Fotorelacja ze wzlotów i upadków, fotki wrzucam małe, bo będzie ich dużo.
Oto co zostało z jednego Red Stara na poletku wykrojonym z wybiegu dla kaczek i gęsi (ZW wygląda tak samo):
Congo, które mocno oberwało i choć ma 5 czy 6 owoców, to pewnie żaden nie będzie do zjedzenia:
W tym samym rzędzie, trzy metry dalej, jeszcze jeden krzak Red Stara i dwa krzaki Dumary mają się nie najgorzej:
Red Star to nawet ma wielkie nadzieje na przyszłość i pędzi trzeci miot, niestety na siatce ogrodzenia:
Arbuzy mają na głowach chusteczki z monogramem, bo słońce i upał były ostatnio bezlitosne, nie dla wszystkich wystarczyło bo jestem upadłą arystokratką i klepię biedę, ale te owoce są na finiszu i lada dzień je zrywam.
Teraz Georgia na zrębkach, krzak mojego życia, cud w lesie i coś, o czym nie śniło się nie tylko filozofom, ale nawet fizjologom:
Widać, że już w odwrocie, gdzieś tam w tle liście chrzanu, który rósł kiedyś na tej miejscówce i całe lato z nim walczyłam, ale teraz już nie ma po co. Zaraza jak ta lala:
Pierwszy, który miał być jedynym:
53 dni, wąs czepny usechł wczoraj:
A to chyba była łyżeczka:
Drugi:
Trzeci i czwarty... Ten wbity w ziemię palik miał podtrzymywać z boku trzy piętra pędów, bo Georgia zaczynała mi pochłaniać ścieżkę, ale i tak się wszystko rozlazło i już machnęłam ręką.
I dzisiaj, dzięki częściowemu upadkowi liści, wiem że wszystkich jest 10 (dziesięć!), a przecież kilka dni temu już urwałam 6 najmniejszych po 2-4 kg, a jeszcze wcześniej cztery "ogórki" i to jest jakiś ABSURD. Tylko że ja to wpisuję w rubrykę "wybryk natury", a nie "cecha odmiany Georgia Rattlesnake" i jakoś nie nastawiam się, że zawsze tak będzie.
Ostatniego odkryłam na końcu - patrzę, nie ma arbuza, odchylam liście - jest arbuz:
Te 6 skasowanych, co poszły dla gęsi, wyglądały w środku tak:
Nie umiem latać, bo nie piję Red Bulla, a chętnie zrobiłabym fotkę z lotu ptaka, żeby nie było, że pokazuję po kilka fotek tej samej jagody

Po dzisiejszym deszczu GSB znowu zrobi wielki krok do przodu, ale podobno zaraz wraca upał, więc aż sama jestem ciekawa, czy Georgia zdechnie w tydzień, czy dla draki doprowadzi te wszystkie owoce do dojrzałości.
Na koniec niechcący urwany wczoraj Klondike z tunelu, tylko 9,5 kg, ale powinien być OK, bo już 46 dni mu stuknęło, a teraz pozostałe muszą gonić, zanim i ten krzak polegnie:
Przy największym Red Starze wygląda jak jakiś biedaczek.
Na dzisiaj 144 kilogramy, a gdzie te wszystkie pozostałe Red Stary, Dumary, Klondike'i, zdrowy krzak Congo, Niuniuś Kundel, że nie wspomnę o Georgiach? To jest sezon mojego życia, wyżej już chyba nigdy nie podskoczę, i choćby komuś to solą w oku było - będę rozdawać
