Odnośnie szerszeni... Ja z tydzień temu zauważyłem że pszczoły dożywiają się moimi brzoskwiniami, więc zamiast wyrzucać precz zupełnie pokiereszowane spady, to kładłem je w jedno miejsce pod drzewem. Większość pszczół zamiast oblatywać i próbować wszystkie owoce na drzewie stołowała się na tych z ziemi. Przez pierwsze kilka dni było tam momentami tłoczno jak w ulu:

Potem szerszenie to zauważyły i zrobiły sobie z pszczół bufet. Po prostu szerszeń leciał prosto na taką zapszczeloną brzoskwinię, podnosił jedną pszczołę i z nią odlatywał. Z taką dynamiką jakby był kauczukową piłką odbijaną od betonu. Głupio mi się zrobiło że zamiast nakarmić pszczoły rozkwaszonymi brzoskwiniami nakarmiłem pszczołami szerszenie
Na owoce teraz już przylatują tylko (nie niepokojone przez szerszenie) rusałki – pawik i admirał.
I ostatnio kręcił mi się podejrzanie wyglądający owad po jabłoniach/gruszach - zdjęcie z góry i z boku tej samej sztuki:

Okazał się być wojsiłką, sprzątającą głównie martwe owady. Czyli zostawić w spokoju.
(Pod obiektyw napatoczyła mi się żeńska sztuka, wersja męska wygląda jeszcze mniej atrakcyjnie).