Mam problem combo. Na liściach (wierzchach)były podejrzane obiekty, ale nieporuszone. Niestety na spodzie liścia znalazłam w końcu uciekającą " gąsieniczkę. Jasną, może żółtą, przynajmniej na jasnozielonym tle. Długość ok. milimetr, szerokość 5 razy mniejsza. Sięgnęłam palcem po nieruchomą ciemną kreseczkę. Na dłoni już się poruszała.
Blondyni i bruneci mają kształt gąsienic. Na dłoni stają jakby dęba. Próbowałam je z rośliny zmyć, mało skutecznie a straciłam dwa liście. Potem sciągałam je patyczkiem. To była pomoc symboliczna, bo już wiem, że są też w ziemi. Choć nie mam pewności, czy to te same.
Podsumowując: roślina zmaga się z szeregiem mikrobów. Jest dzielna, wypuszcza nowe liście. Wiem, że nie może być w osłonce a ziemia nie powinna być uniwersalna. Na szczęście jutro niedziela handlowa. Mamy styczeń, ale w tej sytuacji trzeba przesadzić.
Moje pytania:
1 Czy słuszną będzie sterylizacja ziemi i żwirku w piekarniku?
2. Jakie organizmy (w tym grzyby i bakterie) pasożytują na roślinie?
3. Jakie preparaty polecacie stosować w tej walce?
4. Dlaczego zawijają się liście oraz nie ma na nich "szczepek"?
5. Czy skrócić ją o najbardziej zniszczone dolne liście i ukorzenić? Nawet widzę korzonek powyżej pierwszego liścia.
Przepraszam za ignorancję. Ostrzegam, że będę aktywna jeszcze w innych wątkach. Wiem do czego służy wyszukiwarka. Jednak ludzie wciąż popełniają błędy w identyfikacji, a tu czas nagli.
Pozdrawiam serdecznie.







P.S. Zaznaczone strzałką zmiany nie ruszały się ani nie dały zdjąć, jednak obawi się, że to był kolejny szkodników typu wełnowiec/tarcznik