Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 6
- Od: 27 kwie 2019, o 21:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Aktinidie które posiadam z każdym kolejnym dniem kwitną coraz mocniej. Ważną czynnością od tej chwili do czasu urośnięcia zawiązków jest nie dopuszczenie do przesuszenia poszczególnych roślin, tak wynika z moich obserwacji. W tym okresie nie żałuję wody i od paru lat zbieram owoce, wcześniej byłem skazany na porażkę. Kolekcje mini kiwi powiększam co roku .
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Kiedy u was dojrzewają aktinidie pstrolistne? Mam dwie odmiany - Dr Szymanowski i Vitakola (plus zapylacz Adam) i w tym roku zawiązały po raz pierwszy trochę owoców (posadzone 2 lata temu). O ile na Vitakoli wszystkie owocki są jeszcze twarde jak skała, o tyle na odmianie Dr Szymanowski część owoców zaczęła już mięknąć (ale nie opadają), jedne tylko trochę, inne do tego stopnia, że gniotą się przy zrywaniu.
W sieci różnie piszą o terminie dojrzewania tych odmian. Jedne strony podają sierpień, inne nawet październik... W tym roku wszystko jest szybciej niby, ale nawet biorąc ten fakt pod uwagę, to chyba jednak trochę za wcześnie na dojrzewanie? Może te moje mięknące owoce to są po prostu "zrzucone" zawiązki, które z jakiegoś powodu nie opadły i tak sobie zaczynają podgniwać na krzewie (wyglądają niby normalnie)?
Jak w ogóle poznajecie moment gotowości do zbiorów? Owoce same opadają, czy zrywa się je w określonym stadium dojrzałości? Jak bardzo miękkie powinny być dojrzałe owoce? Czy cały plon dojrzewa w miarę równomiernie, czy trzeba przerywać co jakiś czas?
W sieci różnie piszą o terminie dojrzewania tych odmian. Jedne strony podają sierpień, inne nawet październik... W tym roku wszystko jest szybciej niby, ale nawet biorąc ten fakt pod uwagę, to chyba jednak trochę za wcześnie na dojrzewanie? Może te moje mięknące owoce to są po prostu "zrzucone" zawiązki, które z jakiegoś powodu nie opadły i tak sobie zaczynają podgniwać na krzewie (wyglądają niby normalnie)?
Jak w ogóle poznajecie moment gotowości do zbiorów? Owoce same opadają, czy zrywa się je w określonym stadium dojrzałości? Jak bardzo miękkie powinny być dojrzałe owoce? Czy cały plon dojrzewa w miarę równomiernie, czy trzeba przerywać co jakiś czas?
-
- 500p
- Posty: 610
- Od: 2 gru 2012, o 11:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkie Jeziora Mazurskie
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Mam odmiany Sientiabrskaja, Dr. Szymanowski i jako zapylacz Adam. Dzisiaj zauważyłem pierwsze owoce leżące pod krzewami. To jakieś dwa tygodnie wcześniej niż zazwyczaj. Obmacałem kilka jeszcze wiszących i niektóre były trochę miękkawe, więc pewnie zaczyna się owocowanie. U mnie aktinidie dojrzewają stopniowo, przeważnie od końcówki lipca, ze szczytem w drugiej połowie sierpnia. O ile rośliny nie przemarzną wiosną Moje spełniają głównie funkcję osłonową, a owoce traktuję jako dodatkową korzyść. Ciężko uzbierać na raz ilość wystarczającą do jakiegoś konkretnego przerobienia. Pojedyncze owoce dojrzewają szybko i trudno utrafić z odpowiednim momentem na zbiór. Duża część opada prawie natychmiast. Możesz spróbować rozłożyć np. prześcieradło pod krzewem i otrząsać. W starszym wieku robią się z nich pokaźne krzaczyska i taka metoda może być jednak niewygodna. Mi pstrolistne bardzo smakują, ale wolę je na świeżo, prosto z krzewu.
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Dostaję od moich aktinidii (ostrolistnych) sprzeczne sygnały...
Mam trzy odmiany: scarlet september, weiki♂, jumbo.
Męska odmiana wygląda zdrowo i silnie rośnie. Scarlet september rośnie silnie, ale na połowie rośliny liście wygląda źle. Jumbo cała wygląda bardzo źle.
Pisząc źle, mam na myśli to że liście żółkną, wysychają od brzegów i opadają.
