. Co prawda kwiatów po takim cięciu było trochę mniej, bo pędy były już stare i grube. Długo czekałam aż cokolwiek wypuszczą i stąd późniejsze i skromniejsze kwitnienie, ale coś – za coś! Oczywiście wycinamy wszystkie przemarznięte, krzyżujące się i cienkie pędy. Co kilka lat warto różę odmłodzić i wyciąć najstarsze pędy. Ja to robię nieco ostrożnie. Nie wycinam więcej niż dwa, trzy pędy jednorazowo.
Trochę inaczej jest z różami pnącymi. Pnące nie potrzebują takiego corocznego cięcia, chyba, że podmarzną albo stare, kilkuletnie pędy nadają się już do wycięcia, co odmłodzi różę. Taką różę po posadzeniu można zostawić na 3-5 lat w spokoju. Chyba, że coś zmarznie lub wymaga użycia sekatora. Pnące kwitnące na pędach jednorocznych można przyciąć, żeby trochę prześwietlić krzew. One i tak zakwitną. Natomiast pnące kwitnące na pędach dwuletnich przycinamy zaraz po kwitnieniu. Na wiosnę nie tniemy, bo nie będzie kwiatów. Ewentualnie usuwamy pędy przemarznięte, nadmiernie zagęszczające cały krzew. Ale ja wiosną swoją Francois Juranville zostawiałam w spokoju. Cięłam, prześwietlałam dopiero po kwitnieniu.
Wielkokwiatowe też tnę raczej nisko na maks. 5 oczek w zależności od pokroju i tempa wzrostu danej odmiany. Mam nadzieję Dorotko, że troszkę Ci pomogłam?
Limit zdjęć z 2021 roku już wyczerpałam, ale ponieważ to różany wątek, a bez zdjęć jakby nie istniał, więc pozwólcie, że przypomnę kilka fotek z 2020 roku...
Wisley2008 jest kolejną na liście do odkupienia
Jak można było nie odkupić takiego cuda?
Obyśmy jak najszybciej mieli takie obrazki w realu
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Doroto dziękuję za instrukcję cięcia. Widzę, że dużych błędów nie popełniłam. Oby kwitnienia mi to mocne cięcie wynagrodziło. Z jedną różą pnącą mam problem, każdego roku zasychają jej łodygi, już widzę kropki na najstarszych gałęziach. A tak ładnie kwitnie. Wprawdzie daleko jej do Twoich róż.
Na zdjęciach pokazujesz same cudowności
Na zdjęciach pokazujesz same cudowności
-
- 200p
- Posty: 206
- Od: 23 sty 2021, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wyspa Uznam
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dobry wieczór.dorotka350 pisze:Jelizawieto, z granulowanego obornika też można przygotować gnojówkę. Trzeba go namoczyć aż się rozpuści Tylko nie podam Ci proporcji, bo sama z granulowanego nie robiłam. Uważam, że zawsze lepiej rozcieńczyć mocniej i częściej podlać, niż jednorazowo podać zbyt mocny roztwór.
Dziękuję za odpowiedź, na temat gnojówki Ze swojej strony podzielę się wiedzą uzyskana z internetu.
****Obornik rozpuszcza się w ciepłej wodzie przez kilka do nawet kilkunastu dni. Uzyska się półpłynną masę - nie rozpuszcza się całkowicie. Normalnie obornik rozpuszcza się w wodzie w proporcji 1:3, 1:4, itp. Granulowana forma jest bardziej stężona, dlatego rozcieńczenie powinno być jeszcze większe, np: 1:8, 1:10. Częstotliwość zabiegu zależy od konkretnej grupy roślin. Średnio zieleń dokarmia się co 2-3 tygodnie. Generalnie nie zaleca się stosowania płynnego formy granulowanej. Lepiej jak jest wyłożony i systematycznie uwalnia składniki pokarmowe.****
Pozdrawiam, Jelizawieta.
