FreGo - chill, chodziło mi tylko o ziemię potrzebną do produkcji rozsady, nie żebyś z ziemi workowanej urządził sobie drugi ogród, bo to by było szaleństwo, nawet gdyby kogoś było na to stać (to znaczy Amerykanie często kupują hektolitry podłoża w workach do swoich wycackanych grządek podwyższanych, no ale tam są trochę inne realia, głównie cenowe). I przede wszystkim - zero krytyki, po prostu sam na pewno wiesz, że im zdrowsza i silniejsza rozsada, tym lepiej sobie poradzi po przesadzeniu na miejsce stałe. Przepuszczalność podłoża może zdecydować o tym, czy siewki padną z powodu zgorzeli, czy nie, a brak patogenów chorobotwórczych i robactwa, oraz ten "nieszczęsny" nawóz startowy zapewnią im prawidłowy rozwój i silny wzrost, dzięki czemu wystarczy Ci plan "A", a pozostałe litery alfabetu będziesz mógł zostawić w spokoju (jasne, zdarza się, że plan A nie wypali pomimo najlepszych starań, ale chodzi o maksymalizację szans, prawda?).
Absolutnie też nie chodzi mi o "czarną" ziemię z worków, kiedyś niechcący taką kupiłam, aż podejrzanie czarną, i nic w niej nie chciało rosnąć (ale to również jedynie dowód anegdotyczny, po prostu są podłoża lepsze i gorsze, a niektóre są chyba podrasowane na czarno, żeby lepiej wyglądały dla oka laika). Rozejrzyj się w necie za jakąś mieszanką typu włókno kokosowe + perlit, nawozów to tam jest tyle, co kot napłakał, bo to dawka do produkcji rozsady, a nie na całe życie wybujałego krzaka z pięcioma owocami - naprawdę ciężko w takim podłożu zamordować sadzonki, a skoro masz taką lipną glebę na tym trawniku, to może jednak zrezygnuj z opon, a postaw na ten areał, na którym obecnie masz "poletka" z agroszmatą, w sensie: skoncentruj siły i zasoby w jednym miejscu, które przygotujesz dobrze; nawet z pięciu krzaków wyprodukowanych w odpowiednim czasie i nie za gęsto posadzonych uzyskasz więcej, niż z chaotycznej uprawy "to tu, to tam" (a to już mówię z własnego doświadczenia, więc ponownie: chill, ja też swoje błędy popełniałam i jeszcze popełnię).
Jako ciekawostkę podaję materiał video gościa, któremu poletko zarosło chaszczami po pachy, a zebrał z niego arbuzy po 18 kg sztuka (ma tam m.in. odmianę Jubilee, no i trochę inny klimat). Ślimaków najwyraźniej u niego nie było, za to - jak sam mówi - bał się wejść w te gąszcze będąc ubranym w krótkie spodenki i buty z niską cholewką, ze względu na... grzechotniki
![Very Happy :D](./images/smiles/icon_biggrin.gif)
Każdy ma swoje problemy, jak widać
https://www.youtube.com/watch?v=bua_znkvsvQ