Borówka amerykańska - choroby
Borówka Amerykańska - dziwny przypadek / wiele chorób? <foto>
Dzień dobry.
Jestem zupełnie "zielonym" właścicielem działki (od dwóch lat), na której znajdują się krzewy borówki amerykańskiej (niestety nie znam dokładnych odmian, jestem w stanie wyróżnić mniej więcej trzy rodzaje).
Z racji braku czasu i bardzo zaniedbanego ogrodu staram się z miesiąca na miesiąc dokształcać na temat pielęgnacji ogrodu, hodowli drzew owocowych, krzewów oraz warzyw. Niestety ilość czasu niezbędna na przysposobienie wiedzy, oraz walkę z chorobami (plaga mszyc na jabłoniach, malinach i porzeczkach), problemem setek tysięcy mrówek na działce, kolonii kretów, przędziorka, a także szarej pleśni na wiśniach i jabłoniach, dopiero teraz dotarłem do rzeczonych borówek.
Niestety borówki od posadzenia przez poprzedniego właściciela działki nie przechodziły żadnej pielęgnacji. Na ich temat zacząłem czytać w roku poprzednim, więc jedyne zabiegi, jakie przeprowadziłem to dokwaszenie gleby torfem, oraz dodaniem (w odpowiedni sposób) nawozu specjalnie dla borówek amerykańskich. Sąsiadka, którą zapytałem, powiedziała, że borówek nie należy obcinać i "zostawić by rosły jak rosną" - dopiero na wiosnę tego roku wyprowadziłem się z błędu przy okazji zakupu książki na temat przycinania roślin. Po dokładniejszym zapoznaniu się z tematem wiem, że po owocowaniu koniecznie muszę prześwietlić rośliny i usunąć starsze bądź wrastające wewnątrz krzaka pędy.
Niestety około tydzień temu zaobserwowałem bardzo niepokojące objawy na kilku krzakach. Mam ich u siebie około dwudziestu, jednak większość wydaje się "ok". Wszystkie w poprzednim roku były tak samo przeze mnie przygotowane, dawki nawozów dopasowane mniej więcej do wielkości krzaka, ale cóż.
Zaobserwowałem, iż pędy zaczynają obumierać. Zaraz po kwitnieniu, możliwe, że w czasie jego trwania pędy zaczęły usychać (nie jestem pewien, czy są uschnięte, wydaje się, że nie do końca). Krzaki miały mnóstwo kwiatów i praktycznie zero liści.
Tam, gdzie nie ma kwiatów/zalążków owoców liści jest pełno — na tych pędach, na których znajduje się sporo kwiatów/owoców liści zupełnie brak, zalążki owoców wyglądają na "nienawodnione"/ przesuszone.
Rozpocząłem poszukiwania w sieci na temat chorób, znalazłem wspaniałe opracowanie na ponad sto stron, zawierające dokładny opis wraz ze zdjęciami różnych chorób, a także opisem rozpoznania braku odpowiednich mikroelementów.
Niestety brak wcześniejszego doświadczenia w opiece nad roślinami (a jest to — muszę przyznać coś wspaniałego, chcę wiedzieć więcej i cieszyć się tym wspaniałym hobby) nie jestem w stanie za pomocą danych z tego opracowania wywnioskować, jaka choroba zaatakowała moje rośliny. Czym dalej w las, tym człowiekowi wydaje się, że jego rośliny mają co najmniej kilka z wymienionych chorób.
Postanowiłem więc prosić Was o poradę, czy to grzyb, czy brak wody (przez dwa suche tygodnie, gdy kwitły, były podlewane około 8-9 wieczór, gdy było już praktycznie ciemno), ostatnio kilka dni padało, miernik pokazuje sporą wilgotność gleby), czy szara pleśń, czy rak, wirus? A może po prostu to starusieńkie pędy, które "niedomagają" i należy je wyciąć; próbować ratować.
Bardzo proszę szanownych forumowiczów o radę.
PS: Te białe plamy na liściach (niektóre zdjęcia) to efekt wczorajszego wieczornego oprysku na mszycę (bio, roztwór olejów roślinnych w wodzie), ponieważ jeden z krzaków został przez nie zaatakowany.
PS2: Przepraszam, jeśli wątek w jakiś sposób narusza zasady regulaminu. Nie znalazłem informacji, czy można tworzyć osobne wątki w danej dziedzinie, czy korzystać z założonych wcześniej, a różnie różne fora podchodzą do tego tematu. Jeśli zajdzie taka potrzeba oczywiście edytuje konieczne elementy.
