Loki
No tak ,na dwa domy żyjemy.
I tak w interesach musimy do aglomeracji jeździć.
Na wsi domek mały ,w zasadzie zajmujemy jeden pokój z kuchnią /wszystko przejściowe/ ,połowa domu druga służy za pracownię pszczelarską
Oj książek to mam ci ja też dużo... zielarskie porozkładane po całym domu ,wielkie tomisko Hildegardy w ...aucie , cała biblioteka poniemieckich książek pisanych frakturą /niektóre z połowy XIX w/, albumy o sztuce ,jak na plastusia przystało... i weź to na wsi upchnij , a ciuchy gdzie
Ubranka wymieniamy zgodnie z porą roku / te eleganckie/ robocze, wiadomo są na miejscu.
Teraz mamy małe utrudnienie dodatkowe w postaci mrozu /ubranka kostnieją na sznurku/
Wczoraj padał śnieg , ale taki nietrwały ...a w ogrodzie dalie nie wykopane
Wczoraj trochę ziemniaków wykopałam bo było na plusie i mżawka zamiast deszczu...
A dziś zimno łobrzydliwie ,mróz już o 1 9 - tej
Lisico
Mam tu mały , ale bardzo wydajny , czarny i aksamitny grzejnik na kolanach...
Jeszcze mruczy na dodatek
Zimno tak ,że faktycznie trza w nalewkach pogrzebać
Nie ma śniegu , ale bardzo zimno , coś czuje ,że popada białe ,jak kot tak śpi.
Na dodatek Z. podłapał grypę żołądkową /myśleliśmy ,że atak ślepej kiszki/