W takim razie najpewniej przekonamy się za jakieś 10 lat jakie będzie miał orzechy.
Były tez po 20 zł ale ładne wyrośnięte na jakieś 150 cm długości, bez korzenia.
Posadziłem daleko w polach i niech rosną. Sarny u mnie orzechów włoskich nie lubią to jest spora szansa że przeżyją.
Witam wszystkich po kolejnej długiej przerwie. Niedawno wróciłam między żywych, aczkolwiek bez entuzjazmu.
Mam roczne zaległości w pisaniu na forum, które postaram się pomału nadrobić. Na tą chwilę ważna sprawa, to grożące przymrozki. Niebezpieczne dla małych orzechów włoskich i nie tylko orzechów. Wszystkie wrażliwe małe roślinki na noc z przymrozkiem najłatwiej ochronić okrywając je dobrze wilgotnym torfem, trocinami czy ziemią jeśli jest przepuszczalna i nie będzie łamać pąków i młodych pędów. Wystarczy ochronić 2 -3 oczka, żeby po przymrozku roślina odbiła. Nieco większym drzewkom można zrobić namiot z włókniny i wstawić do środka kilka płonących zniczy (jeśli nie ma wiatru). W przeciwnym razie można sfajczyć okrycie. Większe drzewka muszą poradzić sobie same.
Noo, był problem z zalogowaniem... Niektórych rzeczy trzeba uczyć się od nowa, jednak roślin to nie tyczy. Brak entuzjazmu też nie tyczy roślin, ale ,,nowego porządku światowego". Na szczęście dla mnie słoneczko już zachodzi...
Wracając do orzechów, to po tej zimie straty zarówno w kolekcji, jak i w sadzie są duże. Szkody zrobił nagły mróz po długim okresie ciepła. Ucierpały głównie odmiany z Francji, amerykański Chandler i bułgarski Płovdivski, mimo że ten ostatni ma już 10, albo i 11 lat. Po tej zimie jestem na trwałe wyleczona z południowych odmian. Wylądują w piecu.
No tośmy sobie Chandlera pojedli. Z węgierskich, Milotai 10 po zimie jest bez uszczerbku, Milotai późny stracił jakieś 30 % gałęzi. Mars też jest przestrzelony, ale on ma wielkie liściska, to mu więcej światła nie zaszkodzi. Mołdawski Pescianski trzylatek zmarzł do połowy, więc ma szanse w normalne zimy dobrze funkcjonować. Pożyjemy, zobaczymy. Na dziś praktycznie wszystko jest gotowe (znaczy zielone) do przemarznięcia w razie przymrozku. Na placu boju został tylko nowy z hodowli, palcem robiony U 12 x U 11. Krzyżowane dwa późno wegetujące orzechy. Jeden z pięciu wyszedł obiecujący i jeśli będzie przymrozek, a ten nie zmarzniętych, to zasłuży na rozmnażanie.
Mój jacek piękne liście wypuścił oraz spro bazi tzn kwiatu a tu przyszedł mróz ok minus stopnie i wszysko pomarzło liście brazowe wiszą jak szmatki , kaplica.
Przepraszam za moją pisownię ale nie jestem czystym Polakiem i mam trudności.
To jest bardzo wkurzające, tym bardziej jeśli cały sad tak wygląda. Jedyny ratunek to odmiany bardzo późno rozpoczynające wegetację. Nowe francuskie takie są, ale wymarzły w zimie i to jest też bardzo wkurzające.
Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała krzyżować polskich orzechów, właśnie po to, żeby nie marzły na wiosnę. Trochę tych krzyżówek było, z czego znakomita większość skończyła w piecu. Perspektywiczne są 2 orzechy, które w tej chwili są tak mało zaawansowane w rozwoju, że jeszcze by nie zmarzły. Jeden to typ jackowaty, drugi półkarłowy drobny, ale z cieniutką łupinką. Nie mają jeszcze własnych kocurków, więc nie wiadomo czy któryś będzie samopylny. Na razie obsłużył ich w zeszłym roku orzech też z własnej hodowli, nieznacznie wcześniejszy. Jego kotki dotrwały rzutem na taśmę, a odmianowe wszystkie dawno już przekwitły. Wśród krzyżówek był też orzech rozpoczynający wegetację pod koniec maja, ale ten nie drewniał przed zimą i przemarzał.
Jackowaty orzech jesienią będzie już rozmnażany, drugi musi się jeszcze raz zweryfikować.
U mnie orzechy też dostały przymrozkiem, ale w koronach są i przemrożone pędy, i nieuszkodzone. Dobrze zniosły mróz odmiany Zygmunt i Broadview. Chyba mają lepsze miejscówki od innych, w większym stopniu przemrożonych odmian. Mróz nie uszkodził dwóch odmian Marsa i U12. Chociaż miały już pęknięte pąki i widać było zielone listki, to mróz ich nie zniszczył.
Trzymam kciuki, za późno rozpoczynające wegetację krzyżówki. Oby się udało.
Z późno rozpoczynających wegetację jest jeszcze odmiana Słoweńska Sava-jedyna odmiana która u mnie przetrwała przymrozki,u mnie niestety większość odmian przemarzła...
Straty 24:
Koszycki wycięty
Wiśnicz wycięty
Lake to samo
Marsy na moje oko to z 60% out
No i jest rodzynek - Franquette - 1 liściowy i 1 kotek out - reszta dopiero sie rozwija.
I teraz mam pytanie:
Skoro ten Franquette jako ostatni kwitnie to jest najbardziej odporny na przymrozki (im później tym ich nniej) to czy on nie był by remedium na nasze problemy z coraz częściej występującymi przymrozkami? Doczytałem we francuzkiej literaturze, że dodatkowo się sam zapyla.