Pozdrawiam, Jelizawieta
- Monnia445
- 200p
- Posty: 284
- Od: 8 gru 2017, o 22:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: sandomierz
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko wracam do twojego różanego ogrodu
Życzę udanego sezonu tobie, z niecierpliwoscią czekam na to, co nowego u ciebie się dzieje.
"Spirit of Freedom" niesamowita, choć podobno kwiatuszka ciężkie i bardzo obciążaja pędy, czy to prawda ?
U mnie już pierwsze kwitnienia rozpoczęte. Zastanawiałam się czy powinnam im dać coś do jedzenia..
Wspominałaś kiedyś o "końskim złotku" - mogłabyś powiedziec mi jak coś takiego przygotować?
Przygotowywałam dużo róznych gnojówek z pokrzywy, z wrotyczu , ale o tym nie słyszałam.
Zawsze lepiej podpytać bo wiem, że łatwo zamienić takie cudo - w zupę koszmarów
Życzę udanego sezonu tobie, z niecierpliwoscią czekam na to, co nowego u ciebie się dzieje.
"Spirit of Freedom" niesamowita, choć podobno kwiatuszka ciężkie i bardzo obciążaja pędy, czy to prawda ?
U mnie już pierwsze kwitnienia rozpoczęte. Zastanawiałam się czy powinnam im dać coś do jedzenia..
Wspominałaś kiedyś o "końskim złotku" - mogłabyś powiedziec mi jak coś takiego przygotować?
Przygotowywałam dużo róznych gnojówek z pokrzywy, z wrotyczu , ale o tym nie słyszałam.
Zawsze lepiej podpytać bo wiem, że łatwo zamienić takie cudo - w zupę koszmarów
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5512
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witam różane koleżanki!
Czerwiec, a więc czas odkurzyć nieco zapomniany i zaniedbany wątek i pokazać, co w tym roku już rozkwitło. Pierwsza rozpoczęła Sophy’s Rose, druga Mary Rose, a potem to już lawinowo. Codziennie kwiatów jest coraz więcej i więcej. Niektóre róże dopiero się szykują do kwitnienia, ale za to jak zakwitną… Np. takie The Mill on The Floss, czy Royal Jubille, że o Judy de Obscure nie wspomnę. Oj, będzie się działo. Oby pogoda była łaskawa, to będzie na czym oko zawiesić.
Teraz czas na spóźnione odpowiedzi…
Dorotko , myślę, że moja instrukcja nie była wcale Ci potrzebna, bo jesteś bardzo doświadczoną ogrodniczką. Ale miło, że zechciałaś podpytać temacie róż.
Jelizawieto, sama stosuję obornik koński, który rozpuszczam w wodzie. Z granulowanym nie mam doświadczenia, ale dziękuję za instrukcję z internetu. Na pewno wielu osobom, które nie mają dostępu do stadniny, taka instrukcja się przyda. Wiedzy i dobrych rad, nigdy dosyć
Moniko, Spirit of Freedom ma ciężkie, bardzo pełne kwiaty i dlatego główki nieco opadają. Ale jak już zmężnieje po kilku latach, to radzi sobie całkiem dobrze. Kolor ma niesamowity Taki lila róż w delikatnym odcieniu, a zapach… Wręcz upajający jak to u większości angielek.
Róże muszą już wczesną wiosną dostać jedzonko, żeby mieć siłę na tworzenie pąków. Jeśli chcesz zastosować obornik koński to podaję Ci przepis, który stosuję od kilku lat:
Do beczki 60l wrzucam końskie pączki ok. 1/3 jej pojemności. Dolewam wody do pełna i mieszam codziennie. Po ok. tygodniu, 10 dniach gnojówka jest gotowa. Teraz jest ciepło, więc tydzień powinien wystarczyć. Do 10 l wiadra wlewam 1l gnojówki i dolewam wody prawie do pełna. Co daje rozcieńczenie 1:8, 1:9 i tym rozcieńczonym roztworem podlewam każdą różę. Krótko mówiąc, jedno wiadro pod jedną różę. Beczki mam trzy, więc śmiało wystarczają nie tylko na wszystkie róże, ale też większość moich roślin. Podlewam tak trzy, cztery razy w odstępach tygodnia, 10 dni jak mam czas. W tym tygodniu podleję ostatni raz. Trochę już późno, ale nie miałam czasu. Zazwyczaj staram się kończyć takie zasilanie gnojówką z końcem maja. Ale różnie to wychodzi. Potem stosuję nawóz do róż. One muszą przecież mieć siły na kolejne kwitnienia, więc zasilam nawozem do róż, dwa razy. Pod koniec czerwca i pod koniec lipca.
