kuneg, wiązówka błotna jest u mnie chwastem. Mam takie miejsce przypominające torfowisko i jest tam jej pełno. Ale gdy kwitnie jest piękna i cudnie pachnie.
cymciu tak się składa, że na połowie działki mamy samą zbitą glinę, a na drugiej połowie piasek. Tak więc czasem przenoszę wiadrami ziemię w jedną lub drugą stronę, żeby w miejscu sadzenia jakiejś rośliny gleba była akuratna. Trochę to śmieszne, ale co poradzić. Natomiast wilgoć jest na całości, przynajmniej nie muszę podlewać.
Margo, oj tak, widoki poza ogrodzeniem są piękne. Z tego między innymi powodu kupiliśmy tę działkę. Gdy tylko zobaczyłam te ściany lasu, od razu się zakochałam. I ta wszechogarniająca cisza... Na starość rzecz bezcenna.
Misza, róże niestety chorują. Do tej pory wstrzymywałam się z opryskami, ale chyba w przyszłym roku złamię zasady i zacznę stosować opryski. Nie chemią, ale naturalne. A nuż coś pomoże. Słyszałam, że Bioczos jest dobry. Stosowałaś może?
Bufo-Bufo, róża
Circle of Life pachnie, choć nie jakoś oszałamiająco. Wiesz, ja nie zwracam uwagi, czy odmiana jest pachnąca, bo tyle róż rośnie obok siebie, że w ogólnym rozrachunku to ta całość pachnie. Dla mnie rzeczą najważniejszą jest zdrowotność, bo te choroby grzybowe są strasznie irytujące.
any, u mnie róże rosną co prawda w grupie, ale każdej odmiany jest jedna sztuka, tylko wszystkie kolorem do siebie zbliżone. A Ty już lepiej nic nie mów niedobrego o swoich różach, bo są naprawdę zachwycające i kwitną na bogato. Ja to bym chciała mieć takie widoki. Ech...
Jedyna u mnie odmiana, której mam trzy sztuki obok siebie to
Chippendale.
Stephanie Baronin delikatna niewysoka różyczka nostalgiczna.
Oryginalna szałwia okręgowa. Już się przymierzam, żeby ją wiosną podzielić.
Nadal kwitnie
Impala, choć kwiatuszki już nieco sfatygowane.
Gaura. W internecie straszą, że może wymarzać. Szkoda by było.
