Dzień dobry

Dawno mnie nie było, ale zaczęło mnie zastawiać co się dzieje z jukami - czy to tylko (jak już tu było pisane) gubienie liści i nie ma się czym martwić czy jednak im coś dolega.
Juki mam dwie, tę po lewej od ponad 2 lat, po prawej od lipca. Obie przesadzone, ziemia ok (ta starsza w w ziemi do palm, młodsza w ziemi do juk i dracen, obie ziemie wymieszane z żwirkiem), keramzyt, doniczki z dziurami na spodzie, więc tu wydaje mi się, że wszystko jest ok. Stanowisko to tak - ta starsza, ale mniejsza latem stała na oknie, więc w słońcu, młodsza, wyższa w salonie, co prawda nie przy samym oknie, ale jak słońce wpada do salonu, to akurat tam, gdzie sobie stała. Niedawno mniejsza przeniosłam, stoją sobie teraz obok siebie w salonie i znowu - jak świeci słońce, to w nim stoją. I takie miałam wrażenie, że jak tę z okna przeniosłam obok drugiej, jakoś tak odżyła. Podlewane teraz z raz na 3 tygodnie, albo nawet raz na miesiąc, w lecie co około 2 tygodnie. W lecie ta po prawej często lądowała na balkonie (stopniowo ją wynosiłam).
Obie w tym samym czasie zaczęły żółknąć. Jak to był jeszcze jeden czy dwa liście, to się nie przejmowałam. Obie co chwilę wypuszczają nowe liście, idą w górę (zwłaszcza ta nowa, po prawej), ale jak wczoraj zauważyłam kolejne, gdzie w zeszłą sobotę usunęłam parę żółtych, stwierdziłam, że to chyba coś za dużo ostatnio usuwam...
Nie przejmować się, przesadzić? Coś innego?
Szkoda byłoby mi je stracić, zwłaszcza tę po lewej..