Zapraszam na kilka fotek
Czerwiec, a więc czas odkurzyć nieco zapomniany i zaniedbany wątek i pokazać, co w tym roku już rozkwitło. Pierwsza rozpoczęła Sophy’s Rose, druga Mary Rose, a potem to już lawinowo. Codziennie kwiatów jest coraz więcej i więcej. Niektóre róże dopiero się szykują do kwitnienia, ale za to jak zakwitną… Np. takie The Mill on The Floss, czy Royal Jubille, że o Judy de Obscure nie wspomnę. Oj, będzie się działo. Oby pogoda była łaskawa, to będzie na czym oko zawiesić.
Teraz czas na spóźnione odpowiedzi…
Dorotko , myślę, że moja instrukcja nie była wcale Ci potrzebna, bo jesteś bardzo doświadczoną ogrodniczką. Ale miło, że zechciałaś podpytać temacie róż.
Jelizawieto, sama stosuję obornik koński, który rozpuszczam w wodzie. Z granulowanym nie mam doświadczenia, ale dziękuję za instrukcję z internetu. Na pewno wielu osobom, które nie mają dostępu do stadniny, taka instrukcja się przyda. Wiedzy i dobrych rad, nigdy dosyć
Moniko, Spirit of Freedom ma ciężkie, bardzo pełne kwiaty i dlatego główki nieco opadają. Ale jak już zmężnieje po kilku latach, to radzi sobie całkiem dobrze. Kolor ma niesamowity Taki lila róż w delikatnym odcieniu, a zapach… Wręcz upajający jak to u większości angielek.
Róże muszą już wczesną wiosną dostać jedzonko, żeby mieć siłę na tworzenie pąków. Jeśli chcesz zastosować obornik koński to podaję Ci przepis, który stosuję od kilku lat:
Do beczki 60l wrzucam końskie pączki ok. 1/3 jej pojemności. Dolewam wody do pełna i mieszam codziennie. Po ok. tygodniu, 10 dniach gnojówka jest gotowa. Teraz jest ciepło, więc tydzień powinien wystarczyć. Do 10 l wiadra wlewam 1l gnojówki i dolewam wody prawie do pełna. Co daje rozcieńczenie 1:8, 1:9 i tym rozcieńczonym roztworem podlewam każdą różę. Krótko mówiąc, jedno wiadro pod jedną różę. Beczki mam trzy, więc śmiało wystarczają nie tylko na wszystkie róże, ale też większość moich roślin. Podlewam tak trzy, cztery razy w odstępach tygodnia, 10 dni jak mam czas. W tym tygodniu podleję ostatni raz. Trochę już późno, ale nie miałam czasu. Zazwyczaj staram się kończyć takie zasilanie gnojówką z końcem maja. Ale różnie to wychodzi. Potem stosuję nawóz do róż. One muszą przecież mieć siły na kolejne kwitnienia, więc zasilam nawozem do róż, dwa razy. Pod koniec czerwca i pod koniec lipca.
Zapraszam na kilka fotek
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko ja tylko powzdycham patrząc na te cudnie ukwiecone krzewy .W razie czego wpisałam sobie przepis ,który podpowiedziałaś Monice .Abraham cudnie zakwitł wielgachnymi kwiatami jak nigdy dotąd ,a po deszczu wszystkie kwiaty się połamały Udanego sezonu będzie co podziwiać bo to dopiero wstęp
- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3203
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Świetnie wyglądają Twoje róże, takie bujne, soczyste i zdrowe. U mnie kwitnień jeszcze brak dlatego z podziwem oglądam Twoje.