Na zdjęciach wygląda to tak: z jednej strony puszcza nowe pędy
i na części rośliny mam zdrowo wyglądające liście
a z drugiej strony na reszcie tej samej rośliny, głównie starszych liściach, mam obraz nędzy i rozpaczy
Wszystkie trzy dostają w miarę równo wody i nawozów, mają podobne stanowisko…
W zeszłym roku się przekonałem że nie lubią suszy i mało podlewane zrzucają wszystkie liście (ale potem odbijają na jesień), więc teraz już dostają wodę. Jak zaczęły tak żółknąć, to myślałem że brakuje im potasu i dostały sztuczny nawóz NPK 6-20-30 (choć może za mało, nigdy nie wiem ile można sypać żeby nie spalić roślin).
Czy ktoś wie może o co chodzi?
Mam trzy odmiany: scarlet september, weiki♂, jumbo.
Męska odmiana wygląda zdrowo i silnie rośnie. Scarlet september rośnie silnie, ale na połowie rośliny liście wygląda źle. Jumbo cała wygląda bardzo źle.
Pisząc źle, mam na myśli to że liście żółkną, wysychają od brzegów i opadają.
Na zdjęciach wygląda to tak: z jednej strony puszcza nowe pędy
i na części rośliny mam zdrowo wyglądające liście
a z drugiej strony na reszcie tej samej rośliny, głównie starszych liściach, mam obraz nędzy i rozpaczy
Wszystkie trzy dostają w miarę równo wody i nawozów, mają podobne stanowisko…
W zeszłym roku się przekonałem że nie lubią suszy i mało podlewane zrzucają wszystkie liście (ale potem odbijają na jesień), więc teraz już dostają wodę. Jak zaczęły tak żółknąć, to myślałem że brakuje im potasu i dostały sztuczny nawóz NPK 6-20-30 (choć może za mało, nigdy nie wiem ile można sypać żeby nie spalić roślin).
Czy ktoś wie może o co chodzi?
-
- 500p
- Posty: 610
- Od: 2 gru 2012, o 11:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkie Jeziora Mazurskie
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Wygląda trochę jakby oberwała jakimś środkiem chwastobójczym. Nie pryskałeś może czegoś w pobliżu? Tylko wtedy cała roślina powinna mieć jakieś objawy. Druga opcja jaka przychodzi mi do głowy to przenawożenie. Mam w tym niestety doświadczenie i objawy wyglądają podobnie. Pozostaje ten sam problem co z opryskiem, dlaczego część rośliny wygląda zdrowo. Może pH gleby się nie zgadza? Albo coś podgryzło korzenie? Jest sporo możliwości niestety. Mam podobny problem z Lilakiem węgierskim. Na wiosnę rusza bardzo ładnie, a potem żółknie i tak wegetuje. Przez dwa lata nie doszedłem co mu jest i na następną wiosnę po prostu się go pozbędę.
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Dzięki za pomysły. Posprawdzam co się da.
Chwastobójczymi w ogóle nie pryskałem w tym ani poprzednim sezonie, aktinidie rosną daleko od płotu więc nawet gdyby zieleń miejska coś kombinowała, to nie doleci. Co najwyżej rośliny mogły oberwać mospilanem, ale to raczej im nie powinno zaszkodzić.
Powtykałem właśnie badziewny cyfrowy "miernik pH gleby 4w1" i losuje mi wartości między 5.5 a 6.5 jak go wkładam naokoło roślin. Patrząc na to co samo wyrasta jako chwasty (np. szczaw i pokrzywy) to pH powinno być w porządku.
Zżarte korzenie? Z "większej" fauny szczury podkopały ten męski egzemplarz który jako jedyny rośnie dobrze – szczury regularnie robią w tamtej okolicy otwory wentylacyjne, od wieelu lat traktowane jako "czarne dziury" na pozbywanie się wszelkich zielonych odpadków. Nadmiaru fauny wielkości pędraków nie widziałem kopiąc w innych miejscach ogrodu, ale muszę to sprawdzić (za jasnego).
Przenawożenie? Nie mam wyczucia ile sypać nawozu, więc to niestety możliwe :/
Chwastobójczymi w ogóle nie pryskałem w tym ani poprzednim sezonie, aktinidie rosną daleko od płotu więc nawet gdyby zieleń miejska coś kombinowała, to nie doleci. Co najwyżej rośliny mogły oberwać mospilanem, ale to raczej im nie powinno zaszkodzić.
Powtykałem właśnie badziewny cyfrowy "miernik pH gleby 4w1" i losuje mi wartości między 5.5 a 6.5 jak go wkładam naokoło roślin. Patrząc na to co samo wyrasta jako chwasty (np. szczaw i pokrzywy) to pH powinno być w porządku.