Do przydługiego wprowadzenia dorzucam zdjęcia, powinny powiedzieć więcej niż moje słowa.
Jestem zupełnie "zielonym" właścicielem działki (od dwóch lat), na której znajdują się krzewy borówki amerykańskiej (niestety nie znam dokładnych odmian, jestem w stanie wyróżnić mniej więcej trzy rodzaje).
Z racji braku czasu i bardzo zaniedbanego ogrodu staram się z miesiąca na miesiąc dokształcać na temat pielęgnacji ogrodu, hodowli drzew owocowych, krzewów oraz warzyw. Niestety ilość czasu niezbędna na przysposobienie wiedzy, oraz walkę z chorobami (plaga mszyc na jabłoniach, malinach i porzeczkach), problemem setek tysięcy mrówek na działce, kolonii kretów, przędziorka, a także szarej pleśni na wiśniach i jabłoniach, dopiero teraz dotarłem do rzeczonych borówek.
Niestety borówki od posadzenia przez poprzedniego właściciela działki nie przechodziły żadnej pielęgnacji. Na ich temat zacząłem czytać w roku poprzednim, więc jedyne zabiegi, jakie przeprowadziłem to dokwaszenie gleby torfem, oraz dodaniem (w odpowiedni sposób) nawozu specjalnie dla borówek amerykańskich. Sąsiadka, którą zapytałem, powiedziała, że borówek nie należy obcinać i "zostawić by rosły jak rosną" - dopiero na wiosnę tego roku wyprowadziłem się z błędu przy okazji zakupu książki na temat przycinania roślin. Po dokładniejszym zapoznaniu się z tematem wiem, że po owocowaniu koniecznie muszę prześwietlić rośliny i usunąć starsze bądź wrastające wewnątrz krzaka pędy.
Niestety około tydzień temu zaobserwowałem bardzo niepokojące objawy na kilku krzakach. Mam ich u siebie około dwudziestu, jednak większość wydaje się "ok". Wszystkie w poprzednim roku były tak samo przeze mnie przygotowane, dawki nawozów dopasowane mniej więcej do wielkości krzaka, ale cóż.
Zaobserwowałem, iż pędy zaczynają obumierać. Zaraz po kwitnieniu, możliwe, że w czasie jego trwania pędy zaczęły usychać (nie jestem pewien, czy są uschnięte, wydaje się, że nie do końca). Krzaki miały mnóstwo kwiatów i praktycznie zero liści.
Tam, gdzie nie ma kwiatów/zalążków owoców liści jest pełno — na tych pędach, na których znajduje się sporo kwiatów/owoców liści zupełnie brak, zalążki owoców wyglądają na "nienawodnione"/ przesuszone.
Rozpocząłem poszukiwania w sieci na temat chorób, znalazłem wspaniałe opracowanie na ponad sto stron, zawierające dokładny opis wraz ze zdjęciami różnych chorób, a także opisem rozpoznania braku odpowiednich mikroelementów.
Niestety brak wcześniejszego doświadczenia w opiece nad roślinami (a jest to — muszę przyznać coś wspaniałego, chcę wiedzieć więcej i cieszyć się tym wspaniałym hobby) nie jestem w stanie za pomocą danych z tego opracowania wywnioskować, jaka choroba zaatakowała moje rośliny. Czym dalej w las, tym człowiekowi wydaje się, że jego rośliny mają co najmniej kilka z wymienionych chorób.
Postanowiłem więc prosić Was o poradę, czy to grzyb, czy brak wody (przez dwa suche tygodnie, gdy kwitły, były podlewane około 8-9 wieczór, gdy było już praktycznie ciemno), ostatnio kilka dni padało, miernik pokazuje sporą wilgotność gleby), czy szara pleśń, czy rak, wirus? A może po prostu to starusieńkie pędy, które "niedomagają" i należy je wyciąć; próbować ratować.
Bardzo proszę szanownych forumowiczów o radę.
PS: Te białe plamy na liściach (niektóre zdjęcia) to efekt wczorajszego wieczornego oprysku na mszycę (bio, roztwór olejów roślinnych w wodzie), ponieważ jeden z krzaków został przez nie zaatakowany.
PS2: Przepraszam, jeśli wątek w jakiś sposób narusza zasady regulaminu. Nie znalazłem informacji, czy można tworzyć osobne wątki w danej dziedzinie, czy korzystać z założonych wcześniej, a różnie różne fora podchodzą do tego tematu. Jeśli zajdzie taka potrzeba oczywiście edytuje konieczne elementy.
Do przydługiego wprowadzenia dorzucam zdjęcia, powinny powiedzieć więcej niż moje słowa.
