Witam wszystkich użytkowników,
od ponad roku mam dwie monstery dziurawe i mam z nimi problemy, a że jestem początkującą osobą zajmującą się roślinami, to nie wiem kompletnie niestety co im dolega...
Dopiero po roku posiadania przesadziłam je w podłoże typu "podłoże". Nigdy przez ten okres nie nawoziłam roślin, jedyne co robiłam to je podlewałam nieregularnie, często. Od jakiegoś czasu, dłuższego, zauważyłam, że obie nie mają mocno zielonych liści, a wręcz zaczęły one blednąć i żółknąć wzdłuż nerwów. Zauważyłam również (pod światło) dziwne kropki. Obejrzałam liście pod x70 powiększeniem i nie znalazłam żadnych chodzących robaków. Jedyne co znalazłam to w ziemi skoczkonogi, ale nie w dużej ilości. Jednak nie umiejąc znaleźć nadal wyjścia z sytuacji, zrobiłam dla "zabezpieczenia" oprysk Polysectem oraz podlanie mospilanem (powtórzone, za drugim razem zamiast polysectu użyłam do oprysku karate).
W internecie poszukując odpowiedzi, co może być przyczyną, natrafiłam na różne rozwiązania. Niektórzy twierdzą, że to są przędziorki, ale nie widzę ani robaków ani pajęczyny, kompletnie nic. Jeszcze inna odpowiedź jest też, że to może być brak składników odżywczych...
Dodam, że jak paznokciem dotykam blaszki liścia to robią się automatycznie przy lekkim dotknięciu uszkodzenia, ciemniejsze kreski w tym przypadku
Czy to możliwe, że roślina była bardzo słaba bez nawozów i jeszcze została osłabiona przesadzeniem i potraktowaniem opryskiem i teraz tak reaguje, że nie może przeprowadzać fotosyntezy i ma plamy (tzn jako rozwiązanie: zostawić ją w spokoju i zacząć powoli nawozić), czy jednak są to robaki (czy to możliwe, że nawet przy użyciu lupy ich nie widać?) i zakupić dobroczynek kalifornijski na przędziorki? Co by Państwo zrobili w tym przypadku?
Bardzo proszę o pomoc, bo już tracę siły i mam ochotę wyrzucić tę roślinę, bo nie daje rady...
Załączam zdjęcia