Zżarte korzenie? Z "większej" fauny szczury podkopały ten męski egzemplarz który jako jedyny rośnie dobrze – szczury regularnie robią w tamtej okolicy otwory wentylacyjne, od wieelu lat traktowane jako "czarne dziury" na pozbywanie się wszelkich zielonych odpadków. Nadmiaru fauny wielkości pędraków nie widziałem kopiąc w innych miejscach ogrodu, ale muszę to sprawdzić (za jasnego).
Przenawożenie? Nie mam wyczucia ile sypać nawozu, więc to niestety możliwe :/
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Może gryzonie podgryzają korzenie. Jeżeli chodzi o nawóz to na każdym opakowaniu masz podane zalecane dawki ma 100m2. Podziel sobie dawkę nawozu przez 100 i będziesz miał dawkowanie na 1m2, wytycz sobie np. kwadrat 2x2m od pnia aktinidii i będziesz miał 4m2. Tu już prosta sprawa mnożysz x4 dawkę nawozu, która sobie przeliczyłeś na 1m2.
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Będąc wczoraj u rodziców sprawdziłem na worku z nawozem (kupujemy "wspólnie" większe worki) i wychodzi na to że tego nawozu dałem na pewno za mało – piszą 3÷6kg na 100m², czyli pod te przysłowiowe 4m² powinna iść praktycznie czubata szklanka nawozu a nie garść… może dlatego aktinidii źle?
Dosypałem jej według "tabelki". Ale traktuję ją jako wskazówkę, wydaje mi się że inną ilość nawozu musiałbym sypać w miejscu gdzie jest piach na kilka metrów wgłąb, a inną tam gdzie jest cienka warstwa sensownej ziemi narzucona na ił pstry. Podobnie nie wiem czy tą samą ilość sypać roślinom z płytkimi korzeniami (jak np. aktinidia czy różanecznik) co roślinom sięgającym korzeniami głębiej niż da się wykopać przy przesadzaniu (jak np. malwa czy róża). A jak sypać do donic, z których przecież deszcz głębiej nie wypłucze nawozu? Chyba nie na cm² doniczki, przecież w takiej wysokiej dla róż zmieści się kilka razy więcej ziemi niż w "misce" chryzantemowej, mimo że mają podobną powierzchnię…
Gryzoni (poza szczurami) tam raczej nie ma. Raz że po deszczu da się tylko "wgnieść" ziemię na trasach od dziur szczurów do linii na której rura kanalizacyjna, dwa że okoliczne koty przynoszą sąsiadom różne myszowate z innych okolic, trzy że nic wokół nie wygląda na podgryzione przez gryzonie.
Pędraki i spółka za to regularnie robią szkody np. w cebulkach tulipanów, ale robiąc dwie dziury koło aktinidii znalazły się tylko jakieś pojedyncze, jak wszędzie w okolicy.
Dosypałem jej według "tabelki". Ale traktuję ją jako wskazówkę, wydaje mi się że inną ilość nawozu musiałbym sypać w miejscu gdzie jest piach na kilka metrów wgłąb, a inną tam gdzie jest cienka warstwa sensownej ziemi narzucona na ił pstry. Podobnie nie wiem czy tą samą ilość sypać roślinom z płytkimi korzeniami (jak np. aktinidia czy różanecznik) co roślinom sięgającym korzeniami głębiej niż da się wykopać przy przesadzaniu (jak np. malwa czy róża). A jak sypać do donic, z których przecież deszcz głębiej nie wypłucze nawozu? Chyba nie na cm² doniczki, przecież w takiej wysokiej dla róż zmieści się kilka razy więcej ziemi niż w "misce" chryzantemowej, mimo że mają podobną powierzchnię…
Gryzoni (poza szczurami) tam raczej nie ma. Raz że po deszczu da się tylko "wgnieść" ziemię na trasach od dziur szczurów do linii na której rura kanalizacyjna, dwa że okoliczne koty przynoszą sąsiadom różne myszowate z innych okolic, trzy że nic wokół nie wygląda na podgryzione przez gryzonie.
Pędraki i spółka za to regularnie robią szkody np. w cebulkach tulipanów, ale robiąc dwie dziury koło aktinidii znalazły się tylko jakieś pojedyncze, jak wszędzie w okolicy.
Re: Aktinidia, Kiwi - uprawa, formowanie, zawiązywanie owoców cz. 2
Mam zapisane dawkowanie czystego azotu w ilości 10-12g N na 1m2. Podzielić na 2-3 dawki w terminie od wczesnej wiosny do połowy czerwca. Azot trzeba sobie odpowiednio przeliczyć, w zależności ile go jest w danym nawozie. Od lipca już podaje w formie oprysków wapń, potas i magnez.