Re: Borówka amerykańska - choroby
gikermike,
Wygłodzone i zagęszczone borówki łatwiej ulegają chorobom grzybiczym. Ze zdjęć wydaję się, że może być to zgorzel pędów i (lub) zamieranie pędów. Dawno temu przećwiczyłem zostawianie zawiązanych owoców na bezlistnych pędach. Dojrzałe owoce były zasuszone i osiągały wielkość ziarna pieprzu. Jak teraz nie powycinasz chorych pędów rośliny będą pobierały składniki pokarmowe bezproduktywnie. Po wycięciu i nawożeniu kilkuletnie krzewy o rozbudowanym systemie korzeniowym powinny szybko wytworzyć świeże pędy.
Wygłodzone i zagęszczone borówki łatwiej ulegają chorobom grzybiczym. Ze zdjęć wydaję się, że może być to zgorzel pędów i (lub) zamieranie pędów. Dawno temu przećwiczyłem zostawianie zawiązanych owoców na bezlistnych pędach. Dojrzałe owoce były zasuszone i osiągały wielkość ziarna pieprzu. Jak teraz nie powycinasz chorych pędów rośliny będą pobierały składniki pokarmowe bezproduktywnie. Po wycięciu i nawożeniu kilkuletnie krzewy o rozbudowanym systemie korzeniowym powinny szybko wytworzyć świeże pędy.
Re: Borówka amerykańska - 12 cz.
Re: Borówka amerykańska - choroby
Szybko postępujące zasychanie liści to sprawa korzeni. Powolne, to raczej choroby grzybowe.
U mnie akurat w upalne dni zeszłego lata nagle zaczęły szybko zasychać liście na trzech krzewach. Przyczyną okazały się świeże korytarze nornic przy podlewanych borówkach. Do sprawdzenia czy występują podkopy (nornice nie zawsze zostawiają kopczyki czy wybrzuszenia na powierzchni) wystarczy sprawdzić czy ziemia wokół krzewu się zapada.
U mnie akurat w upalne dni zeszłego lata nagle zaczęły szybko zasychać liście na trzech krzewach. Przyczyną okazały się świeże korytarze nornic przy podlewanych borówkach. Do sprawdzenia czy występują podkopy (nornice nie zawsze zostawiają kopczyki czy wybrzuszenia na powierzchni) wystarczy sprawdzić czy ziemia wokół krzewu się zapada.
Re: Borówka amerykańska - choroby
Słoneczne dni i wysoka temperatura nie sprzyjają chorobom grzybowym. Przyczyną może być przesuszenie (na piasku), zalanie w przypadku podłoża słabo przepuszczalnego lub przenawożenie. Wykluczając przesuszenie należałoby po skróceniu pędów szybko przesadzić schnące krzewy w miejsce zacienione.
Re: Borówka amerykańska - choroby
To coś zaatakowało kolejne 2 krzaki. Choroba postępuje mega szybko, w kilka dni opadają wszystkie liście i owoce, są brązowe i suche. Kolejne krzaki w różnych miejscach.
Re: Borówka amerykańska - choroby
Nie jest to oparzelina. Nie widzę objawów zgorzeli pędów. Natomiast w przyszłości zaatakowane mogą być przysypane ściółką szyjki korzeniowe (na gnijących kora się łuszczy).
Re: Borówka amerykańska - choroby
Co to więc jest i jak z tym walczyć?
Wyrzuciłem już ten krzak, po kolejnych 2 dniach zostały same pędy, które również zmieniały kolor.
Wyrzuciłem już ten krzak, po kolejnych 2 dniach zostały same pędy, które również zmieniały kolor.
Re: Borówka amerykańska - choroby
Nie wiem u mnie na kilku krzakach też takie objawy. Zastanawiałem się czy to nie wina siarczanu amonu. Podlałem siarczanem potasu krista SOP, w ilości 30 g/15l wody.
Re: Borówka amerykańska - 12 cz.
Coś dolega mojej borówce, nie ma sucho. Po obejrzeniu zdjęć chorób nabrałem podejrzeń co do Oparzeliny borówki wysokiej
Pozdrawiam
Tomasz
Tomasz
Re: Borówka amerykańska - choroby
Możliwe, słońce naprawdę mocno grzeje. Tyle, że borówki są dosyć zacienione. Na liściach porzeczek też pojawiły się podobne plamy. No cóż, zapowiadają deszcze i ochłodzenie. Zobaczymy co dalej będzie się działo.
Pozdrawiam
Tomasz
Tomasz