Chyba piszę już sama do siebie, ale choćby z kronikarskiego obowiązku...
Trzecia i ostatnia opona z arbuzami to dziwak NN. Miał dwa owoce, zdecydował się tylko na jednego.
Ma dzisiaj 34 dni (pi razy opona, bo przegapiłam moment zawiązania i pierwsze jego zdjęcie zostało zrobione, gdy miał na oko tydzień). Wąs czepny zaschnięty, łyżeczka częściowo, dźwięk przy ostukiwaniu drewniany, plama pod spodem nie jest plamą, tylko małym punktem stycznym, bo arbuz spoczywa na desce, ale jest już koloru bardziej kremowego, niż żółtego.
Dziś w nocy ma być u mnie 5 stopni, więc i tak go zerwę najdalej za trzy dni i wtedy się okaże, czy faktycznie dojrzał (dziś nie będę go kroić, bo jeszcze nie dojadłam cielaczka
). Wydaje się za młody, ale z drugiej strony - zawiązał się gdy pogoda wreszcie zaczęła przypominać lato, a okres dojrzewania przypadł mu w sierpniowe upały. Aha, drugi dziwak NN rośnie na starym kompostowniku i ma 3 owoce, większe od tego oponowego.
(
Anulab, jeśli jeszcze tu zaglądasz: rozgrzebałam ziemię w jednej oponie, znakomita większość korzeni poszła w dół, przy samych ściankach obręczy była już tylko ziemia. Gdyby jednak ta opona leżała na agroszmacie, to pewnie byłaby wypełniona korzeniami jak doniczka. Mam do rozgrzebania jeszcze dwie, ale w jednej wciąż jest arbuz NN, a w drugiej Złoto Wolicy przeżywa drugą młodość i pędzi kolejne owoce).