Halszko, dziękuję za odwiedziny. Masz rację, wszystko rośnie i rozwija się na potęgę. Czasem nie widać tego gołym okiem, kiedy patrzy się na rabaty dość często. I dopiero gdy porówna się zdjęcia z archiwum i obecne, widać sporą różnicę we wzroście roślin.
Na szczęście omijają nas wszelkie kataklizmy, więc cieszę się z piękna przyrody i możliwości obserwowania poczynań rozmaitych ciekawych żyjątek.
A i świeże warzywka są oczywiście z przyjemnością przez nas spożywane.
Misza, na długo zniknęłaś z forumowych stron, a więc cieszę się, że znowu jesteś. Nie wiem, czy doczytałaś, ale wiosną nawiedziły mnie na działce sarny i obskubały wszystkie różane pączuszki, co do jednego. Byłam wtedy bardzo zdenerwowana i rozżalona. Ale myślę, że różom wyszło to jednak na dobre, bo chociaż musiały wytworzyć nowe pąki i zakwitły później, to jednak kwiecia jest sporo i jakby krzaczki silniejsze. Niestety ostatnio pojawiła się czarna jędza, ale na to chyba nie ma skutecznego lekarstwa.
A zatem zapraszam na widoczki z różanego ranczo.
The Pilgrim. Róża została mocno poszarpana przez sarny, ale wypuściła piękny nowy pęd i teraz zachwyca napakowanymi kwiatami.
Circle of Life i
Impala
Circle of Life kwitnie brzoskwiniowymi bukiecikami na końcach pędów.
Arabia, wiosenny zakup. To jej pierwsze kwiatki u mnie.
Bengali Zmieniłam jej miejsce, bo w poprzednim dosłownie wegetowała.
